Historia: Kalendarium Legii (20 kwietnia) - Żelazny rezerwowy
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. 20 kwietnia 2005 roku w Opolu zmarł były piłkarz Legii Zygfryd Blaut. Młodszy brat Bernarda w barwach Wojskowych rozegrał 128 spotkań, będąc dwukrotnym Mistrzem Polski (1969, 1970), zdobywcą krajowego pucharu (1973), a także uczestnikiem półfinałowego meczu o Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (1969/70).
Autor: Janusz Partyka
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Zygfryd Blaut urodził się 2 marca 1943 roku w Gogolinie. „Zyga” bądź „Drops” – bo takie nosił boiskowe przydomki – grał na pozycji pomocnika lub stopera. Przez sześć sezonów (1968-1974) rozegrał z „eLką” na piersi 128 meczów, w których strzelił jednego gola. W drużynie pełnił rolę pierwszego rezerwowego. Najlepiej czuł się na pozycji stopera, ale gdy którykolwiek z obrońców podstawowego składu narzekał na kontuzję, na boisku pojawiał się właśnie „Drops”. Miał opinię rezerwowego, który nigdy nie zaniża jakości grającego składu.
W swojej karierze bronił barw Budowlanych Gogolin (1957-1959), Odry Opole (1959-1963), Śląska Wrocław (1963-1964), ponownie Odry (1964), ponownie Śląska (1965-1968), Legii Warszawa (1968-1974) oraz Polonii Warszawa (1974). Jedyny występ w kadrze Polski zaliczył w roku 1970 w Szczecinie – w towarzyskim meczu z Irakiem. Jego ciekawie rozwijającą się karierę zahamowała poważna kontuzja ścięgna Achillesa, której nabawił się podczas wyjazdu Legii na tournee po Hiszpanii i Ameryce Południowej w sezonie 1971/1972. Po zakończeniu kariery piłkarskiej był m.in. trenerem Odry Opole i MKS Gogolin, angażując się w szkolenia młodych zawodników. O jego roli w Legii napisano: Gracz o nieprawdopodobnej intuicji. Jako stoper umiał się ustawić tak, że większość piłek kierowanych na pole karne trafiała do niego. Kiedy któryś z obrońców podstawowego składu nie mógł grać, wchodził Zyga i nikt nie mógł powiedzieć, że Legia była osłabiona.
Zygfryd Blaut we wspomnieniach swoich przyjaciół uchodził za człowieka bezpośredniego i wymagającego - zarówno od siebie, jaki i od innych. Oto jak wspomina go na łamach portalu historia-odry.opole.pl Juliusz Stecki, dziennikarz sportowy z Nowej Trybuny Opolskiej: - Znałem go od lat 60. Już nie pamiętam, kiedy dokładnie się poznaliśmy bliżej, ale na pewno to było na boisku. W tym przypadku być może poznał nas Jan Małkiewicz, wychowanek Stali Nysa, który grał w Odrze Opole, a potem razem z Zygfrydem Blautem grał w Legii Warszawa. W barwach stołecznej drużyny zagrali razem m.in. w półfinale Pucharu Europy przeciwko Feyenoordowi Rotterdam. Najbliżej byliśmy w latach 80-tych i 90-tych, kiedy Zyga był trenerem A-klasowego Orła Źlinice, a ja grałem tam na bramce. Choć byłem dwa lata od niego starszy, na boisku byłem jego podopiecznym i stosowałem się do jego poleceń jako trenera. Poza boiskiem byliśmy jednak przyjaciółmi. Był otwarty, bezpośredni, mówił prosto z mostu, to co myślał. Wymagał od innych, ale chyba jeszcze więcej wymagał od siebie. Do wszystkich jednak podchodził serdecznie i każdego niezależnie od wieku czy wykształcenia traktował równo. Najbardziej był lubiany przez najmłodszych piłkarzy. Po prostu umiał do nich podejść i poprzez szcze rość szybko sobie ich jednał.
- Zygfryd przyszedł do Śląska Wrocław, gdy był jeszcze w cieniu brata Bernarda. Dopiero we Wrocławiu zaczął pracować na swoje nazwisko, a właściwie imię. Tu zrobił ogromne postępy i poszedł do Legii. To był ambitny typ, jeśli już wychodził na boisko, to dawał z siebie wszystko. Niestety, bycie trenerem to ogromny stres, czasami pracuje się ponad siły tylko po to, by wygrać. Tu nie można być aż tak ambitnym jak na boisku. Trzeba szanować swoje zdrowie. Zawsze będę miło wspominał Zygę - mówił z kolei na łamach oplskiego portalu Władysław Żmuda.
Autor
Janusz Partyka



















