
Historia: Kalendarium Legii (4 czerwca) - Mistrzostwo Polski i trenerskie roszady
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. 4 czerwca 2017 roku Legia Warszawa w ostatniej ligowej kolejce zremisowała przy Łazienkowskiej z Lechią Gdańsk 0:0 i została piłkarskim mistrzem Polski sezonu 2016/2017! Drużyna Jacka Magiery obroniła tytuł po fantastycznej pogoni za rywalami, w której pokazała charakter, wiarę i niezłomność.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski, Janusz Partyka, Adam Polak, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski, Janusz Partyka, Adam Polak, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
Gdy trener Jacek Magiera rozpoczynał pracę w Legii we wrześniu 2016 roku, nasza drużyna miała 12 punktów straty do lidera ekstraklasy. Wielu mówiło, że obrona tytułu przez Wojskowych nie będzie możliwa, zwłaszcza że ci - jako jedyni w lidze - grali nie tylko na krajowych boiskach, ale również na arenie międzynarodowej, rywalizując z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem CP.

Legioniści pod wodzą Magiery zaczęli jednak od razu regularnie punktować, miażdżyli kolejnych ligowych rywali strzelając im po cztery lub pięć goli i dzięki temu udało im się zniwelować stratę w tabeli do pięciu „oczek” na koniec 2016 roku. Mimo że zimą z klubu odeszli dwaj napastnicy - Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović - Magiera znalazł sposób na to, by gole strzelali inni zawodnicy. Efekt? Zakończenie sezonu zasadniczego z raptem dwoma punktami straty do lidera.

Legia pokazała klasę w najważniejszych momentach sezonu. Presja nie pętała nóg naszych piłkarzy, którzy ani razu przez cały sezon nie dali się pokonać bezpośrednim rywalom w walce o mistrzostwo. Legioniści skończyli sezon z imponującą passą 15 meczów bez porażki, a odkąd zespół objął Magiera, w ekstraklasie przegrali tylko dwa razy. Nie oddali prowadzenia w tabeli, odkąd awansowali na 1. miejsce po 34. kolejce.

Spotkanie z Lechią legioniści rozpoczęli w najmocniejszym, sprawdzonym składzie, a na prawą stronę obrony po jednym meczu przymusowej pauzy za żółtą kartkę wrócił Artur Jędrzejczyk. Początek meczu był spokojny, żadna z drużyn nie chciała ruszyć odważniej na rywala, to było raczej wzajemne badanie się. W pierwszych minutach goście kilka razy postraszyli długimi piłkami do Marco Paixao, który jednak nie był w stanie stworzyć zagrożenia pod naszą bramką, bo od razu było przy nim dwóch-trzech obrońców.

Później do głosu doszła Legia, która osiągnęła znaczną przewagę. Najaktywniejsi byli Vadis Odjidja-Ofoe i Guilherme, choć warto także pochwalić bocznych defensorów, Jędrzejczyka i Hlouska, za częste włączanie się do akcji ofensywnych. Goście byli jednak skuteczni w obronie i skutecznie utrudniali Wojskowym stworzenie klarownych sytuacji. Dobrze zastawiali także pułapki ofsajdowe, w które trzykrotnie - wychodząc na dogodną pozycję - dał się złapać Miro Radović.

Około 25. minuty gra zaczęła się zaostrzać, dwie żółte kartki za brzydkie faule dostali piłkarze Lechii, a Milos Krasić uderzył łokciem w twarz Dominika Nagya, co chyba umknęło uwadze sędziego Frankowskiego, bo nie ukarał Serba. Potem dwukrotnie ukarani zostali legioniści - Moulin i Hlousek. Przewagę piłkarską Legii potwierdzała statystyka strzałów - 6 do 3 - ale ani nasza drużyna, ani gdańszczanie nie oddali ani jednego celnego uderzenia. Wynik do przerwy, 0:0, był jednak korzystny dla obydwu zespołów, bo w Białymstoku Lech prowadził 2:0 z Jagiellonią. Przy takim rezultacie na Podlasiu, remis w Warszawie dawał legionistom mistrzostwo Polski, a lechistom udział w eliminacjach Ligi Europy UEFA.

