#RokDeyny odc. 1 - Dziecko wielu talentów - Legia Warszawa
Plus500
#RokDeyny odc. 1 - Dziecko wielu talentów

#RokDeyny odc. 1 - Dziecko wielu talentów

Rok 2019 to rok 30. rocznicy śmierci wybitnego legionisty Kazimierza Deyny. Legia Warszawa postanowiła uczcić jego pamięć, ogłaszając najbliższe dwanaście miesięcy „Rokiem Deyny”. Z tej okazji, na łamach Legia.com, w dziesięciu odcinkach opowiemy o życiu legendarnego ”Kaki”. Dziś przenieśmy się do miejsca, w którym wszystko się zaczęło - Starogardu Gdańskiego.

Autor: Przemysław Gołaszewski

Fot. Archiwum Legii

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Przemysław Gołaszewski

Fot. Archiwum Legii

Rok 2019 to rok 30. rocznicy śmierci wybitnego legionisty Kazimierza Deyny. Legia Warszawa postanowiła uczcić jego pamięć, ogłaszając najbliższe dwanaście miesięcy „Rokiem Deyny”. Z tej okazji, na łamach Legia.com, w dziesięciu odcinkach opowiemy o życiu legendarnego ”Kaki”. Dziś przenieśmy się do miejsca, w którym wszystko się zaczęło - Starogardu Gdańskiego.

 

Niewiele brakowało, a legendą warszawskiej Legii zostałby Kazimierz Deja. Takie nazwisko nosiłby popularny “Kaka”, gdyby nie jego pradziadek, który podczas zaborów, w obawie przed utratą pracy wozaka, zdecydował się na nieznaczną zmianę liter. Ten z pozoru prozaiczny czyn dał polskiej piłce nazwisko, które nigdy nie zostanie zapomniane.

Zdjęcie

Kazimierz Deyna przyszedł na świat 23 października 1947 roku w Starogardzie Gdańskim, w samym centrum Kociewia - regionu etnograficzno-kulturowego, z którego oprócz Deyny pochodzi wielu wybitnych przedstawicieli polskiego sportu i kultury. Być może nie jest to przypadek. W północnej Polsce utarło się, że mieszkańcy Kociewia słyną ze swojej pracowitości i twardego charakteru. Cechy te dobrze oddają temperament rodziny Deynów. Rodzice Kazimierza - Franciszek i Jadwiga - utrzymywali na swoich barkach wychowanie dziewięciorga własnych dzieci i adoptowanej córki siostry Franciszka, której rodzice zginęli podczas drugiej wojny światowej.

Zdjęcie

Ojciec Kazimierza był robotnikiem w miejscowej Spółdzielni Mleczarskiej, ale nie stronił też od dodatkowych zajęć. Praca pochłaniała znaczną część jego czasu. Każdy grosz był niezbędny, by zapewnić ukochanemu potomstwu odpowiednie warunki do życia. W powojennym Starogardzie było o to niezwykle trudno. Zrujnowane miasto nie zapewniało wielu miejsc zatrudnienia. Nie tylko miejska gospodarka ucierpiała podczas konfliktu. Mieszkańcy Starogardu wciąż żyli wspomnieniami licznych bombardowań i zbrodni niemieckich żołnierzy, którzy w pobliskim Lesie Szpęgawskim na początku wojny dokonali masowej egzekucji siedmiu tysięcy ludzi, w tym pacjentów pobliskiego szpitala psychiatrycznego.

Zdjęcie

Powierzchnia mieszkalna, którą rodzina otrzymała po przeprowadzce z Osieka, obejmowała pokój o powierzchni 20 metrów kwadratowych oraz kuchnię. Po wodę trzeba było wychodzić na podwórze do studni i przenosić ją wiadrami.

W domu młodego Kazika nigdy się nie przelewało. Mieszkaniem w budynku przy ulicy Lubichowskiej 86, który w międzywojniu pełnił funkcję miejscowego przytułku, zajmowała się Jadwiga. Powierzchnia mieszkalna, którą rodzina otrzymała po przeprowadzce z Osieka, obejmowała pokój o powierzchni 20 metrów kwadratowych oraz kuchnię. Po wodę trzeba było wychodzić na podwórze do studni i przenosić ją wiadrami. Pobliski krajobraz zdominowały pola, łąki i ogrody. W takich warunkach przyszło żyć rodzinie wychowującej dziesięcioro dzieci. Jednak Jadwiga Deyna doskonale radziła sobie ze swoimi obowiązkami. - W naszym domu mogło brakować pieniędzy, jednak nigdy nie brakowało serdeczności i ciepła, które mama roztaczała wokół siebie - wspominała jedna z sióstr Kazimierza, Teresa. Ceglany budynek ze strzelistym dachem, w którym wszystko się zaczęło, zachował się do dziś, a jedną z jego ścian zdobi widowiskowe graffiti z wizerunkiem Kazimierza Deyny.

