Luquinhas: Futbol skrzywdził moją rodzinę - Legia Warszawa
Plus500
Luquinhas: Futbol skrzywdził moją rodzinę

Luquinhas: Futbol skrzywdził moją rodzinę

Zapraszamy do lektury rozmowy z brazylijskim piłkarzem Wojskowych Luquinhasem, który na łamach Legia.com opowiedział pełną wzlotów i upadków historię swojego życia.

Autor: Przemysław Gołaszewski, tłumaczenie: João Pedro Jacques

Fot. Jacek Prondzynski, Archiwum prywatne

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Przemysław Gołaszewski, tłumaczenie: João Pedro Jacques

Fot. Jacek Prondzynski, Archiwum prywatne

Legia.com: - Jesteś już w Polsce kilka miesięcy. Czym najbardziej Cię zaskoczyliśmy?

 

Luquinhas: - Bardzo doceniam Wasz kraj. Czuję się tu fantastycznie, Polacy są dla mnie mili i zawsze chętnie mi pomagają. Mogę śmiało powiedzieć, że czuję się w Polsce jak w domu. Jeśli chodzi o sam klub, to jestem pod wrażeniem tego, jak wszystko jest tutaj ułożone. Mamy stworzone doskonałe warunki do gry w piłkę nożną. To świetne doświadczenie.

 

- Brazylijczycy są ludźmi niezwykle otwartymi, optymistycznie nastawionymi do życia, lubiącymi zabawę. Z kolei o Polakach krążą zupełnie odwrotne stereotypy. Trudno odnaleźć się Brazylijczykowi w takiej rzeczywistości?

 

- Nie powiedziałbym, że jest to prawda. Masz rację, to pewnie tylko stereotyp. Odkąd tu jestem, każdego dnia przekonuję się, że ludzie tutaj mieszkający są w stosunku do mnie życzliwi i otwarci. Mieszkam na Wilanowie i wszyscy sąsiedzi zawsze witają mnie uśmiechem.

Zdjęcie

- Postanowiłem sobie, że zawsze będą starał się grać w moim stylu - nawet jeśli liga jest fizyczna i rywale agresywnie mnie atakują. Mam swój sposób gry i chcę go pokazywać.

- Wydawało nam się, że tak drobny zawodnik jak Ty, będzie miał problemy, by zadomowić się w tak fizycznej lidze. Myśleliśmy, że będziesz potrzebował mnóstwo czasu, a szybko wskoczyłeś do pierwszego składu.

 

- W każdym klubie, w którym grałem, słyszałem takie opinie (śmiech). Nawet w Brazylii kibice mówili: „on jest za mały, nie może grać w piłkę”. Zachowałem to w swojej głowie, ale nie po to, by o tym rozmyślać i się zamartwiać, a po to, by zrobić z tego dodatkową motywację i pokazać wszystkim, że się mylą. Postanowiłem sobie, że zawsze będą starał się grać w moim stylu - nawet jeśli liga jest fizyczna i rywale agresywnie mnie atakują. Mam swój sposób gry i chcę go pokazywać.

 

- Twój ofensywny styl sprawia ludziom radość, ale jest jedna rzecz, która nas martwi - ciągle czekamy na Twojego gola.

 

- Ciężko nad tym pracuję. Zdaję sobie sprawę, że skuteczność to element, którego ciągle mi brakuje. W mojej głowie krążą myśli związane z brakiem trafień, ale wiem, że jeśli zdobędę pierwszą bramkę to kolejne gole nadejdą. Potrzebuję przełamania.

 

- Dajesz nam radość swoim optymistycznym stylem gry, ale Twoje życie wcale nie było pełne radości. Doświadczyłeś okrucieństwa futbolu.

