
El. Ligi Mistrzów UEFA: Artur Krysiak o meczu FK Bodø/Glimt - Legia Warszawa
Jaki styl gry preferuje Bodø/Glimt? Który piłkarz z kadry mistrza Norwegii może być szczególnie groźny dla warszawskiej defensywy? Jaki element gry powinni wykorzystać Wojskowi, aby zdobyć bramkę w meczu wyjazdowym? Odpowiedzi na te pytania poznacie, gdy przeczytacie rozmowę z byłym bramkarzem Bodø/Glimt - Arturem Krysiakiem!
Autor: Mateusz Okraszewski
Fot. Kent Even Grundstad/FK Bodø/Glimt
- Udostępnij
Autor: Mateusz Okraszewski
Fot. Kent Even Grundstad/FK Bodø/Glimt
Przed meczem z Bodø/Glimt musieliśmy zadać kilka pytań komuś, kto z futbolem norweskim miał do czynienia nie tylko w teorii, ale również w praktyce. Naszym ekspertem został Artur Krysiak, czyli golkiper, który w latach 2018-19 reprezentował barwy najbliższego rywala Legii Warszawa.
- Polska piłka opiera się na fizycznej walce i wielu siłowych pojedynkach. W Norwegii zdecydowanie się od tego ucieka. Zespoły stawiają głównie na technikę. To właśnie takie zagrania mają stwarzać zagrożenia w defensywie rywala. Istotne jest utrzymywanie się przy piłce i duży ruch w formacjach ofensywnych. Pamiętam mecze, w których drużyna Bodø/Glimt oddawała np. tylko jeden strzał w pierwszej połowie spotkania. W drugiej odsłonie takich rywalizacji ta liczba uderzeń w kierunku bramki była niewiele większa. Byłem strasznie zdziwiony, że można wymieniać między sobą aż tyle podań. Akcje często było budowane powoli, a wręcz bardzo mozolnie, ale to przynosiło efekty. Właśnie taki styl gry zapadł mi w pamięci, jeśli chodzi o drużynę Bodø/Glimt.
- Bodø/Glimt świetnie wpisuje się w specyfikę grania, które możemy zauważyć na boiskach ligi norweskiej. Zawodnicy tej drużyny są przede wszystkim bardzo dobrze wyszkoleni technicznie. Dla przykładu - pamiętam, że każdy nasz środkowy obrońca, prócz atutów defensywnych musiał posiadać również walory ofensywne. Klub szukał defensorów, którzy będą potrafili wejść między dwie linie i szukać gry poprzez otwierające podania do kolegów z zespołu. Sam ten fakt pokazuje, że Bodø/Glimt to nie jest drużyna spełniająca utarte schematy. Obrońca ma bronić, skrzydłowy dośrodkowywać, a napastnik wykańczać. Takie rzeczy nie występowały w Bodø/Glimt gdy ja byłem ich zawodnikiem i teraz również nie mają one miejsca.
- Ofensywa to słowo klucz zespołu Bodø/Glimt. Ci piłkarze potrafili stworzyć sobie taką sytuację, w której nawet środkowi obrońcy znajdowali się pod polem karnym rywala. Ta taktyka nie zmieniła się od czasu, gdy ja występowałem w barwach norweskiego klubu. Ważne jest przede wszystkim to, ile goli strzelimy. Jeżeli stracimy bramkę, to trudno - zawsze możemy zdobyć o jedno trafienie więcej. Piłkarze Bodø/Glimt właśnie takiego modelu gry są uczeni. Patrząc na grę tych piłkarzy można odnieść wrażenie, że męczą się oni gdy rywal spycha ich do głębszej defensywy.
- Legia powinna spojrzeć na ten mecz w taki sposób. Na drużynę, która dużo operuje piłką i lubi się przy niej utrzymywać, dobrym sposobem będzie założenie mocnego pressingu. Z jaką częstotliwością i z jakimi nakładami siły - to wszystko zależy już od warszawskiego zespołu. Były mecze, w których zdawało mi się, że formacja defensywna Bodø/Glimt po prostu musi wybić już piłkę. Obrońcy jednak tego nie robili i dalej starali się wymieniać kolejne podania. Tutaj też upatrywałbym szansy. Jeżeli Legia skutecznie zaatakuje rywali, to może po prostu zmusić ich do błędu. Jestem przekonany, że Bodø/Glimt będzie konsekwentnie grała od tyłu. Mimo wszystko uważam, że ta obrona może być najsłabszym punktem w zespole mistrza Norwegii. Nasza kadra, gdy ja byłem piłkarzem Bodø/Glimt, była stosunkowo niska. Mieliśmy może trzech czy czterech piłkarzy wyróżniających się wzrostem na tle pozostałych. Biorąc pod uwagę ten aspekt, bardzo ważne w całej rywalizacji mogą być również stałe fragmenty gry. Dobrze wyegzekwowane rzuty wolne czy rożne, mogą wprowadzić sporo zamieszania w szeregach obronnych drużyny Kjetila Knutsena.
- Warszawski zespół będzie musiał jednak bardzo uważać. Kluczową postacią Bodø/Glimt jest Patrik Berg. Wyrósł on na kapitana i jednego z najważniejszych piłkarzy całej drużyny. Pamiętam, że był to bardzo zdolny, młody chłopak, który szybko dostał szansę pokazania się w pierwszym zespole i niemal z miejsca ją wykorzystał. To wszystko zaowocowało również powołaniu do reprezentacji Norwegii. Ważnym ogniwem w środkowej części boiska rywali Legii Warszawa jest również Ulrik Saltnes. Ten piłkarz jest nieco bardziej doświadczony, ale widać to także w jego boiskowych poczynaniach. Ulrik często inicjuje akcje i decyduje o ich przebiegu. Potrafi w bardzo dobry sposób regulować tempo gry i odpowiednio dyrygować na murawie. Na tych dwóch piłkarzy Legia będzie musiała zwrócić baczną uwagę. Wyłączenie ich z gry może być kluczem do sukcesu w tej rywalizacji, jeśli chodzi o warszawski zespół.
- Myślę, że to będzie naprawdę ciekawy mecz. Bodø/Glimt jest małym klubem, ale konsekwentnie podąża swoją filozofią. Duża w tym zasługa trenera Kjetila Knutsena, który zaszczepił w tych piłkarzach wolę zwycięstwa. Norwegowie nie przypadkowo zostali mistrzami kraju. To bardzo dobrze zorganizowany zespół, który z roku na rok czyni coraz większe postępy. Wszystko w tym zespole zdaje się być na właściwym miejscu. Mimo kontuzji w kadrze, Legia na pewno nie będzie miała łatwego zadania. Spotkanie w Norwegii może okazać się kluczowe dla całej rywalizacji, a piłkarze z Warszawy będą musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności.
Autor
Mateusz Okraszewski



















