Plus500
PKO Ekstraklasa: Legia Warszawa - Lech Poznań. Ligowy hit na zdjęciach

PKO Ekstraklasa: Legia Warszawa - Lech Poznań. Ligowy hit na zdjęciach

W którym miejscu tabeli nie znajdowałyby się drużyny Legii i Lecha, to i tak ich niedzielne starcie będzie klasykiem naszej ekstraklasy. W całej historii odbyło się już 135 spotkań pomiędzy obydwoma drużynami. Przypominamy niektóre potyczki na naszych archiwalnych zdjęciach.

Autor: Janusz Partyka

Fot. Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski/Archiwum Legii

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Janusz Partyka

Fot. Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa, Jacek Prondzynski/Archiwum Legii

29 lutego 1976 roku. Historia meczów Legii Warszawa z Lechem Poznań sięga końca lat 40. Do tej pory obydwie drużyny spotkały się 135 razy, rywalizując zarówno o ligowy punkty, jak i w rozgrywkach o krajowe puchary. Na zdjęciu fragment potyczki Wojskowych z Kolejorzem wiosną 1976 roku. Na stadionie przy Łazienkowskiej legioniści pokonali rywali 2:0, po golach Tadeusza Nowaka (34. min.) i Jana Pieszki (85. min.). W polu karnym lechitów w wyskoku (z nr. 7 na koszulce) zdobywca pierwszej bramki „Ferrari”.

Zdjęcie

31 października 1987 roku. Lata 80. na krajowym podwórku należały bezwzględnie do śląskich drużyn (szczególnie Górnika Zabrze), ale i naszym rywalom z Poznania udało się dwukrotnie zdobyć tytuł najlepszej drużyny w Polsce. Dominacja Legii (także względem Lecha) nastąpiła w kolejnej i ostatniej dekadzie. Na zdjęciu kadr z meczu Legii z Lechem z rundy jesiennej sezonu 1987/88. Wojskowi przed własną publicznością pokonali rywali 2:0, a gole dla podopiecznych Lucjana Brychczego strzelili Dariusz Dziekanowski (na zdjęciu) w 55. i Krzysztof Iwanicki w 86. minucie spotkania.

Zdjęcie

11 listopada 1995 roku. A to już rywalizacja ówczesnego mistrza Polski (Legii Warszawa) z piłkarzami z Poznania przy ulicy Bułgarskiej jesienią 1995 roku. W spotkaniu rozgrywanym w Narodowe Święto Niepodległości obydwie drużyny podzieliły się punktami (1:1). Wyrównującą bramkę dla legionistów zdobył w 90. minucie meczu były napastnik Lecha Jerzy Podbrożny, wcześniej dla gospodarzy trafił Piotr Prabucki (28. min). Na pierwszym planie Ryszard Staniek i Bartosz Bosacki, w głębi zaś inni legioniści: Radosław Michalski, Tomasz Wieszczycki i Cezary Kucharski.

Zdjęcie

12 czerwca 1996 roku. W ostatniej kolejce sezonu 1995/96 legioniści rozgromili przy Łazienkowskiej Kolejorza 5:1 (3:1), ale i tak stracili tytuł najlepszej drużyny w kraju na rzecz Widzewa. Gole dla gospodarzy strzelali w tym spotkaniu Jerzy Podbrożny (10., 18., k., 54.), Leszek Pisz (8.) oraz Tomasz Wieszczycki (52.), zaś jedyne trafienie dla rywali zapisał na swoim koncie Paweł Wojtala (45.). Legioniści prowadzeni jeszcze przez Pawła Janasa zagrali w następującym składzie: Maciej Szczęsny - Krzysztof Ratajczyk, Zbigniew Mandziejewicz, Jacek Kacprzak (46' Tomasz Wieszczycki), Radosław Michalski - Grzegorz Lewandowski, Tomasz Sokołowski (59' Jacek Bednarz), Leszek Pisz, Ryszard Staniek (59' Marcin Mięciel) - Cezary Kucharski, Jerzy Podbrożny. Jak się okazało było to już kres Wielkiej Legii z pierwszej połowy lat 90. Na zdjęciu „Kucharz” w ataku na bramkę Mariusza Bekasa.

