PKO Bank Polski Ekstraklasa: Legia Warszawa - Górnik Łęczna. Grzegorz Bronowicki - falowanie i spadanie - Legia Warszawa
Plus500
PKO Bank Polski Ekstraklasa: Legia Warszawa - Górnik Łęczna. Grzegorz Bronowicki - falowanie i spadanie

PKO Bank Polski Ekstraklasa: Legia Warszawa - Górnik Łęczna. Grzegorz Bronowicki - falowanie i spadanie

Jego życie mogłoby posłużyć niejednemu scenarzyście w Hollywood. Był zapaśnikiem, postawił na piłkę nożną. Przez to wylądował w kopalni węgla kamiennego. W 2005 roku podpisał kontrakt w Legii, a rok później zadebiutował w reprezentacji Polski. Po świetnym występie przeciwko Portugalii w meczu eliminacji do mistrzostw Europy w październiku 2006 roku w Chorzowie wszyscy wychwalali go pod niebiosa. Kontuzja, wyjazd do Belgradu i kolejne problemy życiowe spowodowały, że przestał grać, stracił miejsce w kadrze i wrócił do Polski. Wrócił tam, gdzie stawiał pierwsze kroki w futbolu – do Górnika Łęczna. Po przygodzie z Legią piłkarska kariera Grzegorza Bronowickiego zatoczyła więc koło. Potem grał jeszcze w Ruchu Chorzów, Motorze Lublin i JKS Jarosław. Karierę zakończył po cichu w A-klasowym Turze Milejów.

Autor: Janusz Partyka, Maciej Rowiński (NL)

Fot. Włodzimierz Sierakowski, Janusz Partyka

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Janusz Partyka, Maciej Rowiński (NL)

Fot. Włodzimierz Sierakowski, Janusz Partyka

Jego życie mogłoby posłużyć niejednemu scenarzyście w Hollywood. Był zapaśnikiem, postawił na piłkę nożną. Przez to wylądował w kopalni węgla kamiennego. W 2005 roku podpisał kontrakt w Legii, a rok później zadebiutował w reprezentacji Polski. Po świetnym występie przeciwko Portugalii w meczu eliminacji do mistrzostw Europy w październiku 2006 roku w Chorzowie wszyscy wychwalali go pod niebiosa. Kontuzja, wyjazd do Belgradu i kolejne problemy życiowe spowodowały, że przestał grać, stracił miejsce w kadrze i wrócił do Polski. Wrócił tam, gdzie stawiał pierwsze kroki w futbolu – do Górnika Łęczna. Po przygodzie z Legią piłkarska kariera Grzegorza Bronowickiego zatoczyła więc koło. Potem grał jeszcze w Ruchu Chorzów, Motorze Lublin i JKS Jarosław. Karierę zakończył po cichu w A-klasowym Turze Milejów.

 

Z okazji niedzielnego meczu z Górnikiem Łęczna (godz. 17:30) przypominamy tekst autorstwa Macieja Rowińskiego o Grzegorzu Bronowickim - najbardziej znanym piłkarzem z podlubelskiego klubu grającym w warszawskim klubie - opublikowany na łamach miesięcznika „Nasza Legia” 12 lat temu - w październiku 2009 roku.

Zdjęcie

„Świat mi się zawalił, kiedy okazało się, że mam poważną kontuzję. Wszystko zaczęło się psuć przed mistrzostwami Europy. Pierwszymi, w których miała grać reprezentacja Polski i to ze mną w składzie. Przez uraz łękotki nie udało mi się dojść do sprawności. Gdy podniosłem się z tego i zacząłem grać... zerwałem więzadła krzyżowe”

„Z dołu do góry, z góry na dół. Z ciemności w słońce, z ciszy w krzyk (...) Miraż tworzenia, złuda istnienia. Im wyżej skaczesz, tym bliżej dna (...) W końcu zmęczony bez sił i ochoty. Bez domu i imienia, w kanale zapomnienia. Falowanie i spadanie...” – śpiewa Olga Jackowska z zespołem Maanam.
Kariera Grzegorza Bronowickiego wyglądała jak piosenka śpiewana przez Korę. Dwa razy był na górze, by dwukrotne znaleźć się na dnie. Niegdyś oklaskiwany w meczach reprezentacji, dziś w maleńkiej Łęcznej wraca w zapomnieniu do formy sprzed lat.
„Świat mi się zawalił, kiedy okazało się, że mam poważną kontuzję” – mówi „Bronek”. „Wszystko zaczęło się psuć przed mistrzostwami Europy. Pierwszymi, w których miała grać reprezentacja Polski i to ze mną w składzie. Przez uraz łękotki nie udało mi się dojść do sprawności. Gdy podniosłem się z tego i zacząłem grać... zerwałem więzadła krzyżowe. To minimum siedem miesięcy leczenia i rehabilitacji. Teraz mija rok i nie mam z nim żadnych problemów. Owszem, mam różne naciągnięcia, naderwania, ale są one
spowodowane rocznym rozbratem z futbolem”
– dodaje Grzegorz.

