Ariel Mosór: Chcę pokazać trenerowi, że jestem gotowy
W rozmowie z Legia.com Ariel Mosór opowiada o kierunku, w którym się rozwija, wsparciu taty, oczekiwaniach kibiców i wrażeniu, jakie zrobił na nim Artur Boruc.
Autor: Przemysław Gołaszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa, Janusz Partyka
- Udostępnij
Autor: Przemysław Gołaszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa, Janusz Partyka
W rozmowie z Legia.com Ariel Mosór opowiada o kierunku, w którym się rozwija, wsparciu taty, oczekiwaniach kibiców i wrażeniu, jakie zrobił na nim Artur Boruc.
- Niewielu piłkarzy może pochwalić się, że przed pełnoletnością trenowali na zgrupowaniu seniorskiej drużyny. Dla ciebie to już kolejny tego typu wyjazd. Jak wrażenia po ponad tygodniu pracy w Dubaju?
- Same bardzo dobre wrażenia. Jestem bardzo zadowolony, że mogę pracować z pierwszą drużyną. To zgrupowanie wyróżnia intensywność. To bardzo wymagający obóz, już od pierwszych dni pracujemy na najwyższych obrotach. Zmęczenie daje o sobie znać i nogi robią się coraz cięższe. Trzeba przez to przebrnąć, bo to zaprocentuje w dalszej części sezonu.
- Nad jakimi elementami głównie pracujecie i na czym ty najbardziej się skupiasz?
- Nie można wyróżnić jednej rzeczy, doskonalimy wiele elementów. Z mojego punktu dużo widzenia uwagi poświęcamy grze defensywnej pod okiem nowego trenera Alessio De Petrillo. Trener dużo od nas wymaga, ale też dużo podpowiada i pomaga. Mamy specjalne treningi formacyjne, gdzie skupiliśmy się tylko na ustawieniu w obronie. Każde zajęcia, zaczynając od tych poświęconych rozegraniu piłki, kończąc na strzeleckich, odbywają się na wysokich obrotach. Każdy daje z siebie sto procent. Pracujemy nad wszystkimi aspektami.
- Ze swoim doświadczeniem możesz pełnić rolę przewodnika dla debiutantów (śmiech).
- Ale i tak jestem najmłodszy (śmiech). Staram się pomagać kolegom, którzy są z nami pierwszy raz, ale sam potrzebuję tej pomocy ze strony starszych i nieustannie ją otrzymuję. W drużynie panuje fantastyczna atmosfera. Wszyscy się wzajemnie wspierają i motywują do cięższej pracy.
- To zgrupowanie wyróżnia intensywność. To bardzo wymagający obóz, już od pierwszych dni pracujemy na najwyższych obrotach.
- Chciałbym się trochę cofnąć w czasie. Po zgrupowaniu w Belek otrzymałeś szansę gry w Ekstraklasie, co więcej grałeś w bardzo atrakcyjnym meczu - z Pogonią, po którym odebraliście puchar za mistrzostwo. Wszystko wskazywało na to, że w kolejnym sezonie tych szans będziesz dostawał coraz więcej. Tymczasem coś się zatrzymało. Czego zabrakło?
- Trafiłem do zespołu rezerw i na każdym treningu cały czas dawałem z siebie wszystko, czekając na swój moment. Nie wiem czego zabrakło. Zdaję sobie sprawę, że jestem jeszcze młody, a gram na pozycji bardzo odpowiedzialnej, gdzie ciężko przebić się do składu. Postawienie na siedemnastolatka w meczu o stawkę na środku obrony to trudna decyzja dla trenera. Było to dla mnie do przewidzenia. Pracuję ciężko i chcę pokazać to na tym zgrupowaniu.
- Czujesz, że obóz przygotowawczy w Dubaju może być kluczowy dla twoich najbliższych miesięcy?
- Może być, ale może też nie być. Nie chcę się do tego w ten sposób odnosić. Na każdym treningu i meczu daję z siebie maksa, chcę pokazać trenerowi, że jestem gotowy na grę. Na razie skupiam się na jak najlepszym, jak najbardziej wszechstronnym rozwoju piłkarskim.
- Zatem pod jakim względem najbardziej się rozwinąłeś między Belek a Dubajem?
- Dużo czasu spędziłem na doskonaleniu rozegraniu piłki. Czuję się w tym dużo lepiej, bo nie ukrywam, że na początku miałem problemy. Poza tym to element, który obrońca musi dziś mieć ukształtowany na wysokim poziomie. Pracowałem też nad swoją słabszą nogą. Widzę efekt - używam jej coraz śmielej i sprawniej.
