Był taki mecz... Legia Warszawa - Anorthosis Famagusta. Wygrana dająca awans - Legia Warszawa
Plus500
Był taki mecz... Legia Warszawa - Anorthosis Famagusta. Wygrana dająca awans

Był taki mecz... Legia Warszawa - Anorthosis Famagusta. Wygrana dająca awans

21 lat temu w Warszawie doszło do pierwszej polsko-cypryjskiej konfrontacji w europejskich pucharach z udziałem Wojskowych. Legia awansowała wówczas do drugiej rundy Pucharu UEFA pokonując Anorthosis Famagusta 2:0. W następnej rundzie na legionistów czekało Udinese Calcio.

Autor: Janusz Partyka

Fot. Włodzimierz Sierakowski

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Janusz Partyka

Fot. Włodzimierz Sierakowski

30 września 1999 roku przy Łazienkowskiej doszło do rewanżowego spotkania w ramach 1/64 finału rozgrywek o Puchar UEFA pomiędzy Legią Warszawa a Anorthosis Famagusta. W pierwszym meczu legioniści ulegli Cypryjczykom 0:1. W rewanżu piłkarze Franciszka Smudy musieli wygrać dwoma bramkami. Tak relacjonowaliśmy to spotkanie na łamach tygodnika „Nasza Legia” z 6 października 1999 roku: „Cypryjskie drużyny do niedawna startowały w europejskich pucharach tylko po to, aby pojeździć sobie trochę po świecie. Dzisiaj nie są już takimi chłopcami do bicia, jak np. jeszcze pięć lat temu, choć znaczącej roli w rozgrywkach nadal nie odgrywają. W Polsce wciąż panuje jednak stereotyp, że w piłkę potrafią grać Niemcy czy Włosi, a na pewno nie piłkarze z Wyspy Afrodyty. Tymczasem dla Legii Anorthosis Famagusta był wymagającym rywalem. 'Dobrze, że przeszliśmy. To nie byli 'kelnerzy', ale jednak drużyna bez nazwy. Byłoby wstyd, gdybyśmy odpadli' - mówił po dwumeczu Jacek Zieliński, kapitan Legii. Mimo niewielkiej renomy rywala, na trybunach pojawiło się sporo kibiców, bo 9-tysięczna frekwencja ostatnio nie należy do codzienności. Można podejrzewać, że przyszli przede wszystkim dla Franciszka Smudy, dzięki któremu w ostatnich dniach Legia zaczęła grać inaczej, niż pod wodzą Dariusza Kubickiego. Początkowo piłkarze nie chcieli się wypowiadać na temat roszady szkoleniowej. Teraz bez ogródek mówią, że obecnie mamy do czynienia z zupełnie nową Legią. 'Mamy najlepszego trenera w Polsce, profesjonalistę' - powiedział do kamer telewizyjnych Marcin Mięciel.

Zdjęcie

Ile może zmienić jeden człowiek, mieliśmy się przekonać w czwartek około godziny 22. O tej godzinie Franciszek Smuda podniósł wysoko ręce, a piłkarze cieszyli się wraz z kibicami, jakby właśnie awansowali co najmniej do ćwierćfinału Pucharu UEFA. Ale rzeczywiście mieli powody do radości, bo musieli się sporo napocić, aby wywalczyć upragnione 2:0. Do przerwy był wynik bezbramkowy, choć zaczęło się bardzo dobrze. Już po kilkudzesięciu sekundach gry Sylwester Czereszewski przedarł się w okolice pola karnego i został podcięty na jego linii, ale arbiter nie zareagował. 'To był ewidentny karny!' - mówił trener Smuda, odpowiadając cypryjskiemu trenerowi, który miał po meczu pretensje do sędziego.

Zdjęcie

Legia zdecydowanie przeważała, ale początkowo nie stwarzała żadnych sytuacji pod bramką gości. Z kolei Anorthosis nie za bardzo miał ochotę na jakiekolwiek akcje ofensywne, bo satysfakcjonował igo wynik pierwszego meczu. Jeśli już Cypryjczycy przekraczali linię środkową boiska, to dziewięciu zawodników zostawało w obronie, a dwójka napastników „kombinowała” samodzielnie. Raz nawet poszła kontra Anorthosisu i za dwójką atakujących poszedł trzeci zawodnik, ale szybko został zawrócony przez trenera. Taktyka gości był więc jasna - zamurować się! Mimo to niewiele brakowało, aby Cypryjczycy strzelili gola. W 15. minucie meczu Zoran Ciric strzelił głową na bramkę Grzegorza Szamotulskiego, ale nieczysto trafił w piłkę i zmarnował okazję. 'To była dla nich niezła szansa, choć większe problemy miałem po uderzeniu z trzydziestu metrów zaraz na początku meczu. Wtedy piłka nieprzyjemnie skozłowała' - wyjawił 'Szamo'. Warto zaznaczyć, że bramkarz Legii grał w tym meczu z opatrunkiem na lewej dłoni. Dzień wcześniej zderzył się na treningu z Bartoszem Karwanem i nabawił się urazu.

