Alfabet Roku 2021
Rok 2021 prawie za nami. Jego koniec to czas podsumowań, w ramach których tradycyjnie zapraszamy Was na lekturę legijnego alfabetu minionych 12 miesięcy.
Autor: Przemysław Gołaszewski, Jakub Jeleński, Mateusz Okraszewski, Janusz Partyka
- Udostępnij
Autor: Przemysław Gołaszewski, Jakub Jeleński, Mateusz Okraszewski, Janusz Partyka
Rok 2021 prawie za nami. Jego koniec to czas podsumowań, w ramach których tradycyjnie zapraszamy Was na lekturę legijnego alfabetu minionych 12 miesięcy.
A jak ambicja
Ambicją Legii Warszawa jest coroczna walka o tytuł mistrzowski. W poprzednim sezonie cel został zrealizowany, Wojskowi sięgnęli po kolejne mistrzostwo. Niestety, trwające rozgrywki są pod tym względem rozczarowujące. Wszystkim zależy na tym, by sytuacja w tabeli się poprawiła. To obowiązek. Po przerwie zimowej legioniści muszą potwierdzić ambicje, pokazać charakter i zrobić wszystko, by odmienić niekorzystną sytuację.
B jak Boruc Artur
W maju tego roku Artur Boruc zdjął rękawice bramkarskie, chwycił długopis i złożył podpis pod nowym, rocznym kontraktem. O tym jak ważny jest Artur w bramce Wojskowych przekonaliśmy się w tym roku wielokrotnie. Przykład pierwszy z brzegu - 14. minuta meczu ze Slavią Praga, spotkania decydującego o grze legionistów w fazie grupowej Ligi Europy UEFA, Stanislav Tecl wychodzi sam na sam z bramkarzem Legii, a Boruc charakterystycznym pajacykiem broni uderzenie. Początek drugiej połowy, Slavia prowadzi już 1:0, jedną nogą jest w Europie, a Tecl po raz drugi staje oko w oko z doświadczonym golkiperem. Artur Boruc znów jest górą, Slavia nie odskakuje nam na dwa gole, za to Legia zdobywa dwie bramki i zapewni sobie awans. Takich interwencji było w mijającym roku więcej.
C jak Czesław Michniewicz
Przez blisko jedenaście miesięcy 2021 roku trenerem pierwszej drużyny Legii Warszawa był Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec zdobył z klubem tytuł mistrzowski, a także wprowadził Legię do fazy grupowej Ligi Europy UEFA. Legia prowadzona przez trenera Michniewicza zanotowała też godną pochwały serię. 6 lutego drużyna wygrała z Rakowem Częstochowa 2:0 i do końca sezonu, łącznie w piętnastu ligowych spotkaniach, nie poniosła już porażki.
D jak dwumecze
W drodze do europejskich pucharów Legia Warszawa rozegrała cztery dwumecze. Każdy z nich to inna historia. Najpierw los skierował nas na daleką północ, gdzie po emocjonującym meczu legioniści pokonali Bodo/Glimt 3:2. W rewanżu przy Łazienkowskiej zwyciężyliśmy 2:0 i zapewniliśmy sobie awans do II rundy el. Ligi Mistrzów UEFA, gdzie na Legię czekała Flora Tallinn. Pierwszy mecz rozegrany przy Łazienkowskiej trzymał nas w napięciu do samego końca, ale ostatecznie Rafa Lopes dał Wojskowym zwycięstwo. W rewanżu to również Portugalczyk wbił piłkę do siatki i posłał nas do kolejnej fazy - do Zagrzebia, gdzie postawiliśmy się drużynie Dinama i z trudnego terenu wywieźliśmy remis. Niestety, w Warszawie jednego i jak się okazało jedynego gola strzelili przyjezdni. Dla Legii droga do Europy się nie skończyła. Mimo pewnej gry w fazie grupowej Ligi Konferencji UEFA, Wojskowi wciąż mieli szansę na awans do Ligi Europy UEFA. I ten awans stał się faktem po rollercoasterze, do którego wsiedliśmy razem ze Slavią Praga. W stolicy Czech padł remis, dwie asysty zaliczył Maik Nawrocki, a dwa przepiękne strzały oddali Mahir Emreli i Josip Juranović. Pierwszy przelobował interweniującego bramkarza Slavii, a drugi zdjął pajęczynę uderzeniem z dystansu. W rewanżu Emreli dwukrotnie pokonał golkipera czeskiej drużyny i Legia mogła cieszyć się z awans do…