 

- Aktualnie cieszę się piłką nożną, ale to co wydarzyło się w moim życiu na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Za każdym razem, kiedy wychodzę na ten stadion wypełniony kibicami, przez głowę przebiegają mi wspomnienia. Rozumiem wtedy, że muszę się cieszyć tym, co mam. Tym, do czego ostatecznie doszedłem. Chciałbym zapomnieć o trudnej przeszłości i cieszyć się graniem w piłkę, bo to kocham. Jest takie brazylijskie powiedzenie - co łatwo przyszło, łatwo może odejść. Trzymam się tego, ciężko pracuję, poświęcam się futbolowi i nie myślę o tym, co mnie spotkało.

Zdjęcie

- Mówisz o trudnych chwilach, ale nasi czytelnicy mogą nie zdawać sobie sprawy, co przeżyłeś. Przybliż proszę temat oszustwa przez agenta.

 

- Tak, w pewnym momencie mojego życia pojawił się agent, który wiele mi obiecał. Każdy młody Brazylijczyk kopiący piłkę marzy o tym, by otrzymać szansę i przenieść się - tak jak było to w moim przypadku - do Sao Paulo. Ten człowiek oszukał nie tylko mnie. Za około 300 złotych w przeliczeniu na waszą walutę miał otworzyć furtkę do kariery, miał załatwić mi i innym zawodnikom piłkarską przyszłość w Sao Paulo. Rzeczywistość okazała się inna. Zostałem z niczym. Zdarzyło się, że musiałem spać na dworcu autobusowym, ponieważ ten człowiek, który przedstawił się jako agent, miał załatwić nam bilety na dalszą podróż, a było to zwykłe kłamstwo. Fałszywy agent rozpłynął się w powietrzu.

 

- O czym myśli się w takich chwilach?

 

- Kiedy udało mi się wrócić do domu, powiedziałem mamie, że nie chcę grać już w piłkę. Wydrukowałem CV i postanowiłem następnego dnia zostawić je w kilku sklepach, w których mógłbym zacząć normalną pracę. Wtedy moja dziewczyna usiadła ze mną przy stole i powiedziała, żebym dał sobie jeszcze jedną szansę. Przemyślałem to wszystko na spokojnie i przyznałem jej rację. Nie poddałem się i w końcu udało mi się osiągnąć wyznaczony cel.

 

- Kilka lat temu wydano w Polsce książkę “Futebol. Brazylijski styl życia”, w której autor opisywał podobne przypadki. Oszukiwanie i wykorzystywanie młodych, marzących o karierze piłkarskiej ludzi, jest tam podobno powszechne.

 

- To smutne, ale niestety jest to w Brazylii popularne zjawisko. Teraz sytuacja się poprawiła, ale jeszcze kilkanaście lat temu historie tego typu nie były niczym nadzwyczajnym. Wiem, że ludzie przeżywają podobne sytuacja do tej, jakiej doświadczyłem ja. W Portugalii czy w Polsce nie zetknąłem się z takimi przypadkami. Musi się to zmienić w Brazylii.

Zdjęcie

- Mama była bardzo zmartwiona, ponieważ futbol tak naprawdę wyrządził mojej rodzinie mnóstwo krzywd. Ja sam zacząłem grać na ulicy z kolegami. W końcu trafiłem do klubu zlokalizowanego w centralnej części Brazylii - Ceilandense.

- Jak młody brazylijski chłopak zaczyna swoją piłkarską karierę? Z naszej perspektywy wydaje się, że każdy młody Brazylijczyk przez całe dni kopie piłkę na ulicy lub gra z kolegami na plaży. Jaka jest Twoja historia?

