70 lat temu legioniści zdobyli pierwsze krajowe trofeum [HISTORIA]
29 września 1955 roku legioniści wywalczyli pierwsze w historii trofeum krajowej rangi. W finałowym meczu o Puchar Polski zwyciężyli przed własną publicznością Budowlanych (Lechię) Gdańsk 5:0. Trzy gole w tym spotkaniu strzelił Henryk Kempny. Od tego wydarzenia minie niebawem 70 lat. W piątek, 2 maja, legioniści będą mieli szansę wznieść w górę 21 Puchar Polski - trofeum nr 43 w historii klubu.
Autor: Legia.com
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Legia.com
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
29 września 1955 roku legioniści wywalczyli pierwsze w historii trofeum krajowej rangi. W finałowym meczu o Puchar Polski zwyciężyli przed własną publicznością Budowlanych (Lechię) Gdańsk 5:0. Trzy gole w tym spotkaniu strzelił Henryk Kempny. Od tego wydarzenia minie niebawem 70 lat. W piątek, 2 maja, legioniści będą mieli szansę wznieść w górę 21 Puchar Polski - trofeum nr 43 w historii klubu.
Po niezbyt udanym wcześniejszym sezonie, piłkarskie rozgrywki w roku 1955 Wojskowi rozpoczęli od meczu w rozgrywkach o Puchar Polski. Pierwszym rywalem drużyny Janosa Steinera w 1/16 finału był Granat Skarżysko-Kamienna. Wyjazdowe zwycięstwo (3:2 – po golach Ernesta Pola, Henryka Kempnego oraz Lucjana Brychczego) wlały w serca kibiców sporo optymizmu. Kolejnym rywalem była Cracovia, a mecz rozegrany przy Łazienkowskiej zakończył się identycznym rezultatem (na listę strzelców wpisali się tym razem Edmund Kowal, Marceli Strzykalski i Ernest Pol). W spotkaniu ćwierćfinałowym doszło do stołecznych derbów. Na Muranowie Wojskowi wygrali 2:1, po celnych strzałach Pola oraz Kempnego. Na ostatniej prostej do finału rywalem Legii został Górnik Wałbrzych. Wysokie zwycięstwo (6:1, po trafieniach Kowala, Longina Janeczka i Zygmunta Piedy – wszyscy razy dwa) pozwalało z optymizmem patrzeć na finałowe spotkanie z Budowlanymi (Lechią) Gdańsk.
29 września 1955 roku na boisku Stadionu Wojska Polskiego w Warszawie od pierwszego gwizdka sędziego Fronczyka wszystko układało się po myśli warszawian. Przed meczem jednak kilku zawodników nieźle sobie pobalowało, o czym dowiedzieli się szefowie CWKS. „Zarządzający klubem gen. Popławski wezwał wówczas całą drużynę na dywanik i stanowczym wojskowym głosem wykrzyczał: 'Nic mnie nie interesuje. Macie zdobyć Puchar Polski. Jeżeli go nie zdobędziecie, dopiero porozmawiamy o karach!'” – czytamy w NL.
W finale piłkarze CWKS-u skutecznie „zmobilizowani” przez generała ogrywali Budowlanych (Lechię) jak dzieci. Ten mecz mogli wygrać nawet wyżej niż 5:0 (po trzech bramkach Henryka Kempnego i po jednej Ernesta Pola oraz Jerzego Słaboszowskiego), ale w kilku przypadkach rywalom dopisywało szczęście. „CWKS Warszawa zdobył ostatecznie Puchar Polski. Ogromne mosiężne trofeum zostało wzniesione do góry, wywołując aplauz widowni. Wiwatom i okrzykom na cześć piłkarzy CWKS-u nie było końca. W nagrodę za zdobycie Pucharu Polski zawodnicy otrzymali... zegarki” – czytamy w klubowym magazynie.
