
Alfabet Roku 2020
Rok 2020 prawie za nami. Jego koniec to czas podsumowań, w ramach których – nieco z przymrużeniem oka – zapraszamy Was na lekturę legijnego alfabetu minionych 12 miesięcy!
Autor: Janusz Partyka, Przemysław Gołaszewski, Mateusz Okraszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa, Janusz Partyka, Tomasz Sejbuk, Jacek Prondzynski/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka, Przemysław Gołaszewski, Mateusz Okraszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa, Janusz Partyka, Tomasz Sejbuk, Jacek Prondzynski/Archiwum Legii
A jak Alfabet
Może być polski, grecki, etruski, łaciński czy alfabet Morse’a, ale może być także Alfabet 2020 Roku Legii Warszawa. I na lekturę tego ostatniego wszystkich zapraszamy. A był to niełatwy rok. Rok kolejnego Mistrzostwa Polski, niepowtarzalnej fety nad Wisłą, niepowodzenia w ataku na rozgrywki grupowe europejskich pucharów, pustych trybun i obostrzeń z powodu szalejącej pandemii, zmiany trenerów, ale także wspaniałych akcji klubu i Fundacji Legii, jak #GotowiDoPomocy czy #SuperMistrzowie. Cóż, z Legią nigdy nie ma nudy!

B jak Boruc. Artur Boruc
Gdy w 2005 roku odchodził z Legii do Celtiku, był ulubieńcem warszawskich kibiców. Fani Legii kochali bramkarza za jego oddanie klubowi i charyzmę. Moment, w którym Artur Boruc strzelił gola Widzewowi Łódź stał się dla wszystkich kultowy. Nie można napisać, że Boruc w 2005 roku opuścił Legię. On cały czas miał ją w sercu. W 2007 roku, już jako zawodnik Celtiku, przyjechał na wyjazdowy mecz Legii z Wisłą Płock, gdzie w sektorze kibiców Wojskowych prowadził doping. Historia powtórzyła się kilkanaście lat później. Podczas wyjazdowego meczu eliminacji Ligi Europy UEFA Legii Warszawa z Rangers FC, Boruc także pojawił się na trybunach. Wspierał Wojskowych na stadionie klubu, którego kibice pałali do niego nienawiścią, bo przez lata był symbolem największych wrogów - Celtów. Kiedy Boruc dopingował Legię na Ibrox, niewielu spodziewało się, że rok później Król Artur wróci do Warszawy. Wrócił. Ze słowami, które do dziś wywołują ciarki - „No i jestem”. Od momentu podpisania kontraktu w sierpniu tego roku rozegrał w barwach Legii osiemnaście meczów, w których sześciokrotnie zachował czyste konto. Najwięcej trofeów zdobył w barwach Celtiku. Z Legią udało mu się wygrać jedno mistrzostwo Polski i Puchar Ligi. W bieżącym sezonie Artur prowadzi drużynę po kolejne trofea, które mogą stać się piękną klamrą przebogatej kariery. Wszyscy wierzymy jednak, że na tym sezonie ta historia się nie skończy...