 

- Naprawdę wiele zawdzięczam mojemu bratu. Zawsze byłem w niego wpatrzony jak w lustro. Niestety przeżył on podobną historię do mojej. Może nawet gorszą. W wieku siedemnastu lat mój brat został oszukany przez fałszywego agenta i wysłany do Portugalii. Oszust powiedział mu, że ma dla niego przygotowany klub i wszystkie warunki są ustalone. Okazało się, że na mojego brata nic i nikt w Portugalii nie czeka. Bez pieniędzy wylądował na ulicy. Na jednej z nich zainteresowała się nim policja, zabrała go na komisariat, gdzie opowiedział swoją historię. Mój brat został deportowany z powrotem do Brazylii. Mama była bardzo zmartwiona, ponieważ futbol tak naprawdę wyrządził mojej rodzinie mnóstwo krzywd. Ja sam zacząłem grać na ulicy z kolegami. W końcu trafiłem do klubu zlokalizowanego w centralnej części Brazylii - Ceilandense. Dostrzegł mnie tam Lucio Flavio - jeden ze skautów, któremu zawdzięczam szansę gry w Portugalii. Moja mama była wtedy sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, po tym wszystkim co przeszła wcześniej. Ostatecznie skorzystałem z tej okazji i trafiłem na czwarty poziom rozgrywkowy do klubu Vilafranquense. Awansowałem, udało mi się trafić do Benfiki B, a ostatecznie znalazłem się w Desportivo Aves.

 

- W Portugalii szybko zostałeś dostrzeżony przez wielką Benfikę. Poczułeś wtedy, że drzwi do wielkiej kariery się uchyliły?

 

- Grałem w trzeciej lidze w Vilafranquense i mój menedżer powiedział – „mam dla Ciebie niespodziankę”. Zostałem zauważony przez skautów Benfiki i zaproszony na Estadio da Luz, gdzie podpisałem kontrakt. Tak, poczułem wtedy, że w moim życiu dzieje się coś znacznego.

 

- Nie zadomowiłeś się tam jednak i nie spędziłeś w Lizbonie zbyt wiele czasu.

 

- Trafiłem na okres, kiedy klub przechodził przemianę. Wielu zawodników zostało przesuniętych do drugiej drużyny, innym graczom pozwolono odejść na wypożyczenie do innych klubów. Agent powiedział mi wtedy, że mam propozycję transferu do Aves. Zgodziłem się, bo uznałem, że będę mógł się tam lepiej pokazać i zwrócić na siebie uwagę w portugalskich rozgrywkach.

Zdjęcie

- Gdy byłeś w Aves, dotarła do Ciebie wiadomość o zainteresowaniu z odległej Polski. Jak zareagowałeś na wiadomość, że Legia chce Cię w swojej drużynie?

 

- Przed wakacyjnym urlopem miałem oficjalną propozycję z Łudogorca Razgrad. Praktycznie wszystko było ustalone, a menedżer już życzył mi powodzenia i mówił, żebym skupił się na dobrej aklimatyzacji w nowym zespole i myślał tylko o piłce. I wtedy zadzwonił telefon z Legii. Zacząłem szukać informacji o klubie, o rozgrywkach, o kibicach. Nie miałem wątpliwości co robić i wybrałem Legię Warszawa.

 

- Miałeś wątpliwości co do tego, czy Polska to dla Ciebie właściwy kierunek?

 

- Pierwszą rzeczą jaką usłyszałem o Polsce, była informacja o bardzo niskich temperaturach (śmiech). Oczywiście, doświadczyłem w Portugalii chłodniejszych dni, ale wtedy temperatura sięgała pięciu czy sześciu stopni powyżej zera, a nie piętnastu poniżej (śmiech). Trochę się tego bałem przed przyjściem...

 

- Musisz w takim razie poczekać na zimę!

 

- Nie mogę się doczekać (śmiech)! Ale tak na poważnie, jest to dla mnie ciekawe wyzwanie. Coś nowego. Jestem gotowy.

 

- Nie jesteś pierwszym Brazylijczykiem w Legii. Wcześniej nasi kibice kochali między innymi Rogera Guerreiro, który przyjął nawet polskie obywatelstwo i strzelił gola dla Polski podczas mistrzostw Europy w 2008 roku. Słyszałeś kiedyś o nim lub o innych Brazylijczykach z Legii?

