Alfabet Roku 2019 - Legia Warszawa
Plus500
Alfabet Roku 2019

Alfabet Roku 2019

Rok 2019 prawie za nami. Jego koniec to czas podsumowań, w ramach których – nieco z przymrużeniem oka – zapraszamy Was na lekturę legijnego alfabetu minionych 12 miesięcy!

Autor: Janusz Partyka, Przemysław Gołaszewski, Kamil Majewski, Jakub Jeleński

Fot. Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski, Janusz Partyka

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Janusz Partyka, Przemysław Gołaszewski, Kamil Majewski, Jakub Jeleński

Fot. Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski, Janusz Partyka

A - jak Akademia. Legia Training Center to największa i najbardziej skomplikowana inwestycja Legii ostatnich lat. Projekt, którego wdrożenie miało wiele etapów i o którym głośno mówiło się już od długiego czasu. Z początkiem roku rozpoczęła się budowa najnowocześniejszego w Polsce ośrodka piłkarskiego. Legia Training Center rośnie jak na drożdżach, dzięki czemu latem 2020 roku mają tam już trenować pierwsze roczniki Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa. Inwestycja w Akademię to inwestycja w przyszłość nie tylko warszawskiego, ale i polskiego futbolu. Jak ważne jest szkolenie młodzieży niech posłuży przykład rezerw naszego klubu, z wieloma wychowankami w składzie, które w tym roku tak dzielnie walczyły w rozgrywkach Turnieju Tysiąca Drużyn, odpadając dopiero w 1/8 finału. Po zdobyciu Pucharu Polski na szczeblu mazowieckim, młodzi legioniści odprawili z kwitkiem m.in. Wigry Suwałki czy Odrę Opole. Zatrzymał ich dopiero Piast Gliwice, który w Ząbkach zwyciężył 2:0.

Zdjęcie

B - jak Bortnik Łukasz. Od początku sezonu 2019/20 legioniści imponują przygotowaniem fizycznym. Duża w tym zasługa trenera Bortnika, który latem dołączył do sztabu Aleksandara Vukovicia jako szef przygotowania fizycznego. Trener swoje nazwisko wyrobił podczas pracy w Izraelu - rozpisywały się wówczas o nim niemieckie media. Magazyn „11 Freunde" stwierdził wręcz, że trener Bortnik zrewolucjonizował izraelski futbol i znacznie przyczynił się do zdobycia mistrzowskich tytułów z Hapoelem Beer Szewa. - Każdy tydzień pracy pozwala na wprowadzanie nowych rzeczy i lepszą adaptację zawodników do metod treningowych, które są wciąż wdrażane i aplikowane - mówił o swoich metodach w wywiadzie z Legia.com.

Zdjęcie

C - jak Carlitos. Hiszpan był jedną z najjaśniejszych postaci Legii w pierwszej połowie tego roku. Był najlepszym strzelcem Legii w całym poprzednim sezonie, a tylko w okresie trwającym od lutego do sierpnia 2019 strzelił we wszystkich rozgrywkach 10 goli. Wiecznie uśmiechnięty zawodnik bardzo szybko zyskał sobie sympatię warszawskich kibiców, którzy dawali jej wyraz skandując jego pseudonim po kolejnych trafieniach. Na początku września Carlos Daniel Lopez Huesca opuścił szeregi Wojskowych i zasilił zespół Al-Wahda ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. - Dziś jest bardzo smutny dzień. Dzień, który nigdy nie chciałem, by nadszedł - takimi słowami z warszawskimi kibicami pożegnał się hiszpański snajper.

Zdjęcie

D - jak dom. Bywało różnie. Poprzedni sezon miał przecież wyglądać, jak trzy wcześniejsze. Goniliśmy, goniliśmy, goniliśmy, ale chyba nikt z nas nie zakładał, że gdy już dogoniliśmy, damy się wyprzedzić na ostatniej prostej. W maju mieliśmy przecież wyprawić w naszym domu wielką fetę. Niestety, pod koniec poprzedniego sezonu staliśmy się zbyt gościnni, a w piłce nożnej chodzi przecież o to, żeby u siebie zachowywać się z wyższością. I w drugiej części 2019 tak właśnie było. Legia, jako gospodarz, nie odnosiła się do przyjezdnych z przesadną gościnnością, co pozwoliło jej objąć prowadzenie w ligowych rozgrywkach i sprawić, że na myśl o przyjeździe do Warszawy innym drużynom trzęsą się dziś nogi.