Zdjęcie

21 maja 2003 roku. Przenosimy się do czasów, kiedy właścicielem klubu był Pol-Mot (przejął Legię od koncernu Daewoo), więc do rundy wiosennej sezonu 2002/03. Piłkarze Dragomira Okuki - jeszcze jako mistrzowie Polski - podejmowali piłkarzy z Poznania przy Łazienkowskiej. Na zdjęciu serbski napastnik Wojskowych Stanko Svitlica, który w 75. minucie skutecznie egzekwuje rzut karny, zdobywając swoją drugą bramkę i ustalając wynik meczu na 2:0. Legia mistrzostwa co prawda nie obroniła (zajęła czwarte miejsce, Lech była zaś 11.), ale Svitlica zgarnął nagrodę indywidualną dla najlepszego strzelca w sezonie (24 gole).

Zdjęcie

3 kwietnia 2004 roku. Niemal rok później ekipa Wojskowych pod wodzą nowego szkoleniowca Dariusza Kubickiego przyjechała na stadion przy ulicy Bułgarskiej. Po bezbramkowej pierwszej połowie, w 54. minucie spotkania znakomitym podaniem popisała się Aleksandar Vuković, a kropkę nad „i” postawił napastnik Legii Piotr Włodarczyk. Legioniści do końca meczu utrzymali prowadzenie i do stolicy wracali w wyśmienitych humorach. Za zdjęciu od lewej (widoczni): Tomasz Sokołowski I, Tomasz Sokołowski II, Jacek Magiera, Radosław Wróblewski i Piotr Włodarczyk.

Zdjęcie

7 maja 2005 roku. W rundzie wiosennej sezonu 2004/05 lechici przyjechali na Łazienkowską po to, by wyjechać z bagażem trzech goli (3:0 - po dwóch golach Bartosza Karwana i trafieniu Tomasza Kiełbowicza). Bezdyskusyjne zwycięstwo piłkarzy Jacka Zielińskiego nie poprawiło humoru Pawłowi Kaczorowskiemu, który po ostatnim gwizdku nie cieszył się z kolegami na murawie, tylko szybko zszedł do szatni. Historia zawodnika - który przyszedł do Legii właśnie z Lecha - w klubie z Ł3 była dokładnie taka, jak na tym zdjęciu, czyli smutna. Piłkarz nigdy nie otrzymał kredytu zaufania od fanów Wojskowych po tym, jak kilka miesięcy wcześniej - po półfinałowym meczu o PP w 2004 roku - śpiewał w szatni obraźliwe piosenki o swoim przyszłym klubie. Dla Kaczorowskiego mecz z Lechem był jednym z 14. jakie rozegrał dla Legii i jedynym ligowym w pełnym wymiarze czasu. Po kilku miesiącach pobytu w Warszawie zawodnik poprosił władze klubu o rozwiązanie kontraktu, a jego dalsza kariera była początkiem końca gry w piłkę.

Zdjęcie

5 października 2008 roku. Znów przenosimy się do Poznania. Jesienią sezonu 2008/09 legioniści gościli w Wielkopolsce w 8. kolejce rozgrywek. W spotkaniu tym wystąpił jeden zawodnik, którzy także dziś jest w kadrze pierwszego zespołu Legii - Inaki Astiz (na zdjęciu). W obecności 24 tysięcy kibiców drużyny podzieliły się punktami, a drużyna Jana Urbana (szkoleniowiec ten później pracował także w Lechu) pokazała się z dobrej strony. Mecz był zacięty, a w niektórych fragmentach bardzo ostry, sędzia Robert Małek upomniał żółtymi kartkami sześciu piłkarzu - dwóch z Lecha i czterech z Legii.

Zdjęcie

25 kwietnia 2009 roku. W rundzie wiosennej tego samego sezonu lechici przyjechali do Warszawy. „Na placu budowy” przy Łazienkowskiej obydwie ekipy także nie potrafiły przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść (1:1), choć dość szybko - bo w 10. minucie - wynik otworzył napastnik Legii Takesure Chinyama (wyrównał na kwadrans przed końcem Robert Lewandowski). Na zdjęciu radość Wojskowych po trafieniu piłkarza z Zimbabwe, który w tamtym sezonie (wraz z Pawłem Brożkiem z Wisły Kraków) zdobył tytuł króla strzelców ekstraklasy - z 19 golami na koncie.

