Czesław Michniewicz: Gra się do gwizdka, ale czasem działa instynkt - Legia Warszawa
Plus500
Czesław Michniewicz: Gra się do gwizdka, ale czasem działa instynkt

Czesław Michniewicz: Gra się do gwizdka, ale czasem działa instynkt

Trener Czesław Michniewicz odpowiedział na pytania po przegranym 0:1 meczu 7. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław. - Straciliśmy gola w dziwnych okolicznościach. Wcześniej mieliśmy niezłe momenty, kiedy mogliśmy zdobyć bramki. Niestety nie strzelamy goli i to nas bardzo martwi - powiedział szkoleniowiec Wojskowych.

Autor: Przemysław Gołaszewski

Fot. Mateusz Kostrzewa

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Przemysław Gołaszewski

Fot. Mateusz Kostrzewa

Trener Czesław Michniewicz odpowiedział na pytania po przegranym 0:1 meczu 7. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław. 

 

- Straciliśmy gola w dziwnych okolicznościach. Wcześniej mieliśmy niezłe momenty, kiedy mogliśmy zdobyć bramki. Niestety nie strzelamy goli i to nas bardzo martwi. Mamy już trzy porażki, to bardzo dużo. W poprzednim momencie od mojego przyjścia do Legii przegraliśmy trzy mecze. Ten mecz był absolutnie do wygrania, Śląsk zagrał dobre spotkanie, ale mogliśmy ten mecz wygrać. 

 

- Zostawię dla siebie, o czym rozmawiałem z sędzią Frankowskim. Nie martwi mnie to czy ktoś inny jutro wygra czy przegra. Martwi mnie to, że Legia przegrała. 

 

- W szatni panował duży smutek, bo przyjechaliśmy tu wygrać to spotkanie. We wtorek wylatujemy już do Moskwy, gdzie czeka nas jeszcze trudniejsze spotkanie i musimy się pozbierać. 

 

- Przyzwyczailiśmy się do tego, że kiedy Legia przyjeżdża do przeciwnika na wyjeździe, to jest to wielkie wydarzenie. Warunki do gry były fantastyczne, niestety patrzymy zawsze na rezultat. Trybuny pomogły Śląskowi, ale trybuny goli nie strzelają.

Zdjęcie

- Rozmawiałem z sędziami. Pokazałem im materiał z naszej kamery taktycznej. Sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, a Andre Martins stanął, zatrzymał się też zawodnik Śląska Wrocław. Kiedy jesteś blisko sędziego, a ten podnosi chorągiewkę, to automatycznie się zatrzymujesz. Oczywiście, najprostszym wytłumaczeniem jest to, że gra się do gwizdka, ale czasem działają instynkty. Gdyby Andre się nie zatrzymał, gol prawdopodobnie by nie padł. Musimy jednak patrzeć na siebie, straciliśmy gola, co zawsze może się zdarzyć, ale nie strzeliliśmy gola od dwóch spotkań. 

 

- Nie wiem co Pan widział, ja złość drużyny widziałem. Widziałem chęć odwrócenia losów spotkania, po straconej bramce mieliśmy jeszcze dwa rzutu rożne, gościliśmy w polu karnym Śląska. Ryzykowaliśmy, graliśmy praktycznie na jednego obrońcę. Nikt z nas na pewno jednak nie spuścił głowy. 

 

- Nie wiemy jeszcze co dolega Luquinhasowi i Bartkowi Sliszowi. Miałem pretensje do sędziego Frankowskiego, że Tomas Pekhart był często i agresywnie faulowany na początku spotkania. Zapytałem sędziego o żółtą kartkę. Co do zdrowia Luquinhasa - póki co jest obłożony lodem, jak po wielu innych spotkaniach i mam nadzieję, że weźmie udział w poniedziałkowym treningu.

Zdjęcie

Jacek Magiera (trener Śląska Wrocław):

 

- Rozumiem emocje. Tracąc taką bramkę, podejrzewam, że emocje po stronie Śląska byłyby podobne. Andre Martins się zatrzymał, widząc chorągiewkę, co wykorzystał Victor Garcia. Nie było mowy o spalonym, ale sytuacja z podniesieniem chorągiewki i jej opuszczeniem budziła kontrowersje, mimo że gol był prawidłowy. 

 

- Drużyna pokazała dziś ogromną determinację, szczególnie w pionie. Wiemy też, że chcąc grać ofensywnie i dominować, będą się zdarzały błędy, bo jest to w sporcie normalne. Naszym celem jest widowiskowa gra z tożsamością Śląska. Cieszy dzisiejsza determinacja, gra w obronie i postawa naszego bramkarza. Zwycięstwo do zera jest dla drużyny budujące. 

Udostępnij

Autor

Przemysław Gołaszewski

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.