
Niezapomniane mecze Legii: 47 lat od najpiękniejszego gola „Kaki”
25 października 1972 roku piłkarze Legii zremisowali ze słynnym AC Milan w rozgrywkach o Puchar Zdobywców Pucharów 1:1. Spotkanie z Włochami odbyło się na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, a gola dla Wojskowych strzelił Kazimierz Deyna. 50 tysięcy warszawskich kibiców, a także bramkarz rywali, oklaskiwało jedną z najpiękniejszych, jeśli nie najpiękniejszą bramkę „Kaki” w całej jego karierze. W meczu rewanżowym na San Siro legioniści ulegli rywalom 1:2.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
W pierwszym odcinku nowego historycznego cyklu pt. „Niezapomniane mecze Legii” opisujemy spotkanie z 25 października 1972 roku. Przeciwnikiem Legii w II rundzie rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów w sezonie 1971/1972, był słynny włoski AC Milan. Mecz nie odbył się jednak przy ulicy Łazienkowskiej, a na stołecznym Stadionie Dziesięciolecia. „W swojej historii piłkarze Legii na boisku stadionu przy ulicy Łazienkowskiej rozegrali niezliczoną liczbę wspaniałych spotkań. Wówczas, ten jeden raz zarządzono inaczej i kiedy los przydzielił piłkarzom Legii słynny klub, 'wysokie czynniki partyjne', nie znające w ogóle ducha sportu ustaliły, że mecz Legia – AC Milan w dniu 25 października 1972 roku zostanie rozegrany na Stadionie Dziesięciolecia. Piłkarze i działacze niechętnie zgodzili się na propozycję władz, ale w ówczesnej Polsce nie znosiły one sprzeciwu i jeśli coś postanowiono, to nikt nie miał prawa tego negować” – czytamy w tekście Wiktora Bołby na historycznych stronach NL.

Paradoksalnie rozegranie spotkania na warszawskim gigancie nie gwarantowało odpowiedniej frekwencji, gdyż stutysięcznik nie był wyposażony w sztuczne oświetlenie. Do ostatniej chwili nie była więc znana pora rozpoczęcia zawodów. Ostatecznie zdecydowano, że mecz rozpocznie się o godzinie 14. Największym wydarzeniem z meczu z AC Milan – oprócz wyniku – była bez wątpienia piękna bramka, jaką zdobył w 78. minucie Kazimierz Deyna ustalając wynik spotkania na 1:1. Ten gol, był jednym z piękniejszych, jeśli nie najpiękniejszym strzelonym przez Kazimierza Deynę podczas gry w klubie z Łazienkowskiej. Owację na stojąco zgotowali mu nie tylko kibice na stadionie, ale także piłkarze AC Milan, którzy z niedowierzaniem kręcili głowami po golu „Kaki”.