Zdjęcie

Zapomnieć Belgrad
Będąc w Belgradzie miał także problemy pozasportowe. Nie dość, że działacze Crveny zvezdy Belgrad nie płacili mu pieniędzy kontraktowych, to jeszcze do Polski dochodziły słuchy, że się rozpił.
„Z piciem to taka sama prawda jak ta, że w Łęcznej biłem małżonkę. Chyba musiałbym łykać do lustra, bo możliwości spotkania kogokolwiek znajomego nie było. W Serbii jest więcej gazet brukowych niż w Polsce, są bardziej wścibskie, więc coś by o tym napisali, albo opublikowaliby zdjęcia, kiedy leżę pijany. A tak nie było. Źle czułem się w Belgradzie. Nie było tam atmosfery. Trzy mecze przy sztucznym świetle z kompletem publiczności przez rok, to zbyt mało. Inne rozgrywaliśmy o godz. 13. lub 15. przy garstce
widowni. Człowiekowi odechciewało się biegać. Brakowało opieki medycznej i rehabilitacji. Źle diagnozowano moje urazy. Nawet w przypadku, w którym nie pojechałem na mistrzostwa Europy. Wobec złej diagnozy uciekło mi 10 dni. I te 10 dni zaważyło, że nie pojechałem na Euro. Diagnozę postawił mi dopiero lekarz reprezentacji Jerzy Grzywocz przez telefon. Dopytywałem się, jaką mam kontuzję, opisując mu wszystkie dolegliwości. Zaniepokoiłem się, bo nie trenowałem, a było coraz mniej czasu do zgrupowania. Okazało się, że mam problem z łękotką. Sam powiedziałem lekarzowi Zvezdy o tym, że nie mam płynu w kolanie, tylko uszkodzoną łękotkę. Dopiero wówczas pojechaliśmy do specjalisty, który po paru dotknięciach kolana potwierdził obawy reprezentacyjnego lekarza. Nie tylko ja miałem sporo problemów z medykiem w Crvenie. Nawet Serbowie, którzy przychodzili do niego śmiali się, bo jedynym lekiem, jaki przepisywał, był... lód. Kolejnym problemem był brak przepływu informacji. Dostałem zezwolenie na wyjazd do Polski, by przejść zabieg i przez trzy miesiące się rehabilitować. Tam ludzie się zmieniali co dwa, trzy miesiące. Za mojej kadencji miałem trzech prezydentów i pięciu trenerów. Po
rehabilitacji w Polsce zapytano mnie w Zvezdzie, gdzie byłem. Zdziwiłem się, bo miałem pozwolenie od wcześniejszych władz. I dodali, że dopóki nie będę grał, nie będą mi płacić. Stwierdziłem, że od siedmiu miesięcy nie dostałem żadnych pieniędzy, więc niech się nie wygłupiają i zapłacą zaległości oraz bieżące zobowiązania. Złożyłem pisma do władz FIFA. Odczekałem miesiąc i nadal nie miałem pieniędzy, nie mówiąc o opłaceniu mieszkania czy samochodu, co miałem zagwarantowane w kontrakcie. Działacze FIFA zezwolili mi na powrót do Polski, bo złożyłem pismo o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. A działacze Crveny będą mieli sporo problemów, bo wielu piłkarzy złożyło podania o zwrot zaległości. Gdy włodarze FIFA ostatecznie rozstrzygną moją sprawę, wówczas piłkarska Europa dowie się całej prawdy o tym, co dzieje się w Crvenej zvezdzie Belgrad”
– ostrzega Bronowicki.

Zdjęcie

„Gdy wróciłem, zaczęły napływać oferty gry z całej Polski. Ale pojawił się kolejny problem. Musiałem przejść następny zabieg. Trzeba było oczyścić kolano, bo porobiły mi się zrosty”

Po słowie z „Jagą”
Po powrocie do Polski Grzesiek miał grać w ekstraklasie. Ostatecznie zdecydował się na występy w pierwszoligowym Górniku Łęczna.
„Gdy wróciłem, zaczęły napływać oferty gry z całej Polski. Ale pojawił się kolejny problem. Musiałem przejść następny zabieg. Trzeba było oczyścić kolano, bo porobiły mi się zrosty. To o miesiąc opóźniło moje przygotowania do nowego sezonu. Najkonkretniejszą ofertę dostałem z Jagiellonii Białystok i już tam miałem jechać, by podpisać kontrakt. Wiedziałem jednak, że nie jestem jeszcze gotowy do gry w ekstraklasie, czułem, że moje mięśnie nie pracują tak, jak powinny. Doszliśmy z małżonką do wniosku, że potrzebuję czasu na przygotowanie i spokoju. W ostatnim roku moja psychika mocno ucierpiała przez powroty i urazy. Stwierdziłem, że warto zrobić krok w tył, i pograć, a później do przodu. Bo mogę jeszcze grać na wysokim poziomie, tylko muszę być w pełni zdrowy. Nie twierdzę, że do Łęcznej wracam tylko na moment. Obiecywałem sobie wiele po tej drużynie. Chciałem w spokoju dojść tu do optymalnej formy i wywalczyć awans do ekstraklasy. Póki co, znamy jednak swoje miejsce w tabeli i zdajemy sobie sprawę, że o awans będzie trudno. Skupiam się więc na grze i powrocie do zdrowia. Dziś nie wiem, co będę robił w przyszłości” – dodaje Grzesiek.

