Kandydat na piłkarza (3): Szymon Włodarczyk - Legia Warszawa
Plus500
Kandydat na piłkarza (3): Szymon Włodarczyk

Kandydat na piłkarza (3): Szymon Włodarczyk

W cyklu „Kandydat na piłkarza" przybliżamy sylwetki młodych talentów naszej Akademii.

Autor: Jakub Wydra/akademia.legia.com

Fot. Aleksandra Wór, Jacek Prondzynski

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Jakub Wydra/akademia.legia.com

Fot. Aleksandra Wór, Jacek Prondzynski

W cyklu „Kandydat na piłkarza" przybliżamy sylwetki młodych talentów naszej Akademii. W trzecim odcinku porozmawialiśmy z Szymonem Włodarczykiem, napastnikiem Legii II i reprezentacji Polski U17.

 

Reprezentant Polski juniorów, który potrafi strzelić pięć goli w jednym meczu międzypaństwowym (patrz: mecz kadry U17 z Liechtensteinem z października 2019 roku). Najlepszy strzelec drużyny U18 w zakończonym sezonie Centralnej Ligi Juniorów (9 goli). Debiut w Legii II? Mecz 1/16 finału Pucharu Polski z Odrą Opole i asysta przy zwycięskiej bramce. Debiut w nieoficjalnym meczu pierwszego zespołu? Oczywiście strzelony gol.

 

Szymon Włodarczyk gra na pozycji napastnika, i chyba nie mogło być inaczej, będąc synem byłego snajpera Legii Warszawa. Piotr Włodarczyk w barwach Wojskowych rozegrał 131 oficjalnych spotkań, zdobył 52 bramki. Grał we Francji, Grecji, w reprezentacji Polski. Teraz "Włodar Junior" podąża śladami ojca i powoli dobija się do bram seniorskiej drużyny Legii Warszawa.

 

Dziś w „Kandydacie na piłkarza" kolejny talent z rocznika 2003, Szymon Włodarczyk

.

 

***

 

 

Legia.com: - Na co dzień grasz na pozycji napastnika, a jaka była najdziwniejsza pozycja, na której wystawił Cię trener?

Szymon Włodarczyk: - Najdziwniejsza to chyba prawa obrona. Było to na etapie U14 w Legii, u trenera Sebastiana Różyckiego podczas jednego z meczów turniejowych w Hamburgu. To był jednorazowy eksperyment, ciężko mi nawet powiedzieć, jak się zaprezentowałem, ale na szczęście wróciłem do ataku (śmiech).

 

- Pamiętasz swojego tatę z boiska? Gdybyś miał porównać, w czym jesteś do niego podobny w grze, a w czym zdecydowanie się różnicie?

- Nie pamiętam taty z boiska, ale oglądałem wiele jego meczów już po zakończeniu przez niego kariery. Myślę, że tych podobieństw jest całkiem sporo. Jestem szybki, jak on, może nawet szybszy (śmiech). Myślę, że obaj mamy nosa do strzelania goli, piłka szuka nas w polu karnym. Podobnie, jak tata, lubię też wychodzić na prostopadłe piłki.

 

- Jak to się stało, że pojawiłeś się w Legii?

- Miałem wtedy dziewięć lat. Z rodzicami przeprowadzaliśmy się wówczas z Gdyni do Warszawy. Była to jesień 2012 roku. Bardzo zależało mi, żeby grać w piłkę, tata szukał dla mnie odpowiedniego środowiska do rozwoju. Odezwał się do kogoś w Legii, tam byli zainteresowani sprawdzeniem mnie. Przeszedłem testy i, po pół roku samych treningów, zostałem oficjalnie zawodnikiem Akademii.

 

Zdjęcie

- Szybko trafiłeś jednak na wypożyczenie do Klubu Partnerskiego Akademii Legii, SEMP-a Ursynów.

- To prawda, trafiłem do SEMP-a, w którym finalnie spędziłem trzy i pół roku. To był bardzo dobry czas dla mnie, zrobiłem duży progres i jako lepszy zawodnik wróciłem na Łazienkowską.

 

- Jakie były Twoje pierwsze wrażenia po przyjściu do Legii?

- Chyba największe wrażenie zrobiła na mnie organizacja klubu, dało się odczuć jego „wielkość". Stadion Legii czy atmosfera na meczach pierwszej drużyny mocno działają na wyobraźnię. Dla młodego chłopaka wyprowadzanie zawodników na murawę, a potem kibicowanie z trybun jest bardzo motywujące do ciężkiej pracy, każdy młody piłkarz chciałby zagrać w przyszłości przy takiej otoczce.

 

- Jak wyglądały Twoje pierwsze miesiące w Akademii Legii?

- Byłem dzieciakiem, który bardzo chciał grać w piłkę i cieszył się każdym treningiem, każdym meczem. Łączyło to nas, wszystkich zawodników, ta pasja do gry i wspominam tamten czas bardzo pozytywnie. Najlepszy kontakt złapałem z Adrianem Potaczałą, Aleksem Hoduniem i Filipem Arakiem. Pierwszy mecz? Z Hutnikiem Warszawa, wynik był dwucyfrowy i jeśli pamięć mnie nie myli, też coś do tego rezultatu dołożyłem (śmiech).

