Radosław Majecki: Rekordy nie grają - Legia Warszawa
Plus500
Radosław Majecki: Rekordy nie grają

Radosław Majecki: Rekordy nie grają

- Nie interesowały mnie transfery do klubów, które nie mają ambicji, by walczyć o najwyższe cele czy też takie, w których o przebicie się do pierwszego składy byłoby niezwykle ciężko - przyznał w rozmowie z Legia.com Radosław Majecki, od lipca nowy zawodnik AS Monaco.

Autor: Kamil Majewski

Fot. Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Kamil Majewski

Fot. Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski

Legia.com: - Parlez-vous français? 
Radosław Majecki:
- Oui, un peu (śmiech). 

 

- Z tego co słyszałem, zacząłeś już naukę języka francuskiego. 
- Tak, dokładnie. Odkąd dowiedziałem się, że wyjeżdżam do Monako, to już w trakcie zgrupowania w Belek zacząłem naukę podstawowych zwrotów w tym języku. Zapisałem się również do szkoły języków obcych i odkąd wróciłem do Polski, codziennie uczęszczam na zajęcia. W lipcu chcę się umieć porozumiewać, bo lubię rozumieć, co się dzieje dookoła. To też kwestia szacunku względem nowego klubu. 

 

- Kiedy pojawiły się pierwsze sygnały, że AS Monaco jest zainteresowane Twoją osobą? Z naszej perspektywy wyglądało to tak, że negocjacje odbyły się błyskawicznie. Jak wyglądało to zza kulis? 
- O zainteresowaniu ze strony AS Monaco wiedziałem już od kilku miesięcy. To, że prawdopodobnie wylecę z Turcji, dowiedziałem się dwa dni wcześniej, ale stuprocentową pewność miałem dopiero w dniu wyjazdu. 

 

- Domyślam się, że nie tylko AS Monaco chciało Cię ściągnąć do siebie. Oferta od tego klubu od początku wydawała Ci się najlepsza? 
- Sygnałów z innych klubów było dość sporo, ale sam poprosiłem swoich menadżerów, aby mi przekazywali tylko konkretne oferty. Spotkaliśmy się przed świętami i odrzuciliśmy niepotrzebne opcje. Nie interesowały mnie transfery do klubów, które nie mają ambicji, by walczyć o najwyższe cele czy też takie, w których o przebicie się do pierwszego składy byłoby niezwykle ciężko. Stanęło na tym, że zostały dwie-trzy konkretne opcje, spośród których to ta z AS Monaco okazała się być najlepszą dla mnie

Zdjęcie

- Sygnałów z innych klubów było dość sporo, ale sam poprosiłem swoich menadżerów, aby mi przekazywali tylko konkretne oferty. Spotkaliśmy się przed świętami i odrzuciliśmy niepotrzebne opcje.

- Nie ulega wątpliwości, że AS Monaco to wielka europejska marka. Co jednak było dla Ciebie najważniejsze przy podejmowaniu decyzji o transferze do tego klubu? 
- Monako, jako miasto, to wspaniałe miejsce do życia, choć to akurat dla mnie tylko dodatek. Miły, ale jednak dodatek. Najważniejsze, że klub posiada świetną bazę treningową, a wielu jego młodych zawodników jest sprzedawanych do najlepszych klubów na świecie za setki milionów euro. Tu nie trafiają przypadkowi zawodnicy. Wiem, że ja też byłem najpierw jednym z kilkunastu czy kilkudziesięciu kandydatów, a z biegiem czasu otwierałem listę i zaakceptował mnie drugi sztab szkoleniowy. Da się zauważyć, że AS Monaco bazuje na pracy z młodymi zawodnikami i nie boi się na nich stawiać, osiągając przy tym dobre wyniki. Zgadzam się, że w tym sezonie pozycja w tabeli ligi francuskiej nie jest najlepsza, ale wynika to z faktu, iż drużyna jest w przebudowie. Skład jest bardzo młody i myślę, że z biegiem czasu wszystko to będzie wyglądało coraz lepiej. 

 

- O Twoim możliwym odejściu, a raczej o rekordowej kwocie za transfer, w mediach mówiło się dość długo. Zaprzątałeś sobie tym głowę czy starałeś się raczej odciąć od tego? 
- Zupełnie się tym nie interesowałem. Tak jak mówiłem wcześniej - poprosiłem moich menadżerów tylko o to, by informowali mnie o konkretnych ofertach, a dopiero dwa dni wcześniej dowiedziałem się, że na 99% wylecę ze zgrupowania. Do końca skupiałem się na swoich zadaniach i na tym, aby podczas treningów prezentować się z jak najlepszej strony. Nie obchodziło ani mnie, ani moich menedżerów, czy pobijemy rekord transferowy, czy nie. Rekordy nie grają, są tylko ciekawostkami dla dziennikarzy czy kibiców. Dla nas najważniejsze było to, aby wykonać przemyślany krok w przód, bo czasu nie da się cofnąć.