Zdjęcie

Młody Kazik kochał sport, lecz wbrew pozorom z początku to nie piłka nożna była jego oczkiem w głowie. Można było odnieść wrażenie, że Deyna to urodzony pingpongista.

Młody Kazik kochał sport, lecz wbrew pozorom z początku to nie piłka nożna była jego oczkiem w głowie. Można było odnieść wrażenie, że Deyna to urodzony pingpongista. Niespełna dziesięcioletni Kazimierz mógł godzinami przyglądać się grze starszych kolegów, którzy na szkolnym korytarzu oblegali stół. Z racji różnicy wieku młody Deyna niezbyt często zapraszany był do stołu, co z pewnością budziło w nim frustrację, ale na pewno nie odbierało ochoty do gry. Kazik postanowił samodzielnie zrobić paletkę, czym pokazał swoją determinację i krok po kroku awansował w hierarchii szkolnych pingpongistów. Deyna miał również słabość do lekkoatletyki. Co więcej, przyszła gwiazda futbolu często z powodzeniem rywalizowała na zawodach ze starszymi uczniami oraz... ze swoją siostrą Teresą, która także ceniła sobie tę formę aktywności sportowej.

Zdjęcie

Przez wczesne etapy życia Kazika Deyny przewinął się również epizod związany z hokejem. Mało brakowało, a zakończyłby się on tragicznie. Jedną z form spędzania wolnego czasu przez potomstwo państwa Deynów była gra w hokeja na pobliskim stawie. Podczas jednej z rozgrywek tafla lodu pękła pod Kazikiem, a ten wpadł do lodowatej wody. Na szczęście udało się go wyciągnąć. Rodzeństwo uratowało go przed utonięciem, ale fatalny wypadek nie przeszedł bez echa. Kazik trafił do szpitala z zapaleniem płuc, które w tamtych czasach zagrażało nawet życiu.

Zdjęcie

Jednak mimo wielu sportowych fascynacji, to piłka nożna była przeznaczeniem Kazimierza Deyny. Przyszły legionista zrozumiał to, gdy pewnego razu odpakował swój prezent urodzinowy. Futbolówka, którą dostał od rodziców, stała się kolejnym członkiem i tak licznej już rodziny.

Kilkuletni Kazimierz zauroczył się też jeździectwem. Niedaleko Starogardu Gdańskiego mieściła się stadnina, gdzie młody Kazik spędzał mnóstwo czasu. Widok współpracy człowieka z koniem i dostojność mknącego zwierzęcia hipnotyzowały Deynę. Jednak mimo wielu sportowych fascynacji, to piłka nożna była przeznaczeniem Kazimierza Deyny. Przyszły legionista zrozumiał to, gdy pewnego razu odpakował swój prezent urodzinowy. Futbolówka, którą dostał od rodziców, stała się kolejnym członkiem i tak licznej już rodziny. - Ze szkoły przychodził zawsze najpóźniej, ponieważ po lekcjach musiał jeszcze pograć z chłopakami - wspominała jego siostra Teresa.

Zdjęcie

O ile po lekcjach Deyna z przyjemnością zostawał na szkolnym boisku, tak do szkoły chodził niechętnie. Nauczyciele mieli do niego wiele zastrzeżeń, a rodzice nie byli w stanie nakłonić go do nauki. Jednak paradoksalnie to szkoła mogła odegrać dużą rolę na początkach jego piłkarskiej przygody. Władysław Gajda, działacz lokalnego ZKS-u Włókniarz, często mijał Szkołę Podstawową nr 4, do której uczęszczał Kazik, i kilkukrotnie obserwował go w akcji na szkolnym boisku. Gajda po latach przyznał, że dobrze zapamiętał czarnowłosego chłopca i w przyszłości widział go w swojej drużynie. Zrządzenie losu sprawiło, że działacz nie musiał przekonywać Kazika do dołączenia do zespołu, ponieważ młody Deyna zaczął przychodzić na treningi wraz ze swoim bratem Henrykiem, który był zawodnikiem Włókniarza. Przyszły legionista początkowo stał przy linii bocznej boiska i podawał wypadające poza plac gry piłki. W 1958 roku oficjalnie stał się zawodnikiem Włókniarza.

Zdjęcie

Mijały lata, a Deyna wciąż podawał piłki. Jednak już na boisku, do kolegów z drużyny, będąc gwiazdą futbolu i budząc zachwyt publiczności, która na mecze często przychodziła tylko dla niego.

CDN.

Udostępnij

Autor

Przemysław Gołaszewski

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.