
PKO Bank Polski Ekstraklasa: Legia Warszawa - Górnik Zabrze historycznie. Futbolowy klasyk nr 158
Historia rywalizacji warszawsko-zabrzańskiej jest bardzo bogata i - szczególnie dla kibiców nieco starszego pokolenia - niezwykle emocjonująca. W niedzielne popołudnie będziemy świadkami jej kolejnej, już 158. odsłony. W ostatnich latach mecze te odrobinę straciły na prestiżu, można powiedzieć, że są zakurzonymi klasykami, ale wciąż elektryzują praktycznie całą piłkarską Polskę.
Autor: Janusz Partyka, KM
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii, Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski, Włodzimierz Sierakowski
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka, KM
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii, Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski, Włodzimierz Sierakowski
Historia rywalizacji warszawsko-zabrzańskiej jest bardzo bogata i - szczególnie dla kibiców nieco starszego pokolenia - niezwykle emocjonująca. W niedzielne popołudnie będziemy świadkami jej kolejnej, już 158. odsłony. W ostatnich latach mecze te odrobinę straciły na prestiżu, można powiedzieć, że są zakurzonymi klasykami, ale wciąż elektryzują praktycznie całą piłkarską Polskę.
Początki sportu po II wojnie światowej na terenie miasta Zabrze sięgają roku 1945, a konkretnie okresu tuż po zakończeniu tego tragicznego konfliktu. Początkowo miejscowi działacze, w obliczu ogromnej skali wojennych zniszczeń, próbowali tworzyć związki sportowe przy zakładach pracy. W takich okolicznościach, w 1946 roku, powstał KS Zjednoczeni. Kilka miesięcy później doszło do fuzji tej drużyny z KS Zabrze. W dalszych latach doszło do ogólnokrajowej reorganizacji sportu, w wyniku której doszło do połączenia KS Zjednoczenie, KS Concordia, KS Pogoń i KS Skra. Powstanie Górnika Zabrze datuje się na 14 grudnia 1948 roku. Pierwszym prezesem klubu wybrany został Filip Sieroń.

Po raz pierwszy obydwa zespoły spotkały się w 1956 roku. Dla zabrzan był to premierowy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, z kolei legioniści świętowali już pierwszy w historii tytuł mistrza Polski. Zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek sędziego, odbyła się uroczystość wręczenia przez przewodniczącego sekcji piłki nożnej GKKF Rajkowskiego wręczenia dyplomów mistrzów sportu zawodnikom CWKS.

Nagrodzeni legioniści na murawie sprawiali wrażenie zagubionych, w pierwszych 45 minutach beniaminek ze Śląska całkowicie ich zdominował. „Czyżby uroczystość ta wpłynęła tak podniecająco na zespół warszawski, że... po gwizdku sędziego utracili całkowicie głowę?” - zastanawiał się redaktor „Sportu” na łamach gazety. Ostatecznie jednak stołeczni piłkarze odnieśli zwycięstwo, a najważniejszymi aktorami tego spektaklu zostali Henryk Kempny oraz Ernest Pol, którzy podzielili między sobą trzybramkowy dorobek strzelecki.

Pierwsza porażka legionistów w starciu z Górnikiem Zabrze nastąpiła dopiero w trzecim meczu. W ówczesnych latach składy obydwu zespołów w dużej mierze składały się z reprezentantów Polski, a rywalizacja Legii z zabrzanami stała się symbolem rywalizacji Mazowsza ze Śląskiem, czyli dwóch najważniejszych regionów w kraju. Szczególne emocje wzbudzał Lucjan Brychczy, którego w swoich szeregach chętnie widzieli wówczas włodarze Górnika, a w późniejszych latach Kazimierz Deyna, na Śląsku, z powodu swojej przynależności klubowej, wprost znienawidzony.