C jak Czesław Michniewicz
Przyszedł do Warszawy pod koniec września, zastępując Aleksandara Vukovicia. Od początku wziął się do ciężkiej pracy, zjednał sobie drużynę tworząc dobrą atmosferę i poprawiając indywidualne parametry wielu piłkarzy. Jak do tej pory ma bardzo dobry bilans (dziewięć zwycięstw, dwa remisy i dwie porażki, średnia 2,23 pkt/mecz), co nieźle rokuje na przyszłość. Jest zwolennikiem ciężkiej pracy, a jego otwartość i trenerski warsztat mogą robić wrażenie. - Moja praca zawsze opierała się na otwartości. Wiele moich prezentacji z różnych warsztatów krąży w Internecie, na ich kanwie na pewno powstało wiele innych. Cieszy mnie, że ludzie chcą korzystać z mojego doświadczenia. Chciałbym, żeby ktoś kiedyś podał mi tak swoją wiedzę, ja swojej własnej nie zamierzam zabierać do grobu. Dzielę się nią. Udostępniam też filmy po to, żeby pokazać innym trenerom, że my nie jesteśmy w studni chowani. Też mamy wiedzę, też mamy umiejętności, też mamy rozeznanie w tym, w czym pracujemy. Nie jest tak, że polski trener nie ma wykształcenia i nie ma przygotowania merytorycznego - mówił pół roku temu w wywiadzie dla sport.interia.tv, będąc jeszcze selekcjonerem reprezentacji Polski U21.
I rzeczywiście, Michniewicz jest trenerem niezwykle otwartym. Otwartym nie tylko na ludzi, swoich zawodników, ale także nowinki techniczne, które coraz częściej wchodzą do świata piłki na najwyższym poziomie. To trener, który o piłce myśli 24 godziny na dobę - w końcu w miejscu pracy nawet śpi. Jest tytanem pracy, a przy tym sympatycznym człowiekiem, prawdziwym mistrzem bon motów, który w sekundę potrafi rozładować napiętą atmosferę w grupie. Przed Michniewiczem pierwszy obóz przygotowawczy z Legią. Motoryka, taktyka, zajęcia indywidualne i w formacjach - to priorytety nad którymi będzie pracować drużyna w Dubaju. Ma swój pomysł na Legię, który będzie chciał pokazać już wiosną. Na Legię, której - jak sam stwierdził - się nie odmawia. - Chciałbym pracować w Legii jak najdłużej i pograć w europejskich pucharach. To jest mój cel i nie będzie zwrotów akcji. Z Legii mogą mnie tylko zwolnić, sam nie odejdę - powiedział szkoleniowiec Wojskowych w niedawnym wywiadzie dla Legia.net.

D jak dziesięć meczów bez porażki
Początek października nie był dla nas udany. Najpierw Karabach pozbawił nas szans na awans do europejskich pucharów, a kilka dni później Cracovia zwyciężyła przy Łazienkowskiej w meczu o Superpuchar Polski. Jednak 18 października Legia pokonała 2:1 Zagłębie Lubin i tak rozpoczęła się seria, która trwała blisko dwa miesiące. W dziesięciu meczach Wojskowi zanotowali serię ośmiu zwycięstw i dwóch remisów. W tym czasie podopieczni trenera Czesława Michniewicza wskoczyli na pierwsze miejsce w ligowej tabeli i awansowali do 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski.

E jak e-sport
Sekcja, która w tym roku poczyniła bardzo duże postępy. Wyróżnić można tutaj zwłaszcza Miłosza Bogdanowskiego, czyli profesjonalnego gracza piłkarskiej gry FIFA, który w styczniu 2020 roku został zwycięzcą finałów rundy zimowej Ekstraklasa Games na platformie PS4. Dodatkowo, do e-sportowej drużyny Legii dołączył El Polako - kolejny świetny zawodnik popularnej gry piłkarskiej. Należy również przypomnieć o wirtualnym meczu charytatywnym, dzięki któremu zebrano ponad 26 tysięcy złotych. Środki te zostały przekazane na rzecz bohaterów wojennych w czasie epidemii Covid-19. Świetna akcja i szczytny cel!

F jak fanatyzm
Czasami mogło brakować wyników, ale nigdy nie zabrakło zaangażowania i chęci do wspierania swojej ukochanej drużyny. Kibice i sympatycy Legii po raz kolejny pokazali, jak ważną rolę odgrywa w ich sercu ukochana drużyna. W tak ciężkim czasie dla wszystkich, to wy zjednoczyliście siły dla dobra Legii. Wspólne wyjazdy, niesamowite oprawy w meczach rozgrywanych przy Łazienkowskiej i oczywiście najgłośniejszy doping. Wspólnie tworzymy całą społeczność Legii i z niecierpliwością czekamy na kolejne popisy naszych kibiców w przyszłym roku.

