Z cyklu LegiaRetro (35): 95 lat temu w Krakowie
Dziś w cyklu LegiaRetro przedstawiamy zdjęcie z roku 1930. 14-letnia wówczas Legia mierzyła się na wyjeździe z 24-letnią Cracovią. Było to piąte starcie pomiędzy tymi drużynami w historii.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
Na naszej fotografii fragment meczu, który odbył się z 18 maja 1930 roku na stadionie w Krakowie. O piłkę pod bramką Legii walczą zawodnicy obydwu drużyn. Z prawej strony przygląda się im Henryk Martyna, który z racji swojej postury nie angażował się zbytnio w pojedynki powietrzne. Nie znaczy to jednak, że nie był doskonałym obrońcą (a nawet napastnikiem), zarówno w Legii, jak i reprezentacji Polski.
Widoczny na zdjęciu stadion Cracovii powstał w 1912 roku. Na początku istnienia dość często był modernizowany, a kolejnej większej przebudowy dokonano pięć lat przed opisywanym przez nas meczem - w roku 1925. Niedługo później stadion ów został zalany w wyniku powodzi i znów wymagał rekonstrukcji. W maju 1930 roku gospodarze, prowadzeni wówczas przez trenera Józefa Kałużę (dziś obiekt „Pasów” znajduje się przy ulicy noszącej jego imię) mierzyli się z Legią, którą przewodził z kolei szkoleniowiec z Węgier - Elemer Kovacs. Wojskowi zwyciężyli 3:2 i była to pierwsza w historii ligowa wygrana z Cracovią na jej terenie.
Tak mecz opisywali żurnaliści „Przeglądu Sportowego” z maja 1930 roku (zachowano oryginalną pisownię): „Zainteresowanie tem spotkaniem ze względu na czołowe miejsce Cracovii w Lidze, dobrą formę drużyny stołecznej i dreszczyk emocji, jaki zawsze wywoływała gra jej trójki środkowej, oraz obrońców, uwidoczniło się w rekordowej liczbie (około 10 000) publiczności zgromadzonej na boisku. Drużyna stołeczna nie tylko że zdobyła pełny sukces swoją piękną grą, swojemi cyzelowanemi podaniami w formie aplauzu ze strony widzów, ale wywiozła dwa cenne punkty, które przy większej dozie spokoju i opanowania nerwów białoczerwonych nie byłyby do zdobycia. Ogólny podziw wywoływała piękna acz nie zawsze skuteczna gra ataku Legji, przedewszystkiem trójki środkowej. Łańko i Ciszewski przewyższali resztę współgrających, większą ruchliwością, a ostatnie zagranie Łańki i zdobycie bramki należało do najładniejszych pociągnięć dnia. Ciszewski zbyt dużo zagrywał Cicheckim, który nie jest jeszcze w formie i w stosunku do reszty ataku grał najsłabiej, a Nawrot oddał zaledwie dwa strzały na bramkę gospodarzy, co jaskrawo świadczy o małej inicjatywie strzałowej tego gracza. Przeździecki zadowolił acz nie zastąpił biegiem i taktyką Wypijewskiego. Atak Legji w polu doskonały, zatrzymywał się na linji pola karnego. Wadą, której się jeszcze wojskowi nie wyzbyli, jest hiperkombinacja. Przebojów żadnych nie można im przypisać, doskonała technika i zmęczenie przeciwnika zastąpiły brak ruchliwości po pauzie. W pomocy najlepszym był Cebulak, przewyższający taktycznie, a także wytrzymałością swoje vis-a-vis. Szaler trzymał nieźle Sperlinga, a Przeździecki sekundował Ziemianowi w unieszkodliwianiu Rusinka. Najlepszy w obronie był Martyna, władający świetnemi wykopami. Ziemian miał nie byle jaki orzech do zgryzienia z Rusinkiem, ale też ofiarnością przewyższał Martynę. (...) Tak dobrze grającego Skwarczyńskiego nie miał Kraków sposobności oglądać. Wyłapanie z górnego narożnika piłki, strzelonej przez Przeździeckiego uratowało wojskowych od samobójczej bramki i kto wie, czy