
Świąteczny wywiad z Josue i Yurim Ribeiro
Josue i Yuri Ribeiro poznali się dopiero w Legii, ale gdy już złapali wspólny język stali się nierozłączni. Relacja, która ich łączy jest dobrym punktem wyjścia, by z naszymi Portugalczykami usiąść do wspólnego stołu i porozmawiać o Świętach Bożego Narodzenia. Zapraszamy na świąteczną rozmowę z tym niepodrabialnym duetem.
Autor: Mateusz Okraszewski, Przemysław Gołaszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Mateusz Okraszewski, Przemysław Gołaszewski
Fot. Mateusz Kostrzewa
Josue i Yuri Ribeiro poznali się dopiero w Legii, ale gdy już złapali wspólny język stali się nierozłączni. Relacja, która ich łączy jest dobrym punktem wyjścia, by z naszymi Portugalczykami usiąść do wspólnego stołu i porozmawiać o Świętach Bożego Narodzenia. Zapraszamy na świąteczną rozmowę z tym niepodrabialnym duetem.
- Co takiego jest z Wami Portugalczykami, że zawsze trzymacie się razem?
Josue: - Nie mam pojęcia. Nie znałem się wcześniej z Yurim, choć pamiętam, że oglądałem kilka meczów, w których grał Yuri, zanim poznaliśmy się w Legii. Kiedy Yuri do nas dołączył, bardzo blisko trzymałem się z Andre Martinsem. Yuri nawet nie wysłał mi wiadomości przed podpisaniem kontraktu z klubem, pisał tylko do Rafy Lopesa. Więc jak tylko do nas trafił, to od razu mieliśmy kosę. Oczywiście żartuję. Po dwóch, trzech miesiącach powstała już między nami pewna więź, ponieważ porozumiewamy się w tym samym języku. Jednak to wciąż nie było to. Dopiero w styczniu, kiedy Yuri doznał kontuzji, a Andre nas opuścił, dostaliśmy wspólny pokój na zgrupowaniu w Dubaju. Czekałem wtedy aż do mnie dołączy. Po tej kontuzji zaczęliśmy się do siebie zbliżać, ale nie w taki sposób, o jakim myślicie.
- Nie jesteście pierwszymi Portugalczykami w naszej drużynie, którzy żyli ze sobą tak blisko. Z tego co pamiętam, zawsze mieliśmy tu takie przyjaźnie.
Josue: - Portugalczycy tacy są. Nie lubimy być sami, w naszą kulturę wpisana jest wspólna radość z życia. Jednak nawet jeśli trzymamy się razem, nie zawsze to znaczy, że jesteśmy wielkimi przyjaciółmi. W przypadku Yuriego możemy mówić o przyjaźni. Wychodzimy wspólnie do miasta, żeby coś zjeść, dzwonimy do siebie, kiedy jesteśmy w swoich domach. Nie mam żadnych tajemnic przed Yurim, a Yuri nie ma tajemnic przede mną. Nie spodziewałem się, że nasze relacje będą tak bliskie, Yuriego mogę nazwać moim bratem.
Yuri: - Kiedy byłem zawodnikiem Nottingham Forest, w naszym zespole było pięciu Portugalczyków. Trzymaliśmy się razem, ale z żadnym z nich nie miałem takich relacji jak z Josue. To coś zupełnie nowego. Tak jak mówił Josue, na początku nic nie zapowiadało, że aż tak się zaprzyjaźnimy, a jednak czas sprawił, że jesteśmy dla siebie jak bracia.
- Charakter ludzi z Waszego regionu jest zupełnie inny niż nasz. Jesteście zawsze uśmiechnięci, do wszystkiego optymistycznie nastawieni, kochacie taniec, co szczególnie wy pokazujecie po meczach czy nawet ostatnio wrzucając filmy na Instagramie.
Josue: - Tak, kochamy życie, śmiech, taniec. Przeglądamy sobie z Yurim internet i szukamy inspiracji do naszych tanecznych popisów (śmiech).
- Szczerze mówiąc, rozczarowała nas Twoja radość Yuri po golu strzelonym Lechii Gdańsk. Zamiast coś zatańczyć z Josue, to wykonałeś gest uspokajania.