G jak #GotowiDoPomocy
Rok 2020 stał niestety pod znakiem pandemii koronawirusa. Kluby piłkarskie na całym świecie stanęły w obliczu paraliżu rozgrywek piłkarskich i musiały odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Legia Warszawa zdała ten egzamin. W marcu, wraz z Fundacją Legii i naszymi partnerami, ruszyliśmy z akcją #GotowiDoPomocy - kompleksowym przedsięwzięciem mającym na celu pomóc w Warszawie i województwie mazowieckim. W jaki sposób pomagaliśmy? Uruchomiliśmy bezpłatny telefon pomocowy, dostarczaliśmy posiłki wprost do domu, oferowaliśmy pomoc w zakupach. To tylko czubek góry lodowej naszych działań. W akcję zaangażowali się sportowcy, artyści, celebryci. Byli z nami między innymi Anna Mucha, Rafał Maserak, Filip Chajzer, Maffashion, Antek Królikowski, Quebonafide, Wojtek Sokół, Pezet, Mata i wiele innych wspaniałych osób, które bezinteresownie zaoferowały swoją pomoc. Dziękujemy!

H jak historia…
…która w przypadku meczów z udziałem Legii Warszawa lubi zataczać koło. 8 listopada Wojskowi gościli na swoim obiekcie Lecha Poznań. Wynik otworzyli piłkarze Legii… niestety był to samobójczy gol Juranovicia, a więc to przyjezdni wyszli na prowadzenie. Co stało się dalej? Bramka debiutanta Kacpra Skibickiego i decydujące trafienie Rafaela Lopesa w ostatniej minucie meczu. A więc klasyka gatunku. Kilkanaście dni później podopieczni Czesława Michniewicza w ramach rozgrywek Fortuna Pucharu Polski grali z Widzewem Łódź. Legioniści pokonali gospodarzy 1:0 i tak jak w zeszłym roku wyeliminowali ich z dalszych rozgrywek. Historia ponownie zatoczyła koło, a Legia z obu tych potyczek wyszła zwycięsko.

I jak Iga Świątek
Jedyna i niepowtarzalna zwyciężczyni French Open, która zszokowała cały świat tenisa. Bezdyskusyjne, efektowne i co najważniejsze pierwsze zwycięstwo polskiej rakiety w turnieju Wielkiego Szlema. Iga nie pozostawiła rywalkom żadnych złudzeń i ku radości wszystkich Polaków osiągnęła niesamowity sukces. Po powrocie do kraju z udziałem naszej mistrzyni została przeprowadzona konferencja, która odbyła się 14 października na stadionie Legii. Podczas tego wydarzenia tenisistka opowiadała o kulisach swojego sukcesu, a także zapewniała, że to dopiero początek jej drogi. Gorąco w to wierzymy i trzymamy kciuki!

J jak Jura
Na południe od Warszawy jest Krakowsko-Częstochowska, w samej zaś stolicy… Chorwacka. Gdyby rozpatrywać transfer do Legii Josipa Juranovicia w kategorii pierwszej randki, to w tym akurat przypadku nie moglibyśmy pewnie mówić o miłości od pierwszego wejrzenia. Nie chodzi tu rzecz jasna o relację piłkarz-klub, a raczej od odbiór zewnętrzny kibiców i wszelkiej maści ekspertów. Nie dość, że nie było motyli w brzuchu, to na dodatek był pozytywny wynik testu na Covid-19 - dodajmy pierwszy w drużynie z Łazienkowskiej. Z biegiem czasu okazało się jednak, że Jura to mega sympatyczny człowiek i co najważniejsze świetny piłkarz. Na dziś to najlepiej ułożona prawa noga w Legii. Stałe fragmenty, dynamika, akcje oskrzydlające kończące dośrodkowaniem czy technika, to tylko niektóre zalety chorwackiego obrońcy, który co jakiś czas trenuje (i gra!) w kadrze mistrzów świata w takim towarzystwie jak Luka Modrić, Ivan Perisić czy Mateo Kovacić. Jest jednym z ulubieńców trenera Czesława Michniewicza - bardzo pracowity zawodnik, do tego ułożony taktycznie, tworzący duet dwóch najlepszych bocznych obrońców w lidze wraz z Filipem Mladenoviciem. Lepszy jednak w ofensywie niż w defensywie, co zauważa szkoleniowiec Legii. Z niecierpliwością jednak czekamy na wiosnę w wykonaniu obydwu legionistów!

