Historia: Kalendarium Legii (30 marca) - Jubileusz Dicksona Choto, Skały z Zimbabwe
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. W kolejnym odcinku o ulubieńcu kibiców z Łazienkowskiej - Dicksonie Choto, który w marcu 2012 roku w wyjazdowym spotkaniu z Wisłą Kraków zagrał w Legii po raz 200.
Autor: Janusz Partyka
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
30 marca 2012 roku w spotkaniu z Wisłą Kraków dwusetny mecz w barwach Legii rozegrał obrońca Dickson Choto. Debiut legionisty w ekstraklasie - jeszcze w barwach Górnika Zabrze - miał miejsce 10 marca 2001 roku, zaś zawodnikiem stołecznego klubu obrońca z Zimbabwe był przez niemal 10 lat - do czerwca 2013 roku.
Kiedy latem 2003 roku przychodził na Łazienkowską, wiele osób dziwiło się, jednocześnie zastanawiając, po co Legii taki zawodnik. Po latach stał się „Skałą z Zimbabwe” i filarem defensywy Wojskowych. Przez 10 lat pobytu w Legii rozegrał 209 meczów i strzelił pięć goli. Gdyby nie liczne kontuzje, jego dorobek byłby zapewne dużo bardziej okazały. W barwach Legii zdobył dwa mistrzostwa Polski (2006 i 2013), cztery krajowe puchary (2008, 2011, 2012, 2013) i jeden Superpuchar (2009). 2 czerwca 2013 roku meczem ze Śląskiem Wrocław (5:0) pożegnał się z warszawską publicznością. „Dopiero gdy w 78. minucie schodziłem do linii bocznej boiska, uświadomiłem sobie, że to mój ostatni mecz w klubie, w którym spędziłem 10 lat. Fani skandowali moje nazwisko i bili brawo. Zmienił mnie wówczas Michał Żewłakow, który również w tym spotkaniu kończył karierę. Nie powiem, złapało za serce i łezka się zakręciła w oku” - mówił po ostatnim meczu legionista.
„Nie zakładałem tego, że w Polsce spędzę tak długi czas. Wręcz przeciwnie - pamiętam, że przyjechałem do Polski zimą i od razu ruszyliśmy na zgrupowanie. Jak opuszczałem Zimbabwe, było plus 30 stopni, w Polsce kazano mi w Wiśle biegać przy minus 25. To był szok, myślałem, że długo nie wytrzymam, że trzeba stąd uciekać. To były naprawdę trudne chwile. Tłumaczyłem sobie, że to jest moja praca i muszę się przyzwyczaić, ale głowa swoje, a organizm swoje. Taka walka trwała kilka dni, najgorsze były poranki - biegaliśmy przed siódmą. Siłownia i ćwiczenia na hali to już była łatwizna. Liczba zajęć też była nowością - w swoim kraju trenowałem tylko raz dziennie. W końcu po rozmowie z moim rodakiem, Shingi Kaonderą, dowiedziałem się, że w Polsce nie zawsze jest tak zimno, że wkrótce będzie cieplej. Miał rację, wkrótce słupki rtęci skoczyły do góry i problem znikł. Szczecin i Zabrze wspominam bardzo miło, Warszawę jeszcze przyjemniej. A przez te wszystkie lata w Polsce dużo się nauczyłem. Mogę tylko podziękować wszystkim, którzy mi pomogli - trenerom, kolegom i kibicom” - wspominał piłkarz w 2013 roku w „Przeglądzie Sportowym”.
Dickson Choto urodził się 19 marca 1981 w Wedzy. Karierę rozpoczynał w klubie Darryn Textiles Zimbabwe. W roku 2001 przeniósł się do Polski, gdzie trafił do Górnika Zabrze. Po sezonie przeszedł do szczecińskiej Pogoni, gdzie wypatrzyli go skauci Legii Warszawa. W barwach klubu z Łazienkowskiej zadebiutował 20 sierpnia 2003 roku, w meczu o Puchar Polski z Tłokami Gorzyce (3:1), choć nieoficjalny debiut przypadł na pożegnalne spotkanie Leszka Pisza w Dębicy kilka dni wcześniej. Przez lata uznawany był za jednego z najlepszych obrońców w polskiej lidze oraz narodowej reprezentacji Zimbabwe, w której wystąpił siedmiokrotnie (grał m.in. w Pucharze Narodów Afryki 2004). Odbijali się od niego prawie wszyscy napastnicy naszej ligi. W Warszawie od razu wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie, czarował kibiców pewnymi i zdecydowanymi interwencjami. W sezonie 2005/2006 Legia po czterech latach odzyskała tytuł mistrza Polski przy wydatnej pomocy „dwóch wież” na stoperze - Moussy Ouattary i właśnie Dicksona Choto. Wojskowi stracili wówczas zaledwie 17 bramek, co zawdzięczali niezwykle szczelnej defensywie.
W późniejszym okresie, już za kadencji trenera Jana Urbana, legioniści zdobyli krajowy puchar i dwa razy wicemistrzostwo Polski. Choto coraz częściej zaczął narzekać na problemy ze zdrowiem (przeszedł nawet operację przepukliny kręgosłupa). „Z czasem urazy stały się jego znakiem firmowym. Więcej godzin zaczął spędzać w gabinetach lekarskich niż na boisku. Jego kontuzje często wiązały się z nadwagą. Choto przy wzroście 192 cm waży blisko 100 kg, co powoduje zbyt duże obciążenie dla mięśni. Nowy trener Maciej Skorża szybko przekonał się, że reprezentant Zimbabwe jest w stanie występować co najwyżej w 1/3 meczów w całym sezonie. To zdecydowanie za mało, by opierać na nim linię obrony. Skorża postanowił szukać innych rozwiązań” - pisali w 2012 roku dziennikarze portalu czasfutbolu.pl. Tak też się stało. Po 10 latach w czerwcu 2013 roku Dickson Choto pożegnał się ostatecznie z Legią i Warszawą. Zakończywszy karierę wrócił do Zimbabwe, gdzie nadzoruje własną szkółkę młodych piłkarskich talentów w Harare.
Autor
Janusz Partyka