Yuri: - Przed tym momentem rozmawialiśmy o jakiejś wspólnej celebracji, ale strzeliłem gola i wszystko potoczyło się automatycznie, nia miałem nawet jak zastanowić się nad tym co robię.
Josue: - Słuchajcie, to był jego drugi gol w życiu. Drugi gol. Strzelony w doliczonym czasie gry. On wtedy nie myślał. Yuri zapytał mnie potem, gdzie ja byłem. A ja byłem po drugiej stronie boiska i musiałem do niego biec.
Yuri: - A ja szukałem naszego fotografa i ostatecznie pobiegłem w przeciwnym kierunku, byłem taki skołowany (śmiech).

Nie znałem się wcześniej z Yurim, choć pamiętam, że oglądałem kilka meczów, w których grał Yuri, zanim poznaliśmy się w Legii. Kiedy Yuri do nas dołączył, bardzo blisko trzymałem się z Andre Martinsem. Yuri nawet nie wysłał mi wiadomości przed podpisaniem kontraktu z klubem, pisał tylko do Rafy Lopesa. Więc jak tylko do nas trafił, to od razu mieliśmy kosę. Oczywiście żartuję.
- Yuri nie odleciał po tej bramce?
Josue: - Nie, to taki sam człowiek. Uwielbiam go podpalać i prowokować, nawet mu mówiłem, że strasznie się zmienił po strzeleniu gola, ale to wszystko żarty. Yuri jest zawsze skromnym człowiekiem. Wiem, że jeśli ma jakiś problem, będę to osobą, która mu pomoże. Nie muszę go nawet o to pytać, bo dzielimy się wszystkim i widzę po jego twarzy, kiedy jest zadowolony, a kiedy smutny.
Yuri: - Spędziliśmy ze sobą ponad rok, a czuję się, jakbyśmy się znali kilkadziesiąt lat. Josue to Bad Boy, ale go uwielbiam.
Josue: - Bad Boy tylko dla niektórych. Jeśli ktoś mnie nie zna, może mnie uznawać za złego chłopca, ale kiedy ktoś mnie już pozna i złapiemy nić porozumienia, to jestem naprawdę dobrym chłopakiem.
Yuri: - To ważne, co Josue powiedział. Ludzie muszą to wiedzieć. Czasem ludzie mogą źle myśleć o Josue, ale to wspaniały człowiek.
- Po prostu, albo się Ciebie kocha, albo nienawidzi. Nasi kibice Cię uwielbiają, kibice innych drużyn pewnie nie za bardzo.
Josue: - Ale ja nie dbam o to, co myślą o mnie kibice innych drużyn. Jeśli kogoś nie lubię, dlaczego mam być dla takiej osoby dobry? Jeśli ktoś szanuje mnie, ja będę szanował tę osobę i zrobię dla niej wszystko. Dla Yuriego jestem za dobry, bo on mnie kocha (śmiech).
- Yuri na co dzień jest spokojny…
Josue: - Czekaj, jaki jest Yuri? Przede wszystkim on może się taki wydawać tylko dla ludzi na zewnątrz. Ale to nieprawda (śmiech). Mówiąc już bez żartów, Yuri ma swoją osobowość, która jest pewnie inna od mojej. To spokojny chłopak, ale potrafi się też wygłupiać. Z kolei Yuri jest osobą, która pracuje dużo ciężej ode mnie. Czasem go proszę, żeby zachęcił mnie do wspólnego wyjścia na siłownie. Muszę to powiedzieć, ale Yuri ma bardziej profesjonalne podejście niż ja. Czasem uważam, że jest aż zbyt profesjonalny i więcej by zyskał, kiedy by nieco odpuścił. Zdarza się, że Yuri mówi mi, że jest zmęczony. Jak ma nie być zmęczony, kiedy robi cztery treningi w czasie, w którym ja robię jeden? Yuri ma taką osobowość, że z każdym chce mieć dobre relacje, do wszystkich się uśmiecha. Ma trochę takie słodkie usposobienie.
