Wizyta u Pani Gieni - Legia Warszawa
Plus500
Wizyta u Pani Gieni

Wizyta u Pani Gieni

Dzień Babci i Dziadka to fantastyczne święto, w którym można celebrować wyjątkową więź, która tworzy się między nimi a wnukami. Czas na laurki, występy, piosenki, wierszyki, a przede wszystkim tulenie i całusy. W pędzie dnia codziennego nie zauważamy jednak, jak u wielu samotnych w seniorów, z jakimi czasem nawet dzielimy klatki schodowe, te dni zupełnie nie różnią się od pozostałych.

Autor: Izabela Kruk

Fot. Mateusz Kostrzewa

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Izabela Kruk

Fot. Mateusz Kostrzewa

Dzień Babci i Dziadka to fantastyczne święto, w którym można celebrować wyjątkową więź, która tworzy się między nimi a wnukami. Czas na laurki, występy, piosenki, wierszyki, a przede wszystkim tulenie i całusy. W pędzie dnia codziennego nie zauważamy jednak, jak u wielu samotnych w seniorów, z jakimi czasem nawet dzielimy klatki schodowe, te dni zupełnie nie różnią się od pozostałych.

 

Panią Gienię poznaliśmy dzięki naszej Fundacji Legii, która opiekuje się nią od czasów pandemii. Kiedy zapytaliśmy, czy zgodziłaby się na odwiedziny, jej radość i wzruszenie były naprawdę szczere i przejmujące. Ponieważ wielki krokami zbliżał się czas zgrupowania, a obowiązków pojawiało się coraz więcej, myślałam, że nie uda nam się tego zrealizować wspólnie z którymś z zawodników. Ale jeden z nich (jak zawsze!) stanął na wysokości zadania.

 

Pod żółto-kremowy blok przy ulicy Króla Maciusia z samego rana zajechało prawdziwie królewskie auto, z którego wysiadł przystojny i elegancko ubrany mężczyzna. Paweł Wszołek po raz kolejny w natłoku swoich dodatkowych treningów, przeprowadzki i setki innych zajęć znalazł czas, żeby zrobić bezinteresownie coś dobrego dla innych.

 

Razem z Mateuszem Kostrzewą zabraliśmy cztery wielkie torby wypełnione rzeczami, których wiedzieliśmy, że Pani Gienia potrzebuje i które sprawią jej przyjemność. Środki czystości, produkty spożywcze, ale i dobra kawa czy słodycze. A! I jeszcze jak dowiedzieliśmy się, że w mieszkaniu gości przygarnięty bezdomny kotek Sonia, kupiliśmy też i dla niej dobrą karmę. Drzwi otworzyła nam zadbana, pięknie pachnąca staruszka z uśmiechem na twarzy i zaszklonymi z radości oczami. Obawiałam się, że ze względu na późniejszy trening Pawłowi będzie się bardzo spieszyć, ale on od razu zdjął buty, kurtkę, zaczął bawić się z kotem i usiadł na fotelu zagadując staruszkę.

 

Opowieści Pani Gieni były wyjątkowe. Nie tylko ze względu na sytuacje, w jakich się w życiu znalazła, ale i sposób, w jaki sobie z nimi poradziła. Osierocenie tuż po urodzeniu, śmierć męża, synów, choroba, która utrudnia chodzenie. nie pozbawiły jej pogody ducha i miłości do świata. „W drugim, malutkim pokoiku mam taki bałagan, ale może chcecie zobaczyć, jak maluję” – powiedziała nam w pewnym momencie. I rzeczywiście, byliśmy bardzo zaskoczeni, kiedy ujrzeliśmy na malusieńkiej przestrzeni sztalugę, kleksy farb i piękne obrazy przedstawiające miejsca, które zapisały się w jej pamięci. „To był mój pierwszy sposób na zarabianie pieniędzy, kiedy byłam jeszcze młodą dziewczynką”. I tak te opowieści ciągnęły się, a my ciągle dopytywaliśmy.

 

Kiedy Pani Gienia w końcu przyznała, w jak trudnej sytuacji znajduje się, żeby co miesiąc związać koniec z końcem, Paweł Wszołek nie wytrzymał. Wstał, wyjął z kieszeni całą gotówkę, jaką miał przy sobie i kazał kupić, co tylko babcia potrzebuje. Ale to nie koniec. Pytał, co chciałaby mieć w mieszkaniu, co ułatwiłoby jej codzienne funkcjonowanie. Okazało się, że to mikrofalówka. No więc Paweł powiedział, że następnym razem przyjedzie do niej z nową mikrofalówką. A potem popatrzył się na telewizor i stwierdził, że dołoży do tego jeszcze nowy telewizor. Nie wiem nawet jak opisać wyraz twarzy tej Pani, która stała opierając się o kulę zaniemówiona ze łzami w oczach. Mówiła, że to taki szczęśliwy rok, a dopiero się zaczyna. Ale nie chodziło jej o prezenty. Kilka tygodni temu odwiedziły ją przedszkolaki, gdzie każdy maluch po kolei siadał jej na kolana, całował i przytulał. Potem odwiedziła ją grupa młodzieży i wolontariusze. A teraz my.

 

Czasem odwiedziny, obiad, czasem zwykły telefon. Nie ma takich pieniędzy na świecie, które zastąpiłyby naszym Babciom i Dziadkom rozmowę i zainteresowanie. Pani Gienia powiedziała nam, że ma wnuki, tylko, że tak, jakby zapomnieli całkowicie o jej istnieniu. A może słowo „jakby” jest w tym zdaniu zupełnie zbędne. Robin Williams powiedział kiedyś, że „myślał, że najgorsze w życiu jest być samotnym. Ale tak nie jest. Najgorsze, to być z ludźmi, którzy sprawili, że czuł się samotny”. Nie popełniajmy tego błędu i częściej znad ekranu telefonu rozglądajmy się wokół siebie.

Zdjęcie z galerii nr 1
1 / 9
Udostępnij

Autor

Izabela Kruk

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.