
Jacek Magiera: Legia musi zrobić wszystko, aby Raków dostosował się do jej stylu gry
Spotkanie z Rakowem zbliża się wielkimi krokami. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego sobotniej rywalizacji, postanowiliśmy przeprowadzić rozmowę z Jackiem Magierą, który pierwsze piłkarskie kroki stawiał w zespole z Częstochowy, jednak to w barwach Legii Warszawa osiągał największe sukcesy.
Autor: Mateusz Okraszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Mateusz Okraszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa
Spotkanie z Rakowem zbliża się wielkimi krokami. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego sobotniej rywalizacji, postanowiliśmy przeprowadzić rozmowę z Jackiem Magierą, który pierwsze piłkarskie kroki stawiał w zespole z Częstochowy, jednak to w barwach Legii Warszawa osiągał największe sukcesy.
- To właśnie w Rakowie stawiał Pan pierwsze, piłkarskie kroki. Sentyment na pewno pozostał.
- Wychowałem się na stadionie Rakowa. Całe swoje piłkarskie dzieciństwo spędziłem właśnie w Częstochowie. W tym miejscu miałem swoich pierwszych trenerów, pierwsze boiska, na których grałem. Raków przygotowywał mnie do tego, aby ruszyć w świat. W wieku 19 lat dołączyłem do wielkiego klubu, jakim jest Legia Warszawa. Można powiedzieć, że Raków mnie wychował, a Legia pozwoliła się realizować i osiągać sukcesy. Te dwie drużyny mają szczególne miejsce w moim sercu. Zawsze będę o nich pamiętał. Czekam z niecierpliwością na sobotni mecz i cieszę się, że dookoła tej rywalizacji jest tyle emocji.
- Miał Pan okazję wystąpić w meczach Legii i Rakowa, jako piłkarz jednej i drugiej drużyny.
- Miałem okazję zagrać w barwach Rakowa przeciwko Legii. Strzeliłem także gola na Łazienkowskiej w 1996 roku, jako piłkarz drużyny z Częstochowy. Praktycznie po tym spotkaniu pojawił się temat mojego transferu do Warszawy. W 1997 roku, jako piłkarz Legii, na stadionie Rakowa, zanotowałem asystę przy trafieniu Sylwestra Czereszewskiego. Wtedy zespół z Częstochowy zremisował z Wojskowymi 1:1, ale w tych czasach to była sensacja. W tamtych latach faworytem zawsze była Legia. Przed sobotnim meczem sytuacja jest inna. Raków ma dziewięć punktów przewagi nad Legią i wszystkie karty po swojej stronie. Ten mecz jest niesamowicie ważny dla obydwu drużyn. Jeżeli Legia wygra, to da sobie szansę na dogonienie Rakowa. W tym dwumeczu nie da się wskazać faworyta.
- Jakie kluczowe zmiany widzi Pan w grze Legii w aktualnie trwającym sezonie?
- Legia ma dużo jakości, jeżeli chodzi o indywidualny potencjał zawodników. W każdej formacji znajdziemy piłkarzy, którzy mogą zrobić różnicę. Drużyna ze stolicy potrafi narzucić swój styl gry i ze spotkania na spotkanie prezentuje się coraz lepiej. Seria zwycięstw nie jest przypadkiem i na pewno buduje morale zespołu.
- Legia ma trzech bramkarzy, którzy gwarantują wysoki poziom. Zobaczymy, który z golkiperów stanie między słupkami podczas sobotniej rywalizacji. Dominik Hładun niespodziewanie wszedł do bramki i pokazał się z bardzo dobrej strony. Trener ma do dyspozycji także Kacpra Tobiasza i Czarka Misztę. Jedno jest pewne - każdy z tej trójki ma wysoki potencjał. W linii obrony zwróciłbym uwagę na Maika Nawrockiego. Podoba mi się rozwój tego piłkarza. Miałem okazję prowadzić go na młodzieżowych Mistrzostwach Świata w 2019 roku. Widzę u niego systematyczny rozwój, a w młodym wieku jest to bardzo ważne. Środek pola to na pewno nietuzinkowe i nieoczywiste zagrania Josue, który dobrze współpracuje z mocno walczącym o każdą piłkę Bartoszem Sliszem. Coraz lepiej wygląda również Bartek Kapustka. Widać, że ten piłkarz wraca na odpowiednie tory. Powrót Tomasa Pekharta to tak naprawdę gwarancja przynajmniej kilku goli. W ostatnich tygodniach duże wrażenie robi Ernest Muci, który nie boi się brać odpowiedzialności na siebie, a w swoich boiskowych poczynaniach jest coraz odważniejszy. Z perspektywy stołecznej drużyny na pewno szkoda remisów z Cracovią i Górnikiem Zabrze, które pozwoliłyby doskoczyć Raków na mniejszą liczbę oczek. To jednak pokazuje, że Wojskowi cały czas mają nad czym pracować.
- Raków to drużyna, w której na pierwszy rzut oka ciężko dostrzec widoczne mankamenty.
- Raków gra bardzo dobry, ofensywny futbol. W poczynaniach zawodników z Częstochowy widoczna jest przede wszystkim wysoka intensywność. Mają wyrównany zespół i są do bólu skuteczni. Maszyna Marka Papszuna po prostu dobrze trybi. Ten zespół może się podobać. Widziałem na żywo ostatni mecz częstochowian z Cracovią. W tym spotkaniu Raków całkowicie zdominował przyjezdnych. Nie było nawet pięciu minut, w których wynik spotkania mógł być zagrożony, a przypomnijmy, że to Cracovia prowadziła 1:0. Atutem tego klubu jest różnorodność budowania ataków. Gole strzelane przez Raków rozkładają się na wielu zawodników. To na pewno może robić wrażenie.
- Na co szczególnie powinna zwrócić uwagę Legia przed tym spotkaniem?
- Legia musi być skuteczna i cały czas skoncentrowana. Piłkarze trenera Runjaicia muszą być gotowi na intensywność Rakowa. Ważne będzie szybkie podejmowanie decyzji, a także zbieranie długich piłek. Zespół z Częstochowy bardzo dobrze stosuje grę bezpośrednią. Piłka często zagrywana jest w kierunku Gutkovskisa, a Ivi Lopez, czy Bartosz Nowak zwykle zbierają zagraną i odbitą futbolówkę. Legia ma mocny zespół, więc nie powinna się obawiać rywala. Czym innym jest szacunek do przeciwnika, a czym innym wiara w siebie. Zdecydowanie bardziej skoncentrowałbym się na sobie, a nie na rywalu. Legia musi zrobić wszystko, aby to Raków dostosował się do jej stylu gry.
- Podczas sobotniej rywalizacji serce trenera będzie rozdarte?
- Chcę razem z synem pojawić się na sobotnim meczu. Na dzisiaj nie mam wpływu ani na jedną, ani na drugą drużynę. Mam nadzieję, że po prostu wygra lepszy. Liczę na świetną atmosferę i bardzo dobrą grę. Chciałbym, aby ten mecz był wizytówką Ekstraklasy.
Autor
Mateusz Okraszewski