![Fortuna Puchar Polski: Był taki mecz... Wigry - Legia w sprzed czterech dekad [HISTORIA]](https://cdn.legia.com/variants/Q8q5ZU9tWiwZsuk9ftCuNRnx/545c15e9cca6f06af6246aeb5cf03b7aca3451e6443595cf6ef7e6b628d6481e.jpeg)
Fortuna Puchar Polski: Był taki mecz... Wigry - Legia w sprzed czterech dekad [HISTORIA]
30 września 1979 roku w dramatycznym meczu 1/16 rozgrywek o Puchar Polski piłkarze Legii Warszawa w ostatniej minucie dogrywki strzelili gola i wygrali w Suwałkach z Wigrami 1:0. Po 42 latach od najsłynniejszego i najlepszego meczu w historii podlaskiego klubu dojdzie do rewanżu. Przypomnijmy sobie tamto spotkanie i posłuchajmy Ryszarda Milewskiego, zdobywcy zwycięskiej bramki dla Wojskowych.
Autor: Janusz Partyka, Mateusz Okraszewski
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii Warszawa, Archiwum Wigier Suwałki
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka, Mateusz Okraszewski
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii Warszawa, Archiwum Wigier Suwałki
30 września 1979 roku w dramatycznym meczu 1/16 rozgrywek o Puchar Polski piłkarze Legii Warszawa w ostatniej minucie dogrywki strzelili gola i wygrali w Suwałkach z Wigrami 1:0. Po 42 latach od najsłynniejszego i najlepszego meczu w historii podlaskiego klubu dojdzie do rewanżu. Przypomnijmy sobie tamto spotkanie i posłuchajmy Ryszarda Milewskiego, zdobywcy zwycięskiej bramki dla Wojskowych.
Legioniści, których trenował wówczas Lucjan Brychczy, zawitali do Suwałk 30 października 1979 roku. Drużyna ze stolicy 1/16 finału rozpoczynała zmagania w Turnieju Tysiąca Drużyn w sezonie 1979/1980, sla gospodarzy zaś był to już czwarty mecz w tamtych rozgrywkach. Po drodze suwalczanie pokonali Granicę Kętrzyn (2:0), Motor Lublin (1:0) i Unię Hrubieszów (3:2, pd). W Legii przed sezonem nastąpiły zmiany, o czym na łamach „Księgi Stulecia Legii” pisze Wiktor Bołba: „Cztery lata pracy, żadnego sukcesu, najwyższe miejsce w lidze – piąte. Tak wyglądał bilans trenera Andrzeja Strejlaua. Nic dziwnego, że postanowił zrezygnować, a jego obowiązki przejął Lucjan Brychczy. 'Kici' po raz drugi (nie ostatni) został trenerem pierwszego zespołu. Nie było europejskich pucharów, więc drużyna mogła skupić się na rozgrywkach ligowych i pucharze krajowym. Brychczy zadebiutował udanie, wygrywając z Arką Gdynia (2:1), ale potem było jak dotychczas, czyli w kratkę. Dobre mecze przeplatane złymi. Stołeczni potrafili wygrać w Poznaniu z Lechem (4:1), by następnie dostać manto od Szombierek w Bytomiu (0:5) na zakończenie rundy wiosennej. Mimo blamażu piłkarze Legii mieli cztery punkty straty do lidera, a więc różnicę do zniwelowania w ciągu 15 kolejek”.
Lepiej Wojskowym szło w Pucharze Polski, choć początek drogi po to trofeum o mało nie zakończył się wstydem. „W 1/16 finału los przydzielił Legii IV-ligowe Wigry Suwałki, których zawodnicy grę w piłkę traktowali raczej hobbystycznie niż zawodowo. Przez 119 minut naszpikowana gwiazdami Legia nie potrafiła znaleźć sposobu na fantastycznie broniącego Henryka Leonowicza. W końcu w ostatniej minucie dogrywki, kiedy kibice szykowali się na emocje związane z rzutami karnymi (trener Brychczy chwilę wcześniej wprowadził nawet na boisko rezerwowego bramkarza Jacka Kazimierskiego - przyp. red.), w zamieszaniu pod bramką Wigier zwycięskiego gola strzelił Ryszard Milewski. Kamień spadł z serc fanów, działaczy i piłkarzy Legii, a w Suwałkach (było to pierwsze i ostatnie spotkanie tej drużyny z legionistami) uznaje się ten mecz za jeden z najlepszych w historii tamtejszego klubu” - czytamy na łamach klubowego wydawnictwa.

