Flora Tallinn - marząca o Europie kolekcjonerka domowych trofeów - Legia Warszawa
Plus500
Flora Tallinn - marząca o Europie kolekcjonerka domowych trofeów

Flora Tallinn - marząca o Europie kolekcjonerka domowych trofeów

W ciągu 31 lat swojej historii, Flora Tallinn - drużyna, z którą Legia Warszawa zmierzy się w walce o trzecią rundę eliminacji Ligi Mistrzów UEFA - zdobyła 13 trofeów mistrzowskich i dwanaście razy kończyła rozgrywki ligowe na podium. Dominacja to mało powiedziane.

Autor: Przemysław Gołaszewski

Fot. Archiwum Flory Tallinn

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Przemysław Gołaszewski

Fot. Archiwum Flory Tallinn

W ciągu 31 lat swojej historii, Flora Tallinn - drużyna, z którą Legia Warszawa zmierzy się w walce o trzecią rundę eliminacji Ligi Mistrzów UEFA - zdobyła 13 trofeów mistrzowskich i dwanaście razy kończyła rozgrywki ligowe na podium. Dominacja to mało powiedziane. 

 

BILETY NA MECZ LEGIA - FLORA MOŻNA KUPIĆ W TYM MIEJSCU!

 

W 1990 roku Aivar Pohlak, estoński działacz piłkarski, miał wizję, którą oficjalna strona internetowa Flory Tallinn ubiera w zgrabne słowa - „chciał zasiać ziarno, które rozwinie estońską kulturę futbolową w Związku Radzieckim”. Zadanie zostało wykonane. Rok przed odzyskaniem przez Estonię niepodległości Flora pojawiła się na piłkarskiej mapie regionu, ale pierwsze rozgrywki zakończyły się niepowodzeniem. Ostatnie miejsce w pierwszej dywizji Mistrzostw Estonii oznaczało spadek. W 1992 roku, gdy w wolnym kraju rodziły się niezależne rozgrywki, Flora Tallinn była jednym z założycieli Meistriliigi. Od 1992 roku jako jedna z dwóch drużyn nigdy nie spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej. Co więcej, Flora Tallinn nigdy nie zajęła miejsca poza czołową czwórką. 

 

W poprzednim sezonie nasi rywale sięgnęli po tytuł mistrzowski z przewagą szesnastu punktów nad Paide, a w całej kampanii odnieśli tylko jedną porażkę - w lipcu 2020 lepsi okazali się być piłkarze Tulevik. Od tej pory, nazywani z powodu zielonych koszulek „Kaktusami”, nie przegrali w lidze żadnego spotkania. Jedyna wpadka, jaką piłkarze z Tallinna zaliczyli w ciągu roku na domowym podwórku, to pucharowa przegrana z Levadią w Pucharze Estonii.

Zdjęcie

- Flora to najlepszy zespół całej ligi. Znajdują się teraz na drugim miejscu za Levadią, ale mają aktualnie o dwa mecze rozegrane mniej. W lidze estońskiej istnieją bardzo duże dysproporcje. Flora i Levadia wyrastają poziomem ponad ligę, która na ogół jest nieco chaotyczna. Pozostałe kluby grają na niskim poziomie - mówi Dawid Czemko, autor bloga Estoński Futbol

 

Na przedmeczowej konferencji prasowej trener Czesław Michniewicz zdradzał, że mecze ligowe Flory wyglądają, jak spotkania rozgrywane do jednej bramki. Piłkarze z Tallinna stwarzają sobie mnóstwo sytuacji i strzelają wiele goli. W obecnych rozgrywkach, które toczą się w systemie wiosna - jesień, strzelili ich 40 w piętnastu meczach. W poprzednim sezonie licznik zatrzymał się na 76 bramkach w 29 meczach. O sile ofensywnej Estończyków przekonali się piłkarze maltańskiego Hibernians, którzy w dwumeczu w ramach 1. rundy eliminacji Ligi Mistrzów UEFA przegrali z Florą 0:5 (0:2 i 0:3). 

