![Prawda czasu: Danijel Ljuboja - „Borsuk” z Vinkovci [HISTORIA]](https://cdn.legia.com/variants/ciwTs374GGBWfPZKMCzHasNP/545c15e9cca6f06af6246aeb5cf03b7aca3451e6443595cf6ef7e6b628d6481e.jpeg)
Prawda czasu: Danijel Ljuboja - „Borsuk” z Vinkovci [HISTORIA]
Danijel Ljuboja przychodził do Legii w 2011 roku ze statusem gwiazdy, ale też zawodnika mogącego sprawiać kłopoty. Szybko okazało się, że Serb znakomicie wkomponował się w zespół i wniósł do niego niespotykaną wcześniej jakość, stając się jednym z najlepszych obcokrajowców zarówno w historii klubu, jak i całej ekstraklasy. „Gwiazdą jest cała drużyna. Tylko dobrze współpracując i pomagając sobie nawzajem, można osiągnąć dobre wyniki w futbolu. Jeden piłkarz sam niczego nie dokona” – mówił w jednym z wywiadów do NL „Ljubo”.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa, Adam Polak/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa, Adam Polak/Archiwum Legii
Danijel Ljuboja przychodził do Legii w 2011 roku ze statusem gwiazdy, ale też zawodnika mogącego sprawiać kłopoty. Szybko okazało się, że Serb znakomicie wkomponował się w zespół i wniósł do niego niespotykaną wcześniej jakość, stając się jednym z najlepszych obcokrajowców zarówno w historii klubu, jak i całej ekstraklasy. „Gwiazdą jest cała drużyna. Tylko dobrze współpracując i pomagając sobie nawzajem, można osiągnąć dobre wyniki w futbolu. Jeden piłkarz sam niczego nie dokona” – mówił w jednym z wywiadów do NL „Ljubo”.
„Grałem w silnych europejskich klubach. Odróżnia mnie to od większości kolegów z drużyny, ale nie zamierzałem zachowywać się jak jakaś gwiazda. Jestem normalnym człowiekiem i w taki sposób odnosiłem się do kolegów. Sądzę, że stanowimy zgrany zespół i w tym tkwi nasz największy atut. Lubię grać efektownie, cieszyć się grą i pokazywać dobre wyszkolenie techniczne. Przede wszystkim na boisku działam bardzo spontanicznie. Nie zakładam z góry, jak zagram piłkę. To zawsze przychodzi samo” – kontynuował swoją filozofię futbolu w rozmowie z NL wiosną 2012 roku napastnik Legii, który z racji na swoją specyficzną fryzurę (jasny podłużny pasek na głowie) szybko został okrzyknięty „Borsukiem”.

Danijel Ljuboja urodził się 4 września 1978 roku w Vinkovci. Przyszedł na świat na terenie ówczesnej Jugosławii i jako junior trenował w Cibalia Vinkovci, NK Osijek oraz Crvenie Zvezdzie Belgrad. W roku 1991 – w wieku 13 lat – przeniósł się na długi czas do Francji. Wylądował w Sochaux, gdzie przez wiele lat trenował w juniorach, by zawodową karierę rozpocząć siedem lat później. W swoim pierwszym „poważnym” sezonie w barwach zespołu z Montbeliard rozegrał 26 meczów w których strzelił cztery gole. Po spadku z League 1 grał w ataku wraz z Antonem Drobnjakiem, a w klasyfikacji strzelców zaplecza francuskiej ekstraklasy Serba wyprzedził jedynie Amara Traore. Dzięki dobrej grze w Sochaux w 2000 roku Ljuboja przeszedł do Strasbourga, z którym w pierwszym sezonie gry wywalczył Puchar Francji i... spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej. Danijel Ljuboja jednak we francuskiej piłce nie przepadł. Przeciwnie, w trakcie sezonu 2003/2004 związał się kontraktem z Paris Saint-Germain, w barwach którego zadebiutował 17 stycznia 2004 roku w meczu z FC Metz. Z nową drużyną wywalczył wicemistrzostwo Francji oraz krajowy puchar, rywalizując o miejsce w ataku z nie byle kim, bo z Pedro Pauletą i Fabrice Pancrate.

Po roku zawodnik trafił jednak na zasadzie wypożyczenia do niemieckiego VfB Stuttgart – w Bundeslidze zadebiutował 10 września 2005 roku w potyczce z Arminią Bielefeld. W kwietniu następnego roku VfB definitywnie wykupiło serbskiego napastnika z PSG wiążąc się z nim trzyletnim kontraktem. I od tego momentu zaczęły się schody... Po pewnym czasie „Ljubo” nie porozumiał się w kwestiach finansowych z władzami klubu i został przesunięty do rezerw. Po kilku miesiącach piłkarz został wypożyczony do HSV z opcją transferu definitywnego, jednak tam także nie mógł porozumieć się z trenerem i... znów wylądował w rezerwach. Po powrocie do Stuttgartu, zimą 2008 roku „Ljubo” ponownie został wypożyczony – do VfL Wolfsburg, gdzie jego niemiecka przygoda dobiegła końca.