 

- To, że jeszcze przez pół roku pozostaniesz w Warszawie to kwestia, która została ustalona już na początku, czy może raczej doszliście do niej dopiero w trakcie negocjacji? 
- Byłem nastawiony na to, że do mojego transferu dojdzie albo latem, albo już teraz. Zastrzegłem jednak, że jeśli zostanie on oficjalnie ogłoszony w zimę, to chciałbym zostać w Legii do końca sezonu. Chcę pożegnać się z Legią mistrzostwem i Pucharem Polski, potrzebuję zagrać kilkanaście kolejnych meczów. Marzy mi się również wyjazd na mistrzostwa Europy, a będzie to możliwe tylko wtedy, gdy będę regularnie grał w klubie. 

 

- Początkowo mówiło się, że Jerzy Brzęczek powołał młodego, aby ten zobaczył, jak praca reprezentacji wygląda od środka. Wydaje się jednak, że im bliżej europejskiego czempionatu, tym większa jest szansa na to, że znajdziesz się w 23-osobowej kadrze. 
- Od początku stawiałem sobie za cel to, aby w reprezentacji Polski pokazać się z jak najlepszej strony. Podobnie było zresztą w meczach ligowych, bo tylko poprzez dobrą postawę mogę zapracować na powołanie do reprezentacji. Teraz, mimo transferu do AS Monaco, nic się nie zmienia. Nadal chcę ciężko pracować, aby pojechać na mistrzostwa Europy. Czasami słyszę: „może być ciężko”, ale ja się tylko z tego śmieje. Ciężko miało być jak wyjechałem ze wsi do Ostrowca w wieku 11 lat. Z Ostrowca do akademii Legii w wieku 14 lat to już w ogóle, inny świat i gdzie ja tam pasuję, a przecież już po dwóch latach jechałem z jedynką na obóz, choć początkowo nawet w swoim roczniku siedziałem na ławce. Mając 17 lat, broniłem w dobrym pierwszoligowym klubie, w co również ludzie wątpili. A że wskoczę do bramki Legii, w której stał Arkadiusz Malarz, czyli współtwórca ostatnich sukcesów? No, właśnie… Dlatego wierzę i w to, że mam szansę pojechać na turniej z kadrą, i w to, że poradzę sobie w nowym klubie.

Zdjęcie

- Chcę pożegnać się z Legią mistrzostwem i Pucharem Polski, potrzebuję zagrać kilkanaście kolejnych meczów. Marzy mi się również wyjazd na mistrzostwa Europy, a będzie to możliwe tylko wtedy, gdy będę regularnie grał w klubie.

- Mówiłeś wcześniej o tym, że chciałbym pożegnać się z Legią mistrzostwem i Pucharem Polski. Teraz Twoja motywacja jest jeszcze większa? 
- Motywacji nigdy mi nie brakowało. Od zawsze liczyły się dla mnie tylko najwyższe cele, a realizowanie ich sprawia mi przyjemność. Tutaj jest duża presja, aby zdobyć mistrzostwo i Puchar Polski, ale wszyscy tego chcemy i po prostu to zrobimy. Każdy w szatni wie, że zasuwamy, aby oba te trofea wróciły do Warszawy. 

 

- Wróćmy jeszcze na chwilę do kwestii Twojego transferu. Wylatujesz do Francji, docierasz do Monaco i… Jakie są Twoje pierwsze wrażenia?
- Gdy wstałem rano i wyjrzałem za okno, zobaczyłem piękną, słoneczną pogodę, i piękny widok na Morze Śródziemne, na którym pływały jachty. To naprawdę robi wrażenie. Przeszedłem badania medyczne, a następnie pojechałem do bazy treningowej, w której są znakomite boiska i dobrze wyposażona siłownia. Udałem się również na stadion, wszedłem do szatni. Poczułem, że AS Monaco to klub z górnej, europejskiej półki, ale jednocześnie zdałem sobie sprawę z tego, co słyszałem od starszych zawodników – że Legii wcale wiele nie brakuje do największych pod względem organizacji.

 

- Rozmawiałeś już z trenerem AS Monaco, Robertem Moreno? 
- Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać, ponieważ wtedy zespół rozgrywał mecz w Pucharze Francji.

 

- Wielu osobom zaimponowało to, że na oficjalną prezentację w nowym klubie ubrałeś idealnie skrojony garnitur. Moim zdaniem świadczy to o Twojej dojrzałości. Ty sam masz poczucie tego, że przez tych kilkanaście miesięcy od debiutu stałeś się bardziej dojrzały, nie tylko piłkarsko, ale również życiowo? 
 - Zmieniło się moje nastawienie do życia. Od zawsze miałem ustalone pewne priorytety, ale niekoniecznie wiedziałem, jak zabrać się do ich realizacji. Teraz już to wiem. Wiem, jakie są moje cele i wiem, jak się do nich zabrać. To dzięki pracy z psychologiem, z trenerem i dzięki dobrym ludziom, którzy mnie otaczają. Zgadzam się z Tobą i z tym, co powiedziałeś przed chwilą. Kiedyś nawet, właśnie na Legia.com, ukazał się wywiad ze mną, który został zatytułowany: „Odnalazłem siebie”. Z tym również się zgadzam. Co do ubioru, to tak samo jak z nauką języka – i to, i to świadczy o człowieku oraz miejscu, z którego się wywodzi.

