Liga Europy UEFA: SSC Napoli - Legia Warszawa. Był taki dwumecz... [HISTORIA]
Historia spotkań Legii z włoskimi drużynami w europejskich pucharach sięga początku lat 70., kiedy to Wojskowi mierzyli się ze słynnym AC Milanem. SSC Napoli jest z kolei szóstą drużyną z Italii, z którą skrzyżują rękawice legioniści. W 2015 roku doszło do pierwszego dwumeczu z ekipą spod Wezuwiusza w Lidze Europy UEFA. Przypomnijmy sobie te spotkania.
Autor: Janusz Partyka
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Historia spotkań Legii z włoskimi drużynami w europejskich pucharach sięga początku lat 70., kiedy to Wojskowi mierzyli się ze słynnym AC Milanem. SSC Napoli jest z kolei szóstą drużyną z Italii, z którą skrzyżują rękawice legioniści. W 2015 roku doszło do pierwszego dwumeczu z ekipą spod Wezuwiusza w Lidze Europy UEFA. Przypomnijmy sobie te spotkania.
Legioniści w sezonie 2015/2016 dostali się do grupy D Ligi Europy UEFA, gdzie ich rywalami byli wspomniane SSC Napoli, a także FC Midtjylland i Club Brugge. Co ciekawe w dwumeczu z włoskim zespołem stołeczncyh piłkarzy prowadziło dwóch szkoleniowców. W pierwszym spotkaniu, które odbyło się 1 października 2015 roku trenerem Wojskowych był Henning Berg, zaś 10 grudnia 2015 w rewanżu na ławce zasiadł już Stanisław Czerczesow.
Tak relacjonowaliśmy na łamach Legia.com spotkanie z SSC Napoli przy Łazienkowskiej, które zakończyło się zwycięstwem rywali 2:0: „Gwiazdy błyszczą nad Warszawą. Legia Warszawa przegrała 0:2 z SSC Napoli w meczu 2. kolejki grupy D Ligi Europy UEFA. Bramki dla zespołu z Neapolu zdobyli Dries Mertens i Gonzalo Higuain. Wojskowi po dwóch meczach nie mają na swoim koncie żadnego punktu. Największą niespodzianką w składzie Legii był brak w podstawowej jedenastce Nemanji Nikolicia. Węgier mecz rozpoczął na ławce rezerwowych, a jego miejsce w ofensywnym kwartecie zajął Ivan Trickovski, dla którego był to debiut w podstawowym składzie. Również w środku pola naszego zespołu zaszły dwie ważne zmiany. W miejsce Dominika Furmana (pauzował za kartki) i Stojana Vranjesa od pierwszej minuty pojawili się Michał Pazdan i Tomasz Jodłowiec, który wrócił na boisko po kontuzji stawu skokowego. Na kilka zmian w składzie zdecydował się także Maurizio Sarri. Podobnie jak w Legii, tak i w Napoli mecz na ławce rezerwowych rozpoczął najskuteczniejszy strzelec – Gonzalo Higuain. Od pierwszej minuty na boisku nie zobaczyliśmy również Raula Albiola, a we Włoszech zostali m.in. Marek Hamsik czy Lorenzo Insigne. W pierwszych minutach spotkania najgroźniejsi dla Legii byli ci zawodnicy, którzy uważani są za gwiazdy zespołu z Neapolu i znaleźli się w wyjściowym składzie. Już w 10. sekundzie meczu, po bardzo ciekawie rozegranym wznowieniu ze środka boiska, mocną piłkę w pole karne posłał Jose Callejon, a ta nieuchronnie zmierzała pod nogi Driesa Mertensa. Na szczęście zatrzymał ją Bartosz Bereszyński. Kilka minut później 'Bereś' Mertensa już nie powstrzymał i przebojowy Belg wpadł z piłką w pole karne, oddając pierwszy celny strzał w spotkaniu. Uderzenie to jednak było za lekkie i problemów ze złapaniem piłki nie miał Dusan Kuciak. Mertens jednak nie dawał za wygraną i jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa podjął kolejną próbę pokonania naszego bramkarza. Tym razem jednak uderzył bardzo źle i piłka powoli opuściła plac gry, a okazję do oddania celnego i soczystego strzału miał bardzo dobrą. Legioniści pierwsze realne zagrożenie pod bramką Gabriela stworzyli w 16. minucie. Błąd jednego z obrońców 'Azzurri' wykorzystał Aleksandar Prijović, który dopadł piłkę przed linią końcową i wycofał ją do nadbiegającego Ivana Trickovskiego. Macedończyk długo się nie zastanawiał i oddał strzał z pierwszej piłki, ale niestety bardzo podobny do tego w wykonaniu Driesa Mertensa, czyli lekki i niecelny. W światło bramki Gabriela jako pierwszy trafił Aleksandar Prijović. Nasz rosły napastnik po tym jak przejął piłkę na około 25 metrze od bramki gości od razu zdecydował się na bardzo mocny strzał. Szkoda, że zabrakło precyzji i lecąca w sam środek bramki piłka była łatwym łupem dla brazylijskiego bramkarza zespołu z Neapolu. Jednak krzepiącą informacją był fakt, że po początkowym okresie przewagi Napoli teraz to podopieczni Henninga Berga mieli więcej do powiedzenia. Okres lepszej gry Wojskowych powinien zakończyć się bramką dla... gości. Zdecydowanie najlepszą okazję do strzelenia pierwszej bramki miał Manolo Gabbiadini i nawet trudno powiedzieć, że ją zmarnował. Włoski napastnik strzelił bardzo dobrze, a Dusan Kuciak był bezradny, jednak na linii bramkowej stał jeszcze Michał Pazdan, który wybił piłkę zmierzającą do siatki. Lepszej sytuacji w pierwszej połowie gry żadna z drużyn nie była już w stanie sobie stworzyć i po wyrównanych 45 minutach przy Ł3 mieliśmy remis 0:0.
Po zmianie stron, podobnie jak na początku meczu, groźniej zaatakowali neapolitańczycy. Tym razem sygnał do ataku swojej drużynie dał nie Dries Mertens, a David Lopez, który popisał się ładnym uderzeniem z woleja z okolic linii pola karnego. Jednak i temu strzałowi zabrakło odpowiedniej precyzji, aby zaskoczyć Dusana Kuciaka. Niestety kilka minut później, a konkretnie w 53. minucie, w końcu swego dopiął belgijski pomocnik gości – Dries Mertens. Jeden z niższych zawodników na boisku uprzedził naszych obrońców i strzałem głową nie dał szans na interwencję Kuciakowi, powtarzając swój wyczyn sprzed czterech lat, kiedy to również trafiał do siatki Legii w meczach fazy grupowej Ligi Europy UEFA, grając jeszcze w barwach PSV Eindhoven. Okazję do szybkiej odpowiedzi miał Aleksandar Prijović, który po prostopadłym podaniu Guilherme zgubił na chwilę krycie obrońców. Jednak gdy nasz napastnik próbował oddać strzał na bramkę, miał już przy sobie Vlada Chirichesa, który wybił piłkę na rzut rożny. Po kornerze legioniści mieli jednak jeszcze lepszą okazję do wyrównania. Tor lotu dośrodkowanej w pole karne piłki zmienił jeden z graczy Napoli, a futbolówka zatrzymała się na poprzeczce bramki Gabriela. Najlepszy zawodnik meczu, jakim bez wątpienia był Dries Mertens, nie chciał poprzestać na jednej bramce i kwadrans po otwarciu wyniku znowu stworzył zagrożenie dla bramki Wojskowych. Tym razem gościom zaprocentował ćwiczony schemat rozegrania stałego fragmentu gry. Piłkę zagraną na długi słupek w pole bramkowe zgrał Kalidou Koulibaly, a tam czekał już filigranowy