LegiaRetro (8): „Hama”, znów to zrobiłeś! - Legia Warszawa
Plus500
LegiaRetro (8): „Hama”, znów to zrobiłeś!

LegiaRetro (8): „Hama”, znów to zrobiłeś!

Dziś mało odstępstwo od reguły i kultowa już fotografia zrobiona zaledwie trzy lata temu. Są zdjęcia, które mówią więcej niż tysiąc słów. Dziś jedno z nich - kadr z kwietnia 2017 roku, zrobiony tuż po zwycięskim golu Kaspera Hamalainena dla Legii na stadionie w Poznaniu. Mecze Legii z Lechem niosą w sobie olbrzymie pokłady emocji, a rywalizacja obydwu drużyn elektryzuje całą piłkarską Polskę.

Autor: Janusz Partyka

Fot. Jacek Prondzynski

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Janusz Partyka

Fot. Jacek Prondzynski

Zdjęcie

Na zdjęciu Jacka Prondzynskiego z 94. minuty meczu Lecha z Legią zawarte jest wszystko - olbrzymie emocje, zmęczenie, radość jednych i smutek drugich, a przy tym powściągliwość w owych emocjach bohatera ostatniej, decydującej akcji Kaspera Hamalainena, który wcześniej występował w barwach pogrążonej na zdjęciu drużyny rywala. 9 kwietnia 2017 roku Legia w dramatycznych okolicznościach pokonała Lecha przy Bułgarskiej 2:1 właśnie po golu Fina, co znacznie przybliżyło ją do tytułu mistrza Polski w sezonie 2016/2017. Triumf jednych i dramat drugich - taka właśnie jest piłka nożna.

 

„Ten moment będę pamiętał do końca życia. Satysfakcja jest też ciut większa, bo w przeciwieństwie do spotkania w Warszawie nie strzeliłem gola ze spalonego. (...) Mogę powiedzieć o sobie, że w meczach z Lechem jestem jokerem Legii. To niesamowite uczucie zwłaszcza, że w starciu z poznaniakami strzeliłem gola drugi raz z rzędu. Ważny gol, ważna wygrana. Oby tak dalej. (...) Ktoś mógłby stwierdzić, że na boisko powinienem wchodzić tylko w meczach z Lechem. Z drugiej strony muszę przyznać, że w obu spotkaniach miałem sporo szczęścia - byłem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. (...) Co powiedział mi trener Magiera przed wejściem na boisko? 'Good luck, powodzenia'. Cieszę się, że spełniłem jego oczekiwania. Nie miałem nic do udowodnienia kibicom z Poznania, bo ta historia już mnie nie zajmuje. Takie sytuacje w futbolu po prostu się zdarzają. Rozmawiałem z kilkoma zawodnikami Lecha przed meczem, wciąż mam w nich przyjaciół” - powiedział po meczu z Lechem legionista Kasper Hamalainen.

 

„Co za mecz! Hama uciszył Poznań!” - taki tytuł pomeczowej relacji daliśmy na Legia.com 7 kwietnia 2017 roku. „Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Lecha Poznań 2:1 po golach Macieja Dąbrowskiego i Kaspra Hamalainena! Trener Magiera dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie na Lecha w stosunku do spotkania z Pogonią Szczecin - Kubę Rzeźniczaka zastąpił Michał Pazdan, który nie mógł zagrać przeciwko Portowcom z powodu kontuzji. W napadzie ponownie zagrał jeden z bohaterów ostatnich tygodni - Michał Kucharczyk. Lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy przez kilka pierwszych minut zamknęli legionistów na ich połowie. Dobrze spisywali się jednak nasi obrońcy, więc Lech mimo przewagi nie oddał ani jednego groźnego strzału, choć był blisko - na szczęście piłka po dośrodkowaniu Kostevycha padła łupem Michała Pazdana. Potem do głosu doszli legioniści. Najpierw znakomitą okazję wypracował sobie Odjidja, który minął Bednarka, wpadł w pole karne, ale niestety strzelił prosto w Putnockiego. Chwilę później z drugiej strony 'szesnastki' bardzo mocno uderzył Kucharczyk, ale ponownie górą był bramkarz Lecha, choć niewiele brakowało, a futbolówka wpadłaby do siatki między jego nogami. W 38. minucie lechici stworzyli swoją najgroźniejszą sytuację przed przerwą - piłkę w polu karnym dostał Gajos, przymierzył po długim słupku, ale fantastyczną interwencją popisał się Arek Malarz. Już w doliczonym czasie gry bliscy wyjścia na prowadzenie byli jednak Wojskowi. Niestety piłka po strzale głową Radovicia trafiła w poprzeczkę. Drugą połowę Legia rozpoczęła bez zmian w składzie, a pierwsze minuty należały do Lecha. Najlepszą sytuację miał Tomasz Kędziora. Po rzucie rożnym piłka minęła wszystkich zawodników w polu karnym i spadła pod nogi lewego obrońcy gospodarzy, który nie trafił jednak do pustej bramki.

Druga połowa nie dorównywała pierwszej pod względem liczby sytuacji podbramkowych. Po przerwie gra częściej toczyła się w środku pola, było więcej walki i fauli. Trener Magiera w 58. minucie dokonał pierwszej zmiany, wprowadzając Dominika Nagya za Guilherme. Węgier wniósł trochę ożywienia i już chwilę po wejściu na boisko oddał groźny strzał. W 82. minucie Michał Kopczyński sfaulował jednego z lechitów po prawej stronie boiska, niedaleko pola karnego. Dokładne dośrodkowanie z rzutu wolnego na głowę dostał Tomasz Kędziora, który otworzył wynik meczu. Legioniści nie zamierzali się jednak poddawać. Już pięć minut później po wrzucie piłki z rzutu z autu przez Jędrzejczyka piłka spadła w polu karnym pod nogi Maćka Dąbrowskiego, który zachował się jak rasowy snajper i trafił na 1:1. To jednak nie było wszystko... W ostatniej akcji meczu Adam Hlousek pognał na pełnej prędkości lewym skrzydłem, dośrodkował dokładnie w pole karne, tam najwyżej do piłki wyskoczył Kasper Hamalainen (wprowadzony na boisko w 85. minucie) i zdobył zwycięską bramkę dla Wojskowych! Tak jak jesienią przy Łazienkowskiej! Brawo, drużyna!” - pisaliśmy wiosną 2017 roku.

Udostępnij

Autor

Janusz Partyka

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.