Zdjęcie

- Pamiętasz pierwszy mecz przy Ł3 w roli kibica?

- Miałem wtedy pewnie ze dwa lata, więc niewiele mogę o nim powiedzieć (śmiech). Wiem, że mama zabierała mnie na mecze mojego taty. Pierwszy mecz, który zapadł mi w pamięć to spotkanie z Piastem Gliwice jesienią 2012 roku i piękny gol Danijela Ljuboji strzelony piętką.

 

- Jak wspominasz swój pierwszy trening z seniorskim zespołem Legii?

- To było dzień po meczach Pucharu Polski - „jedynki" z Widzewem Łódź i „dwójki" z Odrą Opole. Był to tak zwany trening wyrównawczy. O tym, że dostanę szansę trenowania z pierwszym zespołem dowiedziałem się zaraz po meczu z Odrą, jeszcze w szatni, od trenera rezerw Piotra Kobiereckiego.

 

- W swoim nieoficjalnym debiucie w „jedynce" z Legionovią Legionowo zdobyłeś bramkę w ostatnich minutach.

- Takie wydarzenia zapadają w pamięć. Pierwszy mecz na płycie głównej stadionu, choć bez kibiców na trybunach, i tak zrobił na mnie spore wrażenie. Zagrałem całą drugą połowę, sam nie spodziewałem się, że dostanę tyle czasu, by się pokazać. W końcówce zdobyłem bramkę, więc na pewno byłem zadowolony z tego występu. Każdy zawodnik Akademii pracuje po to, by znaleźć się w tym miejscu, w pierwszym zespole. Choć był to tylko sparing, czułem dumę.

Zdjęcie

- Któremu zawodnikowi pierwszego zespołu przyglądałeś się na treningach z największą uwagą?

- Z racji tej samej pozycji najuważniej śledziłem ruchy i boiskowe zachowania Jarka Niezgody. Na pewno mogłem coś wyciągnąć dla siebie z tych obserwacji, zastanowić się nad pewnymi aspektami. Największe wrażenie zrobił na mnie jednak Andre Martins. Jego technika użytkowa i boiskowa inteligencja są na najwyższym poziomie.

 

- Po udanej jesieni w CLJ U18, gdzie strzeliłeś dziewięć goli, awansowałeś do Legii II. W pierwszym meczu, wygranym 1:0 spotkaniu Pucharu Polski z Odrą Opole, niedługo po wejściu na boisko zaliczyłeś asystę przy bramce na wagę awansu do 1/8 finału. Jak wspominasz tamto spotkanie? Dużo telefonów i sms-ów z pochwałami odebrałeś po ostatnim gwizdku sędziego?

- Czułem po tym meczu ogromną radość. Był to mój debiut w seniorskim futbolu, od razu w rozgrywkach Pucharu Polski, i udało mi się pomóc drużynie w zwycięstwie oraz awansie. Pochwał indywidualnych jednak nie było (śmiech). Myślę, że cała nasza przygoda z Pucharem Polski była możliwa dzięki temu, że zarówno każdy z nas z osobna, jak i jako drużyna czuliśmy się mocni, pewni swoich swoich umiejętności. Byliśmy skoncentrowani na sobie, na tym co my możemy zrobić na boisku, a nie na tym, że gramy z pierwszoligowcem. Chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony, ale chcieliśmy też wygrać, niezależnie od tego, że raczej nikt nie uznawał nas za faworytów w tej rywalizacji.

 

- W jaki sposób radzisz sobie z zainteresowaniem otoczenia, z porównaniami do taty i z oczekiwaniami, że osiągniesz przynajmniej tyle, co on?

- Nie odczuwam presji w związku z takimi porównaniami. Piszę swoją własną historię. Na co dzień nie czuję jakiegoś wzmożonego zainteresowania moją osobą, pojawia się ono tylko wtedy, gdy zdobędę bramkę. Ja koncentruję się jednak na swoich celach, nie patrzę na te porównania, mam swoje marzenia, a tata mocno mnie wspiera, bym je zrealizował.

Zdjęcie

- Kto jest Twoim piłkarskim idolem?

- Robert Lewandowski. Bardzo cenię jego profesjonalizm, pracowitość. Stanowi świetny przykład dla młodego zawodnika. Podziwiam też jego spokój w polu karnym, determinację w walce o piłkę czy to, w jaki sposób porusza się po boisku. Światowy top.

 

- Najlepsza rada, jaką kiedykolwiek otrzymałeś?

- Mój tata cały czas mi powtarza: „Synu, nie kombinuj!". Ta rada zapadła mi w pamięć najmocniej (śmiech).

 

- Trzy cechy, które rozwinąłeś w największym stopniu przez ostatni rok?