- Dużo czasu spędziłem na doskonaleniu rozegraniu piłki. Czuję się w tym dużo lepiej, bo nie ukrywam, że na początku miałem problemy.
- Siłowni też chyba nie omijałeś.
- Tak, rozwinąłem się fizycznie. Czasem było widać w mojej grze, że brakuje mi siły. Gdy wystąpiłem w pierwszej drużynie, miałem 16 lat. Wszyscy byli ode mnie starsi i silniejsi. Poprawiłem wszystkie aspekty. Ćwiczę w klubie i indywidualnie w domu. Robię to z głową. Nie chcę zamienić się w szafę i mieć trudności z bieganiem. Zachowuję proporcję, aby być szybszym, silniejszym i bardziej mobilnym na boisku.
- Nie należysz do najwyższych obrońców, warunki fizyczne były dla Ciebie zaletą, czy może na pewnym etapie przeszkadzały?
- Jestem zadowolony ze swoich warunków. Mam 183 cm wzrostu, a nie przeszkadza mi to w wygrywaniu pojedynków główkowych. Dzięki takiemu wzrostowi jestem też bardziej dynamiczny, więc gdy muszę ścigać się z niskim napastnikiem, taka budowa ciała mi pomaga.
- Obrałeś kierunek rozwoju na typ nowoczesnego obrońcy grającego piłką.
- Dokładnie. Trener Czesław Michniewicz też cały czas powtarza nam, jakie wymagania stawia dzisiejszy futbol przed obrońcami. Poświęcamy wiele czasu na rozegraniu piłki od tyłu.
- Nie chcę zamienić się w szafę i mieć trudności z bieganiem. Zachowuję proporcję, aby być szybszym, silniejszym i bardziej mobilnym na boisku.
- Krążą głosy, że w Dubaju zaskakujesz starszych kolegów swoją pewnością siebie i taką pozytywną, boiskową bezczelnością.
- Tata zawsze mnie uczył, że jak wchodzę do drużyny to mam się niczego nie bać. Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk i Wietes również zwracają uwagę, abym jak najwięcej podpowiadał, bo my z bramkarzami widzimy najwięcej. To tylko pomaga kolegom ustawionym wyżej. Normalna rzecz.
- Nie strach krzyczeć, gdy za plecami stoi Artur Boruc?
- Już się przyzwyczaiłem (śmiech). Choć na początku miałem taki efekt “wow, to Artur Boruc”. Jest on ikoną polskiej piłki, wszyscy na niego patrzyliśmy przez lata z podziwem. Mimo młodego wieku, doskonale pamiętam najważniejsze mecze Artura. Cieszy mnie, że mogę teraz usiąść obok niego w szatni, porozmawiać i zapytać o rady.
- W rezerwach u Twojego boku był inny doświadczony gracz, Inaki Astiz. Te lekcje już procentują?
- Tak. Miałem przyjemność grać z Inakim, Chrisem Philippsem, Radkiem Pruchnikiem. Od każdego z nich starałem się nauczyć jak najwięcej. Teraz podglądam Igora, Artura i Wietesa. Podglądam ich zachowania, pytam o pewne kwestie. Korzystam z ich doświadczenia i robię wszystko, by cały czas się rozwijać. Zawsze też oglądam swoje mecze i wyciągam z nich wnioski, sprawdzam gdzie mogłem zachować się lepiej, gdzie mogłem ustawić się inaczej.
- Twój zagraniczny ideał obrońcy?
- Sergio Ramos to mój idol od dzieciństwa. Świetny gracz, który przez lata pozostaje na topie. W ostatnim czasie z przyjemnością podglądam też Dayota Upamecano z Lipska. Nie są to wysocy obrońcy, tak samo jak ja, a radzą sobie znakomicie i wiele już osiągnęli.
- Tata zawsze mnie uczył, że jak wchodzę do drużyny to mam się niczego nie bać. Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk i Wietes również zwracają uwagę, abym jak najwięcej podpowiadał.
- W Dubaju masz okazję współpracować ze specem od defensywy, nowym członkiem sztabu - trenerem De Petrillo. Otworzył Ci już oczy na pewne zachowania?
- Zdecydowanie. sporo czasu spędziliśmy ostatnio na skracaniu pola gry. Zawsze wydawało się w tym aspekcie, że nie trzeba dużo biegać, a okazuje się, że przy każdym podaniu do tyłu rywali musimy intensywnie skracać pole gry, by podchodzić jak najbliżej przeciwnika. Trener De Petrillo zwraca uwagę na czas w jakim to robimy. Dużo wyciągnąłem z tych treningów, bardzo pozytywna współpraca. Cieszę się z zajęć taktycznych. Nie odwzorowują one wszystkich sytuacji meczowych, ale dają mnóstwo wskazówek, po których wiem jak się ustawić i co zrobić w danym momencie.
