
Historia: Kalendarium Legii (21 maja) - Urodziny mistrza piłkarskiej samby
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. 21 maja 1991 roku w Tres Rios w Brazylii urodził się były piłkarz Legii Guilherme Costa Marques. W barwach Wojskowych Guilherme rozegrał 150 meczów, w których strzelił 21 goli. Z drużyną Legii przez cztery sezony wywalczył siedem trofeów oraz awans do Ligi Mistrzów UEFA.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
21 maja 1991 roku w Tres Rios w Brazylii urodził się ekslegionista Guilherme Costa Marques. „Gui” jest wychowankiem klubu Paraíba do Sul, skąd w 2009 roku trafił do portugalskiej Bragi. Po pół roku zawodnik został włączony do kadry pierwszego zespołu (łącznie rozegrał tam pięć spotkań i strzelił jednego gola). W roku 2010 został wypożyczony do FC Vizela, a rok później do Gil Vicente. Po krótkim epizodzie w Olé Brasil, 14 stycznia 2014 roku Brazylijczyk został wypożyczony do Legii. W styczniu 2015 roku definitywnie rozstał się z poprzednim pracodawcą i parafował nową umowę z Legią. W barwach Wojskowych Guilherme rozegrał 150 meczów, w których strzelił 21 goli. Doskonale wyszkolony technicznie pomocnik, biorący udział praktycznie w każdej akcji ofensywnej drużyny, był kluczową postacią środka pola – strzelał i asystował, prezentując przy tym cały asortyment niekonwencjonalnych zagrań. Przez cztery lata gry przy Łazienkowskiej zdobył z drużyną cztery tytuły Mistrza Polski (2014, 2016, 2017, 2018) oraz trzy Puchary Polski (2015, 2016, 2018).

„To fantastyczny klub, z niesamowitą atmosferą, kibicami, którzy zawsze za nami stoją i też dlatego jego miejsce jest w Lidze Mistrzów. Żeby się tam znaleźć, potrzeba jakości. Nie chcę nikogo krytykować, do wszystkich w zespole mam szacunek i wymagam przede wszystkim od siebie, jednak jeśli chcemy grać przeciwko najlepszym i rywalizować z największymi klubami, sami musimy być jeszcze lepsi. Gra dla takich kibiców to wielka przyjemność i zaszczyt. Wiele słyszałem o kibicach Legii zanim przyszedłem tutaj, jednak to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim dopingiem” – mówił w wywiadzie dla Legia.com w 2016 roku, by niedługo potem... awansować z drużyną do UEFA Champions League (w ostatnim meczu grupowym ze Sportingiem CP strzelił zwycięskiego gola, który dał legionistom awans z grupy z trzeciego miejsca - do rozgrywek Ligi Europy UEFA)! Z Legii odszedł zimą 2017 roku do wloskiego Benevento (obecnie gra w tureckim Maltayasporze).

Supersnajper z Krakowa
Z kolei 21 maja 1934 roku bramkostrzelny napastnik Legii Józef Nawrot zdobył dwie bramki dla reprezentacji Polski w meczu z Danią (4:2). Napastnik Wojskowych strzelił 107 goli. Wciąż zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców Klubu.

Józef Nawrot urodził się 24 września 1906 w Krakowie, zmarł zaś w dniu swych 76. urodzin, 24 września 1982 roku w Southsee w Anglii. Był wychowankiem Wawelu Kraków, następnie w latach 1922-1926 występował w Cracovii i WKS 1. PP Legionów Wilno. W roku 1927 przyjechał do Warszawy – w Legii występował przez dziesięć lat (1927-1936).

Był jedną z piłkarskich legend okresu przedwojennego. Wraz z Józefem Ciszewskim i Marianem Łańką tworzył znakomity i niezwykle bramkostrzelny atak. 30 listopada 1930 roku w meczu przeciwko Ruchowi Chorzów (7:1) strzelił dla Wojskowych sześć goli, mogąc przy tym pochwalić się najszybszą bramką w historii klubu – w 13. sekundzie spotkania. W barwach Legii zanotował sześć hat-tricków oraz serię sześciu kolejnych meczów, w których zdobył aż 15 bramek! Zazwyczaj występował na boisku na pozycji łącznika lub środkowego napastnika. Wspomniany mecz z Niebieskimi rozegrano na finiszu sezonu, dzień po wywiadzie prasowym napastnika Cracovii Kossoka, który w rozmowie z dziennikarzem „Przeglądu Sportowego” był pewny tytułu króla strzelców. Legia rozbiła jednak chorzowian 7:1, a sześć goli Nawrota wywindowało go na pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców (a Legii dało trzecie miejsce na koniec rozgrywek).

