
Historia: Kalendarium Legii (2 kwietnia) - Królewscy z Madrytu w hali targowej
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. Podczas meczu z Cracovią - 1 kwietnia 1962 roku - lożę honorową Stadionu Wojska Polskiego wizytowała jedna z najbardziej wpływowych osobistości w światowym futbolu – Santiago Bernabeu. Legendarny prezes Realu Madryt przebywał w stolicy z drużyną koszykarzy mistrza Hiszpanii, która w rozgrywkach o Puchar Europy, trzy dni później, rywalizowała z koszykarzami Legii.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
W roku 1962, po wyeliminowaniu fińskiego Helsingin Kisa-Toverit R.Y., zespół Władysława Maleszewskiego trafił na jedną z najlepszych drużyn Europy - Real Madryt. Wygrana Mistrzów Polski w Hali Gwardii dawała nadzieję na awans do półfinału rozgrywek. Mecz, który odbył się w Warszawie 4 kwietnia 1962 ściągnął do Hali Gwardii nadkomplet publiczności. „Było ich około 5000 i należy żałować, że Warszawa nie posiada odpowiedniej sali, gdyż mecz chciało oglądać co najmniej 10-15 tysięcy ludzi” - można było przeczytać w klubowym „Sprawozdaniu”. Mecz zakończył się zwycięstwem Zielonych Kanonierów 72:63 i był jednym z największych sukcesów w historii sekcji koszykówki klubu z Warszawy.

Najwięcej punktów dla Wojskowych rzucił zdecydowanie najlepszy na parkiecie Janusz Wichowski - 31. Skrzydłowy reprezentacji Polski przyćmił w tym meczu Amerykanów z zagranicznego zaciągu Realu - Wayne'a Hightowera i Stanleya Morrisona, którzy w sumie zdobyli 21 oczek. To było jedno z najlepszych spotkań Legii w historii. „Ekspress Wieczorny” donosił o wielkim zainteresowaniu meczem, odnotował obecność na trybunach m.in. Gustawa Holoubka, trenera oszczepników Zygmunta Szelesta oraz wielu innych osobistości ze świata sportu oraz artystów. Warszawska popołudniówka miała także zastrzeżenia do warunków pracy dla dziennikarzy i... polityki programowej TP: „Kibice, którzy liczyli, że może telewizja sprawi miłą niespodziankę i nada chociaż drugą połowę spotkania Real – Legia, srodze się zawiedli. Podobno trudności były nie do przezwyciężenia. Trzeba było przesunąć o kilka minut program...”.

Do Warszawy razem z koszykarzami przyleciał ówczesny prezes Realu Madryt Santiago Bernabeu oraz kierownik drużyny Raimondo Saporta. Prezes, którego imieniem już wtedy nazwany był stadion „Królewskich”, złożył także wizytę na Stadionie Wojska Polskiego przy Łazienkowskiej. Rywalem Legii była Cracovia. W obecności 12 tysięcy kibiców drużyna trenera Kazimierza Górskiego zwyciężyła „Pasy” 3:2, po golach Antoniego Piechniczka, Józefa Gruszki i Lucjana Brychczego.

Z koszykarskim meczem, który odbył się 4 kwietnia 1962 roku wiąże się także pewna anegdota. „Wtorek, 3 kwietnia 1962 roku. Wieczorny trening koszykarzy Legii. Jutro czeka ich pierwszy mecz ćwierćfinałowy Pucharu Europy, w którym zmierzą się z Realem Madryt. Pod koniec treningu, trener Legii Władysław Maleszewski bierze na stronę trójkę swoich czołowych koszykarzy: Janusza Wichowskiego, Andrzeja Pstrokońskiego, Władysława Pawlaka.
- Panowie, idziecie ze mną.
- Ale przecież jutro gramy mecz! - zdziwili się zawodnicy
- Nic nie szkodzi, to w ramach przygotowań – poważnie odpowiada trener.
Maleszewski uchodził za świetnego psychologa, potrafiącego znakomicie wyczuć nastroje swoich podopiecznych. Jako młodzieniec odebrał solidne wykształcenie, wszak był synem ostatniego prezydenta Wilna w II Rzeczypospolitej. Tym razem uznał, że zawodnikom przed ważnym meczem przyda się odrobina swobody. Zaprowadził ich do lokalu przy Chmielnej, już wówczas najmodniejszej warszawskiej ulicy. Nie była to ich pierwsza wizyta w tej okolicy. W światku warszawskiej bohemy świetnie odnajdował się zwłaszcza Janusz Wichowski. Jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy polski koszykarz w historii, znany ze swoich przyjaźni z postaciami kultury, sztuki. Dość powiedzieć, że w zespole Mazowsze poznał swą przyszłą żonę.
- Maleszewski zaprowadził nas do restauracji w okolicy kina Atlantic. Zjedliśmy kolację, wypiliśmy ze dwie butelki wina. Potem jeszcze potańczyliśmy, do domu wróciłem o 1 – wieczór sprzed ponad 54 lat wspomina Andrzej Pstrokoński, ochrzczony swego czasu mianem „Dziecka Warszawy”. To jeden z ostatnich żyjących dziś uczestników koszykarskich meczów Legii z Realem. (...) Po zabawie legioniści mieli dużo czasu na regenerację. Środowy mecz miał się rozpocząć dopiero o godzinie 19 - Okazało się to świetną decyzją Maleszewskiego. Dzięki temu, następnego dnia w ogóle nie czułem presji, grałem na luzie – zauważa Pstrokoński” - czytamy o metodach pracy trenera Maleszewskiego na portalu sportowefakty.wp.pl.

Rewanżowe spotkanie w Madrycie odbyło się 15 kwietnia, a gospodarzom... pomagały ściany. Dosłownie, bo dysponujący ogromną klubową halą Real celowo zagrał z Legią w... małej salce treningowej. Dodatkowo bułgarscy sędziowie sprzyjali w tym spotkaniu gospodarzom, gwiżdżąc faule, których nie było. W Madrycie Legia przegrywała różnicą 20 punktów do przerwy, co już dawało Realowi awans do półfinału Pucharu Europy. Po przerwie gospodarze powiększyli tylko przewagę, ostatecznie zwyciężając 100-71.

4 kwietnia 1962 r. 1/4 finału Pucharu Europy (pierwszy mecz)
Legia Warszawa – Real Madryt 73-62 (35-32)
Legia: Janusz Wichowski (31), Andrzej Pstrokoński (20), Władysław Pawlak (11), Jerzy Bednarowicz (7), Leszek Arent (2), Tadeusz Suski (2).
Real: Rodriguez (16), Hightower(15), Sevillano (10), Lluis (6), Morrison (6), Alocen (4), Sainz (2), Llop (2), Descartín (1), Durand.
Widzów: 5000
Autor
Janusz Partyka