Legia i Lechia grały w drugiej połowie spokojnie, ale ostatecznie opłaciło się to tylko Wojskowym, choć nerwówka była niewiarygodna. Gdy mecz w Warszawie zakończył się bezbramkowym remisem, cały czas trwało spotkanie w Białymstoku, gdzie Jagiellonia zdołała strzelić dwa gole i doprowadzić do wyniku 2:2. Sędzia doliczył 10 minut, bo kibice gospodarzy wrzucili na boisko serpentyny. A my czekaliśmy... I było to koszmarne 10 minut, ale w końcu wszyscy legioniści mogli unieść ręce w górę. Mistrz, mistrz, Legia mistrz!
- Bardziej chciałbym mówić o sezonie, zakończył się świetnie. Jestem dumny z drużyny, z każdego pracownika sztabu, który dał tyle natchnienia, że zdobyliśmy mistrzostwo. Powiedzieliśmy sobie na pierwszej odprawie, że mamy zdobyć mistrzostwo. Jestem dumny, odrabialiśmy straty, przegoniliśmy wszystkich i jesteśmy mistrzami. Duma, duma i jeszcze raz duma. Gratuluję chłopakom, zasłużyli jak mało kto – powiedział na pomeczowej konferencji trener ówczesnego mistrza Polski Jacek Magiera.
4 czerwca 2017 r., Warszawa, 37. kolejka
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 0:0
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Kopczyński, Moulin - Guilherme, Odjidja, Nagy - Radović.
Rezerwowi: Cierzniak, Rzeźniczak, Czerwiński, Broź, Szymański, Hamalainen, Necid.

4 czerwca 2018 roku Dean Klafurić, który zdobył z Legią Warszawa mistrzostwo i Puchar Polski w sezonie 2017/18, został trenerem pierwszego zespołu w sezonie 2018/19. Chorwacki szkoleniowiec podpisał z klubem nowy, roczny kontrakt z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy.

Prowadzona przez Deana Klafuricia drużyna wywalczyła siódmy w historii klubu dublet. Chorwat rozpoczął pracę w roli pierwszego trenera Legii w kwietniu 2018 roku przejmując zespół w końcówce sezonu po Romeo Jozaku. Zanotował świetny bilans – w ośmiu meczach odniósł siedem zwycięstw, jedno spotkanie zremisował. Do sztabu szkoleniowego jako asystent trenera został dołączony Ivan Prelec z HNK Gorica. Klafurić nowy sezon zaczął jednak fatalnie, czego „ukoronowaniem” było odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów UEFA.

Klafurić oficjalnie pożegnał się z klubem z Łazienkowskiej na początku sierpnia 2018 roku. - Chciałbym podziękować pracownikom Legii. Współpraca była przyjemnością i zaszczytem. Przeżyłem teraz najpiękniejsze chwile w Warszawie. Wyszedłem na miasto, miałem okazję spotkać wielu kibiców Legii, którzy chcieli porozmawiać, jak również pogratulować tego, czego udało się dokonać w trakcie pracy przy Łazienkowskiej. Muszę przyznać, że to chwile, które napawają mnie dumą. I będzie tak zawsze, a zwłaszcza wtedy, gdy będę odwiedzał Warszawę – mówił po rozwiązaniu umowy z Legią. Łącznie, jako szkoleniowiec Wojskowych, prowadził drużynę w 15 meczach - 11 z nich wygrał, jeden zremisował i trzy przegrał (gole 26:14).

Z kolei 4 czerwca 2007 roku na stanowisko pierwszego trenera Legii został nominowany Jan Urban. Do tamtej pory szkoleniowiec trenował jedynie młodzież Osasuny Pampeluna, nie mając doświadczenia w dorosłej piłce. Dziś Urban jest liderem jeśli chodzi o staż trenerski w całej historii Klubu z Łazienkowskiej – prowadził drużynę w 204 spotkaniach. Dwukrotnie zdobył z Legią mistrzostwo Polski (2013, 2014) i Puchar Polski (2008, 2013), jeden raz triumfował w Superpucharze (2008).

116 zwycięstw, 46 remisów i 42 porażki, to bilans trenera Jana Urbana w Legii. W naszym klubie pracował dwukrotnie, pierwszy raz od roku 2007. „45-letni Jan Urban w nowym sezonie będzie trenerem Legii Warszawa. Zastąpi na tym stanowisku Jacka Zielińskiego. Urban od pewnego czasu negocjował kontrakt z warszawskim klubem. Łatwo było go przekonać, żeby wybrał Legię - dyrektorem sportowym w stołecznym klubie jest jego dobry kolega, Mirosław Trzeciak. Obie strony dogadały się i dziś podpisały roczny kontrakt. Na Urbanie będzie ciążyła ogromna presja. Legia miała fatalny sezon. Nie obroniła mistrzostwa Polski i - żeby grać w europejskich pucharach - musi się przebijać przez Puchar UEFA Intertoto” – pisał dziewięć lat temu portal 90minut.pl. „To wielkie wyzwanie, ale się nie boję. Dziękuję zarządowi Legii za tę odważną decyzję, bo przecież jestem debiutantem. Jestem świadomy oczekiwań, bo Legia zawsze gra o mistrzostwo Polski. Właśnie przywrócenie tytułu jest moim celem. Kontrakt podpisałem na rok” – mówił na swojej pierwszej konferencji prasowej w budynku klubowym przy Łazienkowskiej. „Pracę w klubie zakończy najprawdopodobniej Jacek Zieliński. Nie zdecydował się objąć zaproponowanej mu funkcji trenera drużyny młodzieżowej Legii, która będzie występować w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy” – kontynuowało 90minut.pl.