K jak karny
W meczu z Piastem Gliwice, rozgrywanym 29 listopada 2020 roku, sędzia Bartosz Frankowski (po konsultacji VAR) podyktował „jedenastkę” dla Legii Warszawa. Wcześniej, ostatniego karnego Wojskowi wykonywali 9 lutego w spotkaniu z ŁKS-em. Sumując wszystkie dni legioniści czekali aż 294 dni na rzut karny!

L jak LTC
Drugi dom Legii, a można zaryzykować stwierdzenie, że od pół roku nawet pierwszy. Otwarcie Legia Training Center w Książenicach, to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń w prawie 105-letniej historii Legii Warszawa. Kiedy Artur Boruc debiutował w bramce Wojskowych w 2002 roku, legioniści nie tylko nie mieli żadnego ośrodka treningowo-szkoleniowego, ale nawet porządnej szatni. Wówczas to przebierali się w zagrzybiałym, obskurnym pomieszczeniu w klubowym baraku obok basenów przy Łazienkowskiej. Dziś, po 18 latach, pierwszy bramkarz Legii ma warunki do gry w piłkę zapewne lepsze niż w Celticu czy Fiorentinie, w których przez lata występował. Determinacja w dążeniu do ukończenia tej wspaniałej i nieodzownej do dalszego rozwoju klubu inwestycji w tak trudnym czasie, to niewątpliwy sukces włodarzy klubu z Łazienkowskiej z prezesem Dariuszem Mioduskim na czele. To ogromny powód do dumy. Dziś optymalne warunki do rozwoju i treningu ma nie tylko pierwsza drużyna Legii, ale także piłkarze najstarszych jej roczników. Za najlepszą rekomendację tego niezwykłego miejsca niech posłuży fakt, że praktycznie cały sztab szkoleniowy pierwszej drużyny mieszka na terenie ośrodka LTC. - W Warszawie, oprócz meczów, byłem do tej pory chyba ze dwa razy. W Książenicach czuję się znakomicie, możemy skupić się tylko na pracy, niczego nam tu nie brakuje - wspominał na początku grudnia trener Michniewicz. Sześć pełnowymiarowych boisk (w tym dwa ze sztuczną nawierzchnią), hala pneumatyczna, pokoje dla piłkarzy i sztabu, bursa dla młodych zawodników, świetnie wyposażona siłownia, sala gimnastyczna, gabinety odnowy z basenem i sauną, a także kuchnia ze stołówką, to tylko niektóre dobrodziejstwa Legia Training Center. Nic więcej jak tylko trenować, grać i zdobywać kolejne trofea dla najbardziej utytułowanego klubu w Polsce!

Ł jak ławka rezerwowych
Legia Warszawa posiada najszerszą i gwarantującą największą jakość ławkę rezerwowych w PKO Ekstraklasie. Kadra warszawian jest bardzo szeroka, a każdy zawodnik potrafi dać coś swojej drużynie. Wchodzący z ławki piłkarze Legii potrafili decydować o losach spotkania swojej drużyny. Takiej sztuki dokonał chociażby Kacper Skibicki, który jako debiutant zanotował arcyważne trafienie w meczu z Lechem Poznań. Nie można zapominać również o Jose Kante. Gwinejczyk zmienił w pucharowej rywalizacji z Linfield FC Tomasa Pekharta, aby kilkanaście minut później precyzyjnym strzałem umieścić piłkę w bramce. Ten gol pozwolił Legii pokonać drużynę z Irlandii Północnej i awansować do kolejnej rundy eliminacji europejskich pucharów.
M jak Mistrz
Kolejny, 15. tytuł Mistrza Polski, klubu z Łazienkowskiej fetowany wyjątkowo dopiero - z uwagi na przerwę spowodowaną pandemią - w połowie lipca. Wojskowi są niekwestionowanym Mistrzem nie tylko sezonu 2019/2020, ale także całej drugiej dekady XXI wieku, w której to zgarnęli aż 12 trofeów (pozostałe kluby, które zdobywały w tym czasie tytuł najlepszej drużyny w Polsce, bądź krajowy puchar, czyniły to co najwyżej po jednym razie). O podsumowaniu mijającej dekady będzie u nas w nadchodzącym roku dużo więcej, a przy haśle „Mistrz” w roku 2020 nie sposób nie wspomnieć także o pierwszym miejscu na koniec rundy jesiennej sezonu 2020/2021 (choć coś takiego jak „mistrz jesieni” jest tylko nieformalnym tytułem wymyślonym przez dziennikarzy). Mistrz jest więc głęboko zakorzeniony w DNA klubu z Ł3 i mamy wielką nadzieję, że w maju będziemy świętować kolejny tytuł, a także 20. w historii Puchar Polski. I znów wszyscy powiemy - cyk do gabloty!