Zdjęcie

W 20. minucie Legia stworzyła sobie pierwszą sytuację, która mogła (powinna!) zostać wykorzystana. Czereszewski dośrodkował z prawej strony na przedpole bramki Panayioyou'a Nicosa, z piłką minął się Mięciel, ale przejął ją Tomasz Sokołowski. Zdecydował się na strzał z pierwszej piłki, lecz zabrakło mu precyzji. Futbolówka przeleciała metr nad poprzeczką. Chwilę potem legioniści mieli następną doskonałą sytuację. Mariusz Piekarski posłał świetną prostopadłą piłkę do Karwana i ten znalazł się sam przed bramkarzem gości. Jednak futbolówka trochę mu odskoczyła i strzał z bliska został obroniony. Wiele osób pewnie pomyślało: co się odwlecze, to nie uciecze. I niewiele brakowało, aby to powiedzenie szybko się sprawdziło. Kilkadziesiąt sekund później wymarzoną okazję miał Czereszewski, ale strzelił głową centymetry obok lewego słupka bramki. Kto jak kto, ale 'Czereś' takie okazje zazwyczaj wykorzystywał.

Zdjęcie

W przerwie trener Smuda nie miał do swoich podopiecznych pretensji za niewykorzystane sytuacje. Przeciwnie, stwierdził, żeby po zmianie stron grali tak samo, jak w pierwszej połowie, a bramki muszą paść. I nie pomylił się. Już w 48. minucie Maciej Murawski uderzył głową wybitą przez Cypryjczyków piłkę i posłał ją w kierunku Mięciela. Gościom nie udała się pułapka ofsajdowa i 'Miętowy' znalazł się sam przed bramkarzem. Z pierwszej piłki strzelił między nogami Nicosa i stadion oszalał - straty z pierwszego meczu były odrobione! 'Widziałem, że po mojej lewej stronie biegają dwaj piłkarze w zielonych koszulkach. Posłałem tam piłkę i zastanawiałem się tylko, czy nie spałą' - mówił po meczu Murawski, a strzelec gola dodawał: 'To była trudna piłka, wysoko się odbiła. Mogłem przyjmować, ale zdecydowałem się na strzał z pierwszej piłki. Dzięki temu zrehabilitowałem się za niewykorzystanie podobnej okazji w pierwszym meczu.'

Zdjęcie

Aby nie było dogrywki, legioniści jeszcze raz musieli znaleźć sposób na rozmontowanie przyjezdnej obrony. I znaleźli! W 68. minucie Piotr Mosór zdecydował się na podanie do Czereszewskiego w pole karne, pomocnik Legii dobrze przyjął piłkę, znakomicie się zastawił przed atakującym go obrońcą i huknął z całej siły na bramkę. Bramkarz miał szczęście, że nie znalazł się na linii strzału, bo mogłaby mu stać się krzywda. 'Chciałem dośrodkować do Sylwka górą, ale pokazał mi, abym posłał piłkę niżej. Tak też zrobiłem, obrońca się 'obciął' i wpadło. Ale piłka to gra błędów' - mówi Mosór.

Zdjęcie

W szeregach gości nastąpiło olbrzymie poruszenie. Na boisko wszedł czarnoskóry Michael Obiku, a wszyscy inni rzucili się do ofensywy. Już nie było gry na czas, przetrzymywania piłki i zastanawiania się, czy warto wykonać już rzut rożny, czy może jeszcze zaczekać. Teraz to legioniści mogli sobie pozwolić na powolną grę i wybicia piłki w trybuny. Trzeba jednak przyznać, że warszawianie nie bronili się w imponującym stylu. Zdecydowanie za dużo było niedokładności bezsensownych zagrań. „Powód był prosty. W pierwszej połowie graliśmy na większym luzie, a przy 2:0 wszyscy bali się, że coś zepsują. Zaczęła się nerwowość, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze” - komentuje 'Ino'. Niezbyt zadowolony takim obrotem sprawy był też trener Smuda. 'Tak się nie gra w piłkę. Mam pretensje do piłkarzy, że się cofnęli, zamiast dążyć do zdobycia kolejnej bramki' - mówi trener.

Zdjęcie

Na konferencji Smuda powiedział rezolutnie, że najchętniej to wylosowałby w następnej rundzie... Marymont Warszawa. Dziś już wiadomo, że Legia trafiła na Udinese Calcio. Z tą drużyną pan Franciszek już grał, gdy był trenerem Widzewa. W Łodzi widzewiacy zwyciężyli 1:0, ale na wyjeździe przegrali 0:3.
Skoro wspomnieliśmy o konferencji, to warto wspomnieć, że była wyjątkowo śmieszna, bo tłumacz grecko-polski... nie umiał mówić po polsku. Minęło kilka minut zanim wyksztusił z siebie: 'Sidzia, źle, karno, Rumuna karno'. Oznaczało to, że trener Dusan Mitosevic ma zastrzeżenia, iż rumuński sędzia nie podyktował karnego. 'Ośmieszył się. Takie karne to może na Cyprze gwiżdżą' - skomentował Jacek Zieliński. Ponadto trener gości stwierdził, że w dwumeczu Anorthosis był lepszy, co zostało przyjęte śmiechem. W Legii nikt się nie martwił. 'Piszcie jak najlepiej' - śmiejąc się apelował do dziennikarzy Marcin Mięciel. Po takim meczu inaczej nie wypada”.