Jan Urban urodził się 14 maja 1962 roku w Jaworznie. Jest wychowankiem Victorii, z której trafił do Zagłębia Sosnowiec. Po czterech latach gry w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach Zagłębia trafił do Górnika Zabrze, z którym świętował największe sukcesy (trzykrotnie zdobył tytuł Mistrza Polski i raz Superpuchar). Zagrał także na mundialu w Meksyku, po którym wyjechał do Hiszpanii, by reprezentować barwy Osasuny Pampeluna (jednym z największych osiągnięć w karierze było strzelenie trzech goli Realowi w Madrycie), Realu Valladolid i CD Toledo. W reprezentacji Polski rozegrał 57 meczów i strzelił siedem goli. Po zakończeniu kariery piłkarskiej Jan Urban trenował młodzież i rezerwy w Osasunie. W sezonie 2004/05 prowadził Polideportivo Ejido, by powrócić do Osasuny i przejąć zespół rezerw. Tak jak napisaliśmy na wstępie, 4 czerwca 2007 roku został pierwszym szkoleniowcem Legii. Ze stołecznym klubem zdobył Puchar Polski oraz Superpuchar. Przed mundialem w 2008 roku dołączył do sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski prowadzonej przez Leo Beenhakkera. 14 marca 2010 roku po raz pierwszy został zwolniony z Legii i od października do grudnia tego samego roku pracował w bytomskiej Polonii. Wiosną 2011 roku podpisał kontrakt z Zagłębiem Lubin, gdzie na stanowisku pierwszego trenera wytrwał tylko kilka miesięcy.

30 maja 2012 roku Jan Urban ponownie otrzymał propozycję z Warszawy i objął Legię. W sezonie 2012/13 sięgnął z zespołem po dublet – mistrzostwo kraju i Puchar Polski, lecz w grudniu 2013 roku rozwiązał z klubem umowę za porozumieniem stron (mimo to może sobie zapisać triumf w kolejnym mistrzostwie Polski dla Legii). Latem 2014 roku spełniło się jedno z jego marzeń – został pierwszym trenerem Osasuny Pampeluna, którego zadaniem był powrót z zespołem do Primera Division. Nie spełnił jednak tego warunku i w lutym następnego roku został zwolniony ze stanowiska szkoleniowca. Od jesieni 2015 roku pełnił funkcję pierwszego trenera Lecha Poznań, z którym przygodę zakończył w sierpniu 2016 roku. Od stycznia 2017 roku trenował z kolei Śląsk Wrocław, z którego odszedł po roku.

Z kolei 4 czerwca 1969 roku Wojskowi wysoko wygrywają w ligowym meczu z Pogonią Szczecin 6:0. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Kazimierz Deyna strzelił w nim dwa gole z... tego samego rzutu wolnego. Za pierwszym razem sędzia bramki nie uznał, ale kapitan Legii w ogóle się tym nie przejął, ustawił piłkę i uderzył celnie po raz drugi w odstępie kilkudziesięciu sekund.

4 czerwca 1972 roku legioniści przegrywają w finale Pucharu Polski z zabrzańskim Górnikiem 2:5. Nigdy Wojskowi nie stracili tylu goli w spotkaniu rozgrywanym w ramach Turnieju Tysiąca Drużyn. Obydwa gole dla Legii strzelił Robert Gadocha. „Ostatecznie Legia pod wodzą trenera Brychczego zajęła w lidze trzecie miejsce i trafiła do finału rozgrywek o Puchar Polski edycji 1971/1972. Wśród kibiców piłkarskich do dziś krążą legendy o fantastycznej grze obydwu drużyn. Opowieści o znakomitych zagraniach zawodników Legii i Górnika Zabrze, są niesłychanie barwne i opowiadane z niesamowitym przejęciem. Mecz finałowy, rozegrany 4 czerwca 1972 roku w Łodzi, do dziś uznawany jest za najlepsze widowisko w historii tych rozgrywek. Ustanowiono rekord ilości bramek, gdyż zdobyto ich aż siedem. Wynik 5:2 dla Górnika, to przede wszystkim zasługa fantastycznej formy Włodzimierza Lubańskiego, strzelca czterech bramek” – czytamy na historycznych stronach Naszej Legii. „Górnik był drużyną bardziej dojrzałą, atakował z większą pasją i impetem. W dodatku Legia miała wielkiego pecha, że trafiła na tak znakomity dzień Lubańskiego. (...) To był mecz, jaki rzadko oglądamy na krajowych boiskach” – pisano w pomeczowym wydaniu Przeglądu Sportowego.

Z kolei 4 czerwca 2018 roku nazwiska dwóch legionistów znalazły się na liście piłkarzy powołanych przez Adama Nawałkę na mistrzostwa świata FIFA 2018. Do Rosji pojechali Artur Jędrzejczyk oraz Michał Pazdan.
Autor
Janusz Partyka