Zdjęcie

24 września 2010 roku. Mecz Legia - Lech, który odbył się we wrześniowy wieczór 2010 roku przy Łazienkowskiej, był jednym z najbardziej emocjonujących pomiędzy obydwoma drużynami w XXI wieku. Na początku meczu na prowadzenie wyszedł Lech, za sprawą celnego strzału Siergieja Kriwca. Wyrównał w 38. minucie Michał Kucharczyk, dla którego było to pierwsze ligowe trafienie w barwach Legii. W 44. minucie sprawy jednak mocno się skomplikowały, bowiem legioniści musieli grać w dziesiątkę - z boiska wyleciał Maciej Rybus, który obejrzał drugą żółtą kartkę. Na domiar złego w 70. minucie groźnej kontuzji doznał Dickson Choto i sytuacja gospodarzy stała się dramatyczna. Dziewięć minut przed końcem potyczki Maciej Skorża zdecydował się wpuścić (za Takesure'a Chinyamę) drugiego napastnika Bruno Mezengę, który... notorycznie zawodził trenera i stołecznych fanów, choć pokładano w nim wielkie nadzieje. Dwie minuty przed końcem to on jednak przesądził o losach meczu - zdobył swoją pierwszą i zarazem zwycięską bramkę dla Legii w meczu z Lechem.

Zdjęcie

16 kwietnia 2011 roku. Wiosną sezonu 2010/11 podopieczni Macieja Skorży zagrali z Lechem w Poznaniu. Na zegarze stadionowym przy Bułgarskiej widniała 64. minuta spotkania i wynik 0:0. Do piłki wybitej z okolic pola karnego Legii dopadł (po błędzie obrońcy gospodarzy) Portugalczyk Manu. Przed nim był już tylko bramkarz Krzysztof Kotorowski, który wyszedł poza „szesnastkę” i wyciął równo z trawą pomocnika Wojskowych wychodzącego w sytuacji sam na sam. Arbiter Robert Małek z Zabrza gwizdnął faul bramkarza na legioniście i ukarał lechitę... jedynie żółtą kartką. Niewątpliwie była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji sędziego podczas meczów pomiędzy tymi drużynami. Ostatecznie - po golu w Artjomsa Rudnevsa w 83. minucie - Kolejorz wygrał 1:0. Na zdjęciu możemy zobaczyć faul na Manu i... kunszt fotografa Mateusza Kostrzewy, który w idealnym momencie wcisnął spust migawki.

Zdjęcie

21 kwietnia 2012 roku. O rozgrywkach ekstraklasy w sezonie 2011/12 kibice Legii chcieli jak najszybciej zapomnieć. Legioniści w ostatnich czterech kolejkach (m.in. pamiętnym meczu z Lechią Gdańsk) zaprzepaścili szanse na zdobycie tytułu mistrza Polski, co skończyło się zwolnieniem ze stanowiska pierwszego trenera Macieja Skorży. Na zdjęciu napastnik Legii Danijel Ljuboja w walce o piłkę z Grzegorzem Wojtkowiakiem z Lecha. Wojskowi skrzyżowali rękawicę z Kolejorzem w 27. kolejce na boisku przy Łazienkowskiej. Ulegli rywalom 0:1, a gola przesądzającego o losach meczu znów strzelił Rudnevs.

Zdjęcie

18 listopada 2012 roku. Na „rewanż” nie trzeba było jednak długo czekać. W rundzie jesiennej kolejnego sezonu, drużyna Legii - już pod skrzydłami nowego trenera Jana Urbana - rozegrała jeden z najlepszych wyjazdowych meczów z Kolejorzem. Na trybunach stadionu przy Bułgarskiej zasiadł komplet, ponad 40 tysięcy kibiców. W pierwszej połowie musieli oni przełknąć trzy gorzkie pigułki w postaci goli strzelonych przez legionistów. Kanonadę rozpoczął w 10. minucie sprytnym lobem Jakub Kosecki. Cztery minuty później na indywidualną akcję zdecydował się Kuba Wawrzyniak, który strzałem w długi róg podwyższył wynik na 2:0 dla Legii. To jeszcze nie był koniec. W ślady „Wawrzyna” poszedł Miro Radović, który po znakomitym rajdzie pokonał Jasmina Buricia uderzeniem w krótki róg jego bramki. To był nokaut, po którym Lech nie potrafił się już podnieść, choć w końcówce spotkania strzelił jeszcze honorowego gola za sprawą Bartosza Ślusarskiego. Na zdjęciu radość „Kosy” po strzeleniu pierwszego gola dla Wojskowych.