Zdjęcie

E - jak ekstraklasa. Któż jej nie kocha? Możemy narzekać, możemy się wkurzać, ale nie możemy się jej doczekać nie przymierzając jak małe dziecko prezentu pod choinką. Nasza ekstraklasa to bez wątpienia jedna z najbardziej nieprzewidywalnych lig w Europie. Rozgrywki, w których każdy może wygrać z każdym, a liderem w połowie rundy może być także drużyna z ujemnym bilansem bramkowym. Nasz klub w ostatnich latach niemal zupełnie zdominował te rozgrywki, choć w tym sezonie musi odzyskać tytuł. Póki co, na koniec roku jest liderem i mamy nadzieję, że zostanie nim już do końca sezonu. Choć co roku do roli mistrza przymierzane są także inne zespoły, a Legię często skreśla się po kilku nieudanych meczach, to ta potrafi - niczym wytrawny kot - spaść na cztery łapy. W końcu nie ma cwaniaka nad warszawiaka.

Zdjęcie

F - jak festiwal strzelecki. Koniec roku przy Łazienkowskiej był niezwykle efektowny. Piłkarze Legii zapewnili kibicom rozrywkę najwyższych lotów i w pięciu ostatnich domowych meczach strzelili 21 goli. Szczególne wrażenie zrobił popisowy mecz z Wisłą Kraków - wygrany aż 7:0. Legia Warszawa, jako jedyna drużyna w ligowej stawce, kończy rok z liczbą 40 zdobytych bramek.

Zdjęcie

G - jak Glasgow. To niewątpliwie kolebka światowej piłki nożnej, jedno z najważniejszych miejsc na piłkarskiej mapie globu. I to właśnie tam, pod koniec sierpnia, Legia jak równy z równym walczyła o awans do fazy grupowej Ligi Europy UEFA z Rangers FC na legendarnym Ibrox Stadium. Po pierwszym meczu rozegranym przy Łazienkowskiej, który zakończył się bezbramkowym remisem, Wojskowi jechali do stolicy Szkocji z nadziejami. Rozwiał je dopiero gol Alfredo Morelosa, który trafił do bramki Radosława Majeckiego w doliczonym czasie gry. Dwumecz z jednym z najbardziej utytułowanych zespołów w historii futbolu zakończył się ostatecznie niepowodzeniem, ale pozwolił choć na chwilę poczuć nam, legionistom, poczuć atmosferę wielkiego futbolu. W Warszawie trybuny zapełniły się do ostatniego miejsca, także w Szkocji sektor gości pękał w szwach. Legionistów wspierał znienawidzony w protestanckiej części Glasgow Artur Boruc, a przed meczem sympatycy z Warszawy zaprezentowali okazałą sektorówkę z wizerunkiem św. Jana Pawła II.

Zdjęcie

H - jak honor. Bycie legionistą to coś więcej, niż kibicowanie drużynie piłkarskiej. Bycie legionistą to pasja, zaangażowanie, styl życia i powód do dumy. Bycie legionistą to honor. Właśnie dlatego tysiące fanów nie odwróciło się od nas, gdy my zawodziliśmy. Bez Was odwrócenie niekorzystnej karty byłoby niemożliwe. Teraz razem możemy cieszyć się ze zwycięstw, a dobrego okresu nie psuje nawet porażka na koniec roku. Miejmy nadzieję, że po przerwie nadal będziemy triumfować. Wspólnie. Jesteśmy Wam to winni.

Zdjęcie

I - jak intensywność. To jeden z elementów gry, na które szkoleniowiec zwraca największą uwagę. Zdaniem wielu ekspertów to właśnie ten aspekt odróżnia najmocniejsze drużyny europejskie od tych o mniejszej piłkarskiej jakości. Co jak co, ale u „Vuko” nauka w las na pewno nie idzie. To właśnie m.in. dzięki intensywności, wysokiemu pressingowi i grze do ostatniego gwizdka, Wojskowi wysoko pokonywali drużyny, które ostatnio gościły przy Łazienkowskiej. - Czując krew, Legia jest groźna jak pantera, która łapie za gardło i nie odpuszcza już do końca - mówił po meczu z Legią szkoleniowiec Korony Kielce, odprawionej z Warszawy z bagażem czterech goli.

Zdjęcie

J - jak Jarosław Niezgoda. „Jarosław! Jarosław! Jarosław!” - krzyczą kibice przy Łazienkowskiej niemal podczas każdego meczu Legii Warszawa. Okrzyk o wiadomym podtekście jest przede wszystkim wyrazem zachwytu nad formą Jarosława Niezgody, który po wielu miesiącach spędzonych w gabinetach lekarskich powrócił do najwyższej dyspozycji i jest liderem strzelców PKO Ekstraklasy.