N jak normalność
Stan, do którego cały czas jest jeszcze daleko, natomiast w przekroju całego roku bywało z tym jeszcze gorzej. Legioniści w czasie przymusowego lockdown’u nie brali udziału w treningach z zespołem, zostając w ten sposób odseparowanymi od piłki. Powrót do piłkarskiej rywalizacji po 79 dniach i pucharowe starcie z Miedzią Legnica, było niezwykle wyczekiwanym momentem nie tylko dla samych zawodników, ale również kibiców Legii. Sytuacja ligowa nieco się uspokoiła. Kluby PKO Ekstraklasy rozgrywały swoje mecze zgodnie z harmonogramem sezonu, jednak musiały pamiętać o zachowaniu wszelkich norm sanitarnych. Najbardziej jednak na stadionach brakuje kibiców, którzy nadają kolorytu piłkarskim spektaklom. Miejmy nadzieję, że ten stan jak najszybciej się skończy i wspólnie zobaczymy się na trybunach przy Łazienkowskiej.
O jak ostatnie minuty
A w nich Legia walcząca do samego końca spotkania. Wojskowi wiele razy zmieniali wynik meczu, nie załamując się i rywalizując do ostatniego gwizdka sędziego. W oczy rzuca się choćby ostatni mecz z Wisłą Kraków, w którym Wojskowi do 81. minuty przegrywali, aby w końcówce zwyciężyć ostatecznie gospodarzy 2:1. Pamiętajmy również o rywalizacji z Lechem Poznań, w której decydującym trafieniem punkty poznaniakom odebrał Rafael Lopes. Upływające minuty nie wywołują w piłkarzach Legii żadnej paniki i niepotrzebnej frustracji. Taki sposób grania pielęgnuje u swoich podopiecznych Czesław Michniewicz, aby niezależnie od fragmentu meczu, cały czas realizować boiskowe założenia.
P jak Pekhart
31-letni czeski napastnik przyszedł do Legii w lutym tego roku. Klub z Łazienkowskiej jest dziesiątym w karierze Tomasa. Próbował swoich sił w 1. FC Nurnberg, AEK Ateny, UD Las Palmas, Sparcie Praga czy FC Southampton, ale nigdzie nie był tak skuteczny jak w Warszawie. 20 bramek (w tym 13 w trwającym sezonie PKO Ekstraklasy) w 32 meczach rozegranych dla Legii, daje jednego gola na 111 minut spędzonych na boisku (w sumie było ich 1549). Do tego trzy asysty i miano „najlepszej głowy” w ekstraklasie. My zaryzykujemy stwierdzenie, że „najlepszej głowy” w Legii w ataku od kiedy pamiętamy. Piłkarz ceniony przez szkoleniowców i lubiany przez kolegów z drużyny. Dzięki swojej skuteczności jesienią zaskarbił sobie także sympatię kibiców. Pekhart jest typem zawodnika, którego trzeba „obsłużyć”, nie kreuje on bowiem gry, lecz ją wykańcza. Można powiedzieć, że Legia jesienią była od niego uzależniona, bowiem to właśnie Czech strzelał większość goli dla Wojskowych i to on wymuszał styl gry Wojskowych w poszczególnych spotkaniach. Drużyna częściej gra skrzydłami i dośrodkowaniem w pole karne, niż podaniem prostopadłym, które „pasuje” bardziej takim napastnikom jak Rafael Lopes czy Maciej Rosołek. - Do Legii trafiłem, bo ktoś miał na mnie pomysł - mówił po kilku miesiącach gry przy Łazienkowskiej. Jak na razie pomysł trafiony w dziesi… no, może w dziewiątkę.