 

- Nie znam Rogera osobiście, ale znam jego historię, ponieważ o nim czytałem przed przyjściem do Legii. Wiem też, że w Legii grał Guilherme.

Zdjęcie

- Kibice są niesamowici. Duże wrażenie zrobili na mnie tym, że podczas eliminacji do europejskich pucharów jeździli za drużyną i byli wszędzie. Nieważne, czy graliśmy w Szkocji, czy na Gibraltarze. Każdy zawodnik marzy o tym, by grać dla takich kibiców, którzy reagują fanatycznie i są z tobą na dobre i na złe.

- Mam dla Ciebie ciekawostkę. Z Legią związana jest też inna historia z wielkim brazylijskim piłkarzem - Pele. W latach 60. Pele był w Warszawie i odwiedził nawet nasz stadion. Oglądał tutaj mecz i po spotkaniu powiedział mediom, że „kibice zachowywali się za cicho”. Wydaje mi się, że możesz nieco zaktualizować tę informację... (śmiech).

 

- Mam zupełnie inne odczucia niż Pele! Kibice są niesamowici. Duże wrażenie zrobili na mnie tym, że podczas eliminacji do europejskich pucharów jeździli za drużyną i byli wszędzie. Nieważne, czy graliśmy w Szkocji, czy na Gibraltarze. Każdy zawodnik marzy o tym, by grać dla takich kibiców, którzy reagują fanatycznie i są z tobą na dobre i na złe.

 

- Trzeba przyznać, że zespół bardzo szybko Cię przyjął. Po jednym z meczów nagraliśmy wideo w szatni, na którym śpiewałeś po polsku. W takim razie czekamy na pierwszy wywiad w naszym języku.

 

- Język polski to najtrudniejszy język na świecie (śmiech). Co do tego wideo, w szatni jest taka tradycja, że po zwycięstwach trener wzywa jednego z zawodników na środek, a ten krzyczy „kto wygrał mecz?!”. Bardzo mi się to podobało, ale muszę przyznać, że nie wiedziałem jak to wymówić, więc po prostu krzyczałem i tańczyłem. Umiem przywitać się po polsku i powiedzieć „dzień dobry” (śmiech).

 

- W naszej drużynie mamy kilku Portugalczyków - ludzi o kulturze zbliżonej do tej brazylijskiej - więc łatwiej mogłeś się zadomowić.

 

- Zdecydowanie tak. Nasi Portugalczycy stali się dla mnie od razu przyjaciółmi i pomagają na każdej płaszczyźnie. Najważniejsze jest ich wsparcie przy komunikacji z trenerem i całym sztabem.

Zdjęcie

- Twoja życie to wzloty i bolesne upadki. Wydaje mi się, że potrzebujesz teraz stabilizacji. Czy Legia to miejsce, w którym możesz to osiągnąć?

 

- W Legii żyję snem, który śniłem w dzieciństwie - gram dla tysięcy fantastycznych kibiców, jestem zawodnikiem świetnie ustrukturyzowanego klubu. Jestem szczęśliwy w Legii, chcę tu zostać, nie myślę o zmianach. To świetne miejsce, by ustabilizować swoją karierę.

 

- O czym marzy Luquinhas?

 

- Jeśli chodzi o piłkarskie marzenia, chciałbym zgrać z lub przeciwko Neymarowi i Leo Messiemu. To wielcy piłkarze.

 

- Mam nadzieję, że w następnej edycji Ligi Mistrzów UEFA będziesz miał okazję zagrać tutaj, przy Łazienkowskiej, i z Messim i z Neymarem. Trzymamy kciuki, abyś zrealizował ten cel.

 

- Oglądałem na YouTubie skrót meczu Legii z Realem Madryt w Lidze Mistrzów UEFA. Niech to się powtórzy w przyszłym sezonie!

Zdjęcie z galerii nr 1
1 / 12
Udostępnij

Autor

Przemysław Gołaszewski, tłumaczenie: João Pedro Jacques

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.