E jak Europa
…do Europy. Ligi Europy UEFA. Legia trafiła do grupy C, gdzie los przydzielił nam również Spartaka Moskwa, Leicester City i SSC Napoli. Przygoda rozpoczęła się pięknie. Wyjazd do Moskwy, zwycięski gol Lirima Kastratiego w doliczonym czasie gry i euforia na stadionie Spartaka. Dwa tygodnie później do Warszawy przylecieli piłkarze Leicester i musieli uznać wyższość gospodarzy. Bramka zdobyta przez Mahira Emrelego i szczelna defensywa przez 90 minut pozwoliły nam cieszyć się z drugiego zwycięstwa. Po dwóch kolejkach Wojskowi prowadzili w grupie z kompletem punktów. Mimo pozytywnego początku, legioniści nie zdołali utrzymać wypracowanej w pierwszych tygodniach pozycji i nie awansowali do kolejnej fazy rozgrywek.
F jak Fundacja Legii
Sport to zmienne emocje, radość przeplatana złością, ale w życiu istnieją też wartości znacznie istotniejsze, o które od lat dba Fundacja Legii. Rok 2021 to kolejne dwanaście miesięcy prężnych działań naszej fundacji. Wszystko zaczęło się już w styczniu, gdy przeprowadziliśmy charytatywny LIVE razem z PLNY LALA, a także zbieraliśmy środki na leczenie Łucji. Przez cały rok wspieraliśmy naszego kibica Dominika i akcję Let Dominik Run. Między innymi z tej okazji na naszym stadionie odbyło się wspólne oglądanie meczu Bodo/Glimt - Legia Warszawa, a całkowity dochód przeznaczyliśmy na leczenie wiernego fana. Fundacja wspierała też akcję szczepień przeciwko Covid-19 na stadionie Legii. Końcówka roku to Mikołajkowa Aukcja Fundacji Legii, podczas której uzyskano ponad 33 tysiące złotych. Środki zostały przekazane na zakup ciepłych posiłków dla osób bezdomnych. Przez cały rok odbywały się także liczne licytacje piłkarskich pamiątek. W ciągu tych dwunastu miesięcy Fundacja Legii kolejny raz pokazała, co jest w życiu najważniejsze.
G jak gole
W tym roku byliśmy stosunkowo oszczędni w ich strzelaniu. Mecze wygrywaliśmy dość skromnym prowadzeniem, a worek z bramkami udało nam się rozwiązać na dobre tylko kilkakrotnie – 20 lutego strzeliliśmy pięć goli Wiśle Płock, 21 marca załadowaliśmy cztery sztuki Zagłębiu Lubin, co zresztą powtórzyliśmy 15 grudnia, uzyskując dokładnie taki sam rezultat. Była to pierwsza taka sytuacja od 3 kwietnia, kiedy to 4:2 pokonaliśmy Pogoń Szczecin. Jeśli chodzi o bramki stracone… cóż, wszyscy wiemy, że w tym roku było ich zdecydowanie za dużo.
H jak huśtawka nastrojów
Ten rok był jej pełen jak żaden inny przedtem. Zaczęło się od bardzo udanego zgrupowania w Dubaju, po którym pierwszym meczem w lidze była fatalna porażka z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Potem jednak w lidze nie przegraliśmy już do końca sezonu, niezwykle pewnym krokiem zmierzając po mistrzostwo Polski, które zdobyliśmy trzy kolejki przed końcem. Była radość, chwila odpoczynku i nowy start. Eliminacje do europejskich pucharów układały się świetnie, jednak w lidze nie szło nam od początku. Awans do Ligi Europy UEFA i wspomniane wcześniej zwycięstwa nad Spartakiem czy Leicester, przeplatały się z bolesnymi porażkami w PKO Bank Polski Ekstraklasie, gdzie rok zakończyliśmy ostatecznie w strefie spadkowej. Mamy nadzieję, że na wiosnę huśtawka poleci w drugą stronę.
