21. rocznica śmierci Władysława Grotyńskiego
Dziś przypada 21. rocznica śmierci jednego z najlepszych bramkarzy w historii Legii Władysława Grotyńskiego. Jego kariera przy Łazienkowskiej nie rozwinęła się na miarę oczekiwań, a także niebanalnego talentu. Poza boiskowe życie doprowadziło go do wielu perypetii, niespełnionej piłkarskiej kariery oraz tragicznego końca jako człowieka. Był jednak najbardziej wszechstronnym bramkarzem, jaki kiedykolwiek stał między słupkami bramki Wojskowych.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
Dziś przypada 21. rocznica śmierci jednego z najlepszych bramkarzy w historii Legii Władysława Grotyńskiego. Jego kariera przy Łazienkowskiej nie rozwinęła się na miarę oczekiwań, a także niebanalnego talentu. Poza boiskowe życie doprowadziło go do wielu perypetii, niespełnionej piłkarskiej kariery oraz tragicznego końca jako człowieka. Był jednak najbardziej wszechstronnym bramkarzem, jaki kiedykolwiek stał między słupkami bramki Wojskowych.
Władysław Grotyński urodził się 16 października 1945 roku w Arciszewie koło Włocławka. W młodości uprawiał m.in. hokej, boks, lekkoatletykę czy rzut dyskiem. Ta ostatnia dyscyplina dała mu umiejętność dalekiego wyrzucenia piłki ręką - aż na drugą połowę boiska. „Zawsze mówił, że jest najlepszy. Pomagało mu to w grze, ale także przysparzało wielu problemów, szczególnie w relacjach z trenerami, kiedy często podważał ich decyzje względem innych zawodników” – wspominał „Śrubę” na łamach NL kolega z boiska Lucjan Brychczy. Był wielkim indywidualistą.
Treningi Grotyński rozpoczął jako nastolatek w Mazurze Karczew. Po otrzymaniu powołania do wojska trafił do Legii, co od początku było jego marzeniem. Na Łazienkowską zawitał w 1964 roku. Zadebiutował, dość przypadkowo, w meczu z TSV 1860 Monachium (0:0). Trener Virgil Popescu wybrał jego, a nie etatowego golkipera Stanisława Fołtyna. Od tego momentu miejsca między słupkami bramki Legii Grotyński już nie oddał. W ciągu siedmiu lat gry w barwach klubu z Łazienkowskiej (199 występów) legionista dwukrotnie zdobył tytuł mistrza Polski, wywalczył także Puchar Polski i trafił do kadry Kazimierza Górskiego (rozegrał w niej cztery mecze). Do niego należy klubowy rekord bez puszczonego gola - czyste konto zachował przez 762 minuty. Był bohaterem legendarnej już afery na warszawskim Okęciu, kiedy wraz z Januszem Żmijewskim - podczas wyjazdu na mecz z Feyenoordem do Rotterdamu w rozgrywkach o Puchar Mistrzów - chciał przemycić dewizy. Przemycane pieniądze były mu potrzebne prawdopodobnie na zakup luksusowego samochodu, które – oprócz piłki nożnej i towarzystwa pięknych kobiet – były jego największą miłością.
Po odejściu z Warszawy pomógł obronić I ligę Zagłębiu Sosnowiec. Tam też stał się ulubieńcem kibiców, brylując również w... najpopularniejszych lokalach Zagłębia Dąbrowskiego. Karierę zakończył w wieku 35 lat w Mazurze Karczew. W życiu bez piłki wiodło mu się coraz gorzej, został zapomniany przez byłych kolegów z boiska i większość kibiców. Zmarł 28 czerwca 2002 roku w wieku 57 lat. Został pochowany w Starej Miłośnie.
Autor
Janusz Partyka