Belg, którego od strzelenia drugiej bramki powstrzymał dobrze skracający kąt Dusan Kuciak. Kwadrans przed końcem meczu marzenia legionistów o zdobyciu choćby punktu powinien przekreślić Allan. Prawy pomocnik Napoli wykorzystał wspaniałe zgranie piętą jednego z kolegów i praktycznie od środkowej linii boiska samotnie pędził na bramkę Kuciaka. Kuciaka, który w sytuacji oko w oko popisał się kolejną wspaniałą robinsonadą. Nie minęły dwie minuty, a byliśmy świadkami praktycznie kopii tamtej sytuacji. Ten sam zawodnik strzelał z tego samego miejsca i znowu górą był Kuciak. W drugiej połowie zarówno Henning Berg, jak i Maurizio Sarri zdecydowali się posłać na plac gry swoich strzelców wyborowych, czyli Nemanję Nikolicia i Gonzalo Higuaina. Jednak efekt w postaci bramki dała zmiana wykonana przez Włocha. 'Pipta' w 84. minucie pokazał swój nieprzeciętny kunszt piłkarski – przedryblował kilku zawodników Legii, a na koniec oddał piękny strzał z okolicy 16 metra, po którym piłka zatrzepotała w siatce, a Napoli było już pewne wygranej. W drugiej połowie goście nie pozostawili złudzeń, która drużyna była lepsza i zasłużenie wygrali 2:0. Napoli z kompletem sześciu punktów na koncie jest liderem grupy D, a Legia zajmuje trzecie miejsce, wyprzedzając lepszym dorobkiem bramkowym Club Brugge, które dziś przegrało z FC Midtjylland i również ma pusty dorobek punktowy”.
- Spodziewałem się, że zagram, ale nie sądziłem, że Nemanja rozpocznie ten mecz na ławce. Od pierwszego gwizdka sędziego dawaliśmy z siebie wszystko i staraliśmy się pokazać z jak najlepszej strony. Walczyliśmy. To było dobre starcie, aby przekonać się, w którym miejscu jesteśmy - powiedział po zakończeniu spotkania napatnik Legii Aleksandar Prijović.
- Wydaje mi się, że zaprezentowaliśmy sie dziś nieźle, mogliśmy nawet zremisować, walczyliśmy, ale ułatwiliśmy naszym rywalom życie, popełniając błędy, które oni bezlitośnie wykorzystali. Kiedy gra się z tak klasową drużyną jak Napoli, za takie błędy się płaci. Chyba nikt nie spodziewał się po nas tak dobrej gry. Wiedzieliśmy, że w Napoli grają świetni piłkarze i dziś pokazali nam oni swoje umiejętności. Niestety, stało się, jak się stało. Higuainowi nie można zostawiać tyle miejsca ile my zostawiliśmy. Wykorzystał to i pokazał klasę - dodał brazylijski pomocnik Wojskowych Guilherme.
1 października 2015 r., Warszawa, 2. kolejka grupy D Ligi Europy UEFA
Legia Warszawa – SSC Napoli 0:2 (0:0)
Bramki: Dries Mertens (53), Gonzalo Higuain (84)
Legia: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski - Michał Pazdan (88' Rafał Makowski), Tomasz Jodłowiec - Ivan Trickovski (62' Ondrej Duda), Guilherme, Michał Kucharczyk (62' Nemanja Nikolić) - Aleksandar Prijović. Trener: Henning Berg
SSC Napoli: Gabriel - Christian Maggio, Vlad Chiriches, Kalidou Koulibaly, Faouzi Ghoulam - Allan (85' Nathaniel Chalobah), Mirko Valdifiori, David Lopez - Jose Callejon (77' Gonzalo Higuain), Manolo Gabbiadini, Dries Mertens (72' Omar El Kaddouri). Trener: Maurizio Sarri
Żółta kartka: Jakub Rzeźniczak; Sędziował: Michael Koukoulakis
W rewanżu, który odbył się ponad dwa miesiące później - 10 grudnia 2015 roku - legioniści ulegli SSC Napoli 2:5.
