Historia: Kalendarium Legii (22 czerwca) - Mistrzowski pogrom
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. 22 czerwca 1969 roku, po wielkim zwycięstwie nad ustępującym mistrzem Ruchem Chorzów (6:2), piłkarze Legii zdobyli Mistrzostwo Polski. Znakomite spotkanie w tym dniu rozegrał Jan Pieszko i Kazimierz Deyna, którzy strzelili po dwa gole dla podopiecznych Jaroslava Vejvody. Legia do ostatniej kolejki szła ramię w ramię z Górnikiem Zabrze i ostatecznie w sezonie 1968/1969 okazała się lepsza.
Autor: Janusz Partyka
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Sezon piłkarski 1968/1969 był tym, który w kronikach klubowych zapisał sie złotymi zgłoskami. Legia pod wodzą trenera Jaroslava Vejvody zdobyła dla Warszawy upragnione mistrzostwo Polski przerywając hegemonię śląskich drużyn. 22 czerwca 1969 roku stołeczni kibice rezygnując z niedzielnego wypoczynku i słonecznej kąpieli na warszawskiej wiślanej plaży, tłumnie stawili się przy ulicy Łazienkowskiej. Magnesem był mecz Legii z ubiegłorocznym mistrzem Polski Ruchem Chorzów, a także fakt, że istniała szansa na to, by po 13 latach tytuł mistrzowski powrócił do Warszawy. Był jeden warunek – Legia musiała przynajmniej zremisować. Piłkarze plan wykonali w 100 procentach, gromiąc Ruch 6:2 (po dwóch bramkach Pieszki i Deyny oraz po jednym trafieniu Gadochy i Żmijewskiego)!
Po tak efektownym zwycięstwie owacjom nie było końca. Zakochana w futbolu i swojej drużynie publiczność odśpiewała piłkarzom „sto lat”, po czym kibice wyposażeni w setki transparentów odbyli triumfalny przemarsz przez miasto, skandując nazwiska nowych mistrzów Polski: Władysława Grotyńskiego, Władysława Stachurskiego, Jacka Gmocha, Feliksa Niedziółki, Antoniego Trzaskowskiego, Andrzeja Zygmunta, Kazimierza Deyny, Bernarda Blauta, Janusza Żmijewskiego, Lucjana Brychczego, Roberta Gadochy, Wiesława Korzeniowskiego, Jana Pieszko, Horsta Mahselego, Henryka Apostela, Zbigniewa Kasalika, Zygfryda Blauta i Stanisława Fołtyna. Niestety, mecz z Ruchem był ostatnim dla Legii pod wodzą trenera Vejvody, który postanowił wrócić do Czechosłowacji. Jego miejsce miał zająć Ignacy Ordon, ale na skutek zakulisowych rozgrywek podczas tournee po USA – gdzie drużyna poleciała w nagrodę za zdobycie mistrzostwa – trenerem Legii mianowano Edmunda Zientarę.
Sezon wcześniej Legia, pod wodzą trenera Jaroslava Vejvody, była bardzo bliska odzyskania tytułu mistrza kraju. Ostatecznie lepszy o zaledwie jeden punkt okazał się jednak Ruch Chorzów. W kolejnych rozgrywkach największym rywalem Legii w walce o krajowy prymat był Górnik Zabrze, jednak losy tytułu musiała rozstrzygnąć ostatnia kolejka, w której Legia zagrała właśnie z Chorzowianami. Legionistów nie sparaliżowała stawka spotkania i w pięknym stylu pokonali rywala zdobywając trzecie Mistrzostwo Polski w historii. Wojskowi wyprzedzali wówczas Górnika Zabrze tylko o dwa punkty, zatem zwycięstwo w ostatnim meczu sezonu z Ruchem było kluczowe dla losów tytułu.
