
Historia: Kalendarium Legii (1 listopada): Z Blackburn Rovers w Lidze Mistrzów
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. 1 listopada 1995 roku legioniści rozegrali kolejne grupowe spotkanie w Lidze Mistrzów UEFA edycji 1995/1996 – z Blackburn Rovers. Z gorącego terenu mistrza Anglii przywieźli bezbramkowy remis, rozgrywając kolejne znakomite – szczególnie w defensywie – spotkanie. W ostatecznym rozrachunku, to właśnie remis na Ewood Park, dał Legii upragniony awans do ćwierćfinału UEFA Champions League.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Janusz Partyka, Włodzimierz Sierakowski, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii, NAC
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Janusz Partyka, Włodzimierz Sierakowski, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii, NAC
Przed meczem rewanżowym w Blackburn – 1 listopada 1995 roku – lokalny dziennik „Lancashire Evening Telegraph” spotkanie Rovers z Legią nazwał „meczem ostatniej szansy”. I choć Anglicy w tym meczu „gryźli trawę”, to remis 0:0 na boisku rywala był wielkim sukcesem Legii. „To ogromny krok Legii na drodze do ćwierćfinału UEFA Champions League” – chwalił nazajutrz legionistów „Przegląd Sportowy”. „Brawo Legia!” – pisano dalej. „Legia jest tuż tuż upragnionego awansu do ćwierćfinałów. Najważniejszy będzie teraz mecz z Rosenborgiem w Trondheim (22 listopada). Mistrzowi Polski potrzebny jest jeden punkt” – informował „PS”.

Wyjazdowe spotkanie przyszło legionistom rozgrywać w dniu Wszystkich Świętych. Stołeczni piłkarze zamiast na groby bliskich, udali się więc na Wyspy, by walczyć o kolejne punkty w europejskiej elicie. Podopieczni Pawła Janasa mieli już na swoim koncie dwie wygrane w prestiżowych rozgrywkach – z Rosenborgiem Trondheim i w pierwszym spotkaniu z Blackburn. W rywalizacji z mistrzem Anglii Wojskowi zagrali z całkowicie poprzestawianą defensywą. Drugą żółtą kartką ukarany został w poprzednim spotkaniu Jacek Zieliński, kontuzja wykluczyła z gry także Krzysztofa Ratajczyka. Trener Paweł Janas przesunął więc do obrony nominalnego pomocnika Radosława Michalskiego, a ostatnim obrońcą został Zbigniew Mandziejewicz. „Brak Jacka Zielińskiego to duża strata, mam jednak nadzieję, że jego zastępcy zagrają pewnie” - mówił przed meczem Maciej Szczęsny.

W środowy wieczór 1 listopada to właśnie bramkarz Legii miał największy wkład w wywalczenie jednego punktu, choć cała defensywa zagrała znakomicie. „Zrobiłem to co do mnie należało” - skwitował krótko po meczu Szczęsny. Remis na na Ewood Park jak się później okazało dał ostatecznie Legii awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów UEFA. „Dzień przed meczem legioniści trenowali na głównej płycie. Grzegorz Lewandowski zaraz po wyjściu na murawę dotknął jej dłonią, naciskał i powiedział z radością małego dziecka 'panowie, prawdziwa'. Boisko było równe jak stół bilardowy, trawa idealnie przystrzyżona. W meczu gigantyczną przewagę mieli Anglicy, ale kapitalnie bronił Maciej Szczęsny, choć dwa razy - kiedy trzeba było piąstkować - piłka ślizgała się po rękawicy. Ale wcześniej fenomenalnie obronił m.in. strzał Szkota Hendry'ego z pięciu metrów. Wtedy nie było jeszcze mocno zaawansowanej technologii, więc relację z meczu napisałem odręcznie i pognałem wysłać ją z klubowego faksu. Ostatnią akcję spotkania obejrzałem w klubowym telewizorze - Szczęsny kapitalnie wybronił w sytuacji sam na sam z Alanem Shearerem. Odbił piłkę uderzoną z siedmiu metrów i sędzia skończył mecz. Przed spotkaniem Szczęsny obiecał, że gola w Anglii nie puści i słowa dotrzymał” – wspominał po latach na portalu legia.sport.pl redaktor Robert Błoński.

„Mecz był lepszy niż w Warszawie, w Anglii jednak nastawiliśmy się głównie na grę w obronie” - stwierdził po meczu Janas. W drugim spotkaniu grupy B Spartak Moskwa zwyciężył Rosenborg Trondheim 4:1 i z 12 punktami na koncie zapewnił sobie awans z grupy. Legia musiała jeszcze chwilę na awans do ćwierćfinału poczekać.