Tak o tym meczu pisaliśmy na łamach Legia.com: „Koniec europejskiej przygody. W ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy UEFA Legia przegrała w Neapolu 2:5 i pożegnała się z rozgrywkami. Bramki dla Wojskowych zdobywali Stojan Vranjes i Aleksandar Prijović. Legia ruszyła do Napoli z wielką wiarą i licząc na cud, ale nie takie rzeczy się przecież w futbolu działy. Podopieczni Stanisława Czerczesowa potrzebowali zwycięstwa nad niepokonanymi do tej pory w Lidze Europy Włochami, a także remisu w drugim spotkaniu, pomiędzy FC Midtjylland a Club Brugge. Napoli miało już wprawdzie awans w kieszeni, ale i tak kilka nazwisk w ich składzie wzbudzało duży respekt. W jedenastce Wojskowych zaszły z kolei dwie zmiany - na lewej stronie obrony znalazł się Łukasz Broź, a miejsce Ivana Trickovskiego zajął Guilherme. Już początek meczu na Stadio San Paolo pokazał, że gospodarze nie zamierzają odpuszczać i walczą o pełną pulę. Legioniści mieli spore problemy z upilnowaniem atakujących przede wszystkim lewym skrzydłem Włochów i nie potrafili wymienić kilku podań z rzędu. Pierwsze poważne ostrzeżenie wysłał naszym piłkarzom Diers Mertens, którego świetne uderzenie z rzutu wolnego obronił jednak Dusan Kuciak. Jeszcze więcej szczęścia mieliśmy w 20. minucie, kiedy po uderzeniu Lopeza i rykoszecie piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki słowackiego golkipera Legii. Z biegiem czasu przewaga Napoli była jeszcze bardziej widoczna, co udało im się udokumentować w 32. minucie. Pięknym zwodem Pazdana minął Nathaniel Chalobah i jeszcze piękniejszym uderzeniem nie dał najmniejszych szans Kuciakowi. Niespełna 10 minut później było już całkowicie 'pozamiatane'. Fatalne podanie do tyłu zanotował Tomasz Jodłowiec, a na taką okazję tylko czekał Lorenzo Insigne, który wykorzystał sytuację sam na sam i podwyższył na 2:0. W pierwszej połowie Legia nie stworzyła żadnego zagrożenia pod bramką rywali i schodziła do szatni w minorowych nastrojach.
Początek drugiej części gry nie zapowiadał przełomu. Już minutę po wznowieniu piłkę w naszej siatce - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego - umieścił Vlad Chiriches, ale sędzia ze znanych tylko sobie powodów bramki nie uznał. Po tej sytuacji przebudziła się Legia, która zaczęła nieco swobodniej operować piłką. Efekty widoczne były natychmiast, a przed najlepszą okazją stanął Bartosz Bereszyński, który z bliskiej odległości przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W ciągu kolejnych ośmiu minut obejrzeliśmy aż trzy gole. Najpierw na 3:0 podwyższył nieupilnowany w polu karnym Jose Callejon, co nie podcięło jednak skrzydeł legionistom. Pięć minut później na listę strzelców wpisał się Stojan Vranjes, a przytomną asystą popisał się wprowadzony chwilę wcześniej Aleksandar Prijović. Podrażnieni gospodarze odpowiedzieli najszybciej, jak tylko mogli. Ładnym strzałem sprzed pola karnego popisał się Mertens, a piłki lecącej przy samym słupku nie sięgnął Kuciak. Do końca spotkania jeszcze kilka razy 'zagotowało' się w polu karnym Legii, a z drugiej strony Stanisław Czerczesow próbował zmienić obraz gry wpuszczając na boisko Ivana Trickovskiego i Pablo Dyego. Wynik uległ zmianie dopiero w doliczonym czasie gry - najpierw kolejnym pięknym uderzeniem uraczył nas Mertens, a chwilę potem odpowiedział Prijović. Legia zakończyła swoją przygodę z europejskimi pucharami i pozostaje jej skupić się na odzyskaniu mistrzowskiego tytułu. Jedno z najważniejszych starć już w niedzielę - na Łazienkowskiej pojawi się lider, Piast Gliwice“.
