Z cyklu LegiaRetro (5): Ostatni tytuł mistrzowski hokeistów Legii
Legia Warszawa była czołową drużyną lat 50. i 60. XX wieku w hokeju na lodzie. Sezon 1966/67 rozpoczął się dla Legii pechowo. Z powodu choroby Wojskowi zostali w pewnym momencie bez trenera, ale drużynę ostatecznie przejął były bramkarz Edward Kocząb i... wywalczył z nią ostatnie jak do tej pory mistrzostwo Polski dla Legii!
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
Legia Warszawa była czołową drużyną lat 50. i 60. XX wieku w hokeju na lodzie. Sezon 1966/67 rozpoczął się dla Legii pechowo. Z powodu choroby Wojskowi zostali w pewnym momencie bez trenera, ale drużynę ostatecznie przejął były bramkarz Edward Kocząb i... wywalczył z nią ostatnie jak do tej pory mistrzostwo Polski dla Legii!
Legia Warszawa w pewnym momencie była hokejową potęgą. To trzynastokrotny mistrz Polski (1933, 1951, 1952, 1953, 1954, 1955, 1956, 1957, 1959, 1961, 1963, 1964, 1967) i czołowa polska drużyna lat 50. i 60. Ostatnie mistrzostwo Polski Wojskowi zdobyli jednak bardzo dawno, bo w 1967 roku. Oto jak opisują to wydarzenie autorzy Księgi Stulecia Legii Warszawa: „Sezon 1966/67 rozpoczął się dla Legii nieszczególnie, ponieważ z powodu choroby Antoniego Haukvica zespół został bez trenera. Wcześniej do Łodzi 'wypożyczono' Mariana Jeżaka, byłego selekcjonera, z kolei Mieczysław Palus, wcześniejszy opiekun drużyny, po trzech latach pracy z rezerwami odszedł na rok do Baildonu Katowice. Trzeba było kombinować. Ostatecznie ekipę przejął były bramkarz Edward Kocząb i... wywalczył z nią ostatnie jak do tej pory mistrzostwo Polski dla Legii!”.
Hokeiści Wojskowych wygrali ligę dość pewnie. Po rundzie zasadniczej prowadzili trzema punktami nad GKS Katowice i z taką samą różnicą zakończyli fazę finałową. Radość potęgował fakt, że najlepszym strzelcem drużyny okazał się Józef Manowski (32 gole), a zwycięzcą klasyfikacji kanadyjskiej został legionista Włodzimierz Komorski (26 goli i 25 asyst). „Podporą drużyny byli też starzy wyjadacze, tacy jak Szymon Janiczko (zdobył wtedy 11. tytuł mistrzowski, co jest klubowym rekordem), Bronisław Gosztyła, Józef Kurek i Zbigniew Skotnicki oraz ściągnięty do wojska z ŁKS Łódź nowotarżanin Stanisław Fryźlewicz. Nagrodę za mistrzostwo stanowił w następnym sezonie pierwszy w historii sekcji występ w Pucharze Europy. Niestety, legioniści spisali się gorzej niż we wcześniejszych latach GKS i Podhale i odpadli już w I rundzie. Trzeba jednak dodać, że wylosowali na początek o wiele trudniejszego przeciwnika - mistrza Finlandii HC Ässät Pori. Dodatkowo kierownictwo sekcji samo pozbawiło się atutu własnego boiska - ze względów oszczędnościowych oba mecze odbyły się na terenie rywala, który złożył korzystną propozycję. Porażki 3:6 i 1:6 nie mogły więc nikogo dziwić. Decyzja o rozegraniu spotkań na boisku rywala była jednak częściowo uzasadniona, jesienią bowiem trwały prace związane z całkowitym zadaszeniem Torwaru (do tej pory dach obejmował tylko trybuny). Wydatnie zwiększyło to komfort oglądania meczów, co w początkowym okresie wpłynęło na wzrost frekwencji. Nie na długo jednak, bo w ślad za poprawą bazy nie poszły wyniki. Sezon zaczął się od niepowodzenia i tak też się skończył. Już po rundzie zasadniczej było wiadomo, że legioniści nie obronią tytułu, mieli bowiem aż 20 punktów straty do GKS Katowice. Faza finałowa była jeszcze gorsza – zespół spadł z 3. na 4. miejsce. Po raz pierwszy od 17 lat wojskowi nie zdobyli medalu - jak się później okazało, nie udało się to już nigdy. Wówczas jednak postanowiono przebudować drużynę. Przede wszystkim odmłodzić – st. sierż. Janiczko miał już 38 lat, z których 17 spędził w Legii i wojsku, Skotnicki i Kurek – po 35, a Manowski i por. Gosztyła - po 33. Gdy po sezonie zespół objął trener Jeżak, ich dawny kolega z tafli, wszystkim podziękował za współpracę. Do cywila odeszli też Fryźlewicz, Józef Słowakiewicz i kilku innych graczy. Trzon zespołu mieli odtąd tworzyć warszawiacy, wychowankowie Legii - m.in. reprezentant Polski Komorski oraz bracia Wojciech i Mieczysław Kaczorkowie. Efekt tej rewolucji był jednak opłakany. W 1969 roku Wojskowi zajęli przedostatnie, 9. miejsce w lidze, wyprzedzając jedynie zdecydowanie najsłabszego Włókniarza Zgierz. Brakowało doświadczenia Janiczki i spółki. Ten fakt najbardziej zaważył na konstrukcji zespołu. Byli to zawodnicy, od których młodzież czerpała wiedzę, byli wzorem dla młodych zawodników. Zabrakło trzonu zespołu, przychodzili nowi zawodnicy z zewnątrz. Do zespołu weszli wychowankowie klubu. Nastąpiły radykalne zmiany i straciliśmy swój styl jako zespół - mówił po latach Komorski w wywiadzie dla serwisu legionisci.com. W kolejnych sezonach było nieco lepiej - Legia zajęła 5. i 7. miejsce. Do najlepszych brakowało jednak bardzo dużo i nie pomogło wcielanie do wojska zdolnych hokeistów Podhala - Mieczysława Jaskierskiego, Andrzeja Słowakiewicza czy Andrzeja Iskrzyckiego” - czytamy na stronach Księgi.
Na zdjęciu trening hokeistów Legii pod koniec lat 60. na warszawskim Torwarze.
Autor
Janusz Partyka