nie od przegrania meczu, lecz spowodowało kontuzję ofiarnego bramkarza w zderzeniu z poprzeczką. Tego, w czem celowała Legja, brakło drużynie białoczerwonych. Kałuża okazuje się dotychczas nie do zastąpienia. Brak zgrania w ataku i brak myślowych akcyj nie mogła zastąpić szybkość Rusinka, ani technika Kossoka, Sperlinga, czy Malczyka. Kossok nie miał swojego dnia, jego driblingi kończyły się na dobrej obronie Legji. Mitusiński posiada jeszcze zbyt dużo cech gracza A-klasowej drużyny, przebojowość Rusinka ograniczała obrona wojskowych. Sperling nie posiada jeszcze formy i centry jego zawodziły dość często. Malczyk grał zadawalająco, a zdobyta przez niego bramka, była kunsztem piłkarskim. Najlepszą częścią drużyny krakowskiej była obrona i bramkarz. Zastawniak, mimo samobójczej bramki nie ustępował Lasocie, grającemu po dwutygodniowej przerwie. Gra pomocy wypadła dość słabo. Zawiódł wybitnie Mysiak (zwłaszcza po pauzie) równie jak i Ptak, starający się błędnie zresztą obstawiać trójkę środkową, przez co pozostawały wolne skrzydła Legji. Chruścińskiego wypompowała gra trójki środkowej, to też po pauzie przy wybitnem przemęczeniu, interwencje jego były mało skuteczne. Otfinowski obronił karnego, egzekwowanego przez Martynę, gra jego zadowoliła w zupełności, acz strzał Przeździeckiego był do chwycenia. (...) W pierwszej minucie po ładnym ataku Cracovii Kossok strzela lekko w ręce Skwarczyńskiemu. Po identycznej akcji w 5 min. ponawia Kossok próbę strzelenia, lecz piłka mija bramkę. 9 minuta przynosi strzał Mitusińskiego w poprzeczkę. Następuje okres ataków, przerywanych dość często rzutami wolnemi. Ładny strzał Kossoka głową po kornerze łapie przytomnie Skwarczyński. Legja zaczyna przeważać. W 32 minucie piłka przechodzi do Nawrota - do Przeździeckiego, który po krótkim biegu ostrym strzałem z 30-stu metrów zdobywa pierwszą bramkę, zupełnie zresztą niespodzianie. 40 min.: Rusinek egzekwuje rzut wolny, który Kozok główkuje w aut. Po pauzie - gra ostra obfituje w większą ilość skutecznych akcji i przynosi w drugiej minucie drugi punkt Legji: samobójczą bramkę Zastawniaka, plasującego piłkę odebraną Ciszewskiemu w róg bramki. To niefortunne podanie przez Zastawniaka Otfinowskiemu - peszy mocno drużynę Cracovii, która zaczyna grać nerwowo i dość chaotycznie. (...) Przewaga Legji przerywana bywa groźnemi atakami gospodarzy. Rzut karny za pchnięcie Sperlinga przez Martynę na polu karnem - zamienia Kozok w I bramkę. Martyna egzekwuje w 18 min. - karnego za rękę Mysiaka. Strzał wspaniale paruje Otfinowski. Cracovia atakuje, Kozok inicjuje przez Rusinka przeboje. Tymczasem Przeździecki II strzela do własnej bramki. Heroiczna obrona narażającego się Skwarczyńskiego wywołuje entuzjazm widowni. 29 minuta przynosi wyrównanie: Malczyk dostaje piłkę od Kossoka i walcząc z Ziemianem strzela obok wylatującego Skwarczyńskiego. W 38-ei minucie śliczną centrę Cicheckiego łapie Łańko i strzela zwycięską bramkę dnia, ustalając wynik 3:2”.
Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy jeszcze składy obydwu drużyn walczących w tym spotkaniu. Legja: Skwarczyński, Martyna, Ziemian, Szaler, Cebulak, Przeździecki II, Cichecki, Ciszewski, Łańko, Nawrot, Przeździecki I, zaś Cracovia: Otfinowski, Lasota, Zastawniak, Ptak, Chruściński, Mysiak, Rusinek, Malczyk, Mitusiński, Kossok, Sperling. Obydwa zespoły grały w ustawieniu 2-3-5.
Autor
Janusz Partyka