Zdjęcie

18 maja 2013 roku. Sezon 2012/13 legioniści zakończyli dubletem. Jednym z kluczowych momentów było właśnie wiosenne zwycięstwo z Lechem przy Łazienkowskiej cztery kolejki przed końcem rozgrywek. Decydujące trafienie zaliczył kapitan Legii Ivica Vrdoljak, który wziął na barki odpowiedzialność za skuteczne wykonanie rzutu karnego w 86. minucie spotkania (po faulu na Jakubie Koseckim). 30 tysięcy fanów na trybunach oszalało z radości wraz z legionistami, którzy po tym spotkaniu wiedzieli, że nie mogą już wypuścić z rąk tytułu dla najlepszej drużyny w kraju (drugi był Lech). Tytuł zapewnili sobie już w następnej kolejce - w obliczu porażki Lecha z Podbeskidziem (0:2), do mistrzostwa wystarczył im remis z Widzewem (1:1) w Łodzi.

Zdjęcie

27 września 2014 roku. To był dziwny mecz na Stadionie Wojska Polskiego. Legioniści, pod wodzą Henninga Berga, przegrywali z Lechem do przerwy 0:2 (po golach Marcina Kamińskiego i Dariusza Formelli), choć mieli swoje sytuacje do zdobycia bramki. Po zmianie stron zawodnicy z Poznania prowadzili grę, a swoich szans w akcjach ofensywnych szukała Legia. I znalazła. Kontaktowego gola w 76. minucie meczu zdobył Tomasz Brzyski (na zdjęciu). Uderzył, a właściwie wrzucił futbolówkę z lewego skrzydła, a ta... wpadła za kołnierz ekslegionisty Macieja Gostomskiego. Niesieni dopingiem 26 tysięcy fanów legioniści zdołali wyrównać w ostatniej akcji meczu, kiedy do siatki trafił obrońca Wojskowych Dossa Junior.

Zdjęcie

19 marca 2016 roku. „Nikolić niech najpierw strzeli bramkę jakiemuś dobremu zespołowi, albo w Lidze Europy, albo w jakiejś dobrej lidze” - powiedział w marcu 2016 roku nowy szkoleniowiec Kolejorza Jan Urban na pytanie, czy nie obawia się, że napastnik Legii przesądzi o losach meczu Wojskowych w Poznaniu. „Niko” nie trzeba było dwa razy powtarzać. Kilka dni później Legia przyjechała na Bułgarską z Węgrem w składzie i zwyciężyła 2:0 po... jego dwóch trafieniach. Nikolić najpierw strzelił gola w 42. minucie z gry, zaś trzy minuty później skutecznie egzekwował rzut karny i ustalił wynik spotkania. Od tego czasu Legia zanotowała trzy ligowe zwycięstwa z rzędu w Poznaniu.

Zdjęcie

15 kwietnia 2016 roku. Wiosną roku stulecia Legii przy Łazienkowskiej byliśmy świadkami wzruszających chwil. Kilka dni przed potyczką z Lechem na stadionie Legii - przy Ścianie Mistrzów - odsłonięto tablicę z odlewem dłoni Lucjana Brychczego, a trybuna południowa oficjalnie została nazwana jego imieniem. Przed rozpoczęciem meczu z Lechem w 31. kolejce po wyjściu obydwu drużyn piłkarze ustawili się na środku boiska, a kapitan Legii Jakub Rzeźniczak wprowadził na murawę Lucjana Brychczego. Kibice przywitali „Kiciego” gromkimi oklaskami. „Panie Lucjanie, szacunek zawsze zostanie” - niosło się po trybunach stadionu przy Ł3. Pan Lucjan nie ukrywał wzruszenia, podziękował za owacje na stojąco pokazując charakterystyczną „eLkę”. Wojskowi w obecności 28 tysięcy fanów pokonali Kolejorza 1:0, a jedyną bramkę meczu zdobył w 62. minucie Aleksandar Prijović. Lucjan Brychczy jest przy okazji najskuteczniejszym strzelcem Legii w potyczkach z Lechem - bramkarzy rywali pokonywał 12-krotnie.