- Napoli było dzisiaj po prostu lepsze i nie pozwoliło nam na boisku na zbyt wiele. Byliśmy nie tyle spóźnieni o pół tempa, co rywale byli szybsi. Klasa przeciwnika była bardzo wysoka. Mertens i Insigne robili dużo zamieszania, bo nie dość, że byli szybcy i ruchwili, to na dodatek mają doskonałą technikę. Trudno się gra przeciwko takim graczom. Strata pięciu bramek, nawet tutaj w Neapolu, to nie jest komfortowa sytuacja... - powiedział po ostatnim gwizdku obrońca Legii Igor Lewczuk.
- Mertens to bardzo dynamiczny zawodnik. Szybki, zwrotny, trudny do upilnowania. Mecz nie ułożył się po naszej myśli. W pierwszej połowie tak naprawdę nie mogliśmy stworzyć klarownej sytuacji. W naszej grze było za dużo bojaźni. Baliśmy się wziąć na siebie piłkę. W drugiej połowie było trochę więcej spokoju. Przegrywaliśmy po pierwszej połowie 0:2 i po przerwie nie mieliśmy nic do stracenia - dodał legionista Łukasz Broź.
- Wiedzieliśmy, jak gra Napoli, ale to było za mało. W tym zespole są świetni piłkarze i pomimo dużej wiedzy na ich temat nie umieliśmy ich powstrzymać. To nie przypadek, że dwa poprzednie mecze u siebie Włosi wygrali po 5:0. Mimo wszystko uważam, że to spotkanie było dla nas dobrą lekcją. Zmierzyliśmy się ze znakomitymi piłkarzami i cieszę się, że mogliśmy to zrobić - zakończył kapitan Wojskowych Michał Pazdan.
10 grudnia 2015 r., Neapol, 6. kolejka grupy D Ligi Europy UEFA
SSC Napoli - Legia Warszawa 5:2 (2:0)
Bramki: Chalobah (32), Insigne (39), Callejon (57), Mertens (65, 90+1) - Vranjes (62), Prijović (90+2)
SSC Napoli: Gabriel - Christian Maggio, Vlad Chiriches (79' Sebastiano Luperto), Kalidou Koulibaly (68' Raul Albiol), Ivan Strinić - David Lopez, Mirko Valdifiori, Nathaniel Chalobah - Omar El Kaddouri, Lorenzo Insigne (55' Jose Callejon), Dries Mertens. Trener: Maurizio Sarri
Legia: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Łukasz Broź - Stojan Vranjes, Tomasz Jodłowiec - Guilherme, Ondrej Duda (71' Ivan Trickovski), Michał Kucharczyk (79' Pablo Dyego) - Nemanja Nikolić (60' Aleksandar Prijović). Trener: Stanisław Czerczesow
Żółte kartki: Strinić, Chalobah; Sędziował: Aleksandar Stavrev
W rozgrywkach grupowych Ligi Europy UEFA w sezonie 2015/2016 legioniści zajęli ostatecznie czwarte miejsce, mając na swoim koncie cztery punkty (grupę wygrało SSC Napoli z kompletem 18 „oczek”). Legioniści odnieśli jedno zwycięstwo (z FC Midtjylland 1:0), zanotowali jeden remis (z Club Brugge 1:1) i cztery porażki (z SSC Napoli 0:2 i 2:5, z FC Midtjylland 0:1 oraz Club Brugge 0:1). W tym sezonie po dwóch rozegranych kolejkach Wojskowi mają na swoim koncie już dwa zwycięstwa i komplet punktów (ze Spartakiem Moskwa 1:0 i Leicester City 1:0). Mamy nadzieję, że tegoroczny dwumecz z drużyną z Neapolu będziemy wspominać dużo lepiej, niż konfrontację sprzed sześciu lat.
Autor
Janusz Partyka