Latem 2009 roku niesforny napastnik wrócił do Francji, gdzie został piłkarzem Grenoble, a później Nicei. 15 czerwca 2011 roku zawodnik dość niespodziewanie podpisał roczny kontrakt z Legią, stając się największym hitem transferowym tamtego lata w Polsce. „Dziś liczy się dla mnie tylko Legia. Nie brakuje mi motywacji i chcę tutaj grać jak najlepiej” – mówił chwilę po parafowaniu umowy nowy napastnik Wojskowych. „Z piłkarzem o takich umiejętnościach nigdy jeszcze nie pracowałem” – dodał ówczesny trener Legii Maciej Skorża. W polskiej ekstraklasie „Ljubo” zadebiutował 7 sierpnia w meczu z Cracovią, zaś pierwsze gole (dwa) strzelił pięć dni później – w spotkaniu z Górnikiem Zabrze. Wiosną 2012 roku Serb przedłużył umowę z klubem z Ł3 o kolejny rok – był to jego trzeci najlepszy sezon w karierze, jeśli chodzi o statystyki.

„Nie spodziewałem się, że w polskiej lidze gra się tak trudno. Jest bardzo dużo ostrej walki, a sędziowie pozwalają przeciwnikom na bardzo wiele. We Francji lub w Niemczech arbitrzy w większym stopniu chronią zawodników i uniemożliwiają tak ostrą grę, z jaką spotykam się na polskich boiskach. Obrońcy mają tu bardzo dużo wolności. (...) Nie ma też co ukrywać, że czasami między meczami trenowałem nieco mniej. Gdy czułem się zmęczony lub coś mnie bolało, trenerzy dawali mi wolne lub ćwiczyłem po prostu lżej. Współpraca ze szkoleniowcami i sztabem medycznym była bardzo profesjonalna. Jestem takim zawodnikiem, że czasem jeden lub dwa dni wolnego, gdy coś mi dolega, sprawiają, że znów jestem w pełni sił. (...) Dziennikarze mają prawo do swoich osądów. Jak widać, taki a nie inny sposób treningów, przynosił dobre efekty. Zagrałem w większości spotkań i utrzymywałem się w dobrej formie. To bardzo ważne, że trenerzy mnie rozumieli i umiejętnie dobierali obciążenia. Szkoleniowcy zaufali mi, że trenując w taki sposób będę mógł dać zespołowi Legii najwięcej i tak właśnie było. Kiedy ma się tyle lat, co ja, a nie 20 czy 25, trzeba szanować organizm. (...) W piłce wiele rzeczy przychodzi naturalnie. Od pierwszego treningu zorientowaliśmy się, że rozumiemy swoje intencje na boisku. Tak to już jest, że z niektórymi można się zgrać się od razu, a z innymi można grać dziesięć lat i takiego wzajemnego zrozumienia w ogóle nie będzie. (...) Miro rzeczywiście wie, jak ze mną grać, jesienią dobrze współpracowaliśmy też z Maciejem Rybusem i stworzyliśmy skuteczne trio. Kiedy odszedł, nie było łatwo go zastąpić i nasza gra ofensywna nie wyglądała już tak dobrze. (...) Jestem napastnikiem, ale lubię mieć dużo wolności na boisku. Nasza taktyka w pewnym stopniu to wykorzystuje. Lubię być w ruchu, zmieniać pozycję, wtedy rywalom trudniej jest mnie upilnować. Najwięcej mogę dać zespołowi wówczas, gdy często mam piłkę i w swobodny sposób poruszam się po boisku” – mówił o swojej grze w Legii w wywiadzie dla NL serbski napastnik. Ostatni mecz w barwach Legii ten świetnie wyszkolony technicznie piłkarz – o porywczym bałkańskim temperamencie – rozegrał 2 czerwca 2013 roku z wrocławskim Śląskiem. Po zakończeniu mistrzowskiego sezonu Legia ogłosiła, że nie przedłuży kontraktu z piłkarzem. Niespełna 10 lat temu Ljuboja pożegnał się ostatecznie z Warszawą.

Z „eLką” na piersi Serb rozegrał 78 spotkań, w których strzelił 30 goli, będąc bez wątpienia jedną z największych gwiazd w historii naszej ekstraklasy. Z drużyną wywalczył mistrzostwo kraju (2013) i Puchar Polski (2012). W roku 2012 został także wyróżniony przez tygodnik Piłka Nożna tytułem „Obcokrajowca Roku”. Jego trudny charakter oraz ekspresyjne zachowanie rekompensowało świetne wyszkolenie techniczne, skuteczność, zmysł do gry kombinacyjnej (szczególnie z Miro Radoviciem i Maciejem Rybusem), a także boiskowa charyzma powodowały, że szybko zjednał sobie sympatię kibiców. W efekcie tego Legia prezentowała widowiskową i skuteczną grę zarówno w lidze, jak i w Europie. „Dziękuję kibicom i kolegom z zespołu za wspaniałe dwa lata. Przychodząc tutaj nie myślałem, że tak zżyję się z tym miastem i z tym klubem. To wspaniałe miejsce. To był dobry krok w mojej karierze, choć tak naprawdę o wszystkim decyduje wynik sportowy. Dobrze zagraliśmy w rozgrywkach Ligi Europy, zdobyliśmy Puchar Polski, ale na ostateczną ocenę największy wpływ miał efekt walki o mistrzostwo Polski” – mówił „Ljubo” tuż przed wylotem z Warszawy. W lipcu 2013 roku Serb został zawodnikiem francuskiego II-ligowca RC Lens, a rok później ekslegionista zakończył piłkarską karierę.
Autor
Janusz Partyka