I jak Inaki Astiz
Ostatnio niewiele się o nim mówiło, więc warto poświęcić chwilę facetowi, który w naszym klubie jest niesamowitą postacią. Do Legii trafił w 2007 roku na chwilę, ale został na dłużej zdobywając z Wojskowymi dwanaście trofeów. W międzyczasie perfekcyjnie opanował język, ożenił się z naszą rodaczką, a sam o sobie mówi, że „jest Hiszpanem, ale myśli jak Polak”. Jako piłkarz zawsze był wzorem do naśladowania – pracował na sto procent, nigdy nie narzekał i był niesamowicie życzliwą osobą. Właściwie nie powinniśmy tutaj używać czasu przeszłego, bo piłkarzem Inaki jest cały czas – mimo objęcia funkcji asystenta trenera, nadal łączy swoje obowiązki z grą w rezerwach stołecznego klubu. Jak długo? Podobno tak długo, na ile pozwoli mu zdrowie. A patrząc na to jak się prowadzi, rywale jeszcze trochę będą musieli się z nim pomęczyć. Człowiek orkiestra, oddany Legii jak mało kto. Wielkie dzięki, że z nami jesteś.
J jak jesień
Runda jesienna miała dwa oblicza – jedno europejskie, drugie ligowe. Do tego pierwszego wracamy z sentymentem, o drugim wszyscy chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Z jednej strony niemal całe eliminacje były niezwykle udane – dwumecze z Bodo/Glimt, Florą Tallinn i Slavią Praga wygraliśmy odpowiednio 5:2, 3:1 i 4:3, ulegając jedynie wyżej notowanemu Dinamu Zagrzeb 1:2. Sama faza grupowa również zaczęła się bardzo obiecująco – sześć punktów po dwóch meczach i liderowanie grupie C musiało robić wrażenie. Następnie wszystko zaczęło się psuć – do pierwszych porażek w ekstraklasie doszła seria kolejnych i ostatecznie rundę zakończyliśmy na 17. miejscu, zaś w Lidze Europy UEFA zajęliśmy ostatnią pozycję w grupie. Tak naprawdę najgorszy okres przypadł właśnie na kalendarzową jesień – zdecydowanie tej pory mijającego właśnie roku nikt nie będzie miło wspominał.
K jak Kapustka Bartosz
Sam na pecha nigdy nie narzeka, mówi, że w życiu i tak miał wystarczająco dużo szczęścia. W takim razie my możemy trochę ponarzekać za niego, bo to doprawdy niespotykana sytuacja, by nabawić się niezwykle poważnej kontuzji podczas celebrowania przepięknego gola. Bartek od początku roku był wiodącą postacią drużyny prowadzonej wówczas przez Czesława Michniewicza – pracował na boisku za dwóch, kreował akcje ofensywne i miał swój udział przy niejednej bramce Wojskowych. Wszystko zatrzymał mecz z Florą Tallinn i uraz kolana. Brakuje Cię nam, chłopaku. Wracaj do zdrowia i na boisko!
L jak loty
To był rok pełen naprawdę wielu podróży w przestworzach. Zaczęliśmy od zimowego zgrupowania w Dubaju, zaś na letnie przygotowania udaliśmy się do Austrii. Potem były eliminacje europejskich pucharów – leżące za Kołem Podbiegunowym Bodo, następnie Tallinn, Zagrzeb oraz Praga. Po awansie do Ligi Europy UEFA mecze wyjazdowe rozgrywaliśmy w Moskwie, Neapolu i Leicester. Oznacza to, że Wojskowi w powietrzu pokonali około 25 600 kilometrów, co daje ponad połowę obwodu Kuli Ziemskiej. Najdalszy lot odbyliśmy na lotnisko międzynarodowe w Dubaju – wówczas samolot przemierzył 4 155 kilometrów. Najbliższą destynacją była czeska Praga – port lotniczy im. Vaclava Havla położony jest 521 kilometrów od warszawskiego Okęcia.
