Cezary Miszta - debiut prawdziwego legionisty - Legia Warszawa
Plus500
Cezary Miszta - debiut prawdziwego legionisty

Cezary Miszta - debiut prawdziwego legionisty

19-letni absolwent Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa Cezary Miszta zadebiutował dziś w oficjalnym meczu pierwszego zespołu Legii Warszawa. To dla mnie niesamowite uczucie, bo zadebiutowałem w ukochanym klubie. Spełniłem jedno z moich największych marzeń – powiedział na „gorąco” po meczu.

Autor: Jakub Wydra

Fot. Mateusz Kostrzewa

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Jakub Wydra

Fot. Mateusz Kostrzewa

– Kompletnie nie spodziewałem się debiutu. Niedawno wróciłem do treningów po kontuzji, dziś pierwszy raz usiadłem na ławce rezerwowych. Kiedy trener Michniewicz kazał mi się rozgrzewać w przerwie, myślałem, że żartuje. Siedziałem na ławce i nie byłem świadomy tego, że Artur Boruc zgłosi jakąś dolegliwość. To dla mnie niesamowite uczucie, bo zadebiutowałem w ukochanym klubie. Spełniłem jedno z moich największych marzeń – powiedział na „gorąco” po meczu na antenie Canal + utalentowany golkiper. – Dziękuję wszystkim chłopakom z zespołu. Wspierali mnie kiedy wchodziłem na boisko, od razu otrzymałem okrzyki wsparcia. Raduję się tak bardzo, że mam pustkę w głowie, trudno mi cokolwiek więcej powiedzieć. Na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim zadebiutowałem w pierwszej lidze, na nim skończyłem pierwszą ligę i teraz zacząłem w tym samym miejscu swoją przygodę w ekstraklasie – zakończył Miszta.

 

Czarek urodził się 30 października 2001 roku. Trafił do nas latem 2016 roku z Motoru Lublin. Wcześniej przez kilka lat szkolił się w Orlętach Łuków. Nigdy nie ukrywał, że Legii kibicuje od dziecka.
 
– Gra w Legii to niesamowite uczucie. Kiedy pierwszy raz pojawiłem się na Ł3 jako zawodnik, poczułem ciarki na całym ciele. Po testach, jeszcze od razu na boisku, trenerzy zapytali mnie, czy chcę tutaj zostać. Ja popatrzyłem tylko na stadion, łezka zakręciła się w oku i oczywiście się zgodziłem. Nawet teraz, gdy wychodzę na trening, to mam takie uczucie. Napędza mnie ono do jeszcze cięższej pracy. Kiedyś to było dla mnie coś niewiarygodnego, żeby trenować z pierwszym zespołem Legii. Oglądając filmiki ze zgrupowań na YouTube, czułem zazdrość, chciałem tam być razem z nimi. A teraz? Jestem tutaj. Marzenia się spełniają – mówił w jednym z wywiadów dla akademia.legia.com.
 
– Łuków to legijne miasto. Na każdym meczu są kibice z moich rodzinnych stron. Często z bratem jeździliśmy na Łazienkowską by dopingować Legii na stadionie. Odkąd pamiętam byłem mocno „zafiksowany” na punkcie Wojskowych. Cały pokój mam w czerwono-biało-zielonych barwach, a biurko zaklejone vlepkami. Na każde święta musiałem dostać prezent z FanStore’a Legii, nie było innej opcji. Obłęd! – dodawał.

Zdjęcie

Jak to się stało, że trafił do naszej Akademii?
 
– Graliśmy mecz kadr wojewódzkich. Obroniłem karnego Bartka Ciepieli, późniejszego kolegi z Legii, i wydaje mi się, że właśnie tamtym występem zapracowałem sobie, by trafić do notesu skauta Akademii. W szóstej klasie podstawówki byłem też na naborze w Legii. Spodobałem się, zostałem zaproszony na jeszcze jedne testy. Po nich klub chciał mnie już ściągnąć na stałe, ale rodzice zaprotestowali, chcieli żebym został jeszcze w Łukowie, w miejscowych Orlętach. Myśląc o piłce nieco poważniej, musiałem w końcu jednak opuścić rodzinne miasto. Przez pół roku występowałem w Motorze Lublin. To był dla mnie bardzo dobry czas, bo mogłem grać z dwa lata starszymi zawodnikami, dzięki czemu szybciej podnosiłem swoje umiejętności i zapracowałem na transfer do Legii – wspominał.
 
Miszta regularnie otrzymuje powołania do reprezentacji Polski juniorów. Wiosną 2020 roku rozegrał 13 spotkań na wypożyczeniu dla pierwszoligowego Radomiaka Radom. Pierwszy trening z seniorską Legią odbył już jesienią 2016 roku. Dotąd grał jednak głównie w zespole rezerw (łącznie 22 występy w Legii II), choć znajdował się w szerokiej kadrze pierwszej drużyny i regularnie z nią pracował.
 
– Pamiętam swój pierwszy trening w „jedynce”, na płycie głównej przy Ł3. Przyszli na niego kibice i śpiewali przez 15 minut, jako podziękowanie za remis 3:3 z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Przed treningiem do szatni wprowadzał mnie Radek Majecki i nie za bardzo wiedziałem, jak mam się zachować. Powiedzieć „dzień dobry” czy „cześć”? Wszedłem taki skulony, stanąłem pod ścianą i powiedziałem nieśmiało „Dzień dobry!”. Wtedy podszedł do mnie Kuba Rzeźniczak i mówi do mnie „Młody, co Ty. Siema!”. Przeszedłem się po szatni, przybiłem piątki z zawodnikami i szukałem miejsca dla siebie. Jedno było wolne, więc tam usiadłem. Jak się niedługo okazało, było to miejsce Guilherme, który poszedł wtedy do toalety. Jak wrócił i zobaczył mnie na swoim miejscu, tylko się uśmiechnął. Zacząłem go przepraszać, poczułem się strasznie głupio. Gui objął mnie i usadził obok siebie. Wówczas stres trochę opadł. Sam trening to było dla mnie wielkie przeżycie, niesamowite ciarki na całym ciele. Czułem się jakbym miał za chwilę zagrać o mistrzostwo świata. To był ten dzień, kiedy po raz pierwszy naprawdę poczułem, że spełniam swoje największe marzenie – opisywał swoje pierwsze zajęcia z „jedynką”.

Zdjęcie

Czarek, gratulujemy debiutu i życzymy kolejnych występów!

Udostępnij

Autor

Jakub Wydra

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.