- Rozpoczęliśmy tę rozmowę od waszej wyjątkowej relacji, bo zbliżają się wyjątkowe dni - Święta Bożego Narodzenia coraz bliżej. Czujecie już powoli tę atmosferę?
Josue: - Oczywiście widzę lampki i ozdoby na ulicach, witrynach sklepów i w restauracjach, ale nie wybrałem się jeszcze specjalnie do centrum, żeby zobaczyć dekoracje. Yuri widział ostatnio na Instagramie zdjęcia ze Starego Miasta i był zachwycony. Jest dla nas jednak trochę za zimno, żeby zwiedzać w taką pogodę (śmiech).
Yuri: - Wasza pogoda jest bardziej świąteczna. W Portugalii o tej porze jest zimno, ale bez przesady.
Josue: - I mamy śnieg z AliExpress.
- Jest coś w Polsce, co zaskakuje Was w tym świątecznym klimacie?
Josue: - Zauważyłem, że ludzie w Polsce uwielbiają pić w tych dniach gorącą czekoladę i tego typu napoje zimowe. Wychodzicie na ulice specjalnie po to, by przejść się z ciepłym napojem w dłoni. U nas czegoś takiego raczej nie ma. W Lizbonie mamy teraz specjalny jarmark, który nazywa się Wonderland. Yuri tego nie zna, bo nie ma dzieci, ale ja znam już bardzo dobrze. Ludzie w Portugalii chodzą tam, by robić sobie zdjęcia, ale nie czerpią aż takiej radości z samych spacerów.
Yuri: - W Portugalii je się chyba więcej deserów świątecznych niż w Polsce. Mamy tego mnóstwo, u Was są jakieś specjalne?
- Mamy kutię, to słodkie danie z makiem i bakaliami.
Josue: - U nas jest tego pełno. Na co dzień w Portugalii je się dużo deserów, ale w Święta to już szczególnie. Mamy coś takiego jak aletria, to deser na bazie makaronu. Musicie to kiedyś spróbować. Jak wrócę po przerwie z nadwagą, bo nie bądźcie zdziwieni.

Yuri jest osobą, która pracuje dużo ciężej ode mnie. Czasem go proszę, żeby zachęcił mnie do wspólnego wyjścia na siłownie. Muszę to powiedzieć, ale Yuri ma bardziej profesjonalne podejście niż ja. Czasem uważam, że jest aż zbyt profesjonalny i więcej by zyskał, kiedy by nieco odpuścił. Zdarza się, że Yuri mówi mi, że jest zmęczony. Jak ma nie być zmęczony, kiedy robi cztery treningi w czasie, w którym ja robię jeden?
- Skoro święta to i prezenty. Przypominacie sobie ten najlepszy i najgorszy, który dostaliście?
Josue: - Kiedy byłem dzieckiem, najgorszy prezent był dla mnie najlepszym, ponieważ moi rodzice nie mieli za dużo pieniędzy. Dostawałem więc skarpetki. To był dla mnie najlepszy prezent, kiedy miałem dziesięć lat. Teraz staram się dawać najlepsze prezenty mojej żonie i córce. Uważam też, że najlepszy prezent świąteczny, jaki można sobie wymarzyć, to wspólny czas spędzony przy stole z ludźmi, których kochamy. Kiedy siadasz z całą rodziną przy pełnym stole i w spokoju możesz cieszyć się tymi chwilami, to jest to wspaniałe. Przez cały rok nie widzimy się z rodzinami, więc bardzo doceniam ten moment, w którym jesteśmy wszyscy razem. Spójrzcie na Yuriego. Jego rodzina mieszka w Szwajcarii, ostatnio Yuri był ich odwiedzić, ale teraz wszyscy spotkają się razem w jednym domu. Yuri, rodzice, jego rodzeństwo z rodzinami…dla Yuriego to będzie wspaniałe.
Yuri: - Zdecydowanie. W Anglii spędziłem dwa lata i praktycznie nie miałem okazji spotkać się z rodziną. Moi rodzice mieszkają w Szwajcarii, ale w tym roku wrócą do Portugalii i to będą pierwsze święta od lat, które wszyscy spędzimy razem. To dla mnie bardzo ważne.
