15. rocznica śmierci Wiesia Gilera
Człowiek wielkiego serca, choć twardo stąpający po ziemi. Marzyciel zakochany bez pamięci w warszawskiej Legii, jej niestrudzony propagator i przedstawiciel tej części kibicowskiej braci, dla której uczucie do klubu to religia. 15 lat temu, 2 lutego 2010 roku, odszedł kibic, założyciel i redaktor naczelny „Naszej Legii”, Wiesław Giler.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Janusz Partyka, Mateusz Kostrzewa
Człowiek wielkiego serca, choć twardo stąpający po ziemi. Marzyciel zakochany bez pamięci w warszawskiej Legii, jej niestrudzony propagator i przedstawiciel tej części kibicowskiej braci, dla której uczucie do klubu to religia. 15 lat temu, 2 lutego 2010 roku, odszedł kibic, założyciel i redaktor naczelny „Naszej Legii”, Wiesław Giler.
„Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim”. Wspominając Wiesława Gilera nie sposób zapomnieć, że żył on także po to, aby pomagać innym. I także dzięki temu ci „inni” o nim nigdy nie zapomną. Choć sam, mając niezwykle trudne dzieciństwo - wychowywał się w domu dziecka - to od połowy lat 90. wspierał młodych chłopców z Bródna, finansując szkółkę piłkarską oraz założoną przez nich drużynę. Był człowiekiem wielkiego serca, oddanym fanem swojego ukochanego klubu, Legii Warszawa.
/777cab38-18b4-4ae2-a11e-6a134a8542ab/1737980704_545c15e9cca6f06af.jpeg)
Bogaty ten, który ma pieniądze, ale dwa razy bogatszy jest ten, który ma czas i ochotę, by się nimi dzielić z innymi. Taki był właśnie Wiesław Giler. Filozof Nietzsche stwierdził, że ulubieńcy Bogów umierają młodo. Wiesio odszedł od nas zdecydowanie za wcześnie - w wieku 56 lat. Wystarczyło go posłuchać - z jaką pasją mówił o Legii, jak w nieskończoność potrafił snuć opowieści, planować, wymyślać nowe inicjatywy. Gdy pewnego dnia postanowił, że założy niezależne pismo poświęcone Legii, wiele osób podchodziło do tego pomysłu z wielką rezerwą, wielu wręcz pukało się w czoło. Ale Wiesio był człowiekiem, któremu przyświecała maksyma: „chcieć, to móc”. I oczywiście dopiął swego.
/777cab38-18b4-4ae2-a11e-6a134a8542ab/1737980721_545c15e9cca6f06af6246aeb5cf03b7aca3451e6443595cf6ef7e6b628d6481e__4_.jpeg)
Był człowiekiem wielkiego serca, choć twardo stąpającym po ziemi, marzycielem zakochanym bez pamięci w warszawskiej Legii. Był także jej wielkim propagatorem, przedstawicielem tej części kibiców, dla której uczucie do klubu to niemal religia. Założony w 1997 roku tygodnik „Nasza Legia” nawiązywał do wydawnictwa klubowego ukazującego się w latach 70. Głównie jednak nazwą, bo choć w NL sport zajmował ważną przestrzeń, naczelną ideą pisma było scementowanie środowiska kibiców Legii. I to się znakomicie udało. Znacie zapewne Wielką Flagę, Panoramę Warszawy czy akcję, w wyniku której na stadionie pojawiły się tysiące mniejszych flag w barwach Legii? Za tymi akcjami stała NL, stał właśnie Wiesiu Giler. To także dzięki Niemu przed każdym meczem przy Łazienkowskiej z tysięcy gardeł rozbrzmiewa dziś „Sen o Warszawie”.
/777cab38-18b4-4ae2-a11e-6a134a8542ab/1737980737_Giler_Seller_Janiak-2000.jpg)
Bezsprzecznie i bezgranicznie kochał Legię, warto jednak nadmienić, że nie była to miłość ślepa, potrafił bowiem krytykować w ostrych słowach działania zarówno włodarzy klubu, jak i prezydenta stolicy. Reagował żywiołowo - potrafił podczas pomeczowej konferencji wejść w dysputę z trenerem Smudą, która kończyła się naprawdę podwyższoną temperaturą. Nie bał się wyrażać swojego zdania, nie bał się kontrowersji. Potrafił trafnie ocenić działania włodarzy Legii, ale także jej kibiców. W Legię był zaangażowany całym sobą, ale także swoją rodziną i firmą „Pelcowizna”. Był człowiekiem, którego patriotyzm polegał na miłości do „swoich”, a nie na nienawiści względem „obcych”. Szanował przeciwnika tak, jak swoją drużynę.
/777cab38-18b4-4ae2-a11e-6a134a8542ab/1737980763_545c15e9cca6f06af6246aeb5cf03b7aca3451e6443595cf6ef7e6b628d6481e__2_.jpeg)
Popularny „Pelcowizna” (niektórzy tak właśnie na niego mówili, z racji sieci sklepów jaką w tej części Pragi założył na początku lat 90., a która egzystuje do dziś) w pewnym okresie był najlepszym dobrem, które mogło spotkać klub z Łazienkowskiej. W czasach mocno kulejącego legijnego marketingu, to on ze zdwojoną siłą promował najpopularniejszy polski klub. Brał czynny udział w organizacji turniejów, akcji charytatywnych, zawsze był jednak jeden warunek - wszystko pod znakiem jego ukochanej „eLki”. Zabierał piłkarzy na spotkania w domach dziecka, odwiedzał z nimi dziecięce oddziały szpitalne. W każdym miejscu, w którym się pojawiał, od razu wszyscy ubrani byli w barwy Legii. Dzielnie latami walczył z ciężką chorobą. Nie poddawał się, do końca wierząc, że ją pokona i znów będzie mógł zasiąść na swoim ukochanym stadionie przy Łazienkowskiej. Niestety, 2 lutego 2010 roku odszedł na zawsze. Dziś przypada 15. rocznica Jego śmierci. Spoczywa na cmentarzu rzymskokatolickim przy ul. Józefa Mehoffera na warszawskim Tarchominie.
/777cab38-18b4-4ae2-a11e-6a134a8542ab/1737980778_545c15e9cca6f06af6246aeb5cf03b7aca3451e6443595cf6ef7e6b628d6481e__5_.jpeg)
Przed meczem Legii Warszawa z Pogonią Szczecin, w kwietniu 2018 roku, na obiekcie przy Ł3 odsłonięto tablicę upamiętniającą Wiesława Gilera. Trybuna prasowa stadionu Legii od tamtej pory nosi także jego imię. Tablicę odsłonili prezes Legii Dariusz Mioduski, ś.p. kustosz Muzeum Legii Wiktor Bołba oraz syn Wiesława, Jakub Giler. W uroczystości wzięła udział rodzina ś.p. Wiesława Gilera, Wydawcy i Redaktora naczelnego Tygodnika Kibiców „Nasza Legia”, który ukazywał się w latach 1997-2007. W uroczystości wzięło udział kilkunastu dziennikarzy, którzy współtworzyli pierwszą w Polsce gazetę poświęconą klubowi piłkarskiemu.
Cześć Jego pamięci!
Autor
Janusz Partyka