Zdjęcie

22 października 2016 roku. Właśnie dlatego na mecze Legii z Lechem czeka cała piłkarska Polska. Dramaturgia, emocje i jakość, najczęściej towarzyszą spotkaniom właśnie tych zespołów. Na zdjęciu 93. minuta jesiennego spotkania przy Łazienkowskiej, kiedy to wprowadzony chwilę wcześniej Kasper Hamalainen zapewnił Legii zwycięstwo 2:1. Radość piłkarzy i kibiców była po golu Fina ogromna. Wcześniej wynik meczu otworzył w 64. minucie Nemanja Nikolić, do remisu zaś doprowadził z rzutu karnego (w 90. minucie) Marcin Robak.

Zdjęcie

22 października 2016 roku. Kilkanaście sekund wcześniej. Po tym strzale wprowadzonego na murawę w końcówce meczu Kaspera Hamalainena stadion eksplodował radością, a Legia dopisała sobie trzy ponkty po meczu z Lechem.

Zdjęcie

9 kwietnia 2017 roku. Historia ostatnich potyczek Legii z Lechem (wliczając w to także boje o Puchar Polski) wypada zdecydowanie na korzyść warszawian. Nie inaczej było w meczu obydwu zespołów w Wielkopolsce w mistrzowskim dla Legii sezonie 2016/17. Obydwie jedenastki walczyły ze sobą trzykrotnie (dwa razy w rundzie zasadniczej i raz w mistrzowskiej) i trzy razy górą była Legia. Na zdjęciu radość Macieja Dąbrowskiego po strzeleniu wyrównującego gola w Poznaniu w kwietniu tego roku. Była wówczas 87. minuta meczu...

Zdjęcie

9 kwietnia 2017 roku. W 94. mieliśmy do czynienia z istnym déja vu. Chwilę wcześniej na boisku pojawił się Kasper Hamalainen, który w ostatniej akcji meczu przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Legii (2:1)! „Hama” - podobnie jak kilka miesięcy wcześniej w stolicy - okazał się bohaterem warszawskiej drużyny i prawdziwym „Jokerem” w talii Jacka Magiery. Na zdjęciu radość Hamalainena i Nagya po celnym strzale głową tego pierwszego. Na ziemi leży zmęczony obrońca Wojskowych Adam Hlousek, który po kilkudziesięciometrowym rajdzie lewym skrzydłem idealnie podał piłkę fińskiemu napastnikowi Legii. Zwycięstwo w Poznaniu znacznie przybliżyło Wojskowych do 13. tytułu najlepszej drużyny w kraju. 42 tysiące fanów na trybunach było w szoku...

Zdjęcie

17 maja 2017 roku. A to już spotkanie pomiędzy obydwoma drużynami, rozegrane wiosną 2017 roku w Warszawie. Piłkarze Jacka Magiery w obecności 29 tysięcy fanów pokonali rywala 2:0. Na zdjęciu 83. minuta spotkania. Michał Kucharczyk przerzuca piłkę nad Matusem Putnockym i za moment głową pakuje piłkę do siatki ustalając wynik meczu. Wcześniej do siatki lechitów trafił Vadis Odjidja-Ofoe (7. min.). Ogółem w 121 ligowych potyczkach 54 razy górą byli Wojskowi, padło 30 remisów, zaś 37 razy triumfowali rywale. Bilans bramkowy 162:111 dla Legii.

Zdjęcie

1 października 2017 roku. Legioniści - jako mistrzowie Polski - w sezonie 2017/18 pierwszą ligową potyczkę z Lechem rozegrali w Poznaniu. Po bardzo słabym meczu wrócili do Warszawy na tarczy. Już w 12. minucie strzelanie dla Kolejorza rozpoczął Maciej Gajos. W 38. gola dołożył Łukasz Trałka i stało się jasne, że wywiezienie jakichkolwiek punktów z Wielkoposki tego dnia graniczyło z cudem. Tak też się stało. Dzieła dopełnił w 65. minucie Maciej Makuszewski. Na zdjęciu szkoleniowiec Legii Romeo Jozak, który nie miał pomysłu na grę Legii w Poznaniu. Nie zadziałał także talizman w postaci Kaspera Hamalainena, który zagrał przy Bułgarskiej od pierwszej minuty meczu.