„Wigry, gola!” - zatytułował z kolei swoją relację z meczu sprzed 42 lat jeden z dzienników. „W pełni udany był start piłkarzy suwalskich Wigier w Pucharze Polski. Przez prawie 120 minut suwalczanie walczyli na własnym boisku z I ligową Legią Warszawa jak równy z równym. Zwycięską bramkę piłkarze stołeczni zdobyli w ostatniej sekundzie drugiej dogrywki. Doskonale w zespole gospodarzy zagrał w bramce Leonowicz. Zdawało się, iż silny strzał oddany przez legionistę w samo 'okienko', trafi do siatki. Leonowicz pięknie piłkę sparował na aut. Mecz oglądało 7 tysięcy widzów, na brak emocji nie mogli narzekać. Mimo porażki, byli zadowoleni z postawy swych piłkarzy. Pojedynek Wigier z czołową drużyną I ligi, warszawską Legią był jednym z najlepszych występów suwalczan. Tak orzekli wszyscy obserwatorzy tego meczu. Oby tak Wigry grały w spotkaniach o mistrzostwo klasy międzywojewódzkiej” - czytaliśmy w depeszy redaktora R. Łysionka.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że puchary to inna gra niż liga. Wiadomo, że jeżeli przegrasz mecz pucharowy, to już nie masz szans na nadrobienie wyniku. Wiedzieliśmy, że mecz nie będzie należał do łatwych. Jadąc tam zdawaliśmy sobie sprawę ze wszystkich okoliczności. Nie pomagała nam również pogoda – było naprawdę bardzo zimno, a dodatkowo padał deszcz ze śniegiem. To na pewno nie są komfortowe warunki do rozgrywania meczu. Boisko także nie było odpowiednio przygotowane. My jednak z pokorą podchodziliśmy do naszego rywala i chcieliśmy zrobić wszystko, aby awansować do kolejnej rundy - wspomina strzelec zwycięskiego gola dla Legii, Ryszard Milewski
- Od początku spotkania mieliśmy dosyć dużą przewagę. Stworzyliśmy sobie wiele okazji podbramkowych, a do tego parokrotnie znajdowaliśmy się w sytuacjach sam na sam z bramkarzem Wigier. Niestety golkiper naszych rywali miał wówczas swój bardzo szczęśliwy dzień. Bronił wszystko w nieprawdopodobnych okolicznościach. Nawet jeżeli coś mu nie do końca wyszło, to zawsze piłka trafiała go w nogę, rękę i ostatecznie nie trafiała do bramki. Do teraz nie jestem w stanie zrozumieć, jak świetnie w niektórych sytuacjach zachowywał się golkiper Wigier. Obawialiśmy się, że prawdopodobnie będziemy mieli duże problemy w rzutach karnych. Zdawało nam się, że w którą stronę byśmy nie strzelili, to i tak uderzenie zostanie wybronione.
- W 120. minucie spotkania wbiegłem w pole karne Wigier. Mieliśmy wówczas rzut rożny. Nie mieliśmy nic do stracenia i wiedzieliśmy, że to będzie nasza ostatnia sytuacja. Wykorzystałem dobre dośrodkowanie i zdołałem zdobyć bramkę, po której na pewno zeszło z nas ciśnienie. To był naprawdę ważny gol. Zapewniłem nam awans, chociaż do ostatniej minuty obawialiśmy się o wynik. Co najciekawsze – w pierwszej rundzie Pucharu Polski męczyliśmy się w z Wigrami Suwałki, a od następnego etapu wszystkie mecze wygrywaliśmy 4, czy 5:0. W finale ograliśmy Lecha Poznań 5:0, a wcześniej przez tak długi czas męczyliśmy się z Wigrami.
- Zespoły z niższych lig, które grają w Pucharze Polski z drużynami z wyższych klas rozgrywkowych zawsze się „napinają” i grają z dużym zaangażowaniem, nawet kosztem porażki w kolejnym meczu ligowym. Dla tych piłkarzy jest to szansa na pokazanie się szerszej publiczności. Niektórzy zawodnicy liczą również na to, że może ktoś ich wypatrzy i tym samym trafią do lepszej drużyny. Każdy zawodnik zostawia na boisku masę zdrowia, aby się w jakiś sposób wypromować.