 

Gra ofensywna naszych rywali opiera się na dwóch dobrze znanych nam postaciach. Konstantin Wasiljew, zawodnik z przeszłością w Jagiellonii Białystok i w Piaście Gliwice, zdobył w tym sezonie cztery bramki i zanotował pięć asyst. Z kolei były legionista Henrik Ojamaa aż dziewięć razy w dwunastu meczach trwającego w Estonii sezonu zaliczył ostatnie podanie. Do tego dołożył dwa gole i asystę we wspomnianym dwumeczu z Hibernians.

Zdjęcie

Dawid Czemko z bloga o estońskim futbolu w taki sposób charakteryzuje mocne strony Flory: - Dwie największe gwiazdy zespołu to dobrze znany z polskich Konstantin Wasiljew i 25-letni napastnik Rauno Sappinen. Wasiljew nie wygląda może imponująco pod względem fizycznym, ale technicznie znacznie się wyróżnia. Ma on wizję gry, spokój na boisku, pomysł na rozegranie i to cały czas widać. Jest reżyserem gry Flory, więc jeśli legioniści skutecznie go wyłączą, przyjezdni będą mieli znaczne problemy. Z kolei Rauno Sappinen to zawodnik wielowymiarowy. Odnajduje się w grze kombinacyjnej, ale potrafi też uderzyć głową czy wyprzedzić przeciwnika. Ma zdolność do odnajdywania się w niebezpiecznych dla przeciwnika sektorach, więc będzie trzeba na niego uważać w okolicach dziesiątego, piętnastego metra. Flora jest zespołem poukładanym w odpowiedniej skali. Ich trenerem jest 34-letni Jürgen Henn, młody szkoleniowiec, który stworzył pierwszy tak dobrze zorganizowany zespół w lidze. Drużyna płynnie zmienia ustawienia, dobrze czuje się w grze z kontry, a nieco gorzej w ataku pozycyjnym. Kiedy mają piłkę, starają się rozgrywać akcje skrzydłami i dogrywać w pole karne, ale nie mają też problemu, by zagrać prostopadle.

 

Według naszego rozmówcy legioniści powinni próbować zaskoczyć rywali swoim prawym skrzydłem. - Gdybym miał wskazać słabą stronę Flory, postawiłbym na Marco Lukkę. Generalnie Flora gra w ustawieniu 4-3-3, ale płynnie przechodzi w defensywie na 5-3-2. Lukka gra na lewej stronie defensywy, ale nominalnie jest stoperem. Zdarza się, że gdy Henrik Ojamaa nie wróci do obrony, to Lukka zostaje sam na sam z rywalem i ma duże trudności w takiej grze. Legioniści powinni z tego skorzystać.

 

Warto zwrócić uwagę, że kadra Flory zbudowana jest wyłącznie z estońskich piłkarzy. - Dwa kluby w lidze estońskiej grają samymi Estończykami i jednym z nich jest właśnie Flora. Zespół z Tallinna byłoby stać na interesujących graczy spoza kraju, natomiast polityka klubu jest taka, że klub pozyskuje ciekawych, młodych piłkarzy z kraju. Wyszukują największe talenty i starają się je promować. Przykładem może być 18-letni Maksim Paskotsi, który rok temu przeniósł się z Flory do Tottenhamu, gdzie kilka dni temu zagrał w pierwszym składzie w sparingu z Leyton Orient. Mówi się, że w tym sezonie może też zadebiutować w Premier League. 