Zdjęcie

4 marca 2018 roku. Wojskowi, pałający rządzą rewanżu za jesienną wysoką porażkę w Poznaniu, rozpoczęli spotkanie z wysokiego „C”. W 2. minucie meczu Marko Vesović wykończył znakomite podanie Williama Remy'ego i dał Legii prowadzenie, strzelając przy tym swojego debiutanckiego gola w ekstraklasie. Prowadzenie do przerwy legioniści zawdzięczać mogli Arkadiuszowi Malarzowi, który popisał się kilkoma nieprawdopodobnymi wręcz interwencjami. W drugiej odsłonie mecz się zaostrzył, a sędzia Szymon Marciniak co rusz musiał sięgać do kieszeni po żółte kartki - w tym aspekcie było 4:2 dla gospodarzy.

Zdjęcie

4 marca 2018 roku. Druga połowa marcowego spotkania Legii z Lechem przyniosła kolejne gole. W 63. minucie napastnik Lecha Christian Gytkjaer doprowadził do remisu, a legioniści przez długie minuty nie mogli trafić do siatki rywali. Doskonałe sytuacje zaprzepaścili Michał Kucharczyk i Jarosław Niezgoda. Zegar pokazywał 84. minutę, w pole karne Lecha piłkę zacentrował Artur Jędrzejczyk, zaś głową zbił ją Niezgoda. Do futbolówki zmierzającej pod końcową linię boiska w rogu pola karnego ruszyli Krzysztof Mączyński i Wołodymyr Kostewycz. Ta odbiła się jeszcze od murawy i... trafiła w rękę lechity, który zmienił tor jej lotu. Arbiter zareagował z kilkusekundowym (reakcja VAR) opóźnieniem i ku rozpaczy graczy gości podyktował jedenastkę dla Legii. Na gola zamienił ją „Kuchy” i ostatecznie Wojskowi pokonali Kolejorza 2:1.

Zdjęcie

20 maja 2018 roku. Niespełna trzy miesiące później legioniści spotkali się z Lechem w Poznaniu w rundzie mistrzowskiej. Podopiczni Deana Klafuricia (kilka tygodni wcześniej zastąpił na stanowisku trenera Romeo Jozaka) jechali do stolicy Wielkopolski aby zdobyć przynajmniej punkt (taka sama sytuacja jak w przypadku sobotniego starcia). Tyle bowiem oczek dawało Wojskowym tytuł mistrza Polski. Już przed meczem atmosfera była napięta, krążyły bowiem plotki o tym, że przy korzystnym wyniku dla Legii fani gospodarzy nie pozwolą dokończyć tego spotkania... W tunelu przed wyjściem na boisko gracze obydwu drużyn spojrzeli sobie głęboko w oczy i - jak wspominali później legioniści - już tam Wojskowi wypracowali sobie solidną przewagę psychologoczną. Zaczęło się planowo dla Legii. W 9. minucie Wojskowych na prowadzenie wyprowadził Domagoj Antolić...

Zdjęcie

20 maja 2018 roku. ...a w 69. minucie wynik podwyższył po świetnej akcji całego zespołu Michał Kucharczyk, który po strzeleniu gola podbiegł pod sektor kibiców z Warszawy, by razem świętować pewne już mistrzostwo Polski. Siedem minut później wydarzyło się to, co niektórzy przewidywali. Mecz został przerwany w 76. minucie meczu przy stanie 2:0 dla Wojskowych, a następnie przyznany walkower dla Legii Warszawa (3:0).

Zdjęcie

20 maja 2018 roku. Ponieważ Ekstraklasa nie wyraziła zgody na koronację mistrza w Poznaniu, kibice z Łazienkowskiej przygotowali dla piłkarzy repliki medali i mistrzowskiego trofeum. Jeszcze długo po meczu nad Poznaniem niosły się legijne pieśni.

Zdjęcie

16 września 2018 roku. „United we stand, divided we fall” (Zjednoczeni wygrywamy, podzieleni przegrywamy) - taką sektorówkę przygotowali kibice z „Żylety” na kolejne spotkanie z Lechem przy Łazienkowskiej. Po nieudanej przygodzie w pucharach legioniści znów stanowili jedność.