- Legia i Górnik miały wtedy bardzo mocne drużyny z dużą liczbą reprezentantów. Był okres, kiedy w kadrze grało siedmiu piłkarzy Legii. Gdy jechaliśmy na Śląsk rozegrać mecz w reprezentacji, myśleliśmy, że zostaniemy mile przyjęci przez publiczność, bo w końcu pochodziliśmy z tamtych terenów. Okazało się, że kibice nie byli do nas przyjaźnie nastawieni. Atmosferę podgrzewała też dosyć szowinistyczna śląska prasa. Takie to były czasy. Górnik Zabrze miał bardzo silną drużynę. Obojętnie, gdzie się z nimi grało, to każdy wynik był możliwy. To były bardzo emocjonujące mecze - wspominał po latach w wywiadzie dla Legia.com.pl Lucjan Brychczy. To właśnie „Kici” jest najlepszym w historii starć z Górnikiem strzelcem Legii. Łącznie zawodnik ten zdobył 13 bramek. 10 z nich padło w meczach ligowych, trzy zaś w Pucharze Polski.
9 listpada 2019 roku odbył się niezwykle emocjonujący mecz Legii z Górnikiem przy Łazienkowskiej i było to niezwykle bolesne doświadczenie dla przyjezdnych. Legioniści zagrali koncertowo i wbijli rywalom aż pięć goli. Dwukrotnie bramkarza Górnika pokonał Paweł Wszołek, po jednym golu dołożyli Arvydas Novikovas i Jarosław Niezgoda. Do własnej bramki trafił Paweł Bochniewicz. Piłkarze z Zabrza odpowiedzieli golem Przemysława Wiśniewskiego. Z kolei ostatnie spotkanie rozegrane w Warszawie, 19 sierpnia 2022 roku, zakończyło się remisem 2:2 (gole dla Wojskowych strzelili Josue i Lindsay Rose).
Trzy ostatnie spotkania to dwa domowe mecze z Zabrzanami i jeden wyjazd. Najpierw, 6 maja 2022 roku, legioniści pokonali przy Łazienkowskiej rywali 5:3, rozgrywając znakomite spotkanie. Dwa trafienia w tym meczu zapisał na swoim koncie Patryk Sokołowski, a po jednym Bartosz Slisz, Paweł Wszołek i Josue. Z kolei w kolejnym spotkaniu - również przy Ł3 - tak jak pisaliśmy wyżej obydwie ekipy podzieliły się punktami. Wojskowi przegrywali już 0:2, ale kontaktowy gol Josue z rzutu karnego w 83. minucie spotkania dał impuls do zmasowanych ataków. W ostatniej akcji meczu Lindsay Rose trafił do siatki i mecz zakończył się wynikiem 2:2. Ostatni raz piłkarze obydwu druzyn drużyn krzyżowali rękawice 4 marca tego roku w Zabrzu. Lepsi okazali się Wojskowi zwyciężając 1:0 po golu Tomasa Pekharta w 38. minucie spotkania. Ogółem w 157 meczach 679 razy zwyciężali legioniści, padło 36 remisów, zaś 52-krotnie górą byli rywale z Zabrza (bilans bramkowy 245:211 na korzyść Legii). W stolicy Polski odbyło się 80 meczów - 45 razy zwyciężała Legia, padło 17 remisów, zaś 18 razy lepsi okazywali się Górnicy (bramki 137:82 na korzyść Wojskowych).

30 tytułów mistrza Polski, 26 Pucharów Polski, sześć Superpucharów Polski, półfinał Pucharu Europy, finał Pucharu Zdobywców Pucharu, niezliczona ilość reprezentantów Polski - Legia i Górnik, to bezapelacyjnie dwie wielkie marki. Pojedynki Kazimierza Deyny z Wlodzimierzem Lubańskim, Lucjana Brychczego z Ernestem Polem, do dziś z rozrzewnieniem wspominane są przez starszych kibiców obydwu drużyn. Śląski zespół w ostatnich latach nie potrafi jednak nawiązać do wspaniałej tradycji z ubiegłego stulecia, wciąż jednak jest rywalem, który wywołuje w warszawiakach emocje.

Autor
Janusz Partyka, KM