Zdjęcie

„Bronek” i „Skuter” znów razem
W Łęcznej czuje się jak... u siebie w domu. Bliskość rodziny, dwóch braci, bardzo mu pomaga. Na dodatek z Piotrkiem tchnęli w zespół Górnika wolę walki i zdecydowanie poprawili atmosferę w drużynie.
„Jesteśmy wychowankami tego klubu, chcemy dalej pomagać drużynie. Znów sporo zrobiliśmy odnośnie szatni, atmosfery w zespole. Wygląda to dużo lepiej, niż w przerwie letniej. Znów jesteśmy razem. W Legii też graliśmy obaj, ale przyjście Piotrka do stołecznego klubu było niesmaczne. Ludzie wymyślili historię, że to ja ściągnąłem brata do stolicy. Prawda jest taka, że trener Wdowczyk chciał mieć charakternych gości w drużynie i dlatego w Legii pojawił się Piotrek. Trochę pograł, ale zmienił się trener i musiał odejść. Na dodatek nie było miłe, kiedy w pewnym momencie musieliśmy rywalizować o jedno miejsce w składzie. Zrobienie czegoś takiego braciom jest niezdrowe. Dlatego nasze drogi się rozeszły, ale znów jesteśmy razem. Piotrek jest najlepszy na pozycji defensywnego pomocnika i tak jest ustawiany w Łęcznej. Możemy więc występować na boisku obaj. Zaczynałem od gry, później nastąpił spadek do kopalni, powrót do gry. I wszedłem na najwyższe progi polskiej piłki, grałem w kadrze. I znów odwrót w Serbii. Ale ze zdrowiem się nie wygra. Chcę i staram się odbudować. Nie przekreślam siebie. Mam nadzieję, że po kolejnym upadku znów wrócę na szczyty. Może do Legii? Tylko czy ktoś da mi szansę? Za moment będę miał 30 lat i może te szanse umkną. Póki co, myślę tylko o tym, by wrócić do zdrowia. W Górniku mi się to udaje” – kończy Grzegorz Bronowicki.

Zdjęcie

Tekst ukazał się w miesięczniku „Nasza Legia” w październiku 2009 roku. Grzegorz Bronowicki nigdy do Legii nie wrócił. Jego licznik zatrzymał się na 37 występach i jednym tytule mistrza Polski (2006), ale i tak jest najbardziej znanym piłkarzem Górnika Łęczna, któremu kiedykolwiek udało się trafić do Legii. Po powrocie z Serbii pograł jeszcze chwilę z bratem Piotrem w Górniku Łęczna, poczym trafił do Ruchu Chorzów, gdzie zagrał tylko 11 meczów. Ze śląska wrócił w rodzinne strony, by bronić barw Motoru Lublin (potem był jeszcze epizod w JKS 1909 Jarosław). W wieku 39 lat zakończył czynną karierę piłkarską w A-klasowym Turze Milejów. Grzegorz Bronowicki w reprezentacji Polski wystąpił w 14 spotkaniach.

 

GRZEGORZ BRONOWICKI

PSEDUDONIM: „Bronek”

POZYCJA NA BOISKU – lewy, prawy obrońca, pomocnik

URODZONY 4 sierpnia 1980 roku w Jaszczowie

KARIERA:
Górnik Łęczna (do 00), Lewart Lubartów (00-01), Górnik Łęczna (01-05), Legia Warszawa (06-07), Crvena Zvezda Belgrad (07-08), Górnik Łęczna (09-10), Ruch Chorzów (10-11),
Motor Lublin (13-14), JKS 1909 Jarosław (16-17), Tur Milejów (18).

MECZE W LEGII/GOLE:
37/0 (w tym w lidze 31/0)

MECZE W EKSTRAKLASIE/GOLE: 90/2

DEBIUT W LEGII: 11 marca 2006 r. (Dyskobolia Grodzisk Wlkp. – Legia 0:4)

REPREZENTACJA POLSKI: 14/0

SUKCESY: mistrzostwo Polski – z Legią (06), awans do ME (06)

Udostępnij

Autor

Janusz Partyka, Maciej Rowiński (NL)

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.