Ł jak Ł3
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Łazienkowska 3 kolejny raz okazała się miejscem, do którego każdy z nas wracał z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Wiele wspaniałych momentów, radości, pięknych chwil, ale w tym roku także smutku i rozgoryczenia. Łazienkowska ponownie stała się domem nas wszystkich i z utęsknieniem czekamy, aż w nowym roku wrócimy tam, gdzie czujemy się najlepiej. Skoro już jesteśmy przy kibicach, to trzeba wspomnieć, że wisoną nastąpił powrót, na który tak długo czekaliśmy. Po przerwie spowodowanej pandemią covid-19 w ostatniej kolejce sezonu 2020/21 na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej w końcu ponownie spotkaliśmy się z kibicami. Rozbrat od Waszej obecności na stadionie trwał zdecydowanie za długo. W całym 2021 roku nie raz pokazaliście, że jesteście naszym dwunastym zawodnikiem.
M jak mistrzostwo
Najlepsza drużyna w Polsce. Legia Warszawa w 2021 roku sięgnęła po szesnasty tytuł mistrzowski, będąc w przekroju całego sezonu 2020/21 bezapelacyjnie najlepszą drużyną w kraju. W całej poprzedniej kampanii Wojskowi doznali zaledwie dwóch porażek, a od 16. kolejki nie przegrali ani razu. Po drodze zawodnicy stołecznej drużyny pokonywali kolejnych pretendentów do krajowego czempionatu, wygrywając m.in. 4:2 z Pogonią Szczecin, czy 2:0 z Rakowem Częstochowa. Ostatecznie szesnasty tytuł stał się faktem w sposób, którego każdy z nas zapewne chciał uniknąć – przed telewizorem. Po remisie Rakowa Częstochowa z Jagiellonią Białystok, Legia Warszawa została najlepszą drużyną w kraju po raz szesnasty. Tego dnia Warszawa nie poszła spać, a mistrzowski klimat unosił się w stolicy do białego rana.
N jak nagrody
A po pięknym wieczorze czas było nagrodzić tych, którzy poprowadzili drużynę do sukcesu. Na Gali Ekstraklasy swoje wyróżnienie otrzymało trzech legionistów. Najlepszym pomocnikiem sezonu został Luquinhas. Brazylijczyk był motorem napędowym drużyny i wielokrotnie dawał się we znaki obrońcom rywali dzięki swojemu nieszablonowemu dryblingowi. Najlepszym strzelcem i napastnikiem całej PKO Bank Polski Ekstraklasy został Tomas Pekhart. Czech walnie przyczynił się do obrony krajowego tytułu dzięki 22 zdobytym bramkom. Najlepszym obrońcą, ale przede wszystkim najlepszym piłkarzem całego sezonu, został wybrany Filip Mladenović. Serb był jednym z liderów całej drużyny, sam zdobywając kluczowe bramki, a także notując bardzo ważne asysty.
O jak ostatni sygnał
Mimo sukcesów w poprzednim sezonie, a także wywalczonemu awansowi do fazy grupowej Ligi Europy UEFA, sytuacja w tabeli PKO Bank Polski Ekstraklasy w obecnej kampanii… wszyscy wiemy jak wygląda. Legia znajduje się w strefie spadkowej, a przerwa zimowa wydaje się ostatnim sygnałem, na który piłkarze stołecznej drużyny powinni zareagować. Legioniści wrócą do gry w lutym przyszłego roku i od samego początku muszą zacząć regularnie punktować. Nie bierzemy pod uwagę żadnego innego scenariusza. Najwyższy czas nadrobić ligowe zaległości.
P jak powrót Vuko
Pomóc w odbudowaniu formy drużyny ma trener, który przy Łazienkowskiej spędził wiele lat – Aleksandar Vuković. Jak sam podkreślał: „Gdy pojawiło się takie zapytanie i taka opcja – jakby tego nie nazwać – wyjścia z pożaru, zdecydowałem się z tego wyjść. Wiem, że mogę się poparzyć, ale to jest mój dom i chcę razem z Legią wyjść z tej sytuacji”. 42-letni szkoleniowiec po powrocie na Łazienkowską prowadził drużynę w dwóch spotkaniach – wygranej rywalizacji z Zagłębiem Lubin, a także przegranym starciu z Radomiakiem Radom. Po przerwie świątecznej Vuko wraz z drużyną udadzą się na zgrupowanie do Dubaju, aby tam szlifować formę przed zbliżającą się rundą rewanżową.