- Macie jakieś specjalne świąteczne tradycje w swoich rodzinach?
Yuri: - Najpierw spędzamy czas w gronie najbliższych, ale w wigilię po północy zbiera się nasza dalsza rodzina, wszyscy łączymy się w jednym miejscu i wtedy świętujemy w większym gronie.
Josue: - W tym roku święta będą dla mnie nieco inne, ponieważ spędzę je u rodziny mojej żony, w miejscowości jej babci. To mała wioska. Rodzina mojej żony ma taki zwyczaj, że po kolacji rozpalają ognisko za domem, wokół którego wszyscy się gromadzą i tam świętują. To dla mnie coś nowego, ponieważ w mojej miejscowości czegoś takiego się nie robiło. Szczerze mówiąc, nie miałem wcześniej wiele świątecznych zwyczajów, ale poprzez moją żonę trafiłem do jej rodziny, która jest bogata w tego typu tradycje.
- A jakie prezenty przygotowalibyście sobie wzajmenie?
Josue: - Najlepszym prezentem, jaki Yuri ode mnie już dostał, to możliwośc gry ze mną w jednej drużynie. Przecież on nigdy wcześniej nie spotkał takiego zawodnika. To najlepszy prezent, jaki mogłem dać Yuriemu (śmiech). A mówiąc na poważnie, dogadaliśmy się już z Yurim i jeszcze Carlitosem, że kupimy sobie w tym roku prezenty w naszym gronie. Zasady są takie, że kładziemy kupione prezenty na stole i losujemy, kto który bierze. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Szykuję już pewien prezent i mam nadzieję, że wylosuje go właśnie Yuri.
- Czyli w Świętego Mikołaja już raczej nie wierzycie.
Josue: - Nie wierzyłem w niego nawet, kiedy byłem dzieckiem. Moje święta były inne niż święta pozostałych dzieci, ale robię teraz wszystko, by moja córka cały czas wierzyła w Świętego Mikołaja. Jestem dumny, że moja córka ma dziesięć lat i cały czas wierzy w Świętego Mikołaja i cieszy się magią tego czasu.
- Czyli musisz się za niego przebierać.
Josue: - No właśnie nie, bo mam tak wielką rodzinę, że zawsze się ktoś znajdzie do przebrania. Ja nie jestem już też taki gruby, więc lepiej będzie pasował ktoś inny (śmiech). A ty Yuri wierzysz w Świętego Mikołaja?
Yuri: - Oczywiście. Uważam, że w każdym z nas musi być odrobina dziecka. Zostałem ojcem chrzestnym, więc w tym roku będę miał specjalną okazję, by cieszyć się świętami i pewnie sam przebiorę się za Świętego Mikołaja.

W Anglii spędziłem dwa lata i praktycznie nie miałem okazji spotkać się z rodziną. Moi rodzice mieszkają w Szwajcarii, ale w tym roku wrócą do Portugalii i to będą pierwsze święta od lat, które wszyscy spędzimy razem. To dla mnie bardzo ważne.
- Porozmawiajmy jeszcze o tradycjach portugalskich świąt. Prawdziwych choinek raczej nie macie.
Josue: - Trzeba się postarać, żeby u nas taką znaleźć. Może gdzieś na wsiach to się zdarza, ale nie są one zbyt popularne.
- Macie za to specjalne ciasto - Bolo Rei. Co to takiego?
Josue: - To ciasto z owocami, ale ciężko mi teraz je opisać. Przywiozę Wam po świętach i sami spróbujecie.
- Yuri, w naszej świątecznej sondzie sprzed roku wspomniałeś o daniu, które nazywa się Arroz de cabidela. Co to za przysmak?
Yuri: - Wymawia się to trochę inaczej niż powiedziałeś, ale tak, mamy takie danie (śmiech). Oprócz tego jemy jeszcze cabrito. Pierwsza potrawa to danie wykonywane z drobiu, druga to pieczona jagnięcina.
