
Historia: Kalendarium Legii (2 listopada): Debiut Lasonia i 3:3 z Realem Madryt
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. 2 listopada 1975 roku w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław przy Łazienkowskiej w drużynie Legii zadebiutował Krzysztof Lasoń. Przez siedem lat występów z „eLką” na piersi pomocnik Wojskowych rozegrał 132 mecze, w których strzelił pięć goli. Zdobył z drużyną Puchar Polski w 1980 roku. Z kolei 2 listopada 2016 roku legioniści zremisowali przy Łazienkowskiej z Realem Madryt 3:3 w rozgrywkach Ligi Mistrzów UEFA.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Mateusz Kostrzewa, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Mateusz Kostrzewa, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
Krzysztof Lasoń urodził się 30 grudnia 1955 roku w Krakowie. Piłkarz występujący podczas swojej kariery głównie na pozycji pomocnika, jest wychowankiem krakowskiej Garbarni, której barw bronił w latach 1967-1974. W roku 1974 roku podpisał kontrakt z Legią Warszawa, w której zadebiutował 2 listopada 1975 roku – we wspomnianym meczu przeciwko Śląskowi Wrocław przy Łazienkowskiej. W barwach Wojskowych przez siedem sezonów rozegrał 132 spotkania i zdobył pięć bramek.

W 1980 roku – po finałowym meczu z Lechem Poznań (5:0) w Częstochowie – wraz z drużyną sięgnął po Puchar Polski (choć nie zagrał w tym spotkaniu). Było to jego jedyne trofeum wywalczone z Legią (w kolejnej edycji PP był w kadrze zespołu, ale nie zagrał w rozgrywkach ani minuty). Był piłkarzem dysponującym bardzo dobrą techniką, jednak nie potrafił umiejętnie kierować zespołem, co nie pozwoliło mu w osiągnięciu większej ilości piłkarskich laurów.

31 października 1981 roku – przeciwko rezerwom Jagiellonii Białystok – rozegrał swój ostatni mecz w barwach Wojskowych. Po wyjeździe z Warszawy od roku 1982 występował w ŁKS-ie Łódź. Po dwóch latach (1984) zdecydował się wyjechać do Belgii, gdzie występował w Royal Francs Borains oraz Elouges. W 1987 roku zakończył piłkarską karierę.

Z Królewskimi w Lidze Mistrzów
„Remis, który zapamiętamy na zawsze” - tytułowalśmy relację ze starcia z Realem Madryt (3:3) w Lidze Mistrzów UEFA, które odbyło się 2 listopada 2016 roku. „3:3 w meczu Legia Warszawa - Real Madryt w spotkaniu Ligi Mistrzów UEFA to jeden z ważniejszych momentów w historii Wojskowych. Legia gra o pełną stawkę. Real jest wściekły. Atakuje jak zraniony byk. Legia broni się raz chaotycznie, raz mądrze, ale najważniejsze, że skutecznie. Raz za razem wybija madrytczyków z rytmu. To właśnie było to, co Wojskowi robili perfekcyjnie - nie dawali Królewskim złapać rytmu, nie dawali im wykonywać opanowanych schematów, jednocześnie twardą grą jeden na jeden niwecząc indywidualne zapędy najlepszych piłkarzy świata. 83. minuta meczu. Thibault Moulin robi to! Wygrywamy z Realem Madryt. To jest niewiarygodne. Kontra, po której Odjidja dogrywa w pole karne, piłka leci w stronę Guilherme, ale przejmuje ją Prijović. Dogrywa do francuskiego pomocnika, a ten pięknym strzałem od słupka zdobywa historyczną bramkę dla legionistów. Kovacić uderzył na remis. I było trochę nerwów w końcówce. Ale kto się właściwie denerwował? Świętujący 100. mecz w roli trenera Realu Zinedine Zidane? Bezradny Ronaldo? Bale? Bo Jacek Magiera był spokojny. Jego podopieczni zrobili swoje. Coś pięknego...” - relacjonowaliśmy.

„Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni czułem niedosyt. Po przemyśleniu, doceniam jednak ten punkt. Prowadzić z Realem 3:2 to wielka sztuka. Wielkie brawa dla drużyny, za to że podniosła się po trudnym wyniku 0:2. Każdy pokazał dzisiaj, jak ważna dla niego jest Legia Warszawa. To jest budujące. Drużyna ma prawo się cieszyć. Każdy zapamięta ten wieczór do końca życia. Czyj to jest problem, że Real odpuścił? Nie interesuje mnie to. Wydaje mi się jednak, że grali na 100%. Nie pozwoliliśmy im rozwinąć skrzydeł. Mecz trwał dwa razy po 45 minut, nie dzielę go. Będę chwalił drużynę niezależnie od innych opinii. Wolałbym, żeby to był drużynotwórczy punkt. Ma on ogromne znaczenie. Nikt nie dawał nam szans na grę wiosną w europejskich pucharach, a grudniowy mecz ze Sportingiem może być spotkaniem o wszystko. Nie zdrzemniemy się, dalej będziemy pracować. Za chwilę kolejne mecze, w których trzeba udowodnić, że jesteśmy drużyną” - mówił po zakończonym meczu szkoleniowiec Legii Jacek Magiera.

2 listopada 2016 r., Warszawa, Liga Mistrzów UEFA - Grupa F
Legia Warszawa – Real Madryt 3:3 (1:2)
Bramki: Odjidja-Ofoe (40), Radović (58), Moulin (83) – Bale (1), Benzema (35), Kovacić (85).
Legia: Malarz – Bereszyński, Rzeźniczak, Pazdan, Hlousek – Guilherme, Kopczyński, Moulin, Odjidja-Ofoe (86' Jodłowiec), Radović (77' Prijović) – Nikolić (69' Kucharczyk)
Real: Navas – Carvajal, Varane, Nacho, Coentrao (77' Asensio) – Bale, Kovacić, Kroos, Ronaldo – Morata (85' Mariano), Benzema (65' Vazquez)
Autor
Janusz Partyka