R jak rozczarowanie
Mistrzostwo, awans do Ligi Europy UEFA – to na papierze czynniki, które pozwalają uznać większość kończącego się roku za naprawdę udany czas. Ostatnie miesiące wyglądały jednak zgoła inaczej, a wszyscy kibice, ale również pracownicy klubu i piłkarze, są po prostu rozczarowani. Jesteśmy jednak Legią Warszawa. Prawdziwych zwycięzców poznajesz nie po tym ile razy upadają, tylko ile razy są w stanie się podnieść. W takich chwilach tym bardziej musimy wspierać nasz ukochany zespół i z oczekiwaniem czekać na wznowienie rozgrywek.
S jak szansa na puchary
A do tych w teorii najłatwiejsza droga prowadzi przez Fortuna Puchar Polski. Te rozgrywki Wojskowi zainaugurowali w Suwałkach, gdzie ich rywalem były miejscowe Wigry. Mimo straty bramki pod koniec spotkania warszawianie szybko odpowiedzieli za sprawą trafienia Kacpra Kostorza. W drugiej połowie tej rywalizacji podobnej sztuki dokonali Lirim Kastrati i Mahir Emreli, a Legia ostatecznie wygrała ten mecz 3:1. Na kolejnym etapie rozgrywek przeciwnikiem stołecznej drużyny został trzecioligowy Świt Skolwin. W tym starciu do wyłonienia zwycięzcy wystarczyła jedna bramka, a jej autorem był Lindsay Rose. W 1/8 Fortuna Pucharu Polski legioniści trafili na Motor Lublin. Warszawianie przez długi czas przegrywali, ale w drugiej połowie sprawy we własne ręce, a raczej nogi i głowę, wzięli Luquinhas i Szymon Włodarczyk. Ten pierwszy popisał się znakomitym uderzeniem z dystansu, a drugi pokonał golkipera Motoru strzałem głową, tym samym zapewniając swojej drużynie awans do kolejnej rundy. Rywalem Legii w 1/4 finału Fortuna Polski będzie Górnik Łęczna i wszyscy liczymy na to, że im tym razem Wojskowi pokonają swojego przeciwnika.
T jak Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski
27 sierpnia w polskich kinach odbyła się oficjalna premiera filmu „Mistrz”, opowiadającego o historii boksera Legii, żołnierza Wojska Polskiego, Tadeusza "Teddy'ego" Pietrzykowskiego, który podczas II wojny światowej walczył o życie na ringu w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Akcja filmu rozgrywa się w początkowym okresie funkcjonowania obozu koncentracyjnego Auschwitz. Przedwojenny mistrz Warszawy w wadze koguciej, reprezentant warszawskiej Legii Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski, trafił do niego w pierwszym transporcie w 1940 roku. Więzień 77, bo takim numerem został oznaczony, stoczył podczas trzyletniego pobytu kilkadziesiąt zwycięskich pojedynków na ringu, w których stawką było jego życie. W listopadzie, w Muzeum Legii, odbyło się spotkanie autorskie poświęcone książce „Mistrz”, a jego gościem była córka bohatera, Eleonora Szafran.
U jak U18
Aż szkoda, że rok 2021 dobiega końca. Zespół Legii Warszawa U18 zajmuje bowiem czwarte miejsce w tabeli Centralnej Ligi Juniorów, nie przegrywając żadnego z ostatnich sześciu starć. W ostatniej kolejce podopieczni Grzegorza Szoki pewnie pokonali Stal Rzeszów. Wojskowi zaaplikowali rywalom cztery bramki, których autorami byli dwukrotnie Wiktor Kamiński oraz Kacper Wnorowski i Jordan Majchrzak. Warto wspomnieć, że legioniści mają na swoim koncie jeszcze jeden mecz zaległy z Rakowem Częstochowa. Jeżeli warszawianie pokonają swojego rywala, wówczas mogą awansować na pierwsze miejsce w tabeli, bowiem do liderującej Cracovii drużyna Legii U18 traci zaledwie punkt. Wydaje się więc, że runda wiosenna w Centralnej Lidze Juniorów może być bardzo emocjonująca, a stołeczna drużyna do końca będzie walczyć o triumf w tych rozgrywkach. Trzymamy kciuki!