Josue: - Słuchajcie, 24 grudnia jemy bacalhau, czyli po polsku dorsza. To nasza tradycyjna ryba. Następnego dnia mieszamy wszystko, co pozostało z kolacji i…
- …I to pewnie jest to, o co chcę teraz zapytać. Polska nazwa tego dania jest nieco intrygująca, “stare śmieci”.
Josue: - Tak, to danie, w którym mieszamy tak naprawdę wszystko co mamy pod ręką. Potrawa nie ma jasno określonych składników. W zależności od regionu kraju, wersja tego dania może być zupełnie inna. Wydaje mi się, że jest ono bardziej spopularyzowane na północy Portugalii, np. w Porto. Na południu ludzie o wiele rzadziej decydują się na przygotowanie tej potrawy. Ogólnie jest ona jednak bardzo popularna.
- A wy sami w czasie świąt jecie „wszystko co macie pod ręką”, czy jednak trzymacie dietę?
Josue: - Ja trzymam dietę zawsze (śmiech).
Yuri: - Święta to czas, w którym ja osobiście jem bardzo dużo słodkości.
Josue: - O właśnie, słodkości! Mój ulubiony słodki deser to aletria, o której już tu wcześniej wspominaliśmy. Jest to specjalny makaron z cynamonem podawany na słodko. W innych krajach ludzie przygotowują np. ryż z jabłkami i cynamonem, a my mamy makaron. To danie głównie dla dzieci, ale mi to w ogóle nie przeszkadza. Polecam wam spróbować. Coś pysznego!

Nie wierzyłem w św. Mikołaja nawet, kiedy byłem dzieckiem. Moje święta były inne niż święta pozostałych dzieci, ale robię teraz wszystko, by moja córka cały czas wierzyła w Świętego Mikołaja. Jestem dumny, że moja córka ma dziesięć lat i cały czas wierzy w Świętego Mikołaja i cieszy się magią tego czasu.
- Na koniec przygotowaliśmy dla was coś specjalnego. Opowiedzieliście nam o świętach w Portugalii, a teraz sprawdzimy waszą wiedzę dotyczącą Bożego Narodzenia w Polsce. Zrobimy Wam mały quiz. Pierwsze pytanie. Ile potraw znajduje się na tradycyjnym, polskim stole?
Josue: - Bądźcie dżentelmenami i podajcie chociaż jakieś opcje.
- Sześć, dziesięć, czy dwanaście?
Josue: - 10?
- Nie, 12. Tradycyjny stół świąteczny w Polsce musi mieć 12 potraw i wszystkich trzeba spróbować.
Josue: - A kiedy otwieracie prezenty?
- 24 grudnia, w czasie Wigilii.
Josue: - A widzicie! W Portugalii otwieramy prezenty zawsze po północy. Najpierw siadamy do stołu i jemy rodzinną kolację. Pamiętam, że jak byłem dzieckiem to nigdy nie byłem w stanie doczekać do północy. Kiedyś ktoś mnie obudził i krzyczał, że jest dla mnie prezent. Wstałem, pobiegłem zainteresowany, a tam skarpetki. To wspomnienie zostanie ze mną do końca życia. Ale zgodne z tradycją – w Portugalii prezenty otwiera się o północy, z 24 na 25 grudnia.
- Drugie pytanie. Film świąteczny, który każdy Polak musi przynajmniej raz obejrzeć.
Josue: - Kevin sam w domu?
- Dokładnie tak.
Yuri: - Słuchajcie, nie tylko w Polsce trzeba go obejrzeć (śmiech).
- Trzecie pytanie Jak w Polsce nazywa się uroczysta msza odprawiana w nocy z 24 na 25 grudnia. Pasterka czy rezurekcja?
Josue: - To pierwsze.
Yuri: - To proste, dobrze znamy odpowiedź.
- Co pod choinkę dostają w Polsce niegrzeczne dzieci? Rózgę, ziemniaka, czy pusty prezent?
Josue: - No dawaj Yuri, powiedz coś w końcu.
Yuri: - Ziemniaka?
- Nie. Jeszcze jedna szansa.
Josue: - Rózgę?
- Dokładnie tak.
Josue: - To jest właśnie Josue! Jak zawsze to ja wygrywam!