- Według mnie, najbardziej poprawiłem utrzymanie się przy piłce w grze tyłem do bramki, jestem zdecydowanie lepszy w finalizacji akcji oraz poprawiłem siłę fizyczną, szczególnie w górnych partiach mięśniowych.

 

- Najbardziej pamiętny moment w trakcie Twojego pobytu w Legii?

- W Akademii takim momentem jest wygrane 3:2, półfinałowe starcie z Zagłębiem Lubin w CLJ U17 w poprzednim sezonie. Strzeliłem w nim dwa gola i zaliczyłem asystę. Patrząc ogólnie, najbardziej pamiętnym momentem jest wspomniany sparing „jedynki" i gol przy Ł3.

Zdjęcie

- Co lubisz robić w wolnym czasie?

- Gram na komputerze, głównie w „Football Managera", oraz na Play Station w grę „NBA". Lubię też oglądać seriale na Netflixie czy słuchać muzyki.

 

- Twój sposób na przedmeczową motywację?

- Lubię spokój, odciąć się od świata zewnętrznego słuchając muzyki oraz wizualizować sobie dobre zagrania w nadchodzącym meczu.

 

- Masz jakiś plan B, na wypadek, gdyby nie udało Ci się zostać zawodowym piłkarzem?

- Jeśli zdrowie pozwoli i będę ciężko pracował, wierzę, że zostanę piłkarzem. To mój cel, do którego dążę, ale pan B również mam przygotowany. Jeśli nie gra w piłkę, to na pewno będę chciał zostać przy sporcie.

Zdjęcie

- Jakim typem napastnika chcesz być za kilka lat?

- Napastnika rozlicza się przede wszystkim ze strzelonych goli, więc na pewno chcę być bramkostrzelnym zawodnikiem. Ważne są też umiejętności mądrego poruszania się po boisku oraz utrzymywania się przy piłce.

 

- Liga, do której chciałbyś trafić to...?

- Niemiecka Bundesliga. To dobra liga dla młodych zawodników, a przy tym jest atrakcyjna dla oka. Rywalizacja stoi tam na bardzo wysokim poziomie, śledzę te rozgrywki z wielką uwagą.

 

-Klub, któremu kibicujesz?

- Poza Legią, nie mam takiego jednego, ulubionego zespołu zagranicznego. Po prostu lubię Bundesligę, ale nie potrafię wskazać jednego zespołu, który darzyłbym jakąś wyjątkową sympatią.

 

- Ulubione ćwiczenie na treningu?

- Chyba nie trudno zgadnąć, że wskażę na treningi typowo strzeleckie (śmiech).

 

- W jakich aspektach najbardziej zmieniła się Akademia Legii od dnia, kiedy pojawiłeś się w niej po raz pierwszy?

- Teraz częściej rywalizujemy z zagranicznymi zespołami i wyjeżdżamy na międzynarodowe turnieje. Dla mnie to bardzo ważna zmiana, z perspektywy zawodnika fajnie jest zmierzyć się z rówieśnikami z innego kraju, z innej ligi, szczególnie z drużynami dużych, europejskich marek. Możesz zobaczyć, jak wypadasz na ich tle, nad czym musisz pracować, żeby im dorównać, a w czym jesteś już na ich poziomie. Na pewno działa to na mnie bardzo motywująco, a przy tym mam świadomość, że im częściej grasz z mocnymi, sam też stajesz się mocny, zbliżasz się do ich poziomu. Za chwilę taką największą zmianą będą oczywiście warunki infrastrukturalne. Przeprowadzka do Legia Training Center sprawi, że poziom treningów, jak i całej Akademii mocno pójdzie w górę. Nie możemy się doczekać pierwszego treningu w Książenicach!

Zdjęcie

- Zdążyłeś rozegrać trzy mecze w Legii II. Czym najmocniej różni się gra w „dwójce" od rywalizacji w CLJ U18?

- Chyba największą różnicę odczuwa się w tempie i szybkości gry. W III lidze nie bez znaczenia jest również aspekt fizyczny, na pewno warunki fizyczne odgrywają większą rolę, niż na etapie CLJ. Myślę jednak, że najważniejsza jest wiara we własne umiejętności i pracowitość, a szybko uda się do tych różnic przystosować.

 

- Przez półtora roku pracowałeś z trenerem Grzegorzem Szoką, od zimy - z Piotrem Kobiereckim. Jacy to są trenerzy, więcej ich łączy czy dzieli?

- Obaj są trenerami z dużymi ambicjami i mocnym charakterem. Mają swoje zasady, które trzeba respektować, zaszczepiają w nas głód zwycięstw i chęć walki o najwyższe cele. Przy tym dużą wagę przywiązują do zbudowania dobrych relacji ze swoimi podopiecznymi, sporo z nami rozmawiają.

 

- Twoje największe marzenie?

- Grać zawodowo w piłkę! Zdobyć z Legią mistrzostwo Polski i zagrać z nią w rozgrywkach Champions League, a także strzelać gole w reprezentacji, jeździć z nią na duże turnieje.

Zdjęcie
Udostępnij

Autor

Jakub Wydra/akademia.legia.com

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.