S jak #SuperMistrzowie
Akcja #GotowiDoPomocy udowodniła nam, że Legia Warszawa ma moc, która pozwala zmieniać świat. W grudniu postanowiliśmy wykorzystać ten przywilej ponownie. Przed Świętami Bożego Narodzenia rozpoczęliśmy akcję #SuperMistrzowie. W jej ramach spełnialiśmy marzenia prawie 30 niepełnosprawnych dzieci - zawodników juniorskiej sekcji Legia Amp Futbol oraz podopiecznych fundacji #RównymKrokiem. Piłkarze Legii i zaangażowani artyści sprawili, że na twarzach prawdziwych wojowników pojawił się uśmiech. Wysłaliśmy dziesiątki paczek z medalami SuperMistrzów i setkami prezentów. Nasi #SuperMistrzowie na zawsze pozostaną dla nas wzorem. Jesteśmy dumni, że mogliśmy spełnić Wasze marzenia!
T jak treningi i taktyka
To prawdziwy „konik” szkoleniowca Legii Czesława Michniewicza. O taktyce mógłby rozprawiać godzinami. Trener lubi piłkarzy, którzy rozumieją taktykę, „czytają grę”, nie kopią piłki, tylko nią grają. Organizacja to podstawa - piłkarz musi biegać, być w ciągłym ruchu, wychodzić na pozycję, popularny „stojanow” nie ma u Michniewicza szans. Treningi Legii są bardzo urozmaicone, nie można się na nich nudzić, a sztab szkoleniowy korzysta z wielu nowinek technicznych, choćby słynnego już drona obsługiwanego na każdych zajęciach przez asystenta pierwszego szkoleniowca, Kamila Potrykusa, a wykorzystywanego później do wszelkiego rodzaju analiz. Treningi u Michniewicza, jego asystenta Przemysława Małeckiego czy Łukasza Bortnika, nie kończą się bowiem wraz z zejściem z boiska. Analiza gry swojego zespołu, a także przeciwnika, stoją na najwyższym poziomie. Na zajęciach, oprócz motoryki, królują kwestie taktyczne - budowanie defensywy, kontrataków, stałych fragmentów gry.
- Lubię piłkę uporządkowaną. Rola trenera polega na tym, żeby ograniczyć przypadek. Żeby samemu nie grać przypadkowo, a wykorzystywać przypadkowe ustawienia przeciwnika, przypadkowe zachowania i odnieść z tego korzyść. Do tego trzeba umieć dobrze bronić, dobrze budować atak pozycyjny. Organizacja gry jest jednak podstawowa - żeby każdy zawodnik wiedział, w jakim momencie jest bezpieczny. Tak jak bokser - jak przeciwnik ma przewagę, to możesz się zasłonić, przejść do narożnika, czasami cwaniacko uderzyć w szczękę, żeby zyskać kilka sekund - to wszystko jest taktyka. - Taktyka, czyli dostosowanie się do siły, do jakości przeciwnika. (...) Chodzi głównie o to, by odczytywać właściwe ustawienie na boisku i korzyści z tego ustawienia, jakie można odnieść. Zrozumieć, dlaczego czasami wykonuje się ruch do piłki, a czasami od piłki. Ruch od piłki jest najtrudniejszy. Kiedy dzieci grają na podwórku, to każdy biegnie do piłki, bo każdy chce piłkę, a najważniejszy w moim rozumieniu jest ruch od piłki, czyli zdobywanie przestrzeni. To, o czym mówi Marcelo Bielsa i inni trenerzy. Najważniejsze, by nauczyć zawodnika, kiedy zrobić ruch i w jakim kierunku. (...) Jeśli chodzi o taktykę, zachowania. U nas w piłce jest dużo spontaniczności, piłka - prosta gra. Niektórzy nie chcą jej utrudniać i przy tej prostocie zostają. Ale ta prostota często polega na intuicji, na inteligencji piłkarza. Czasami zawodnik podejmuje dobre decyzje zawsze lub w większości sytuacji, a czasami ma odwrotną filozofię - kiedy powinien strzelać, to podaje i odwrotnie. Gry w takich sytuacjach musimy zawodnika nauczyć. Do pewnego poziomu można pewne zachowania wyszkolić, ale ci najwięksi piłkarze mają intuicję i inteligencję na dużo, dużo wyższym poziomie od innych. Szybciej myślą, szybciej oceniają sytuację, szybciej reagują. Dlatego dostrzegają moment do podania prostopadłego, moment do strzału, więcej widzą na boisku. Mówimy, że taki zawodnik „czyta grę”. Tacy piłkarze są na świecie - taki był Zinedine Zidane, tacy byli Andrea Pirlo, Armando Maradona, Michel Platini i wielu innych zagranicznych piłkarzy. To typ playmakera, który otworzy grę. Dziś każdy zawodnik musi umieć otworzyć grę - mówił o taktyce kilka miesięcy temu szkoleniowiec Legii.
U jak ulica
Do tej pory domem Legii była Łazienkowska 3. W tym roku zyskaliśmy nowe miejsce, mieszczące się przy ulicy Legionistów 3. Legia Training Center zostało oficjalnie otwarte, co odbiło się szerokim echem w polskiej społeczności piłkarskiej. Ośrodek mieszczący się w Książenicach jest nie tylko w pełni rozbudowaną bazą treningową, ale również - jak pisaliśmy - domem trenera warszawian, Czesława Michniewicza. Warto wspomnieć, że ulica Legionistów 3 została wybrana przez naszych kibiców w specjalnym głosowaniu. Dziękujemy!

