
Lider lepszy od Mistrza. Legia - Górnik 1:3
Legia Warszawa przegrała w piłkarskim klasyku z Górnikiem Zabrze w 4. kolejce PKO Ekstraklasy 1:3. Jedynego gola dla Wojskowych strzelił w drugiej połowie Bartosz Slisz.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Mateusz Kostrzewa
Piłkarze Górnika Zabrze przyjechali do Warszawy zmotywowani trzema zwycięstwami w trzech pierwszych kolejkach, czego efektem pozycja lidera PKO Ekstraklasy. Jak zgodnie zapowiadali przed meczem przyjechali także po trzy punkty. - Na pewno doceniamy klasę rywala i to jak Górnik zaczął ten sezon. W tej lidze nic nie może mnie zaskoczyć, więc jestem świadom tego, że drużyna z dolnej ósemki może wygrać trzy mecze i pokazać, że linia między górą a dołem tabeli jest bardzo cienka - mówił z kolei na dzień przed meczem szkoleniowiec Wojskowych Aleksandar Vuković. W porównaniu ze zwycięskim spotkaniem sprzed tygodnia w Płocku trener Legii dokonał dwóch korekt w składzie - na prawej stronie obrony narzekającego na lekki uraz Michała Karbownika zastąpił Paweł Stolarski, zaś w miejsce Andre Martinsa od pierwszej minuty wyszedł Domagoj Antolić. Górnik od początku wyglądał tak, jakby... wyszedł po swoje. Piłkarze z Górnego Śląska biegali na całym boisku dając Legii niewiele miejsca na rozegranie piłki. Wydawało się nieraz, że na 10 metrach jest pół drużyny rywala. Nie ma co owijać w bawełnę, przy Ł3 zaczęło się od trzęsienia ziemi. Wysoki pressing Górnika wymuszał na legionistach błędy. Tak się stało w 4. minucie. Popełnił go Artur Boruc, który wybił piłkę za krótko. Przejął futbolówkę Manneh, który zagrał do Jimeneza, ten piętką do Nowaka, a ten z kolei idealnie obsłużył Sobczyka. 1:0 dla Górnika po naprawdę świetnej akcji i zimny prysznic dla Wojskowych, którzy co prawda chcięli się szybko odgryźć, ale brakowało konkretów.
Górnik także poszedł za ciosem. W 6. minucie potężne uderzenie Sobczyka poszybowało minimalnie obok okienka bramki Boruca. Legia wciąż grała niedokładnie, a Górnik wciąż wysoko atakował. W 9. minucie Antolić zacentrował z rzutu rożnego, ale Remy głową uderzył za słabo. Dwie minuty później znów groźnie strzelał Jimenez, ale tym razem znakomicie obronił bramkarz Legii wybijając piłkę na korner. Górnik wciąż atakował z niezwykłą lekkością. W 17. minucie Sobczyk pomknął prawą stroną, wpadł w pole karne i wycofał piłkę do Nowaka, który z najbliższej odległości podwyższył na 2:0. Kolejne tąpnięcie przy Ł3 stało się faktem. Zdawało się jednak, że ten drugi cios... obudził legionistów, którzy wreszcie zaczęli konstruować akcje w ofensywie. Aktywni byli Kapustka i Luquinhas, często do akcji lewym skrzydłem włączał się Mladenović. W 19. minucie próbował Kante, ale niecelnie. W 22. minucie z siedmiu metrów uderzał Mladenović, ale Chudy kapitalnie obronił. Dwie minuty później znów Kante uwolnił się spod pressingu i znalazł się sam na sam z Chudym. Bramkarz Górnika znów był jednak górą. Legia atakowała, ale nie były to stuprocentowe okazje. Czyba że nazwać tak tę z 41. minuty, kiedy w polu karnym znalazł się Pekhart. Za dużo jednak kombinował, odbita piłka trafiła pod nogi Luqinhasa, a jego strzał został wybroniony przez obrońców rywala. Na przerwę legioniści schodzili z wynikiem 0:2.