Tak o meczu z Ruchem pisał „PS”: „Sześć bramek zdobyć w jednej grze ligowej, to wynik rzeczywiście imponujący, jeśli zważyć, że przeciętna najlepszych dotychczas strzelców ligowych Kossoka i Małka dawała jedną z małym ułamkiem bramkę na jeden mecz. Bo też Nawrot znajduje się obecnie w formie świetnej. Ten rasowy piłkarz opanował zdaje się słabą swą stronę - strzał, rezygnując z jego siły na korzyść plasingu. Wszystkie jego bramki uzyskane zresztą dzięki niezwykle altruistycznej pomocy kolegów z Ciszewskim na czele, były nie specjalnie efektowne, ale za to niezmiernie trudne do parowania. Ich bogaty plon przyniósł Legii dwa świetne rekordy: klubowi - największą ilość bramek zdobytych w tegorocznych mistrzostwach, a Nawrotowi - tytuł króla strzelców ligowych. Mecz rozegrany na pięknym stadionie D.O.K. w Warszawie z miejsca rozpoczął się sensacyjnie. Po rozpoczęciu gry przez wojskowych wystarczyły cztery podania piłki: Nawrot - Ciszewski - Rajdek - Nawrot i strzał ostatniego już w 13-tej sekundzie grzęźnie w siatce gości. (...) Zorzycki, zdenerwowany klęską swej drużyny, nieuchwytnością Nawrota oraz - co trzeba podkreślić - bardzo umiejętnym posługiwaniem się przez tego gracza foulami, naskakuje Nawrotowi na piszczel. Króla strzelców znoszą z boiska - wydaje się, że noga jest złamana. Na szczęście kończy się na silnym kopnięciu i po paru minutach wchodzi on na boisko, aby w 41. minucie po akcji Wypijewskiego strzelić w przepiękny sposób, będąc obrócony tyłem do bramki, ostatni punkt dnia, ustalający ostateczny wynik meczu 7:1 dla Legii”.

Józef Nawrot jako pierwszy piłkarz w historii Legii zdobył ponad sto goli. Był napastnikiem szybkim, skocznym i dynamicznym. Wyśmienicie grał także głową. W roku 1936 wybrał się jednak wraz z kilkoma innymi piłkarzami Wojskowych do USA, a akt samowolki zakończył się dla niego dyskwalifikacją i odejściem z Legii. Nawrot zaliczył także 19 meczów w reprezentacji Polski, zdobywając w nich 16 bramek.

Mistrzowska Gala Ekstraklasy
Z kolei 21 maja 2018 roku, podczas Gali Ekstraklasy, Arkadiusz Malarz został najlepszym bramkarzem ligi, a piłkarze naszego klubu mieli okazję wznieść trofeum dla najlepszej drużyny w kraju i odśpiewać mistrzowską pieśń. Uhonorowana została również legenda klubu z Łazienkowskiej, Lucjan Brychczy.

Mistrzostwo Polski 2017/18 zdobyła Legia Warszawa, a podczas gali, którą można uznać za oficjalne zakończenie rozgrywek nasi piłkarze po raz drugi na przestrzeni kilku godzin mieli okazję wznieść trofeum. Po raz pierwszy puchar otrzymali w czasie mistrzowskiej fety na Starówce, gdzie cieszyli się wraz z kibicami.

Najlepszym golkiperem ligi został wybrany Arkadiusz Malarz, który w tamtym sezonie zachował czyste konto aż 14-krotnie. Był również kapitanem naszej drużyny w 21 spotkaniach, a jego wkład tytuł był nieoceniony. Dobra forma zawodnika została dostrzeżona przez ekspertów, gdyż Malarz uzyskał nominację w kategorii „Najlepszy piłkarz sezonu”. Golkiper Legii musiał jednak uznać wyższość Carlitosa (wówczas jeszcze z Wisły Kraków).

Jarosław Niezgoda został nominowany do nagrody dla najlepszego napastnika sezonu, ale w tej kategorii zwycięzcą również okazał się Hiszpan Carlitos, który zakończył sezon z 24 trafieniami. Sebastian Szymański mógł otrzymać nagrodę dla odkrycia sezonu, laureatem został jednak Szymon Żurkowski z Górnika Zabrze.

W kategorii zarezerwowanej dla najwybitniejszych ligowców wszech czasów - Galerii Legend, specjalnie uhonorowany został Lucjan Brychczy. Obok legendy warszawskiej Legii stanęli w jednym rzędzie Zbigniew Boniek, Włodzimierz Lubański, Maciej Szczęsny oraz Tomasz Frankowski. Kandydatów w poszczególnych kategoriach wybrała kapituła złożona z dziennikarzy sportowych, zaś ostatecznego wyboru dokonali zawodnicy z klubów LOTTO Ekstraklasy.

Pod koniec uroczystości wszyscy piłkarze Legii wyszli na scenę w asyście Witka - Muzyka Ulicy, który towarzyszył im już m.in. w celebrowaniu Pucharu Polski na Stadionie PGE Narodowym i od razu rozruszali całą salę. Gdy Wojskowi wznieśli trofeum za mistrzostwo Polski, Aleksandar Vuković zaintonował pieśń „Mistrzem Polski jest, ukochana ma” i legioniści zaczęli tańczyć z pucharem dla najlepszej drużyny w Polsce.
Autor
Janusz Partyka