„W środę, 25 października 1972 roku, mimo niezbyt dogodnej pory dnia, na Stadionie Dziesięciolecia zebrało się 50 tysięcy widzów, co na tym obiekcie nie było liczbą imponującą. Z Włoch za swoimi pupilami przybyła do Warszawy 40-osobowa grupa żywo reagujących fanów. Wszyscy oczekiwali dobrego widowiska sportowego w wydaniu cieszącego się światową sławą AC Milan i jego 'cudownego dziecka' Gianni Rivery. Gdy wreszcie wybiła godzina 'zero', oba zespoły pojawiły się na placu gry. Lesław Ćmikiewicz miał za zadanie wyłączyć z gry Riverę, natomiast Andrzej Zygmunt Pierino Pratiego. Reszta legionistów otrzymała polecenie krótkiego krycia na całym boisku wszystkich piłkarzy AC Milan i forsowania ataku od pierwszej do ostatniej minuty meczu. Tak oto w telegraficznym skrócie należy przedstawić założenia taktyczne ustalone na przedmeczowej odprawie przez trenera Legii Lucjana Brychczego. Odpowiednio ustawieni przez szkoleniowca legioniści zdecydowanie ruszyli na utytułowanego rywala, dlatego emocji nie brakowało już od pierwszych minut spotkania. Piłkarze Legii, których gra rzadko satysfakcjonowała kibiców w ligowych meczach, tym razem wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Po raz kolejny mogliśmy się przekonać, że Legia w europejskich pucharach potrafi stworzyć emocjonujące widowiska. (...) Akcje Wojskowych mogły się podobać. Były szybkie, zdecydowane i co ważniejsze, urozmaicone. Zwłaszcza zagrania demonstrowane przez Kazimierza Deynę, Lesława Ćmikiewicza i lewoskrzydłowego Roberta Gadochę, sprawiały rywalom sporo kłopotów. Kilkakrotnie poważnie zagroził bramce gości Stefan Białas, jednak w decydujących momentach nie potrafił zachować zimnej krwi. (...) Piękno gry w piłkę nożną i jej powodzenie polega na zdobywaniu bramek. Gol, to cel tej gry – to spełnienie pragnień nie tylko piłkarzy, lecz także tysięcy kibiców. (...) Gdyby pośród wszystkich strzelców goli na Stadionie Dziesięciolecia prowadzono klasyfikację na zdobywcę najpiękniejszego, zdecydowanym jej liderem byłby zdobywca wyrównującej bramki z AC Milan Kazimierz Deyna. On sam w swoich wspomnieniach 'Droga do medalu' – drukowanych na łamach 'Przeglądu Sportowego' w odcinku zatytułowanym 'Mój najpiękniejszy gol' – tak opisywał sytuację z meczu z Milanem: 'Piotrek Mowlik rzucił w moim kierunku piłkę. Od razu puściłem ją sobie na 'for' i popędziłem co sił do przodu. Kiedy dochodziłem do linii środkowej boiska czułem, że mój 'anioł stróż' Benetti jest tuż za mną. Rozejrzałem się w biegu komu by podać i zauważyłem idącego po lewym skrzydle Białasa. Skierowałem natychmiast przed niego długie, chyba czterdziestometrowe podanie i pobiegłem w stronę bramki przeciwnika, nie tracąc z oka tego, co dzieje się z piłką. Stefan, mając duży rozpęd, wyprzedził będącego na jego drodze Rosato, opanował piłkę i trochę podciągnął. Krzyknąłem wtedy – dawaj! Białas zobaczył mnie i bardzo mocno scentrował – płasko, trochę do tyłu. Piłka szła bardzo szybko i ja byłem w pełnym biegu. W wyobraźni widziałem miejsce, w którym moja prawa stopa spotka się z piłką. Nie zwalniając biegu rąbnąłem prostym podbiciem... Trafiłem wprost idealnie i wydawało mi się, że piłka ginie mi z oczu, lecąc w kierunku bramki. Pamiętam tylko chwilę lęku, czy nie pójdzie trochę za wysoko, ale nie, otarła się o poprzeczkę, aż się spłaszczyła i już była w sieci! Mam jeszcze w oczach obraz Belliego, próbującego wyciągnąć ręce do piłki, ale zdołał je podnieść tylko do wysokości piersi – na tyle właśnie, żeby zacząć bić... brawo. To dla piłkarza chyba największy dowód uznania, kiedy pokonany bramkarz nagradza strzelca oklaskami' - tyle Kazimierz Deyna. O jego strzale w samych superlatywach rozpisywały się także wszystkie dzienniki włoskie” – czytamy w jednym z archiwalnych numerów NL.