Zdjęcie

W 1/32 finału rozgrywek o Puchar UEFA legioniści zmierzyli się z włoskim Udinese Calcio. Po porażce w pierwszym meczu 0:1, w rewanżu przy Łazienkowskiej Wojskowi zremisowali 1:1 i odpadli z dalszych rozgrywek. W międzyczasie piłkarze Legii krzyżowali raz jeszcze rękawice z drużyną z Cypru. W rozgrywkach grupowych Ligi Europu UEFA sezonu 2013/14 piłkarze Jana Urbana rywalizowali z Apollonem Limassol. W Warszawie ulegliśmy rywalom 0:1, w rewanżu zaś pokonaliśmy Apollon 2:0 (po golach Tomasza Jodłowca i Tomasza Brzyskiego). Pierwszy mecz w trzeciej konfrontacji z Cypryjczykami w środę, 26 sierpnia. O godzinie 20:00 legioniści zagrają o awans do III rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów z Omonia Nikozja.

Zdjęcie

Legioniści po meczu z Apollonem w 1999 roku:

 

Franciszek Smuda (trener): „Przed meczem drużynę z Cypru widziałem na kasetach video w dwóch meczach. Praktycznie ustawiłem zespół w ciemno. Jednak widać, że piłkarze po kilku dniach trenowania ze mną odblokowali się i grają coraz lepiej. Wszelkie braki nadrabiają walecznością i ambicją. Ale jeszcze nie pokazaliśmy wszystkiego na co nas stać, ani w lidze, ani w europejskich pucharach. Mam pretensje, że cofnęliśmy się po zdobyciu drugiej bramki. Kogo chciałbym wylosować w drugiej rundzie? Najlepiej Marymont”.

 

Jacek Bednarz: „Niektórzy mówią, że ponieśliśmy na Cyprze klęskę, bo przegraliśmy. Jednak oni naprawdę dobrze grają w piłkę i nikt z nas nie myślał, że to będzie łatwy mecz. To się potwierdziło! Wydawało nam się, że jeśli strzelimy szybko bramkę, to szybciej uda się zapewnić sobie awans i potem będzie można spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku. Najtrudniejszy był moment po strzeleniu drugiego gola, bo wkradła się nerwowość, niedokładność. Nie byliśmy pewni, czy uda nam się ten wynik dociągnąć do końca. Ale nie popełniliśmy tak rażących błędów, żeby Cypryjczycy mogli strzelić gola. Awansowaliśmy w pełni zasłużenie”.

 

Piotr Mosór: „To był trudny mecz. Trener w przerwie nie nakrzyczał na nas, powiedział, że mamy grać to samo w drugiej połowie, a bramki zaczną padać. I rzeczywiście! Dwie minuty po przerwie trafił Marcin, a potem swojego gola dołożył jeszcze Sylwek. Widać, że Franciszek Smuda to doskonały fachowiec o szczęśliwej ręce”.

 

Marcin Mięciel: „Czujemy się coraz lepiej i gramy to, co powinniśmy. Mówię przede wszystkim o kolegach, bo ja mógłbym grać trochę lepiej. Zarówno w ten mecz, jak i w spotkanie na Cyprze włożyliśmy strasznie dużo sił, w końcówce nie mogliśmy już złapać tchu. Nie był to więc łatwy mecz, ale cieszmy się z tego, co osiągnęliśmy”.

 

Jacek Zieliński:Strzeliliśmy drugą bramkę i zaczęliśmy obawiać się, żeby tej przewagi nie utracić. Zupełnie niepotrzebnie, bo oni też byli zmęczeni i mogliśmy konsekwentnie grać to samo, co przez pierwsze 70 minut. Mamy więc coś do poprawienia, nie wszystko wygląda idealnie, ale widać, że zmierzamy w dobrym kierunku. Nie wiem, na kogo możemy trafić, ale chciałbym, aby był to zespół z nazwą, ale niezbyt mocny. Anorthosis przeszliśmy, ale żadnego splendoru nam to nie przynosi. Jakbyśmy odpadli, byłby szum”.

Zdjęcie

Warszawa, 30 września 1999 r.

 

Legia Warszawa - Anorthosis Famagusta 2:0 (0:0)

Bramki: Mięciel (48), Czereszewski (68).

 

Legia: Szamotulski - Mosór, Zieliński, Bednarz - Karwan, Murawski, Majewski, Piekarski (79' Śrutwa), Sokołowski - Mięciel (89' Wróblewski), Czereszewski
Anorthosis: Panayiotou - losfides (80' Loannou), Charalambous (72' Neophytou), Foukkaris - Katsonis, Milinković, Engomitis, A.Melanarkitis, V.Melanarkitis - Okkas, Cirić (68' Obiku)

Żółte kartki: Mosór - Charalambous, Okkas

Sędziował: Zotta (Rumunia), Widzów: 9000.

Udostępnij

Autor

Janusz Partyka

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.