„Pierwsze zwycięstwo, które przychodzi mi do głowy, mecz, podczas którego cieszyliśmy się wyjątkowo, to było ostatnie spotkanie sezonu 1968/69. Z Ruchem Chorzów przy Łazienkowskiej, który decydował o mistrzostwie Polski. Ruch, obrońca tytułu, nie miał już szans na powtórzenie sukcesu, ale Legia wciąż biła się o tytuł z Górnikiem. I Legia z Ruchem wygrała wtedy 6:2 po meczu absolutnie fantastycznym. To była niedziela, piękna pogoda, bo to był już koniec czerwca. No i koniec roku szkolnego, co przecież dla nas miało ogromne znaczenie... Żyliśmy w innym świecie. Pamiętam, że Janek Pieszko strzelił dwie bramki, Kaziu Deyna też dwie, trafił chyba jeszcze Żmijewski... To był mecz, który był spełnieniem naszych marzeń. To był też koniec trzyletniej pracy w Legii Jarosława Vejvody, moim zdaniem najwybitniejszego trenera w historii Legii. On po tym meczu wracał do Pragi. Po kilku latach znów był w Warszawie, ale to nie była ta sama Legia. Pod tym względem ten mecz z Ruchem to naprawdę było coś wyjątkowego. Zaczynaliśmy wtedy przynosić jakieś flagi, transparenty, na trybunach robiło się inaczej, chociaż dopiero kibice Feyenoordu w następnym sezonie pokazali nam, jakie mogą być kibicowskie gadżety. Skład tamtej Legii pamiętam tak, jak Brazylii z 1958 roku. W bramce, wiadomo, Grotyński, na prawej obronie Władek Stachurski, na stoperach Niedziółka z Zygmuntem, z lewej Antek Trzaskowski. W pomocy Kaziu Deyna, Brychczy i Blaut. I w ataku Żmijewski, Pieszko, Gadocha. To jeden z najlepszych składów w historii ekstraklasy, nie ma żadnych wątpliwości. Choć Ruch też miał wtedy świetnych piłkarzy i dlatego to był mecz, którego się nie zapomina. To zwycięstwo dało nam nadzieję, że Legia może coś zrobić w Europie. W następnym sezonie doszła do półfinału Pucharu Europy, w kolejnym - do ćwierćfinału. Tam nie było żadnego przypadku. Sami świetni polscy zawodnicy, trener Edmund Zientara, który zastąpił Vejvodę, do dziś jedynym legionistą, który zdobył mistrzostwo Polski i jako zawodnik, i jako trener. Tamta drużyna była naprawdę super” - wpominał przed laty na łamach portalu legia.sport.pl Stefan Szczepłek.
22 czerwca 1969 r., Warszawa, I liga
Legia Warszawa – Ruch Chorzów 6:2 (4:1)
Bramki: Pieszko (7, 12), Deyna (20, 32), Gadocha (53), Żmijewski (83)
Legia: Grotyński – Niedziółka, Zygmunt, Stachurski, Trzaskowski – Brychczy, Deyna, Żmijewski, B. Blaut – Pieszko, Gdaocha
Legia bez Daewoo, za to z Krzysztofem Dowhaniem
22 czerwca 2001 roku, podczas walnego zgromadzenia, dokonano zmiany nazwy z Legia-Daewoo na Legia Warszawa S.S.A., poza tym zwiększono kapitał spółki o trzy miliony złotych, co pozwalało na uregulowanie wszelkich zaległości (wówczas klub przez okres dwóch miesięcy nie płacił zawodnikom pensji). Decyzją zarządu funkcję trenera bramkarzy przejła od Jacka Kazimierskiego związany uprzednio z Polonią Warszawa Krzysztof Dowhań. W piłkę nożną uczył się grać w Sarmacie Warszawa. W swojej piłkarskiej karierze grał w Gwardii i wspomnianej Polonii.
Z Wojskowymi pracuje nieprzerwanie od 2001 roku. Zdołał wyszkolić i wypromować takich bramkarzy, jak: Maciej Szczęsny, Mariusz Liberda, Wojciech Kowalewski, Radostin Stanew, Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Jan Mucha, czy Dusan Kuciak. Jego zawodnicza kariera trwała niemal dwie dekady, lecz nie dane mu było wystąpić w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Już w roku 1989 rozpoczął wędrówkę na drugą stronę rzeki, stając się przy Konwiktorskiej grającym asystentem Rudolfa Kapery, a później opiekunem drużyny rezerw. W 1992 postanowił skupić się już wyłącznie na bramkarzach i trwa w tym aż do dzisiaj. Jego praca w Polonii skończyła się w roku 2000 (w międzyczasie zaliczył także epizod w KS Piaseczno), skąd na krótko trafił do Wisły Płock – był to jego jedyny rozbrat ze stolicą. U rywala zza miedzy miał okazję współpracować między innymi ze wspomnianymi Szczęsnym i Liberdą. Nie licząc Lucjana Brychczego, Dowhań jest członkiem sztabu z najdłuższym stażem przy Łazienkowskiej.
Autor
Janusz Partyka