25 października 1972 r., Warszawa, II runda PZP
Legia Warszawa – AC Milan 1:1 (0:0)
Bramki: Deyna (78) – Golin (74)
LEGIA: Mowlik – Stachurski, Z. Blaut, Zygmunt, Trzaskowski – Ćmikiewicz, Deyna, Pieszko – Nowak, Białas, Gadocha
AC MILAN: Belli – Anquilletti, Schnellinger, Rosati (80' Zignoli), Sabadini - Biasiolo, Rivera, Benetti - Bigon, Prati, Magherini (60' Golin)
Sędziował: H. Mihas (Greece)
Widzów: 50.000
Rewanżowy mecz z AC Milan legioniści rozegrali na San Siro w Mediolanie 8 listopada 1972 roku. Po pierwszym spotkaniu w Warszawie zakończonym remisem 1:1, w rewanżu Wojskowi ulegli rywalom po dogrywce, tracąc gola na dwie minuty przed końcem meczu. Legia odpadła z dalszych rozgrywek, ale rozegrała jeden z najlepszych pucharowych dwumeczów w historii polskiej piłki. Strzelcem gola dla Legii był Jan Pieszko. W Mediolanie Wojskowi rozegrali doskonałe spotkanie, przegrywając jednak po dogrywce 1:2. Mecz życia rozegrał wówczas Tadeusz Nowak. „Wieczorem, po kolacji, do naszego pokoju, który zajmowałem z Kaziem Deyną, przyszło dwóch ludzi i namawiali nas na grę we włoskim klubie. Chociaż AC Milan to była wielka i uznana firma, nie skorzystaliśmy z oferty i wyprosiliśmy ich z naszego pokoju” – opowiadał na łamach NL „Ferrari”.

Od pierwszych minut to zespół Legii narzucił gospodarzom swój styl gry. Fantastycznie spisywała się szczególnie druga linia legionistów, składająca się z Lesława Ćmikiewicza, Jana Pieszki, Kazimierza Deyny oraz Bernarda Blauta. W 10. minucie stołeczna drużyna przegrywała jednak 0:1, bowiem dobrze grający przez cały mecz Piotr Mowlik dał się pokonać Signolemu sprytnym strzałem w krótki róg. To jednak zdeterminowało Wojskowych do większego naporu, co przyniosło efekt tuż pod koniec pierwszej połowy. Wówczas to Jan Pieszko dobił strzał Roberta Gadochy, po znakomitej akcji Tadeusza Nowaka.
W archiwach TVP nie zachował się niestety zapis spotkania Legia - AC Milan rozegranego w Warszawie. Zapraszamy do obejrzenia krótkiego materiału wideo z rewanżowego meczu na San Siro, w którym możemy zobaczyć m.in. gola Wojskowych strzelonego przez Jana Pieszko:
Druga odsłona to dominacja Milanu, zaś legioniści ograniczyli się do kontrataków. Po 90 minutach gry sędzia zarządził dogrywkę, w której również przeważali gospodarze. Kiedy wydawało się, że dojdzie do konkursu rzutów karnych, w 118. minucie meczu stołecznych piłkarzy pogrążył Chiarugi i to Milan awansował do kolejnej rundy. Wojskowi jednak pozostawili po sobie w Mediolanie doskonałe wrażenie. „Zdobywca Pucharu Świata o krok od katastrofy” oraz „Fantastico Włochów dla pokonanych na San Siro” – krzyczały gazety wielkimi tytułami chwaląc postawę Legii.
8 listopada 1972 r., Mediolan, II runda PZP
AC Milan – Legia Warszawa 2:1 (1:1, 1:1) pd.
Bramki: Zignoli (10), Chiarugi (118) – Pieszko (44)
MILAN: Belli – Zignoli, Schnellinger, Rosato (78' Turone), Dolci (46' Biasiolo) – Anquilletti, Rivera, Bigon, Benetti – Prati, Chiarugi
LEGIA: Mowlik – Zygmunt, Trzaskowski, Stachurski, B. Blaut – Nowak (112' Stawiszyński), Deyna, Ćmikiewicz, Pieszko – Dąbrowski Gadocha
Sędziował: K. Tschenscher (Niemcy)
Widzów: 35.000
Autor
Janusz Partyka