„Zanim jednak odbył się finisz rozgrywek ligowych, zespół czekał finał Pucharu Polski. 29 września na Stadionie Wojska Polskiego piłkarze CWKS ograli Budowlanych (Lechię) Gdańsk aż 5:0, a mogli jeszcze nawet wyżej. Losy meczu zostały rozstrzygnięte już po dwóch kwadransach. Marzenia kibiców CWKS o zdobyciu trofeum zaczęły się spełniać już od 2. minuty. Wówczas Kempny celnym strzałem zakończył koronkową akcję pary Pohl–Brychczy. W 8. minucie po efektownym strzale Kempnego było już 2:0. W ataku dyrygowanym przez Kempnego bardzo dobrze grał również Pohl, którego udziałem był gol strzelony w 32. minucie. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie, nadal ton nadawali zawodnicy CWKS, dlatego już w 52. minucie ponownie na listę strzelców wpisał się Kempny. Wojskowi jednak, nie zwalniając tempa, dążyli do efektowniejszego zwycięstwa. Piątą bramkę, kwadrans przed końcem, strzałem z rzutu wolnego zdobył Strzykalski. W 89. minucie po uderzeniu Janeczka piłka raz jeszcze znalazła się w bramce Budowlanych, ale sędzia gola nie uznał, odgwizdując spalonego. Bohaterami meczu byli Brychczy i Kempny, któremu trener Steiner powierzył rolę kierownika ofensywnej piątki CWKS. Pociągnięcie to okazało się skuteczne. Kempny mógł wreszcie się 'wyżyć' hasając po całym boisku. Raz widzieliśmy go na lewym, raz na prawym skrzydle, innym razem na środku, gdzie umiejętnie i dość szczęśliwie wykańczał akcje inicjowane przez Brychczego i Pohla. O przewadze CWKS najlepiej świadczy fakt, że bramkarz Szymkowiak tylko dwukrotnie wyłapywał piłkę – po kiksach Mahselego i Piedy, zawodników ze swojej drużyny. Bezpośrednio po zakończeniu meczu przewodniczący Głównego Komitetu Kultury Fizycznej Włodzimierz Reczek pogratulował warszawskim piłkarzom zwycięstwa i w asyście przewodniczącego Sekcji Piłki Nożnej GKKF Władysława Rajkowskiego oraz naczelnika Wydziału Piłki Nożnej Ryszarda Łysakowskiego wręczył kapitanowi zespołu Zygmuntowi Piedzie pierwsze trofeum w historii klubu. Gdy mosiężny puchar został przez piłkarzy wzniesiony, rozległ się aplauz 12-tysięcznej widowni. Za zdobycie Pucharu Polski zawodnicy otrzymali... po zegarku. W tym historycznym dla klubu spotkaniu uczestniczyli: Edward Szymkowiak, Horst Mahseli, Jerzy Słaboszewski, Jerzy Woźniak, Marceli Strzykalski, Zygmunt Pieda, Edmund Kowal, Lucjan Brychczy, Henryk Kempny, Longin Janeczek, Ernest Pohl i Andrzej Cehelik” – pisał z kolei po tamtym spotkaniu „Przegląd Sportowy” (103/1955).
Sukces ten, to było dopiero preludium do czekającego CWKS najważniejszego wydarzenia w historii klubu – 20 listopada 1955 roku na stadionie w Sosnowcu – w ostatniej ligowej kolejce – CWKS mierzył się z mającą jeden punkt mniej Stalą. Po remisie 1:1 Wojskowi zdobyli pierwszy w historii tytuł mistrzowski.
29 września 1955 r., Warszawa, Finał Pucharu Polski
Legia Warszawa - Budowlani (Lechia) Gdańsk 5:0 (3:0)
Bramki: Kempny (2, 8, 52), Pol (32), Słaboszowski (75)
Legia: Szymkowiak – Mahseli, Słaboszowski, Woźniak, Strzykalski – Kowol, Brychczy, Kempny (Janeczek), Pieda – Pohl, Cehelik
Budowlani (Lechia): Gronowski II (Potrykus) – Kusz, Korynt, Lenc, Czubała – Gronowski I, Jarczyk, Musiał, Nowicki – Ragocz, Kobylański
Sędziował: Fronczyk (Tarnów), Widzów: 10000
Autor
Legia.com