
Historia: Kalendarium Legii (8 października): Ferrari z Łazienkowskiej
Codziennie na Legia.com - w Kalendarium Legii - przypominać Wam będziemy istotne wydarzenia ze 104-letniej historii klubu z Łazienkowskiej przypadające na dany dzień. W październiku 1978 roku skrzydłowy Legii, idol kibiców z Łazienkowskiej, Tadeusz Nowak podpisał kontrakt z angielskim klubem Bolton Wanderers. „Ferrari” – bo taki przydomek nosił – występował w barwach Wojskowych przez osiem lat. W tym czasie rozegrał dla Legii 240 spotkań w których strzelił 50 goli.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
Tadeusz Nowak urodził się 28 listopada 1948 roku w Trzcińsku. Piłkarską karierę zaczynał jako 17-latek w Nowej Rudzie – w drużynie Górnika Słupiec (1966-68). Stamtąd przeszedł do Zagłębia Wałbrzych, a w roku 1970 związał się z Legią.

W warszawskim klubie grał przez osiem lat – od 1970 do 1978 roku (w 1973 triumfował w rozgrywkach o Puchar Polski). Zadebiutował 6 marca 1971 roku w spotkaniu z Zagłębiem w Sosnowcu. Lubiany przez fanów i niezwykle popularny piłkarz imponował szybkością (stąd właśnie przydomek „Ferrari”), walecznością i skutecznością. „Nowak Tadeusz, to Legii jest Prometeusz” – śpiewano w latach 70. na trybunach stadionu przy ulicy Łazienkowskiej.

Do Legii przychodził jako następca Janusza Żmijewskiego. W 240 spotkaniach strzelił 50 goli. Ostatnie spotkanie z „eLką” na piersi przypadło na konfrontację Wojskowych z Zagłębiem II Lubin w październiku 1978 roku. Kilka dni później był już zawodnikiem angielskiego Boltonu Wanderers. W reprezentacji Polski zagrał dwa spotkania. Zadebiutował w kadrze trenera Kazimierza Górskiego 10 maja 1972 roku w spotkaniu ze Szwajcarią, kolejny mecz w reprezentacyjnej koszulce rozegrał pięć lat później (za kadencji Jacka Gmocha z Węgrami w Budapeszcie). 29 lipca 2006 roku został członkiem Galerii Sław Legii.

„To, że Tadeusz Nowak, młody zawodnik Zagłębia Wałbrzych, trafił do Legii, może zawdzięczać swojemu starszemu koledze – Władysławowi Grotyńskiemu. Podczas jednego ze zgrupowań reprezentacji młodzieżowej ci dwaj piłkarze dzielili pokój. To tam powstał pomysł przenosin Nowaka na Łazienkowską, co urzeczywistniło się dość szybko. W Legii przypadła Nowakowi nie byle jaka rola. Miał zastąpić w drużynie ulubieńca warszawskiej publiczności, Janusza Żmijewskiego, gdy ten musiał pożegnać się z klubem. I to się Nowakowi udało. Choć miał braki techniczne, jednak swoją przebojowością i zdecydowaniem potrafił podbić serca warszawskich kibiców. Mówiono o nim 'Szybszy od wiatru', gdyż często był nieuchwytny dla rywali. Dzięki nieprawdopodobnym jak na piłkarza zdolnościom sprinterskim bywalcy 'Żylety' nadali mu przydomek 'Ferrari'. Potem, gdy swoją grą oraz postawą wobec kibiców zyskał ich uwielbienie, po każdej udanej akcji mógł usłyszeć specjalnie dla niego ułożoną przyśpiewkę: 'Nowak Tadeusz to Legii jest Prometeusz'. Doceniano jego refleks i szybkość w podejmowaniu decyzji, które ułatwiały mu strzelenie dla Legii wielu bezcennych goli. Fenomen Nowaka polegał na tym, że najlepsze mecze w karierze rozegrał na stadionach poza granicami kraju. Zapytany kiedyś o to przez dziennikarzy, odparł: U nas były zawężone boiska, nie było gdzie się poruszać. Tam na boisku o wymiarach ponad 100 metrów wystarczyło odskoczyć od zawodnika metr i wiadomo było, że on jest bez szans. Mogłem wtedy wykorzystać swój atut – szybkość (Archiw. W.B.). Po dziewięciu latach gry dla Legii przeniósł się do angielskiego Bolton Wanderers. Niestety, bariera językowa i sposób gry obowiązujący na Wyspach Brytyjskich, nie pozwoliły mu na pokazanie wszystkich walorów. Rozegrał tam 24 mecze i strzelił jednego gola” - piszą o Tadeuszu Nowaku autorzy Księgi Stulecia Legii.

Niespełna rok po inauguracji sztucznego oświetlenia na stadionie Legii przy Łazienkowskiej, pierwsze spotkanie na stołecznym obiekcie rozegrała reprezentacja Polski. 8 października 1961 roku Polacy w świetle jupiterów zagrali z RFN (0:2). Mecz rozpoczął się o godzinie 17.05, a obejrzało go 25 tysięcy kibiców.

Autor
Janusz Partyka