
Historia: Kalendarium Legii (5 stycznia): Szlifierz bramkarskich diamentów
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. 5 stycznia 1956 roku w Warszawie urodził się Krzysztof Dowhań, jeden z najlepszych szkoleniowców bramkarzy w kraju, który nieprzerwanie od 2001 roku trenuje golkiperów przy Łazienkowskiej. Spod jego ręki wyszli tacy bramkarze jak Radostin Stanew, Wojciech Kowalewski, Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Łukasz Załuska, Jan Mucha, Wojciech Szczęsny, Dusan Kuciak, Radosław Majecki czy Cezary Miszta.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa
5 stycznia 1956 roku w Warszawie urodził się Krzysztof Dowhań, jeden z najlepszych szkoleniowców bramkarzy w kraju, który nieprzerwanie od 2001 roku trenuje golkiperów przy Łazienkowskiej. Spod jego ręki wyszli tacy bramkarze jak Radostin Stanew, Wojciech Kowalewski, Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Łukasz Załuska, Jan Mucha, Wojciech Szczęsny, Dusan Kuciak czy Radosław Majecki.

Dowhań w przeszłości także był bramkarzem, lecz wielkiej kariery jako zawodnik między słupkami nie zrobił. Jest wychowankiem Sarmaty Warszawa, skąd trafił do stołecznej Gwardii. Przy Racławickiej był głównie rezerwowym – w I lidze wystąpił jedynie w trzech spotkaniach. Przez dekadę – od 1979 do 1989 roku – bronił barw Polonii Warszawa (na poziomie II i III ligi). Pracę w roli szkoleniowca rozpoczął właśnie przy Konwiktorskiej, jako grający asystent Rudolfa Kapery, następnie opiekował się zespołem rezerw tego klubu. Po jakimś czasie zdecydował się na trenowanie bramkarzy (z Polonią zdobył wicemistrzostwo Polski w 1998 i mistrzostwo kraju w 2000 roku). Po epizodzie z płocką Wisłą od roku 2001 jest trenerem bramkarzy Legii. W tym czasie ośmiokrotnie sięgnął po tytuł Mistrza Polski (2002, 2006, 2013, 2014, 2016, 2017, 2018, 2020).

