F(L)eszem po oczach (2): Jak Wdowczyk z nieba spadł - Legia Warszawa
Plus500
F(L)eszem po oczach (2): Jak Wdowczyk z nieba spadł

F(L)eszem po oczach (2): Jak Wdowczyk z nieba spadł

W lutym 2007 roku przy Łazienkowskiej odbyła się jedna z pierwszych i zarazem najdziwniejszych oficjalnych prezentacji drużyny Legii przed nadchodzącą wiosenną rundą ekstraklasy. W asyście siarczystego, przenikliwego mrozu i zapadających ciemności, garstka kibiców Wojskowych mogła obejrzeć nowe nabytki klubu, a także trenera Dariusza Wdowczyka... wyskakującego ze śmigłowca, który wylądował na środku boiska Stadionu Wojska Polskiego.

Autor: Janusz Partyka

Fot. Janusz Partyka

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Janusz Partyka

Fot. Janusz Partyka

Od początku XXI wieku raz na jakiś czas byliśmy świadkami prezentacji drużyny przed wiosenną rundą rozgrywek ekstraklasy. Do zimy 2007 roku organizowane one były raczej w pomieszczeniach zamkniętych - Multikinie lub na Torwarze. W lutym 2007 roku Legia postanowiła jednak zrobić show na stadionie, a dokładnie jego głównej płycie, która tego dnia... w całości skuta była lodem. Niestety, mało sprzyjająca aura, a także napięta atmosfera związana z niedawną podwyżką cen wejściówek na mecze sprawiły, że widowisko odbiegało od tego, jakie chcieliby oglądać zarówno kibice, jak i organizatorzy.

Zdjęcie

Początek prezentacji zaplanowano na godz. 19. Na trybunach Stadionu Wojska Polskiego zebrało się ostatecznie nieco ponad tysiąc fanów, którzy jednak bardziej nastawieni byli na protest, niż oklaskiwanie swoich ulubieńców z boiska. „Na początku wystąpiła dobrze nam znana grupa Hasao. Dziewczyny przy siarczystym mrozie próbowały rozgrzać trzęsącą się z zimna publiczność. Następnie sponsor prezentacji postanowił wesprzeć utalentowanych, młodych piłkarzy z Warszawy, wręczając każdemu z nich sprzęt sportowy. Nim gracze orlików odebrały ciężkie torby i zrobiły rundkę wokół 'sceny', upłynęło dobrych kilkanaście minut. Następnie zaproszono Sidneya Polaka wraz z zespołem. Artysta wykonał kilka utworów zarówno tych starszych, jak i nowszych. Zabrakło m.in. jednego z hitów 'Otwieram wino', co spotkało się ze sporym rozczarowaniem fanów. Była natomiast dobrze znana 'Chomiczówka'” – relacjonowali warszawscy dziennikarze.

Zdjęcie

Po koncercie, który przy temperaturze sięgającej -15 stopni trwał prawie... trzy kwadranse, przyszedł czas na konkurs dla kibiców. Trójka szczęśliwców, która złapała piłki wykopane w trybuny, miała za zadanie trafić w poprzeczkę kopiąc z doszczętnie oblodzonej tego wieczora murawy. Zabawa równie szybko się skończyła, jak rozpoczęła. Jeden z fanów Wojskowych za drugim podejściem trafił do celu (za pierwszym porządnie się poślizgnął) i można było rozdać nagrody - koszulki, w jakich Legia grać będzie na wiosnę.

Zdjęcie

Około godz. 20 nastąpiła kulminacyjna część imprezy, czyli prezentacja drużyny. Najpierw trener Dariusz Wdowczyk dosłownie spadł z nieba lądując helikopterem na środku oblodzonego boiska, po chwili powitano cały sztab szkoleniowy, a na koniec kolejno zapraszano piłkarzy Legii, którzy okutani w ciepłe kurtki w asyście flag i reflektorów, przy wybranych rytmach „Eye of the tiger” znanych z filmu Rocky, wbiegali na główną płytę boiska. „Wejściu każdego z nich towarzyszyła muzyka oraz film, który mogliśmy oglądać na, zgodnie z zapowiedziami, super-nowoczesnym telebimie. Oczywiście nie obyło się bez kilku wpadek. Jeden z prowadzących imprezę kilkakrotnie pomylił się przy okazji przedstawiania zawodników. Przez kilka minut nie słyszeliśmy też, co piłkarze mieli nam do powiedzenia. Cóż, zdarza się. W gronie legionistów zabrakło jedynie Wojciecha Szali, który z powodów prywatnych nie mógł być w tym dniu razem z zespołem i kibicami na Łazienkowskiej. Fani nie zapomnieli o 'Łokietku', skandując jego nazwisko” - pisali dziennikarze legilive.pl.

Gdy cała drużyna była już na „murawie” organizatorzy poinformowali fanów, że... prezentacja właśnie dobiegła końca. Legioniści wykopali jeszcze kilkanaście piłek w trybuny, a kibiców pożegnał pokaz sztucznych ogni. W ten sposób zakończyła się prawie dwugodzinna impreza, która jednak wszystkich rozczarowała, głównie ze względu na dobór miejsca, który w lutym okazał się wyjątkowo niefortunny. „Zawiedli zarówno organizatorzy jak i kibice. W porównaniu z wcześniejszymi prezentacjami drużyny ta impreza miała być wielkim show w amerykańskim stylu. Impreza była planowana od dawna, każdy szczegół był wielokrotnie omawiany i wszystko miało być dopięte na ostatni guzik. Organizatorzy nie przewidzieli jednak dwóch rzeczy - siarczystego mrozu i protestujących kibiców Legii. Pogoda była fatalna. Kilkunastostopniowy mróz i do tego wiatr. Te dwa czynniki razem sprawiały, że nie dało się nawet normalnie stać i klaskać. Czy rzeczywiście nie można było przewidzieć, że imprezę plenerową w lutym może zepsuć pogoda? - Kiedy impreza była planowana w Polsce było ciepło. Prognozy pogody też były optymistyczne. Kiedy nastąpiło załamanie pogody na zmianę miejsca imprezy było już za późno – tłumaczyli się organizatorzy” - pisała z kolei legia.net. Od kilku lat zimy w Polsce mamy wyjątkowo ciepłe, wówczas jednak wielu uczesników lutowej imprezy przypłaciło wieczorne atrakcje przy Ł3 kilkudniowym pobytem w łóżku. No, ale czego nie robi się dla ukochanej drużyny?!

Zdjęcie
ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie
Udostępnij

Autor

Janusz Partyka

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.