
Legia - Jagiellonia statystycznie: Cztery ciosy i nokaut
Legioniści, niczym mistrz wagi ciężkiej, nokautują kolejnych rywali przy Łazienkowskiej. Tym razem padło na Jagiellonię.
Autor: Kamil Majewski
Fot. Janusz Partyka, Jacek Prondzynski, Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Kamil Majewski
Fot. Janusz Partyka, Jacek Prondzynski, Mateusz Kostrzewa
Legioniści od pierwszego gwizdka Mariusza Złotka zaatakowali swoich przeciwników. Przeprowadzili dwie groźne akcje, a następnie wywalczyli rzut wolny. Valeriane Gvilia dokręcił piłkę w kierunku pola karnego, obrońcy Jagiellonii ją wybili, po czym dopadł do niej Marko Vesović, który uderzył z powietrza, bez przyjęcia. Tor lotu futbolówki zmienił jeszcze Tomas Prikryl i wpadła ona do bramki obok bezradnego Dejana Iliewa. Czarnogórzec zapisał na swoje konto czwarte trafienie w 72 meczu w barwach Legii i co więcej, zaliczył jeden z najlepszych występów, o czym świadczy InStat Index na poziomie 413. To wynik, do którego żaden inny zawodnik we wszystkich piątkowych i sobotnich meczach PKO Ekstraklasy nawet się nie zbliżył. 28-latek stoczył aż 16 pojedynków, z których 13-krotnie wychodził zwycięsko (81% skuteczności), wykonał 50 celnych podań (59 prób, 85% skuteczności), osiągnął stuprocentową skuteczność w dryblingu (3/3), powodzeniem kończyło się cztery z pięciu prób odbiorów (80% skuteczności). Po nie najlepszym spotkaniu z Rakowem Częstochowa Vesović w pełni zrehabilitował się i walnie przyczynił do triumfu swojego zespołu.

Wyżej, stroną Czarnogórca, biegał Arvydas Novikovas. Były zawodnik Jagiellonii od początku pobytu w Legii boryka się z problemami. Początkowo nie potrafił ustabilizować formy, a pod koniec poprzedniego roku musiał także przejść zabieg ablacji serca. Występem przeciwko swoim byłym kolegom udowodnił jednak, że jego dyspozycja rośnie. Był niezwykle aktywny, wykonał najwięcej sprintów (21) oraz przyspieszeń (81), a przede wszystkim, w 30. minucie, idealnie dośrodkował w pole karne, umożliwiając tym samym Jose Kante strzelenie drugiego gola w tym meczu. Tak efektywna postawa obu zawodników występujących na prawej flance pozwoliła legionistom na częste ataki w tym sektorze. Aż 6 z 33 prób (18% skuteczności) pozwoliło na stworzenie zagrożenia. Do tego wszystkiego Vesović i Novikovas dołożyli skuteczną pracę w obronie, bowiem lewoskrzydłowi Jagiellonii, z 32 prób ataków, sukcesem zakończyli zaledwie trzy (9% skuteczności). Obaj zawodnicy wspierani byli przez Pawła Wszołka, który w trakcie spotkania często wymieniał się pozycjami z litewskim zawodnikiem. Ten z kolei rozwinął największą prędkość (33,28 km/h). To tylko potwierdza, jakim wachlarzem możliwości może pochwalić się obecnie Aleksandar Vuković. Wielu z jego podopiecznych cechuje się dużą uniwersalnością, a duet skrzydłowych warszawskiej Legii jest tego najlepszym przykładem.

Kolejny dobry występ zaliczył także Jose Kante. Gwinejczyk nie zwalnia tempa, strzelił kolejne dwa gole i łącznie w tym sezonie może pochwalić się już 10 ligowymi trafieniami. W 30. minucie bez najmniejszych problemów wykorzystał dośrodkowanie Arvydasa Novikovasa, zaś w 57. jakimś cudem wepchnął piłkę do bramki strzeżonej przez Dejana Iliewa w ogromnym zamieszaniu. Łącznie napastnik Wojskowych oddał trzy strzały (100% celności). Raz sfaulował, dwukrotnie sam powstrzymywany był niezgodnie z przepisami, cztery razy sędziowie liniowi łapali go na spalonym. W 77. minucie zastąpił go Tomas Pekhart, czyli najnowszy nabytek warszawskiego klubu. Czech w swoim debiucie przedstawił się warszawskiej publiczności w najlepszy możliwy sposób. W 13 minut zdążył oddać dwa strzały. Pierwszy z nich był groźny, lecz niecelny, drugi za to pozwolił mu po raz pierwszy świętować trafienie w koszulce z „eLką” na piersi. Oby tak dalej!

Na półtorej godziny przed rozpoczęciem meczu trener Aleksandar Vuković zaskoczył opinię publiczną, bowiem do gry od pierwszej minuty, kosztem Andre Martinsa, awizował Valeriana Gvilię. Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec wytłumaczył, czym kierował się przy podejmowaniu tej decyzji, finalnie jednak okazało się, że zmiana w środku pola nie wpłynęła w żaden sposób na jakość gry Wojskowych. Gruzin przebył największy dystans ze wszystkich piłkarzy Legii (12,17 km) i do spółki z Domagojem Antoliciem doskonale wywiązał się ze swoich obowiązków, w pełni kontrolując tempo meczu. Legioniści wymienili aż 497 podań, z czego 406 było podaniami celnymi (82% celności). Osiągnęli również przewagę w posiadaniu piłki (52-48) i tylko w trakcie pierwszego kwadransa drugiej połowy pozwolili rywalom dłużej utrzymać się z futbolówką przy nodze. 62 razy Legia przeprowadzała atak pozycyjny (10% skuteczności), 14 razy atakowała zaś z kontry (29% skuteczności). Dziewięciokrotnie gospodarze podejmowali się próby ataku środkiem pola i aż trzykrotnie udało im się stworzyć z tego zagrożenie pod bramką rywali. Rywale zostawiali legionistom bardzo dużo przestrzeni, co przełożyło się na liczbę przebiegniętych kilometrów. Wojskowi przebyli aż 117,09 km, wykonali 134 sprinty (2,55 km) oraz 606 przyspieszeń (8,26 km).

Wysokie zwycięstwo nad Jagiellonią pozwoliło Legii zachować pozycję lidera PKO Ekstraklasy, a w obliczu porażki Cracovii w Gliwicach, również na odskoczenie na trzy punkty. W najbliższą sobotę Wojskowi zmierzą się właśnie z tym rywalem. Jeśli uda im się podtrzymać tak dobrą formę na własnym stadionie, o rezultat tego spotkania możemy być spokojni.
Informacje pochodzą z oficjalnych statystyk dostarczanych przez Ekstraklasę S.A.

Autor
Kamil Majewski