- Środowy mecz z Wigrami na pewno nie będzie należał do łatwych. Trzeba założyć z góry, że w tamtych stronach Legia na pewno nie jest kochana i wielbiona. Kibice w Suwałkach będą chcieli w jakiś sposób wytrącić warszawian z równowagi, ale również mocno wspierać swoją drużynę. To również będzie determinowało postawę zawodników na boisku. Piłkarze Wigier rozegrają spotkanie z ogromnym zaangażowaniem i będą chcieli sprawić dużą sensację. To jest tylko jeden mecz, a więc miejsca na błąd po prostu nie ma. Legia nie może podejść do tego spotkania nieskoncentrowana. Nie raz już widzieliśmy, jak zespoły z niższych klas rozgrywkowych ogrywały drużyny znajdujące się w wyższych ligach. Warszawianie muszą od pierwszej do ostatniej minuty być w pełni skupionym i tylko taka postawa zagwarantuje im zwycięstwo - wspomina Ryszard Milewski. Obrońca podkreśla również, że środowe spotkanie Legii nie będzie nalezało do łatwych i przybliża charakterystykę drużyn z niższych lig, które rozgrywają swoje mecze w Pucharze Polski.

O awans do 1/4 finału przyszło Legii rywalizować w derbach z II-ligową Gwardią Warszawa. Mecz miał zostać rozegrany przy Racławickiej, ale gwardyjscy działacze postanowili zrobić ukłon w stronę kibiców legionistów i spotkanie zostało przeniesione na obiekt przy ulicy Łazienkowskiej. Dziś czołówki gazet napisałyby: „Marek Kusto show”, bo napastnik wbił rywalom aż cztery bramki. „W składzie Harpagonów był m.in. Antoni Szymanowski, znakomity obrońca, 83-krotny reprezentant Polski, niemiłosiernie ogrywany w tym meczu przez Kustę. Do tego stopnia, że sam poprosił o zmianę, bo nie mógł już wytrzymać szyderstw warszawskiej publiczności po kolejnych nieudanych próbach powstrzymania napastnika Legii. W Gwardii pierwsze kroki w poważnym futbolu, po przejściu z Polonii Warszawa, stawiał wówczas Dariusz Dziekanowski, późniejszy idol trybun stadionu Legii. Jesienią legioniści wywalczyli prawo gry w 1/2 finału Pucharu Polski, wygrywając z Odrą Opole (1:0)” - czytamy w „Księdze”. Przed pamiętnym finałem z Lechem Poznań w Częstochowie legioniści musieli jeszcze wyeliminować niespodziewanego półfinalistę - Chrobrego Głogów. Poradzili sobie jednak bez problemów wygrywając na wyjeździe 4:0. W finale Turnieju Tysiąca Drużyn zwyciężyli wspomnianego Kolejorza 5:0. Wojskowi są rekordzistami pod względem wygranych Pucharów Polski. Piłkarze z Łazienkowskiej wznosili to trofeum aż 19-krotnie. Największym jak dotąd sukcesem ekipy z Suwałk... jest właśnie awans do 1/16 tych rozgrywek sprzed 42 lat.

„Piękna chwila! Bohaterowie słynnego meczu z 1979 roku znów mogli stanąć na murawie Stadionu Miejskiego przy ul. Zarzecze 26 w Suwałkach. Tuż przed meczem 8. kolejki eWinner 2. ligi pomiędzy Wigrami a Zniczem mieliśmy przyjemność gościć byłych piłkarzy biało-niebieskich, którzy w sezonie 1979/1980 permanentnie zapisali się na kartach historii naszego Klubu. Blisko 42 lata temu doszło do legendarnego starcia biało-niebieskich z warszawską Legią. W meczu 1/16 finału Pucharu Polski górą okazała się drużyna ze stolicy, która zwycięską bramkę na 1:0 zdobyła dopiero w 120 minucie. Jak możemy wyczytać w wycinkach starej prasy mecz był ciekawy, zacięty i obfitował w wiele emocjonujących sytuacji. Najjaśniejszą postacią wśród piłkarzy Wigier był golkiper suwalczan – Henryk Leonowicz, który niejednokrotnie ratował nasz zespół w opałach” - czytamy na z kolei oficjalnej stronie klubu z Suwałk. Początek środowego spotkania Wigry - Legia o godz. 17:30.
30 września 1979 r., Suwałki, 1/16 Pucharu Polski
Wigry Suwałki - Legia Warszawa 0:1 (0:0, 0:0)
Bramka: Ryszard Milewski (120)
Wigry: Leonowicz - Syryca, Sosnowski, Rykaczewski (97' Kruchelski), Szczęsny - Liminowicz, Bołądź, Śliwiński, Ołowniuk - Chrzanowski, Serafin
Legia: Sobieski (116' Kazimierski) - Cypka, Milewski, Topolski, Janas - Baran, Lasoń (46' Majewski), Tumiński, Kusto - W. Sikorski, Adamczyk


Autor
Janusz Partyka, Mateusz Okraszewski