Tak o Krzysztofie Dowhaniu w 2011 roku pisali dziennikarze Rzeczpospolitej: „Dobry człowiek, świetny trener - powtarzają ludzie, którzy mieli okazję go poznać. Trzeba dodać jeszcze jedno: bardzo skromny, unika rozgłosu. (...) Gdy skończył biegać za piłką, został asystentem Rudolfa Kapery. - On pokazał mi, na czym polega trening bramkarzy - mówi Krzysztof Dowhań. W Legii, gdzie pracuje od 2001 roku, można usłyszeć, że z każdego potrafi zrobić dobrego bramkarza. – To nieprawda. Tych zawodników ktoś przecież wcześniej ukształtował, ja być może wydobyłem z nich to, co najlepsze – zastrzega. – Zawsze powtarzam, że tylko im pomagam. Reszta zależy od nich, od ich podejścia i zaangażowania. Dowhań współpracuje z Andrzejem Dawidziukiem. Przez Legię przewinęło się wielu bramkarzy z jego szkółki w Szamotułach, m.in. Łukasz Fabiański, Łukasz Załuska czy Maciej Gostomski. – Andrzej przygotował ich pod względem fizycznym, taktycznym i technicznym. Ale każdego trzeba było później przystosować do poziomu ligowego. Presja jest duża, bo Legia co roku walczy o mistrzostwo. Fabiański i Boruc sobie z nią poradzili. Gdy Artur odchodził do Celtiku, nie miałem obaw, by postawić na Łukasza, mimo że miał zaledwie 20 lat. Fabiański był bardzo pracowity, lubił zostawać po treningach. Dowhań wspomina, że czasem musiał go siłą ściągać z boiska. Nie zgadza się z opinią, że jest za grzeczny. – Bramkarz powinien być szalony, ale pozytywnie. Nie chodzi o to, by po każdym strzale z 30 metrów krzyczał na kolegów, że nie przeszkadzali rywalom. On musi ich motywować, ustawiać. Jak ułoży sobie relacje z obrońcami, ma mniej pracy. Gra w Legii to marzenie każdego chłopaka, jednak nie wszystkim wystarcza wytrwałości i talentu. - Podczas testów w pierwszej kolejności zwracam uwagę na tzw. ogólną sprawność ruchową, czyli to jak zawodnik się porusza, jak wykonuje poszczególne ćwiczenia i czy szybko się uczy. Tak jak Wojtek Szczęsny, który przychodził na zajęcia Legii, gdy grał w Agrykoli. (...) – Krzysztof dba o najdrobniejsze szczegóły. Jest związany ze swoimi zawodnikami, interesuje się ich życiem. Gdyby ich wdzięczność przeliczyć na pieniądze, byłby bogatym człowiekiem – zauważa ks. Mariusz Zapolski, duszpasterz Legii. (...) – Podtrzymywał mnie na duchu, gdy byłem jeszcze rezerwowym w Legii. Poprawił moją grę nogami i na przedpolu – przyznaje Mucha, który z reprezentacją Słowacji pojechał na mundial. (...) – Krzysiek potrafi znaleźć wspólny język z piłkarzami. To jego ogromna siła – potwierdza Dawidziuk. Boruc po wyjeździe do Glasgow powtarzał, że chętnie zabrałby Dowhania ze sobą. (...) – Po transferze do Arsenalu trener bramkarzy Gerry Peyton poprosił Łukasza, by zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie zgodziłbym się pracować w klubowej akademii. Decyzję musiałem jednak podjąć natychmiast. Został w Legii. Zawodnikom spadł kamień z serca, bo bardzo chwalą sobie jego zajęcia. - Dla mnie powtarzanie tych samych ćwiczeń też staje się nudne i staram się je urozmaicić, a przede wszystkim stworzyć na treningu warunki zbliżone do meczowych. Obserwuję i analizuję zachowanie bramkarzy z Premiership i Primera Division. Kiedyś przed jednym ze zgrupowań poprosiłem Marcina Rosłonia, żeby nagrał mi na płytach mecze lig zagranicznych. Chciałem pokazać chłopakom, jak najlepsi wprowadzają piłkę do gry – tłumaczy Dowhań. – Ważne, by dostosować ćwiczenia do konkretnego człowieka. Możemy wziąć konspekty trenerów Liverpoolu i próbować przenieść ich metody, ale nie wiem, czy to przyniosłoby efekt”.

Trener Krzysztof Dowhań u swoich podopiecznych najbardziej ceni skuteczność oraz umiejętność szybkiego podejmowania decyzji. „Uważam, że efektywność jest ważniejsza od efektowności. Bramkarz musi być odporny na stres i krytykę. Musi być też dynamiczny i odważny. Czasem trzeba zaryzykować, włożyć głowę tam, gdzie ktoś inny nie włożyłby nogi” – powtarza w wywiadach. W jego prywatnym rankingu pierwsze miejsce zajmuje Iker Casillas, niegdyś zaś podziwiał takie tuzy na swoich pozycjach, jak Sepp Maier, Lew Jaszyn, Władysław Grotyński, Hubert Kostka czy Jan Tomaszewski. W Legii przyjaźni się z innym wielkim piłkarzem, wieloletnim asystentem trenerów Lucjanem Brychczym (przed laty także szkolił brakarzy Wjskowych), z którym przez lata razem wracał z treningów przy Łazienkowskiej. „Pan Lucjan to dla mnie autorytet. Dzielimy pokój na zgrupowaniach, korzystam z jego rad podczas treningów. Nie miał nigdy prawa jazdy, więc podwożę go do klubu. W Legii niczego mi nie brakuje. Wiem, że mam tu jeszcze sporo do zrobienia” – mówił rp.pl szkoleniowiec z Łazienkowskiej.

Autor
Janusz Partyka