Edward Iordănescu: To niełatwa, ale szczęśliwa dla nas noc! [WIDEO]
Szkoleniowiec Legii Warszawa Edward Iordănescu odpowiedział na pytania dziennikarzy po meczu z Banikiem Ostrawa.
Autor: Mateusz Okraszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Mateusz Okraszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa
Szkoleniowiec Legii Warszawa Edward Iordănescu odpowiedział na pytania dziennikarzy po meczu z Banikiem Ostrawa.
- To dla nas szczęśliwa noc. Niełatwa, ale szczęśliwa. Spełniliśmy swój cel, jesteśmy w kolejnej rundzie. Jestem dumny z charakteru mojej drużyny. Wierzę, że futbol awansował do kolejnej rundy, nie tylko Legia. Byliśmy lepsi i w pełni na to zasłużyliśmy.
– Troszkę ucierpieliśmy w niektórych momentach, powinniśmy być bardziej ostrożni, ale jestem zadowolony, dumny z moich piłkarzy. Gratuluję im. Również wielkie wyrazy uznania dla kibiców, którzy byli świetni, a my graliśmy dla nich. Zrobiliśmy to razem.
– Juergen miał już pewne problemy przed pierwszym meczem. Wiedzieliśmy o tym, ale to znakomity zawodnik, ma wspaniały charakter. Bardzo chciał wystąpić w Ostrawie, więc postanowiliśmy go trochę ochronić. Miał tylko jedną sesję treningową między spotkaniami z Banikiem. Odbył też indywidualne zajęcia z lekarzami i na siłowni. W czwartek czekałem do ostatniej chwili z moją decyzją – nieustannie jestem w kontakcie z naszym zespołem medycznym. Juergen powiedział mi, że nawet w tej trudnej chwili da z siebie wszystko dla drużyny. Niestety, poczuł ból na nowo i musiał opuścić boisko. To nie było łatwe dla mnie, dla zespołu. Wtedy przegrywaliśmy 0:1, ale udało się odwrócić losy spotkania. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach usłyszymy dobre wiadomości, jeśli chodzi o Juergena.
– Dla mnie wszyscy moi zawodnicy są wyjątkowi. To piłkarze, których szanuję i od których też oczekuję. Jean-Pierre to bardzo dojrzały, doświadczony, silny fizycznie zawodnik. Dawno temu mój ówczesny zespół grał przeciwko niemu w europejskich pucharach. W czwartek walczył, strzelał gole, aż w końcu strzelił takiego, który został uznany. Świetnie radzi sobie w polu karnym, ma doskonałe podania i uderzenia. To nie jest nasz jedyny dobry napastnik, ale przy Łazienkowskiej miał swoje chwile. To któryś mecz z rzędu, w którym tak dobrze sobie poradził. Zależy mi też na tym, by wszyscy wiedzieli, że to cały zespół stworzył szansę, którą wykorzystał Nsame. To wynik całego zespołu.
– Jesteśmy drużyną nieprzewidywalną. Trudno nas rozgryźć, rozszyfrować. Mam nadzieję, że wzniesiemy się jeszcze wyżej, jeśli chodzi o nasze umiejętności. Nasza gra się zmienia – czasami gramy skrzydłami albo środkiem. Kolejna rzecz, która mi się podobała, to fakt, że było sporo momentów, w których dogrywaliśmy w pole karne i stwarzaliśmy zagrożenie. Udawało nam się też prowokować rywali do popełniania błędów, czasami przeciwnicy daleko wybijali piłkę.
– Moim zdaniem, świetnie graliśmy już z Lechem w Poznaniu, gdzie nie było łatwo. Sądzę, że bardzo dobrze wyglądaliśmy też w Ostrawie i u siebie z Banikiem, ale w innych meczach też mieliśmy świetne momenty. Mój cel polega na tym, by wykrzesać jak najwięcej z drużyny, wykorzystywać szanse i kontrolować spotkanie.
– Lubię, kiedy moja drużyna kontroluje mecz i jest jak najwięcej przy piłce – wtedy jest większa szansa na dobry wynik. Posiadanie futbolówki musi być jak najlepsze. Oczywiście, trzeba być też ostrożnym w defensywie. Czasami są szalone, frustrujące chwile – niewiele brakowało, a w końcówce stracilibyśmy bramkę z rzutu karnego. Należy wyciągnąć z tego wnioski. Wiem, że pod koniec zawodnicy są zmęczeni i nie jest łatwo, ale musimy być cały czas skoncentrowani i podchodzić do tego wszystkiego bardziej pragmatycznie.
– Szczerze mówiąc, Banik stworzył kilka groźnych szans – niewiele brakowało, czasami to kwestia centymetrów. Widzieliśmy też wybitą piłkę z linii bramkowej. Musimy na to uważać.
– Radovan doznał urazu w środę pod koniec treningu. Rozmawialiśmy z nim, z zespołem medycznym. Nie mógł być gotowy na czwartkowy mecz. Mam nadzieję, że jak najszybciej dojdzie do siebie. Wiem, że to nic poważnego. Wierzę, że będzie dostępny już na niedzielny mecz. Kolejne 2-3 dni będą wyzwaniem. To moja odpowiedzialność w kwestii wyboru pierwszej jedenastki. Możemy spodziewać się pewnych zmian. Raz jeszcze dziękuję naszym kibicom. Mam nadzieję, że będziemy mogli na nich liczyć też w niedzielę.
– Marc to bardzo jakościowy zawodnik. Pewnie nie jest zbyt zadowolony, że nie wystąpił. Na pewno chce grać więcej. Bardziej widzę go jako drugiego napastnika, może nie najbardziej wysuniętego. Potrafi dobrze podać w pole karne. W czwartek, ze względów taktycznych, postanowiłem nie wystawiać go w wyjściowej jedenastce. Potrzebowaliśmy klasycznej dziewiątki, gotowej w każdej chwili. Nie wiem, co będzie w kolejnych meczach. Bardzo szanuję Guala. Myślę, że w czwartek moje wybory okazały się słuszne – również pod kątem linii ataku.
– Wykorzystanie drugiego napastnika i zmiana ustawienia to opcja i możliwość. Pracujemy bardzo ciężko, by ustabilizować pewne elementy. Trudno to przyspieszyć, wszystko wymaga czasu. Nie mogę wprowadzać wielu nowości jednocześnie. Idę według mojej filozofii futbolu. Krok po kroku wprowadzamy zmiany, utrwalamy je. Czasami nieco zmieniamy ustawienie. To normalne. Na tę chwilę trudno o trzecią opcję ustawienia – powiedzmy, że mamy dwie. Zachęcam do cierpliwości.
– Czy mecz z FK Aktobe może przełożyć się na lepszą adaptację na Cyprze? Tak. Dolecimy tam szybciej.
Autor
Mateusz Okraszewski