Liga Konferencji UEFA: Vikingowie z Norwegii, czyli starzy znajomi na pucharowym szlaku [WIDEO] - Legia Warszawa
Liga Konferencji UEFA: Vikingowie z Norwegii, czyli starzy znajomi na pucharowym szlaku [WIDEO]

Liga Konferencji UEFA: Vikingowie z Norwegii, czyli starzy znajomi na pucharowym szlaku [WIDEO]

W 1/8 finału rozgrywek Ligi Konferencji UEFA legioniści zmierzą się z Molde FK. Historia potyczek polsko-norweskich w rozgrywkach o europejskie puchary z udziałem Wojskowych jest całkiem spora, bowiem legioniści już siedmiokrotnie mierzyli się z drużynami z tego kraju.

Autor: Janusz Partyka

Fot. Mateusz Kostrzewa, Janusz Partyka, Jacek Prondzynski, Włodzimierz Sierakowski/Archiwum Legii

SPONSOR GŁÓWNYGłówny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Janusz Partyka

Fot. Mateusz Kostrzewa, Janusz Partyka, Jacek Prondzynski, Włodzimierz Sierakowski/Archiwum Legii

W 1/8 finału rozgrywek Ligi Konferencji UEFA legioniści zmierzą się z Molde FK. Historia potyczek polsko-norweskich w rozgrywkach o europejskie puchary z udziałem Wojskowych jest całkiem spora, bowiem legioniści już siedmiokrotnie mierzyli się z drużynami z tego kraju.

W 14 konfrontacjach z drużynami z Norwegii piłkarze z Łazienkowskiej odnieśli pięć zwycięstw, pięć razy zremisowali i czterokrotnie przegrali. Najbardziej w pamięci kibiców zapisał się zapewne mecz z Rosenborgiem Trondheim w Lidze Mistrzów w sezonie 1995/96. Zwycięstwem 3:1 przy Łazienkowskiej Wojskowi zainaugurowali wówczas pierwszy start w tych elitarnych rozgrywkach. W czwartek zmierzą się z 5. drużyną ligi norweskiej zeszłego sezonu - Molde FK, tymczasem przypomnijmy sobie wszystkie konfrontacje z drużynami z kraju z Półwyspu Skandynawskiego.

Zdjęcie

Do pierwszej potyczki pomiędzy Legią a drużyną z Norwegii doszło jednak 14 lat wcześniej. 16 września 1981 roku Wojskowi – pod wodzą Kazimierza Górskiego – zremisowali 2:2 z Valerengą Oslo w I rundzie rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów. W pierwszym meczu ze zdobywcą Pucharu Norwegii w Oslo legioniści, będąc zespołem lepszym, tylko zremisowali (gole Majewski i Okoński). Przed rewanżem więcej szans na awans dawano Wojskowym. „Mogliśmy ten mecz wygrać” – powiedział po powrocie trener Górski. Rewanż na Stadionie Wojska Polskiego, który odbył się dwa tygodnie później, przebiegał po myśli Legii, która gładko – wygrywając 4:1 – jako jedyna z polskich drużyn przeszła do drugiej rundy. Na kolejnego przeciwnika los wyznaczył wówczas Legii zdobywcę Pucharu Szwajcarii Lausanne Sports (2:1 i 1:1). Potem Wojskowi mierzyli się jeszcze z Dynamem Tbilisi (0:1 i 0:1), kończąc na nim swoją przygodę w PZP.

Zdjęcie

Trzy lata później, w sezonie 1985/86, legioniści - w ramach rozgrywek o Puchar UEFA - w 1/32 finału zmierzyli się z norweską ekipą Vikinga Stavanger. W pierwszym meczu rozegranym przy Łazienkowskiej w obecności 10 tys. kibiców - we wrześniu 1985 roku - pokonali rywali gładko 3:0, po golach Dariusza Dziekanowskiego, Tomasza Arceusza i Kazimierza Budy. W ekipie Jerzego Engela wystąpili: Kazimierski - Wdowczyk, Gawara, Kubicki, Kaczmarek - Karaś, Araszkiewicz (82' Iwanicki), Buda, Buncol - Dziekanowski, W. Sikorski (46' Arceusz).