W przerwie trener Vuković dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Lopes i Wszołek, na ławce zostali zaś Kapustka i Pekhart. Legia znów zaczęła niedokładnie w środku pola i w 47. minucie skorzystał z tego Jimenez. Napastnik Górnika pomknął lewą stroną, minął zwodem w polu karnym Jędrzejczyka i uderzył po krótkim rogu pod poprzeczkę. Boruc był bez szans. W 51. minucie Antolić zacentrował w pole karne z lewej strony, ale Chudy uprzedził Wszołka. Trzy minuty później Luquinhas znakomicie podał na prawą stronę do Wszołka, ten wypuścił w pole karne Lopesa, który bez pardonu został powalony przez Wiśniewskiego. Arbiter wskazał na „jedenastkę”, ale po analizie VAR zmienił decyzję i podyktował... rzut wolny z linii 16 metrów. Antolić spróbował więc uderzyć piłkę z kilku metrów dalej niż ustawiał ją minutę wcześniej. Futbolówka poleciała nad murem, ale i nad poprzeczką. Legia złapała jednak wiatr w żagle, rywale zaś cofnęli się na własną połowę. W 60. minucie wreszcie legioniści strzelili gola. Wszołek dostał podanie od Stolarskiego, wspaniale pociągnął prawą stroną i wycofał na 10 metr do Slisza. Ten plasowanym strzałem umieścił piłkę w siatce tuż przy prawym słupku Chudego. 1:3, a Slisz zanotował debiutanckie trafienie w barwach Legii. Wojskowi poczuli krew i nacierali na bramkę zabrzan, ale byli mało precyzyjni w swoich poczynaniach. Świetną zmianę dał Wszołek, który starał się rozrywać defensywę gości. W 67. minucie nieudaną próbę zaliczył Slisz, który zdecydował się na indywidualne zakończenie akcji, lecz przeniósł piłkę nad poprzeczką. Przez kolejne minuty mecz toczył się w nieco wolniejszym tempie, a ataki Legii rozbijane były kilkanaście metrów przed bramką. Goście wygasili swoje ataki, ale nikt się specjalnie temu nie dziwił. Z kolei często swoje próby na spalonym kończył Lopes. W 84. minucie w pole karne Legii wpadł Jimenez, który wszedł w zwarcie z Remym i upadł na murawę. Sędzia sprawdzał na słuchawce czy nie było faulu, ale nakazał grać dalej. Minutę później kontrowersję mieliśmy w polu karnym Górnika. Powalony został tam najpierw Luquinhas, potem Gvilia, ale arbiter i tu nie dopatrzył się przewinień. W 89. minucie rzut wolny z boku pola karnego bili legioniści. Mladenović zacentrował w pole karne, ale w zamieszaniu piłkę wybili górnicy. Do drugiej części spotkania arbiter doliczył pięć minut, ale wynik nie uległ już zmianie. Jedna dobra połowa to za mało, aby odnieść zwycięstwo z liderem ekstraklasy, który solidnie pogroził Mistrzowi z Warszawy palcem.
Piłkarze Legii musieli przy Łazienkowskiej uznać wyższość ligowych rywali drugi raz z rzędu. Górnik zaś odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu, wygrywając w Warszawie pierwszy raz od 22 lat. W następnej kolejce Wojskowi zmierzą się w Warszawie ze Śląskiem Wrocław - początek spotkania w niedzielę, 27 września, o godz. 17:30.
Legia Warszawa - Górnik Zabrze 1:3 (0:2)
Bramki: Slisz (60) - Sobczyk (4), Nowak (17), Jimenez (47)
Legia: Boruc - Stolarski (83' Juranović), Jędrzejczyk, Remy, Mladenović - Kapustka (46' Lopes), Slisz, Antolić (61' Gvilia), Luquinhas - Kante, Pekhart (46' Wszołek)
Rezerwowi: Cierzniak, Lewczuk, Gwilia, Rocha, Wszołek, Lopes, Martins, Rosołek, Juranović
Górnik: Chudy - Wiśniewski, Koj, Gryszkiewicz - Masouras, Nowak (Ściślak), Manneh, Prochazka (Kubica), Janża - Sobczyk (53' Krawczyk), Jimenez (90' Hajda)
Rezerwowi: Kudła, Kubica, Paluszek, Ryczkowski, Pawłowski, Hajda, Ściślak, Krawczyk, Bainović
Żółte kartki: Lopes, Juranović - Wiśniewski
Skrót i bramki z meczu:
Zapis konferencji prasowej trenera Legii Aleksandara Vukovicia:
Autor
Janusz Partyka