- Ustawienie z trzema obrońcami Ci odpowiada? Trener Michniewicz intensywnie myśli o tego typu systemie.
- W Centralnej Lidze Juniorów za trenera Marka Saganowskiego graliśmy w ten sposób. Dobrze się czułem, choć to zupełnie inny rodzaj gry niż w systemie z czwórką obrońców. Wystąpiłem w takim ustawieniu w kilku meczach, nie miałem okazji, żeby przez pół sezonu regularnie grać w ten sposób, więc nie mogę też powiedzieć, że znam system z trójką z tyłu od podszewki. Myślę jednak, że bym się w nim odnalazł.
- Trener Michniewicz poświęca uwagę na uporządkowanie gry od tyłu. Jak Ci się współpracuje z tym szkoleniowcem?
- Trener ma bardzo dobry kontakt z młodymi zawodnikami, stara się jak najbardziej nam pomóc. Często z nami rozmawia. Czuje nastroje panujące w drużynie. Kiedy jest potrzeba, żeby nas opieprzyć, nie ma z tym problemu. Kiedy zasługujemy na pochwały, chętnie nas docenia.
- Czytasz komentarze pod swoimi zdjęciami w mediach społecznościowych?
- Raczej się od tego odcinam, choć czasem coś mi wyskoczy. Nie czytam pochwał i hejtów, bo nie chcę się nakręcać w jedną bądź w drugą stronę. To co powinienem wiedzieć, wiem od trenera, jego asystentów i od taty. Ich zdanie mnie interesuje.
- Pytam, bo w komentarzach kibice oczekują, że lada moment wskoczysz do składu pierwszego zespołu. Hejtu w Twoim przypadku nie ma.
- Podchodzę do tego bardzo spokojnie. Czekam na swoją szansę. Nie podpalam się, skupiam wyłącznie na tym, by z dobrej strony pokazać się w Dubaju.
- Okazuje się, że przy każdym podaniu do tyłu rywali musimy intensywnie skracać pole gry, by podchodzić jak najbliżej przeciwnika. Trener De Petrillo zwraca uwagę na czas w jakim to robimy.
- Z presją potrafisz sobie radzić, w zespołach młodzieżowych nosiłeś opaskę kapitańską, mimo młodego wieku byłeś też w radzie drugiej drużyny. Charakter po tacie?
- Wszyscy się śmieją, że jesteśmy z tatą identyczni. Tata powtarza mi tylko, żebym nie popełniał jego błędów. Regularnie mnie ostrzega. Bardzo to sobie cenię.
- Piłkarska przeszłość taty pomagała Ci na kolejnych etapach swojej przygody z piłką? Wiemy, że różnie z tym bywa.
- Ani nie pomaga, ani niczego nie psuje. Cieszę się, że już się z nim zrównałem w mistrzostwach Polski, teraz tylko czas go przeskoczyć (śmiech). Mówiąc serio, wiadomo, że mam dopiero dwa mecze rozegrane w Legii, tata miał ich ponad sto.
- W pewnym momencie tata sugerował, że powinieneś szukać swoich minut w innym klubie. W takim, gdzie łatwiej byłoby ci zadebiutować. Podobno nie chciałeś tego słuchać.
- Tata obawiał się, że mogę przepaść bez regularnego grania. Myślał o innych kierunkach, ale usiadłem z nim i powiedziałem, że na razie chcę zostać w domu i grać w Legii.
- Nie czytam pochwał i hejtów, bo nie chcę się nakręcać w jedną bądź w drugą stronę. To co powinienem wiedzieć, wiem od trenera, jego asystentów i od taty. Ich zdanie mnie interesuje.
- Niebawem osiągniesz pełnoletność i symbolicznie zacznie się poważne życie. Jakie plany na najbliższe lata?
- Ciągły rozwój piłkarski. W tym roku mam też do zdania maturę.
- Bardziej stresująca matura czy występy w Ekstraklasie?
- Matura. Zdecydowanie. Najbardziej boję się języka polskiego. Nie mam czasu na lektury (śmiech). Spokojnie podchodzę za to do matematyki. Mam bardziej analityczny umysł, więc i taktyczne kwestie łatwiej wchodzą mi do głowy (śmiech).
Oficjalnym Partnerem Medialnym zgrupowania w Dubaju jest PKO Bank Polski. Suplementy dostarcza firma Sante (zobacz: Sante Go On; Sante odżywki dla sportowców).
Autor
Przemysław Gołaszewski