- Lecimy dalej. Jaka piosenka jest polskim hymnem świąt. To bardzo popularny utwór na całym świecie.
Yuri: - Pewnie ta piosenka, którą śpiewa Mariah Carey.
- Nie. Chodziło o Last Christmas.
Josue: - Jak mogłem zapomnieć. W Portugalii tak samo. Mam wrażenie, że w czasie świąt ta piosenka żyje własnym życiem (śmiech).
- Tradycyjna polska ryba w czasie świąt to? Karp czy śledź?
Josue: - Karp.
- Zgadza się.
Josue: - Tak jest! Nie zapomnijcie wspomnieć, znowu dobra odpowiedź Josue.
- Musisz dać szansę Yuriemu.
Josue: - Nie ma takiej możliwości. Jestem bardziej polski od niego.

Najlepszym prezentem, jaki Yuri ode mnie już dostał, to możliwośc gry ze mną w jednej drużynie. Przecież on nigdy wcześniej nie spotkał takiego zawodnika. To najlepszy prezent, jaki mogłem dać Yuriemu!
- Kolejne pytanie. Co kładziemy na stole świątecznym, pod obrus? Siano, gałązkę choinki, czy cynamon?
Yuri: - Pierwsza opcja.
- Zgadza się. Mamy punkt dla Yuriego.
Josue: - Nie czekajcie, stop. Co to znaczy pierwsza opcja? Musi powiedzieć dokładnie, czym jest pierwsza opcja, nie znasz nawet tego słowa.
Yuri: - Nie było takich ustaleń. Wybrałem pierwszą opcję i trafiłem.
- Czy w czasie Wigilii w polskich domach, według tradycji, pije się alkohol?
Josue: - Nie.
- Znowu dobrze. Ostatnie pytanie. Jak święty Mikołaj „wchodzi” do polskich domów. Przez okno, przez komin, czy przez drzwi?
Josue i Yuri: - Przez komin, na pewno!
- Brawo zdaliście egzamin z polskich świąt, ale mamy wrażenie, że Josue poradził sobie trochę lepiej.
Yuri: - VAMOS! Nie, nie, jesteśmy drużyną i jesteśmy w to najlepsi. Zgodnie z tradycją Mikołaj zawsze wchodzi do mieszkań przez komin. To było proste.
- Panowie, przed nami święta, a następnie nowy rok. Co chcielibyście życzyć sobie nawzajem na 2023.
Josue: - Życzę Yuriemu ze zdwojoną siłą wszystkiego tego, co on życzy mi. Przede wszystkim dużo szczęścia zdrowia i radości z życia. Mam nadzieję, że będzie cały czas rozwijał się w życiu zawodowym jako piłkarz, ale przede wszystkim jako człowiek. W życiu prywatnym chciałbym, żeby Yuri przeżywał wspaniałe chwile, nigdy się nie zmieniał i zawsze był sobą.
Yuri: - Nie wiem czy mogę coś więcej powiedzieć. Teraz chyba jest ten czas, w którym możemy się popłakać (śmiech). Życzę Josue dokładnie tego samego. Mam nadzieję, że zawsze będzie szczęśliwy.
- Jest coś, co na koniec chcecie powiedzieć kibicom?
Yuri: - Życzę wszystkim kibicom szczęśliwych świąt i dobrego nowe roku. Mam nadzieję, że my jako piłkarze stworzymy jeszcze lepszą drużynę i będziemy mogli was zachwycać. Jesteśmy na dobrej drodze i chcemy na niej pozostać. Zawsze może być lepiej, musimy o tym pamiętać.
Josue: - Na pewno na początku tego roku kibice będą bardziej szczęśliwi niż miało to miejsce na początku mijającego. Chciałbym życzyć naszym fanom wszystkiego co najlepsze. Mam nadzieję, że w nowym roku będziecie nas wspierać, bo potrzebujemy waszej pomocy. Sezon jest bardzo długi, przed nami wiele meczów. Z waszą pomocą wszystko jest jednak możliwe. Mam nadzieję, że dla wszystkich kibiców ten rok będzie lepszy niż poprzedni!

Autor
Mateusz Okraszewski, Przemysław Gołaszewski