 

Zdjęcie

 - Zmieniło się moje nastawienie do życia. Od zawsze miałem ustalone pewne priorytety, ale niekoniecznie wiedziałem, jak zabrać się do ich realizacji. Teraz już to wiem.

- W tamtym wywiadzie powiedziałeś: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach”. Taki był właśnie Twój plan? Chciałeś jak najszybciej wyjechać na Zachód? 
- Może nie tyle jak najszybciej, co w odpowiednim momencie. Myślę, że on właśnie nastąpił. Fajnie, że z półrocznym wyprzedzeniem, bo mam czas się przygotować. Chcę zrobić krok naprzód i czuję, że jestem gotowy, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. 

 

- Mało osób wiedziało o tym, że zamierzasz opuścić zgrupowanie w Belek. 
- Tak naprawdę na tym mi zależało. Gdyby wiedziało o tym więcej ludzi, szybko rozpoczęłyby się analizy. Przedstawiane byłyby mi plusy, minusy, zadawane byłyby pytania. Tego wszystkiego z pewnością byłoby dużo. Docierałyby do mnie informacje, przez które miałbym mętlik w głowie. To nie byłoby mi potrzebne. 

 

- Nie wiedział o tym nawet Kacper Kostorz, z którym mieszkałeś w pokoju. 
- Powiedziałem mu, że wyjeżdżam na badania. Nie skłamałem (śmiech). Nie powiedziałem tylko, gdzie. 

 

- Nie dopytywał się? 
- Nie dopytywał, ponieważ powiedziałem, że mam jakiś problem (śmiech). Wyjechałem o godzinie 2:00, a Kacper na śniadaniu podobno upierał się, że wróciłem na badania do Warszawy. Dopiero po kolejnych kilku godzinach było wiadomo, że faktycznie wyjechałem na badania, ale nie do Warszawy, lecz do innego klubu. Lubimy się wzajemnie wkręcać. Kosti ma poczucie humoru, więc muszę się liczyć z odwetem z jego strony.

Zdjęcie

- Gdyby wiedziało o tym więcej ludzi, szybko rozpoczęłyby się analizy. Przedstawiane byłyby mi plusy, minusy, zadawane byłyby pytania. Tego wszystkiego z pewnością byłoby dużo. Docierałyby do mnie informacje, przez które miałbym mętlik w głowie. To nie byłoby mi potrzebne.

- Co na temat transferu do AS Monaco mówił trener Aleksandar Vuković? 
- Nie rozmawiałem z nim przed wyjazdem. Tak naprawdę nie rozmawiałem z nikim. Wysłałem trenerowi wiadomość, nie chcąc robić dookoła siebie większego zamieszania. 

 

- Nawet z trenerem Krzysztofem Dowhaniem? Dołączasz do Artura Boruca, Łukasza Fabiańskiego i innych jego wychowanków, którzy po treningach pod jego okiem wyjeżdżają na Zachód. 
- Z trenerem Krzysztofem Dowhaniem również rozmawiałem dopiero, gdy wróciłem do Warszawy. Powiedział mi, że będzie się bardzo cieszył, gdy będzie miał możliwość oglądania meczów z moim udziałem na europejskich stadionach. Pogratulował mi też trener Ricardo Pereira, któremu też wiele zawdzięczam. Miałem szczęście trafiać tu na prawdziwych fachowców. 

 

- Podejrzewam, iż nie każdy spodziewał się, że Ty, po zaledwie kilkunastu miesiącach od debiutu w pierwszym zespole Legii, staniesz się jednym z najlepszych polskich bramkarzy. 
- Myślę, że to wynika z mojej mentalności. Zawsze chciałem być najlepszy. Chcę być najlepszy w Polsce, również za granicą chcę pokazać się z jak najlepszej strony. Od początku było to moim celem. Robię wszystko, co w mojej mocy i będę to kontynuował. 

 

- Zostajesz co prawda w Legii do końca sezonu. Jeśli jednak zastanowisz się przez chwilę, to czego będzie Ci najbardziej brakowało? 
- Myślę, że o tym dopiero się przekonam (śmiech). Z pewnością będzie brakowało mi uczucia, które towarzyszy mi za każdym razem, gdy wychodzę na murawę. Będzie brakowało mi tych kibiców, tego miasta. Tam jednak z pewnością można znaleźć kwestie, których w Warszawie nie ma, jak chociażby lepsza, bo słoneczna pogoda. Mimo wszystko zawsze będę tęsknił i będę tu przyjeżdżał z podniesioną głową, chyba że już wszyscy będą mieli mnie dosyć (śmiech).

Udostępnij

Autor

Kamil Majewski

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.