
Czesław Michniewicz: Musimy zdobyć mistrzostwo, aby za rok być w tym samym miejscu
Trener Legii Warszawa Czesław Michniewicz odpowiedział na kilka pytań po zakończeniu spotkania z Wisłą Kraków. - Żeby za rok być w tym samym miejscu, to najpierw trzeba zdobyć mistrzostwo Polski. Teraz przegraliśmy drugi mecz i realizacja celu nam trochę ucieka. Dzisiaj cieszymy się, że zagramy w Moskwie, Leicester, czy Neapolu, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Za rok chcemy być w tym samym miejscu, a może nawet wyżej, a do tego sukcesu nie możemy pozwalać sobie na takie porażki - powiedział szkoleniowiec Wojskowych.
Autor: Mateusz Okraszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Mateusz Okraszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa
Trener Legii Warszawa odpowiedział na kilka pytań po zakończeniu spotkania z Wisłą Kraków.
- Źle zaczęliśmy to spotkanie. Pierwsze minuty należały zdecydowanie do Wisły. Rywale grali agresywnie i często odbierała nam piłkę. My też zbyt łatwo ją traciliśmy w łatwych sytuacjach. Wisła mogła, a nawet powinna prowadzić więcej. Szczęście nam jednak dopisało. Później, gdy mecz się wyrównał, to my straciliśmy bramkę, której można było uniknąć. W drugiej połowie zagraliśmy w innym ustawieniu i mieliśmy swoje sytuacje. Dobrą okazję miał chociażby Mahir Emreli. Strzeliliśmy także gola, ale nie został on uznany. Końcówka była nerwowa. Stwarzaliśmy sobie okazje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Wisła zasłużenie wygrała ten mecz.
- Wisła grała agresywnie, a trybuny ją niosły. Byliśmy apatyczni i senni, a nasi rywale to wykorzystali. Krakowianie wykorzystali dobre momenty w przeciwieństwie do nas. My w drugiej połowie zagraliśmy lepiej, ale nie potrafiliśmy tego udokumentować.
- Pamiętam przegrany pojedynek bark w bark Ernesta Muciego. W dalszej kolejności nastąpiło podanie do Yeboaha. Jeszcze przed tym zagraniem należało tę akcję przerwać, nawet faulem. Nie mam żadnych pretensji do Bartosza Slisza. Zawsze chcemy odbierać piłkę czysto. Bartek się trochę zawahał i przez to rywal ruszył dalej z akcją. Problem przy stracie bramki widziałem jednak wcześniej.

- Mamy świadomość, że będziemy grali jeszcze wiele meczów do końca roku. Na pewno te trzynaście spotkań, które rozegraliśmy od początku lipca, dały się we znaki moim piłkarzom. Do tego doszły dwie czerwone kartki w Radomiu, kontuzje, a odszedł jeszcze Josip Juranović. Mamy czas, aby chwilę się teraz zastanowić. Żeby za rok być w tym samym miejscu, to najpierw trzeba zdobyć mistrzostwo Polski. Teraz przegraliśmy drugi mecz i realizacja celu nam trochę ucieka. Dzisiaj cieszymy się, że zagramy w Moskwie, Leicester, czy Neapolu, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Za rok chcemy być w tym samym miejscu, a może nawet wyżej, a do tego sukcesu nie możemy pozwalać sobie na takie porażki.
- Musimy wszystko mądrze rozegrać i zastanowić się nad wszystkim. Idealne byłoby dla nas wymieniać jedenastkę na mecze ligowe i pucharowe. To mogłoby funkcjonować. Na dzisiaj jednak tak nie jest. Robimy wszystko, aby kadra była szersza i liczymy na to, że ktoś do nas dołączy.
- Mateusz Wieteska zderzył się z zawodnikiem Wisły. Otrzymał uderzenie w udo i mam nadzieję, że to nic groźnego. Jeżeli to tylko stłuczenie, to wszystko wyjaśni się w ciągu najbliższych dni.
Autor
Mateusz Okraszewski