Zdjęcie

Trener Czesław Michniewicz na przedmeczowej konferencji wskazywał, że obecność tylu estońskich graczy, którzy grają również w reprezentacji swojego kraju, daje Florze niezbędne doświadczenie do rywalizacji na scenie międzynarodowej. To doświadczenie piłkarze z Tallinna zdobywają też regularnie grając w eliminacjach do europejskich pucharów. W poprzednim sezonie Flora odpadła dopiero w ostatniej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy UEFA, gdzie na drodze Estończyków stanęło Dinamo Zagrzeb, z którym zwycięzca tego dwumeczu może spotkać się w kolejnej fazie. Flora straciła z Dinamem trzy gole i przegrała, ale była też w stanie zdobyć jedną bramkę na terenie silnego przeciwnika. Ekipa z Zagrzebia nie jest jedynym mocnym zespołem, z którym nasi oponenci w ostatnim czasie rywalizowali. Wystarczy wspomnieć, że w sezonie 2019/20 zakończyli europejską przygodę na 2. rundzie eliminacji Ligi Europy UEFA, gdzie dwukrotnie zostali pokonani przez Eintracht Frankfurt. W obu przypadkach mecze kończyły się wynikiem 1:2, ale warto zwrócić uwagę, że w starciu z solidną niemiecką drużyną, Flora była w stanie strzelić dwa gole. Podobny dwumecz Estończycy zagrali z Apoelem rok wcześniej, gdy w dwumeczu przegrali 2:5. 

 

- Flora w poprzednim sezonie dotarła do fazy play-off Ligi Europy UEFA i można powiedzieć, że zespół uczynił postęp od tego czasu. Kadra nie uległa znacznej zmianie. Grają stabilniej, taktyka jest bardziej dopracowana. Trudno doszukać się przypadku. Oczywiście, Flora miała nieco szczęścia, trafiała na słabszych rywali, dlatego dotarli do czwartej rundy. Paradoksalnie najlepszy mecz w tamtej edycji zagrali z Dinamem Zagrzeb właśnie w czwartej rundzie. Można powiedzieć, że małymi krokami, ale klub idzie do przodu - mówi Dawid Czemko. 

Zdjęcie

Na pytanie kto jest faworytem tego dwumeczu nasz rozmówca od razu wskazuje na Legią. - Legia nie powinna mieć problemów z Florą. Nie podejrzewam, żeby mistrzowie Estonii przejęli kontrolę, ale grali już z Eintrachtem Frankfurt, Dinamem Zagrzeb i Apoelem Nikozja, więc na pewno się nie wystraszą. System rozgrywek wiosna - jesień w przypadku Flory może mieć większe znaczenie niż miało to miejsce w przypadku FK Bodø/Glimt. Flora jest piłkarsko słabsza od Norwegów, więc rytm meczowy może pozytywnie na nich wpłynąć. Jednak Legia gra w systemie jesień - wiosna i z FK Bodø/Glimt bez problemów sobie poradziła, więc nie spodziewam się, żeby miało to też wpływ na spotkanie z Florą. Moim zdaniem Legia wygra i awansuje do kolejnej rundy, ale nie zdziwię się, jeśli w Estonii Flora strzeli gola. Jestem za to ciekaw, jak Estończycy zaprezentują się przed dopingiem kibiców z Warszawy. 

 

Podobnie jak piłkarze FK Bodø/Glimt, zawodnicy Flory mogą mieć problemy z grą przy dopingu fanatycznych kibiców Legii. - Atmosfera na meczach estońskich klubów jest raczej piknikowa. Pomimo tego, że Flora to największy klub w Estonii, to nie ma tam dużych grup kibicowskich i zorganizowanego dopingu. Na meczach śpiewa około stu, dwustu osób. Estończycy cenią sobie większych rywali, więc spodziewam się, że rewanżowe spotkanie z Legią obejrzy z trybun około cztery tysiące kibiców.

 

Pierwszy gwizdek spotkania Legia Warszawa - Flora Tallinn już o 21:00. Bilety dostępne TUTAJ.

Zdjęcie
Udostępnij

Autor

Przemysław Gołaszewski

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.