Przełamanie na koniec roku. Legia Warszawa - Lincoln Red Imps FC 4:1

Legioniści zwyciężyli 4:1 w meczu 6. kolejki Ligi Konferencji UEFA przeciwko Lincoln Red Imps. Bramki dla Legii zdobyli Antonio Colak, Bartosz Kapustka, Mileta Rajović oraz Wahan Biczachczjan. Legia nie awansowała do kolejnej fazy rozgrywek, kończąc fazę ligową na 28. pozycji w tabeli.

Udało nam się przełamać złą passę i w ostatnim meczu 2025 roku odnieśliśmy pierwsze od dawna zwycięstwo. Od początku spotkania Legia narzuciła wysokie tempo i ofensywny styl gry, choć brakowało precyzji w wykończeniu akcji. W 21. minucie wynik otworzył Antonio Colak, oddając strzał zza pola karnego. Legioniści stworzyli jeszcze kilka okazji, lecz dobre interwencje notował bramkarz Lincolnu, dzięki czemu do przerwy wynik utrzymywał się na poziomie 1:0, choć goście także mieli jedną groźną próbę po dalekim podaniu do De Barra, który jednak nie wykorzystał szansy.

Po zmianie stron Legia znów rozpoczęła aktywnie, ale po obiecującym początku tempo gry spadło. Wojskowi kontrolowali przebieg spotkania i stopniowo powiększali prowadzenie. Kolejne trafienia Kapustki, Rajovicia i Biczachczjana (strzał tego ostatniego dobity wślizgiem z ostrego kąta) przesądziły o wysokiej wygranej - jedyną odpowiedzią gości była honorowa bramka De Barra w końcówce meczu. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4:1, a rok 2025 kończymy wygraną. Niestety, zwycięstwo nie wystarczało, aby zapewnić awans do kolejnej fazy - na 28. miejscu w tabeli kończymy przygodę w europejskich pucharach w obecnym sezonie.

Legia Warszawa – Lincoln Red Imps 4:1 (1:0)
Bramki: Colak (21'), Kapustka (62'), Rajović (70'), Biczachczjan (83') – De Barr (89')

Legia Warszawa: Kobylak – Stojanović, Burch, Piątkowski, Reca (69' Vinagre) – Kapustka, Szymański, K. Urbański (76' Goncalves) – Krasniqi (57' Biczachczjan), Colak (68' Rajović), Żewłakow (76' Weisshaupt)

Lincoln Red Imps: Hankins – Munoz (63' Gomez), Joe, Lopes, Nano – Toni, Torrilla (71' El Ghobashy), Pozo (80' Toscano) – Kolega (80' Casciaro), Dabo (63' Arguez)

Żółte kartki: K. Urbański – El Ghobashy