Zdjęcie

K - jak kryzys. - W Legii nie jest tak źle, jak się wydaje, ani tak dobrze, jak się wydaje - zwykł mawiać trener Aleksandar Vuković. Po meczu z Lechią Gdańsk w 33. kolejce poprzedniego sezonu wydawało się, że jest świetnie i wszystko zmierza w kierunku mistrzostwa. Piłkarze Legii pokonali przecież, po fantastycznym meczu, lidera na jego własnym stadionie. Później jednak coś się zacięło, legioniści nie wygrali ani razu i na finiszu rozgrywek dali się wyprzedzić gliwickiemu Piastowi. Początek nowej kampanii również nie należał do najlepszych. Legioniści byli krytykowani, choć w poczynaniach defensywnych widoczna była znaczna poprawa. Kryzys, choć wielu raczej unikałoby tego słowa, na dobre zażegnany został dopiero w momencie, w którym sędzia Tomasz Musiał zakończył spotkanie z Lechem Poznań. Gol 18-letniego debiutanta, Macieja Rosołka dał Legii nie tylko zwycięstwo nad odwiecznym rywalem. Dał również nową dawkę energii, którą Wojskowi spożytkowali najlepiej, jak to tylko możliwe.

Zdjęcie

L - jak Leogang. Do sezonu 2019/20 legioniści przygotowywali się w austriackim Leogang. Spokojna miejscowość położona w malowniczym otoczeniu gór była idealnym miejscem do pracy, która zaowocować miała w kolejnych miesiącach. To właśnie w Leogang trener Aleksandar Vuković rozpoczął budowę drużyny według swojego pomysłu. Kilkanaście dni spędzonych z zespołem pozwoliło trenerowi przekazać swoją filozofię, a piłkarzom zrozumieć wizję szkoleniowca.

Zdjęcie

Ł - jak Łazienkowska. Najbardziej znana ulica w Warszawie, a może nawet i w całej Polsce. Dla piłkarskich kibiców rzecz jasna. Ale dobre i to. To przy tej ulicy mieści się klub, który dla większości kibiców Legii jest całym życiem, a wręcz jego sensem. Stadion warszawskiej Legii przy Ł3 znów powoli staje się twierdzą nie do zdobycia i areną piłkarskich spektakli (nie myląc z teatrem, bo tym zapewne nigdy nie będzie). I oby tak było na wiosnę!

Zdjęcie

M – jak murawa. Prostokątny obszar ziemi porośnięty zieloną trawą - słowem arena najpopularniejszej dyscypliny sportu. Ale czasem też... największe utrapienie piłkarzy. - W takiej piaskownicy grać się nie da -rzekł był po którymś meczu w rozgrywkach o Puchar Polski piłkarz ekstraklasy. - Nie dało się grać w piłkę i tyle mam do powiedzenia - przyznał inny uczestnik Turnieju Tysiąca Drużyn. Ciekawe co na to uganiający się za piłką po Copacabana Brazylijczycy, którzy potem z powodzeniem radzą sobie w każdych warunkach? A kto pamięta nie tak wcale dawne czasy, kiedy to na „kartofliskach” Legia czy Widzew grały w Lidze Mistrzów i zdobywały tytuły? To lata 90. i czarna ziemia bez trawy tak krzywa i wyboista, że pozostawiona na polu karnym piłka sama wtaczała się do bramki... Dziś w większości przypadków piłkarze PKO Ekstraklasy biegają po zielonych dywanach, a mimo to zdarza im się obarczać za poniesioną porażkę zbyt „szybką” czy zbyt „tępą” trawę. Nie tylko zresztą. Mowa też o ciężkich, nasiąkniętych wodą piłkach czy... nieprzychylnych i niesprawiedliwych dziennikarzach.

Zdjęcie

N - jak napastnicy. Saga związana z obsadą tej pozycji ciągnęła się w tym roku miesiącami. Najpierw kibice nie wyobrażali sobie Legii bez Carlitosa. Następnie duże kontrowersje budziła gra Sandro Kulenovicia, który idealnie wpisał się do taktyki obranej przez trenera, ale nie zawsze przekonywał skutecznością. Gdy chorwacki napastnik opuścił klub, wydawało się, że Legia jest w trudnej sytuacji. Trener Vuković pozostał z dwoma zawodnikami - wracającym po wielomiesięcznej przerwie Jarosławem Niezgodą i Jose Kante, który początek roku spędził na wypożyczeniu w trzeciej lidze hiszpańskiej. Tymczasem Niezgoda wrócił do mistrzowskiej formy, a Kante na dobre się odblokował. Legia ma obecnie najlepszy duet napastników w lidze, a trener Vuković ogromny komfort - jak sam powtarza, ma dwóch równorzędnych napastników i każdy jest tak samo istotny.