W jak Wisła
W roku odmienionym przez pandemię nic nie było takie jak wcześniej. Życie, do którego latami się przyzwyczailiśmy, zostało obrócone do góry nogami. Wpłynęło to także na celebrację tytułu mistrzowskiego. Piłkarze wszystkich drużyn PKO Ekstraklasy zostali objęci specjalnymi procedurami, które miały ograniczyć ich kontakty z innymi ludźmi. Jednak nie wyobrażaliśmy sobie kolejnego mistrzostwa Polski bez wspólnej radości z kibicami. Dlatego też w roku 2020 legioniści wypłynęli w mistrzowski rejs po Wiśle specjalnie przygotowaną barką. Wzdłuż bulwarów kibice dziękowali swoim ulubieńcom za zakończony sezon. To były piękne chwile, które na długo zostaną w naszej pamięci. Do zobaczenia w maju!

Z jak zakończenie
Trwa przerwa w rozgrywkach, jest więc i czas na chwile refleksji. Legia zajmuje pozycję lidera PKO Ekstraklasy, którą pragniemy aby utrzymała do końca rozgrywek. Wojskowi odpadli z kwalifikacji europejskich pucharów, więc wiosną będą rozgrywać mecze jedynie na krajowym podwórku. Oprócz trofeum najlepszej ekipy ekstraklasy do podniesienia jest również Puchar Polski. Mamy więc okazję, aby przywrócić do Warszawy trofeum, które ostatni raz zdobyliśmy w 2018 roku. Sumując te wszystkie wydarzenia, na piłkarzy Legii czeka jeszcze dużo wyzwań, ale również wiele szans na wspólny sukces. Niech zbliżający się wielkimi krokami 2021 rok będzie tym, który zapamiętamy na długo, wracając wielokrotnie do niego myślami. Napiszmy nowy rozdział z pozytywnym zakończeniem!

Autor
Janusz Partyka, Przemysław Gołaszewski, Mateusz Okraszewski