W jak wahadła
W piłce nożnej najczęściej wygrywa kolektyw, a więc zgrana i dobrze współpracująca ze sobą drużyna. Często jest jednak tak, że zawodnik występujący na danej pozycji może być motorem napędowym całego zespołu i w dużym stopniu pomóc jej w osiągnięciu dobrego wyniku. W mistrzowskim sezonie 2020/21 Legia Warszawa miała wielu piłkarzy, którzy dołożyli swoją cegiełkę do końcowego triumfu, ale my postanowiliśmy wyróżnić dwóch graczy, którzy mieli kolosalne znaczenie w walce o tytuł mistrza Polski. Chodzi oczywiście o Josipa Juranovicia i Filipa Mladenovicia, czyli wahadła Legii Warszawa w rozgrywkach PKO Bank Polski Ekstraklasy 2020/21. To właśnie wahadła stołecznej drużyny w ubiegłorocznej kampanii kreowały najwięcej sytuacji kolegom z drużyny. Obaj zawodnicy zanotowali w sumie 16 asyst, dokładając do tego również osiem bramek. Mecz w którym reprezentant Chorwacji bądź defensor kadry Serbii nie mieli udziału przy golu strzelonym przez Wojskowych, był praktycznie niemożliwy. Juranović i Mladenović napędzali akcje warszawskiej drużyny i wielokrotnie to oni decydowali o przebiegu oraz tempie rozgrywanej akcji. Nie dziwiła więc nowo powstała wówczas teoria mówiąca o tym, że to wahadła Legii wygrały w dużym stopniu dla niej mistrzostwo Polski.
Z jak Zieliński Jacek
27 grudnia Legia Warszawa poinformowała, że stanowisko dyrektora sportowego klubu obejmuje Jacek Zieliński. W nowej roli będzie miał pełną decyzyjność i odpowiedzialność za cały pion sportowy, w tym obszar pierwszej i drugiej drużyny, skautingu, Akademii, politykę transferową oraz trenerską. Jacek Zieliński z klubem z Łazienkowskiej związany jest od trzech dekad. W latach 1992–2004 jako piłkarz Wojskowych zdobył z drużyną cztery mistrzostwa, trzy puchary Polski i Superpuchar. To człowiek-instytucja, jedna z ikon warszawskiej Legii, wieloletni filar drużyny oraz jej kapitan, mający w sercach kibiców olbrzymi szacunek. „Zielek” Znajduje się na drugim miejscu pod względem liczby rozegranych meczów (404 spotkania i dziewięć goli), ustępując w tej klasyfikacji tylko Lucjanowi Brychczemu. Uczestnik Ligi Mistrzów z Legią, a także członek Klubu Wybitnego Reprezentanta Polski (60 występów w kadrze narodowej). Po zakończeniu piłkarskiej kariery Jacek Zieliński zdobywał doświadczenie jako szkoleniowiec, m.in. w Legii Warszawa, Koronie Kielce czy Lechii Gdańsk, a także w młodzieżowych kadrach narodowych Polski. W kolejnym etapie kariery (w latach 2014-2017) pełnił funkcję dyrektora sportowego Wigier Suwałki, zaś w 2017 roku ponownie związał się z Legią, obejmując stanowisko Dyrektora Akademii, a następnie Szefa rozwoju karier indywidualnych i wypożyczeń. Teraz rozpoczął pracę jako dyrektor sportowy klubu z Łazienkowskiej. Powodzenia Jacku!
Do zobaczenia w 2022 roku!
Autor
Przemysław Gołaszewski, Jakub Jeleński, Mateusz Okraszewski, Janusz Partyka