Zdjęcie

16 września 2018 roku. Z Carlitosem - wielką nadzieją Legii na nowy sezon - legioniści rozpoczęli spotkanie z Lechem ostro i agresywnie. Już na początku spotkania żółte kartki obejrzeli Artur Jędrzejczyk i wspomniany Carlitos. „Żółtko” zobaczył także Vernon De Marco i Daniel Stefański nieco ostudził zapały graczy obydwu drużyn. W 31. minucie piłkarze Ricardo Sa Pinto objęli prowadzenie. Sebastian Szymański znakomitym prostopadłym podaniem obsłużył Dominkika Nagya, który minął bramkarza Lecha i kopnął do pustej bramki.

Zdjęcie

16 września 2018 roku. Węgierski pomocnik Nagy po strzeleniu gola przeskoczył przez bandy reklamowe i utonął w ramionach uradowanych kibiców z „Żylety”. To było wspaniałe dopełnienie wspomnianego wcześniej hasła, które pojawiło się przed rozpoczęciem meczu na trybunie północnej stadionu przy Łazienkowskiej.

Zdjęcie

23 lutego 2019 roku. Kolejny mecz w Poznaniu i kolejny... do zapomnienia. Tym razem recepty na Lecha nie znalazł Ricardo Sa Pinto (na zdjęciu z Adamem Hlouskiem, jednym z bohaterów akcji Wojskowych sprzed trzech lat). Gole Nikoli Vujadinovicia i Christiana Gytkjaera przesądziły o zwycięstwie gospodarzy 2:0. Karabiny Legii w postaci Carlitosa, Szymańskiego, Kulenovicia czy Kucharczyka strzelały tym razem ślepą amunicją.

Zdjęcie

24 kwietnia 2019 roku. Transparent w sektorze gości - Być albo nie być? Tym razem się nie udało.

Zdjęcie

24 kwietnia 2019 roku. Legioniści w rundzie mistrzowskiej znów grali z Lechem w Poznaniu. W 32. kolejce o zwycięstwie gospodarzy przesądził w 81. minucie Filip Marchwiński, który pokonał Radosława Cierzniaka (zastępował w bramce kontuzjowanego Radosława Majeckiego). Sezon 2018/19 nie był dla Legii udany. Mistrzostwo Polski zdobył ostatecznie Piast Gliwice, legioniści musieli zadowolić się drugim miejscem.

Zdjęcie

19 października 2019 roku. Przed meczem Lech - Legia w Warszawie pożegnano Michała Kucharczyka i Miroslava Radovicia - piłkarze, którzy zdobyli dla Legii 22 trofea, odeszli po latach z Łazienkowskiej.

Zdjęcie

19 października 2019 roku. W początkowym okresie Legii w lidze nie szło, a mecz z Lechem miał być tym przełomowym. I był! Choć w 55. minucie to Kolejorz, za sprawą Darko Jevticia, wyszedł na prowadzenie, to końcówka należała już do piłkarzy Aleksandara Vukovicia. Pamiętacie? 63. minuta Arvidas Novikovas, a 76... Rosołek, Rosołek, Roooosołek!

Zdjęcie

19 października 2019 roku. Od tego spotkania rozpoczęła się zwycięska passa legionistów, którzy jesienią 2019 roku raczyli kibiców przy Łazienkowskiej piłkarskimi ucztami. Radość Andre Martinsa - mówi wszystko: wróciliśmy!

Zdjęcie

30 maja 2020 roku. Na ten mecz piłkarze i kibice czekali... prawie trzy miesiące. Po przerwie spowodowanej pandemią covid19 Legia pojechała właśnie do Poznania. W 17. minucie padło rozstrzygnięcie. W pole karne piłkę wrzucał Vako Gvilia, Mickey van der Hart pechowo interweniował, a na linii bramkowej czekał ten, który być tam powinien - czeski napastnik Wojskowych Tomas Pekhart. Legioniści w ważnym i trudnym meczu zwyciężyli 1:0.

Zdjęcie

4 lipca 2020 roku. A to już ostatnia potyczka pomiędzy Legią a Lechem. Obydwie jedenastki zmierzyły się w Poznaniu w 34. kolejce PKO Ekstraklasy. Legioniści ten mecz przegrali (honorowe trafienie zaliczył w 71. minucie Igor Lewczuk), ale nie przeszkodziło im to kilkanaście dni później wznieść w górę trofeum dla najlepszej drużyny w Polsce.

Zdjęcie
Udostępnij

Autor

Janusz Partyka

15razyMistrz Polski
19razyPuchar Polski
4razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.