
LegiaRetro (50): Podporucznik Deyna
Dziś w cyklu LegiaRetro przedstawiamy zdjęcie z archiwum fotograficznego Wiktora Bołby z 12 października 1974 roku. Po zakończeniu czynnej służby wojskowej w Legii, Kazimierz Deyna zdecydował się na etat zawodowego żołnierza, co oznaczało kontynuowanie dalszej kariery w klubie z Łazienkowskiej.
Autor: Wiktor Bołba, JP
Fot. Archiwum Wiktora Bołby
- Udostępnij
Autor: Wiktor Bołba, JP
Fot. Archiwum Wiktora Bołby

Po zakończeniu okresu czynnej służby wojskowej, którą Kazimierz Deyna odbywał w Legii, zdecydował się on na etat zawodowego żołnierza. Oznaczało to kontynuowanie dalszej kariery piłkarskiej w wojskowym klubie. Od tego czasu miernikiem wszelkich awansów Kazimierza Deyny nie były zasługi na polu służby wojskowej, tylko osiągnięcia uzyskane na zielonej murawie. Tak poprzez stopień starszego kaprala doszedł do stopnia chorążego Ludowego Wojska Polskiego.
W okresie, kiedy chorąży Kazimierz Deyna był już uznanym wirtuozem światowych stadionów, grupa bardzo oddanych działaczy Legii Warszawa, na czele z Sekretarzem Generalnym klubu płk. Kazimierzem Konarskim, w uznaniu zdobytych medali - olimpijskiego i mistrzostw świata - postanowiła w formie nagrody wystąpić do Ministra Obrony Narodowej gen. Wojciecha Jaruzelskiego o awans na stopień oficerski. „Ponieważ ja byłem szefem klubu i często kontaktowałem się z najwyższym przełożonym wojsk, skorzystałem z okazji jego odwiedzin na naszej pływalni i przedstawiłem gen. Jaruzelskiemu naszą myśl i intencję nadania awansu na stopień oficerski Kazimierzowi Deynie. Po czym zapytałem generała, co sądzi o naszym pomyśle. Gen. Jaruzelski odpowiedział, że jak najbardziej poprze nasz zamysł” - mówił w wywiadzie dla „Naszej Legii” płk. Kazimierz Konarski. Jednak dla Jaruzelskiego ważnym warunkiem nadania Deynie stopnia oficerskiego pozostawało jego wykształcenie. „Róbcie wszystko, żeby to się ziściło. Tylko pamiętajcie, on musi zdobyć wykształcenie średnie. W przeciwnym wypadku ja nie poprę wniosku o awans” - miał powiedzieć generał.
Mając przyzwolenie Jaruzelskiego płk Konarski wezwał na rozmowę Kazimierza Deynę, podczas której przedstawił swój plan i warunek generała. Po wysłuchaniu pułkownika Kazimierz Deyna nie wahając się odparł, że się poddaje i jest gotowy na podjęcie nauki w celu uzupełnienia wykształcenia. Zwrócił jednak uwagę, że wyczynowe uprawianie sportu w dużym stopniu utrudnia naukę. Ciągłe zgrupowania, treningi i mecze, pochłaniają tak dużo czasu, którego niewiele pozostaje na ślęczenie nad książkami i pogłębianie wiedzy. Oczywiście, szefowie klubu zdawali sobie z tego doskonale sprawę, dlatego postanowili nawiązać kontakt z dyrektorem sportowej szkoły III Korespondencyjnego LO mgr. Lucjanem Franczukiem, by wspólnie wypracować taką formę, która umożliwiałaby podjęcie nauki Kazimierzowi Deynie. Ponieważ Kazik był pilnym uczniem, a wymagania edukacyjne wobec niego były niezbyt wysokich lotów, w niedługim czasie mógł się poszczycić uzyskaniem dyplomu ukończenia szkoły średniej. Wobec takiej sytuacji płk. Kazimierz Konarski już bez przeszkód mógł wystąpić do zwierzchnika wojsk z wnioskiem o przyznanie piłkarzowi stopnia oficerskiego w randze podporucznika, co też niezwłocznie uczynił.
Datę awansu wyznaczono na dzień 12 października 1974 roku, podczas akademii z okazji 31. Rocznicy powstania Ludowego Wojska Polskiego. Gdy wszystko było już przygotowane, okazało się, że żołnierz Kazimierz Deyna... nie posiada munduru. Będąc uznanym sportowcem miał niewiele okazji paradowania w mundurze, więc w trybie szybkim, z czym w wojskowym klubie nie było kłopotu, zorganizowano odpowiedni strój. Kłopot natomiast był z... fryzurą żołnierza. Kazimierz Deyna miał jak na oficera zbyt długie włosy, a za żadne skarby nie chciał dać się namówić na wizytę u fryzjera. Ponieważ w wojsku obowiązują dyscyplina i odpowiednie zapisy regulaminów, przełożeni Kazika, by jako tako wyjść z opresji, zdecydowali się na dokonanie pewnego retuszu. Mianowicie namoczono jego włosy, co sprawiało złudzenie krótszej fryzury. Tak przygotowany Kazimierz Deyna, na uroczystej zbiórce, która miała miejsce w świetlicy budynku klubowego pod trybuną krytą Stadionu Wojska Polskiego, został mianowany do stopnia podporucznika LWP.
Chociaż Kazimierz Deyna jak ognia unikał wszelkich publicznych wystąpień i bardzo się przed nimi bronił, tym razem dał się namówić do wygłoszenia kilku słów. Według opinii naocznych świadków ceremonii, wbrew wszelkim obawom, wyszło mu to całkiem dobrze. Po oficjalnej ceremonii, kiedy awans Kazimierza Deyny na stopień podporucznika stał się faktem, w rozmowie z płk. Konarskim stwierdził: „Panie pułkowniku, ja się nie spodziewałem, że to się jednak uda. Tylko, jak to ludzie odbiorą?”. By rozwiać wszelkie obawy pułkownik Konarski zwracając się do piłkarza, powiedział: „Kazimierz, nie martw się, jesteś idolem, wszyscy uważają cię za najlepszego i tak to odbiorą”. Miał racje, ponieważ były to czasy, w których mało kogo interesowały jakiekolwiek zakulisowe sprawy. Kibice i miłośnicy talentu Kazimierza Deyny, byli przede wszystkim zainteresowani jego postawą na boisku.
Autor
Wiktor Bołba, JP