1 listopada 1995 r., Blackburn, Faza grupowa Ligi Mistrzów UEFA
Blackburn Rovers – Legia Warszawa 0:0
Blackburn: Flowers - Berg, Pearce, Hendry, Kenna - Ripley, Sherwood, Batty, Warhurst (62' Le Saux) - Shearer, Newell (75' Sutton)
Legia: Szczęsny – Jóźwiak, Mandziejewicz, Michalski – Jałocha (65' Mosór), Lewandowski, Wieszczycki, Pisz, Bednarz – Podbrożny (46' Kucharski), Staniek
Sędziował: U. Meier (Szwajcaria), Widzów: 15000 (w tym ok. 500 kibiców Legii)

***
Piłkarze Legii pierwsze trofeum w historii zdobyli w 10 rocznicę swojego istnienia – 1 listopada 1926 roku. Był to puchar niechlubnego Polskiego Towarzystwa Eugenicznego, a „szóstkowy” turniej rozegrano w dniach 31 października - 1 listopada na warszawskich Dynasach. Oprócz Legii startowały w nim drużyny: Polonii Warszawa, Warszawianki, Varsovii, Huraganu Wołomin, Mazovii, Sarmaty, Głuchoniemych, Ruchu Warszawa, Lechii Warszawa, Lechii Grodzisk, Orkanu Sochaczew, Samsonu, Glorii, Korony, Prażanki, Sokoląt oraz Barkochby. „Zwolennikom piłki nożnej turniej szóstkowy dostarczył wiele emocji. Jak w kalejdoskopie przed oczyma widzów przesuwały się po kolei wszystkie drużyny warszawskie. Każdy mógł oglądać swoją sympatyczną drużynę i dzielić z nią radość ze zwycięstwa lub gorycz porażki” – pisał „Kurjer Sportowy”.

Chociaż całą imprezę wygrała Legia (grano po sześciu i po 15 minut), ówcześni dziennikarze twierdzili, że drużyną była lepszą Warszawianka (ta w półfinale przegrała jednak z Legią 0:1). „Zwycięzcy pokazali grę przystosowaną do zupełnie specjalnych warunków, bez spalonego, i co jeszcze ważniejsze - aż do finału potrafili zamaskować zupełnie świeżych trzech graczy: Wójcika, Łańkę i Krawusia” - pisał poniedziałkowy „Przegląd Sportowy”. W kolejnej rundzie Wojskowi pokonali Prażankę 2:1 i awansowali do ćwierćfinału, gdzie po bardzo dobrej grze pokonali Varsovię 3:0. W półfinale Legia trafiła na wspomnianą Warszawiankę. Po bezbramkowym kwadransie konieczna była siedmiominutowa dogrywka – awans do finału zapewnił legionistom piłkarz Sobolta, który skutecznie egzekwował jedenastkę, podyktowaną za faul na Ciszewskim. W meczu finałowym Legia zmierzyła się z Polonią. Do przerwy było 0:0, a po zmianie stron dwa gole dla Wojskowych strzelił Marian Łańko, co zdecydowało o zwycięstwie legionistów.

„Benjaminkiem publiczności była Legja. Drużyna jej, złożona z dobrze technicznie wyszkolonych graczy, okazała dawno niewidzianą u niej zaciętość i wolę zwycięstwa. Sukces swój zawdzięcza mądremu rozłożeniu sił, zachowaniu najlepszych, niezmęczonych graczy na finał. (...) Legja wygrała zasłużenie. Przyznawali to nawet zwolennicy Polonji. Nastrój podniosło gentelmeńskie postąpienie Polonji, która na cześć swych zwycięzców wzniosła podczas rozdawania nagród sportowy okrzyk” – informował z kolei „Kurjer Sportowy”. Triumfując w turnieju o P.T.E. Wojskowi zdobyli pierwsze historyczne trofeum dla WKS Legia Warszawa. Zawody zwieńczyła uroczystość wręczenia pucharu przez prezesa Towarzystwa Eugenicznego. W meczu finałowym Legia zagrała w składzie: Akimow, Wójcik (Sobolta), Śliwa, Ciszewski, Łańko, Krawuś.

***
1 listopada 1936 roku Legia rozegrała ostatni mecz pod wodzą trenera Karola Hanke – z Wisłą Kraków (2:3) w ostatniej kolejce ekstraklasy. Hanke prowadził Wojskowych w 18 spotkaniach – trzy z nich wygrał, dwa zremisował i 13 przegrał.

***
Z kolei 1 listopada 1953 roku – w spotkaniu z Odrą Opole (0:3) – w 80. minucie na murawie pojawił się bramkarz Stanisław Fołtyn. Debiut w stołecznej drużynie zaliczył w wieku 17 lat, czterech miesięcy i dziewięciu dni, co długo było klubowym rekordem, jeśli chodzi o najmłodszego piłkarza w historii Legii.

***
1 listopada 1965 roku legionista Janusz Żmijewski zadebiutował w reprezentacji Polski w spotkaniu z Włochami (1:6). W kadrze rozegrał ogółem 15 meczów (siedem goli).
***
W meczu rewanżowym z Valencią w rozgrywkach o Puchar UEFA – rozegranym 1 listopada 2001 roku w Hiszpanii – legioniści wysoko przegrali 1:6 (0:4). Honorową bramkę dla Wojskowych zdobył napastnik Stanko Svitlica.
Autor
Janusz Partyka