Zdjęcie

O - jak obrona. Szczególnie w drugiej połowie 2019 roku zewsząd słychać było głosy zachwytu nad postawą legionistów w defensywie. W eliminacjach Ligi Europy UEFA legioniści pobili rekord minut bez straconej bramki. Radosław Majecki w siedmiu kolejnych meczach, począwszy od spotkania z Europa FC, mógł pochwalić się czystym kontem. Dał się pokonać dopiero w ósmym. Niestety sprawił on, że Legii w fazie grupowej Ligi Europy UEFA zabrakło. Co za paradoks, prawda? Nie zmienia to jednak faktu, że jest to wynik nieprawdopodobny, nawet w skali całej Europy. Także na krajowym podwórku Legia stanowi jedną z najlepszych defensyw w rozgrywkach ligowych. Jak jednak miałoby być inaczej, jeśli jej środkowa część składa się z niesamowitego Artura Jędrzejczyka, przeżywającego drugą młodość Igora Lewczuka, czy mogącego pochwalić się olbrzymim talentem Mateusza Wieteski? A przecież jest jeszcze Inaki Astiz - mentor i profesor. Skład idealny.

Zdjęcie

P - jak pokora. W minionym sezonie piłkarze Legii musieli przełknąć gorzką pigułkę. Mimo walki, trofeum za mistrzostwo Polski powędrowało do Gliwic. Boiskowa porażka była dla Legii ciosem, z którego drużyna musiała się podnieść. Trener Aleksandar Vuković wielokrotnie podkreślał w mijającym roku, że Legia musi być wielka, ale równocześnie jego piłkarze muszą zachować pokorę. Tak właśnie droga wiedzie do mistrzostwa. Kolejne zwycięstwa są małymi krokami do celu, ale by ostatecznie zrealizować zadanie, przez całą drogę trzeba być skoncentrowanym i pokornym. Taka jest szkoła trenera Vukovicia.

Zdjęcie

R - jak reaktywacja. Ta, jaką przeszła warszawska Legia, jest doprawdy zdumiewająca. W kilka miesięcy, po uzupełnieniu kadry kilkoma doświadczonymi, wysokiej klasy piłkarzami, stworzył się zespół, który prawie w każdym spotkaniu jest faworytem. I, co w tym wszystkim najważniejsze, potrafi udźwignąć ciężar ciążącej na niej presji. Jaka w tym zasługa trenerów, piłkarzy, transferów i kibiców, a jaka upływającego niezmiennie czasu, tego zapewne nigdy się nie dowiemy. Najważniejsze jednak, że powoli wracamy na właściwe tory.

Zdjęcie

S - jak szatnia. Szatnia piłkarska - z pozoru zwyczajne pomieszczenie - ma w świecie futbolu wyjątkowe znaczenie. Nie chodzi oczywiście o samo miejsce, w którym przebierają się piłkarze, ale o jego atmosferę. A ta jest wyśmienita. Trener Aleksandar Vuković stworzył zespół, który świetnie się rozumie, a to przekłada się na ogólny nastrój drużyny. Piłkarze na każdym kroku podkreślają, że atmosfera w zespole jest tak dobra, że każdy wskoczyłby za swoim kolegą w ogień. W zespole młodzi piłkarze mieszają się ze starymi wyjadaczami, zawodnicy z odległych krajów mieszają się z Polakami, a i tak wszyscy funkcjonują jak jeden organizm. Team spirit!

Zdjęcie

T - jak twierdza. Pięć meczów, pięć zwycięstw, 21 goli strzelonych i zaledwie trzy stracone. Tak prezentuje się bilans ostatnich meczów Wojskowych rozegranych w tym roku przy Łazienkowskiej. Wydarte zwycięstwo z Lechem, rozgromiona Wisła Kraków, Górnik Zabrze, Korona Kielce czy Wisła Płock. Tak, rywale znów boją się przyjeżdżać do Warszawy, a gdy już stoją w tunelu prowadzącym na murawę, nogi pod nimi się uginają. Ale Legia to nie tylko spotkania rozgrywane przed własną publicznością. Przez wiele miesięcy mówiono, że twierdzę zbudowano we Wrocławiu. Co zrobili Aleksandar Vuković i jego armia? Udali się do stolicy województwa dolnośląskiego i bez najmniejszych problemów pokonali gospodarzy 3:0. I tylko szkoda, że ten rok już się kończy...

Zdjęcie

U - jak Ultras. To, co przy okazji meczów Legii robią na trybunach jej kibice, jest mistrzostwem świata. Nie ma dyskusji, nasi fani są bezkonkurencyjni, nawet w skali światowej. Głośny doping, fantastyczne oprawy, działalność charytatywna czy około meczowa, rekordowe wyjazdy... To oni nadają kolorytu meczom Legii, a nam, czyli osobom, które mogą je podziwiać, pozostaje duma z tego, że to właśnie warszawski klub stawiany jest jako wzór do naśladowania w tym aspekcie. Panowie, czapki z głów!

Zdjęcie

W - jak Warszawa. Stolica i Legia to jedno, czemu nie raz dawaliśmy przykład. Jest ona także solą w oku kibiców większości krajowych rywali. Jak Legia zresztą. Ale to tu przeżywamy wielkie - to prawda że nieraz skrajne  piłkarskie emocje i gramy zawsze o najwyższe cele. „Od kołyski aż po grób, jedno miasto, jeden klub”... śpiewają fani na meczach naszej drużyny. I należy przy tym powtórzyć to, co w zeszłym roku - bardzo chcielibyśmy, by jedność Warszawy i Legii z równym pożytkiem służyła obu stronom. Miastu, by Legia dumnie reprezentowała je na arenie Polski i Europy, a Legii, by miasto zgodnie współpracowało z nią umożliwiając rozwój klubu.

Zdjęcie

V - jak „Vuko”. Można powiedzieć, że dzisiejsza Legia, to w stu procentach projekt Aleksandara Vukovicia. Serb był już w Legii asystentem trenerów Magiery, Jozaka, Klafuricia czy Sa Pinto, był też pełniącym obowiązki pierwszego szkoleniowca. To właśnie on po kolejnych zwycięstwach zespołu intonował przyśpiewki w szatni zespołu i dbał o dobrą atmosferę. Do historii przejdzie również moment, w którym po zdobyciu mistrzostwa przejął mikrofon i zaśpiewał na cały stadiom „Mistrzem Polski jest, ukochana ma...”. Dziś pracuje na własny rachunek. Początek miał trudny, nie udało mu się wygrać mistrzostwa, odpadł z drużyną w pucharach, ale dziś widać już stempel Serba na drużynie z Łazienkowskiej. Póki co nie jest źle, ale wszyscy trzymamy kciuki i wierzymy w to, że będzie jeszcze lepiej.

Zdjęcie

Y - jak Yes sir! Po jednym z wygranych meczów Andre Martins krzyknął do naszej kamery „Yes Sir” i tym samym rozpoczął pomeczową tradycję. W kulisach z kolejnych spotkań kilkukrotnie mogliście zobaczyć tę scenę i na pewno zobaczycie ją jeszcze raz... w naszej specjalnej „produkcji”!

Zdjęcie

Z - jak zespół. Wystarczy spojrzeć na fotografię autorstwa Mateusza Kostrzewy z Wrocławia, aby stwierdzić, że Legia to coś więcej niż klub piłkarski. Legia to rodzina, w której wspieramy się, gdy jest źle i cieszymy się, gdy rzeczy idą po naszej myśli. Ten rok pełen był wzlotów i upadków. Były momenty zwątpienia, były niepowodzenia, smutek i rozczarowanie. Konieczne było wprowadzenie kilku zmian, które z perspektywy czasu okazały się strzałem w dziesiątkę. Ostatnie miesiące to już czas radości i olbrzymiej satysfakcji. Nie podzieliliśmy się, ponieważ tylko zjednoczeni możemy zwyciężać.

Zdjęcie

Ż jak... życzenia. 2019 rok zbliża się ku końcowi. Za kilkadziesiąt godzin rozpoczniemy kolejny - 2020. Wszystkim Kibicom Legii Warszawa życzymy szczęścia, pomyślności oraz cierpliwości. Z życzeń sportowych przede wszystkim mistrzostwa Polski i udanych startów w europejskich pucharach, a także wielkiej przyjemności z oglądania Legii w nowym roku. Jeśli podopieczni trenera Vukovicia będą cieszyć oko swoją grą, o sukcesy możemy być spokojni. Szczęśliwego Nowego Roku!

Zdjęcie
Udostępnij

Autor

Janusz Partyka, Przemysław Gołaszewski, Kamil Majewski, Jakub Jeleński

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.