W rewanżu w Stavanger padł remis 1:1, co stanowiło nie lada niespodziankę. Wówczas bowiem norweskie kluby posiadały status drużyn raczej amatorskich, w większości złożonych z pracowników firm z danego miasta. W rozegranym w samo południe na SR-Bank Arenie meczu w obecności 1506 widzów drużyny podzieliły się punktami, a gola dla Legii ponownie strzelił Dziekanowski. W kolejnych rundach warszawianie trafiali na Videoton FK (1:1 i 1:0) oraz Inter Mediolan (0:0 i 0:1).

Zdjęcie

W środę, 13 września 1995 roku, w debiucie w rozgrywkach Ligi Mistrzów Legia podejmowała przy Łazienkowskiej mistrza Norwegii Rosenborg Trondheim. Zanim doszło do meczu trener Paweł Janas musiał zmierzyć się z problemami natury personalnej. Chodzi o słynne... zatrucie bananem Jerzego Podbrożnego i oczekującego na pozwolenie gry w Legii – niemal do rozpoczęcia meczu – Cezarego Kucharskiego. Ostatecznie „Gumiś” nie zagrał – oglądał mecz w telewizji w szpitalu wojskowym przy ulicy Szaserów – „Kucharz” zaś wyszedł na boisko dopiero w drugiej połowie.

Zdjęcie

„Dramatyczna, wspaniała, warszawska premiera Ligi Mistrzów, oczekiwana tak długo, przyniosła piłkarzom Legii wymarzone pierwsze zwycięstwo – 3:1 w meczu z mistrzem Norwegii Rosenborgiem Trondheim” – pisał po meczu wielkimi literami na okładce „PS”. „Znaczy kapitan” – zatytułowała z kolei pomeczową relację „Gazeta Wyborcza”, gdyż to właśnie Leszek Pisz zapewnił Legii pierwsze w historii zwycięstwo polskiego zespołu w Lidze Mistrzów – strzelił dwa z trzech goli tamtego wieczora. Za zwycięstwo klub z Łazienkowskiej dostał wówczas od UEFA 900 tys. franków szwajcarskich. Zgodnie z zapowiedzią prezesa Rady Sponsorów Legii Janusza Romanowskiego piłkarze otrzymali do podziału połowę tej sumy, wychodząc z klubowego budynku z reklamówkami pełnymi banknotów Narodowego Banku Polskiego.

Zdjęcie

Właścicielem kart wszystkich zawodników Legii był wówczas wspomniany Romanowski, a zespół przygotowywał się do spotkania w jego ośrodku w Konstancinie. W drodze do fazy grupowej ekipa Pawła Janasa wyeliminowała IFK Goeteborg (1:0 i 3:1). „Rosenborg gra bardziej atletycznie niż IFK. Podobnie jak spotkania w rundzie wstępnej, będzie to mecz walki, w którym o zwycięstwie zdecyduje przygotowanie fizyczne” - mówił 21 lat temu dziennikarzom „GW” bramkarz Legii Maciej Szczęsny. „Po awansie do Ligi Mistrzów wszyscy oczekują od nas wysokich zwycięstw w każdym spotkaniu. Udziela się nam ta presja” - dodał Jacek Zieliński. „Rosenborg gra inaczej niż IFK. Spokojniej, rozważnie wyprowadzają piłkę. Nie grają długimi podaniami, rzadko walczą w powietrzu. Ich atutem jest kontratak” - charakteryzował z kolei Norwegów trener Paweł Janas. Mistrza Norwegii prowadził wówczas szkoleniowiec Nils Arne Eggen (były selekcjoner kadry narodowej). Rywale byli osłabieni brakiem najskuteczniejszego gracza Haralda Brattbakka, który przed wyjazdem do Polski miał problemy z żołądkiem.

Zdjęcie

„Spotkanie wzbudziło takie zainteresowanie, jak decydujące o ostatnich dwóch mistrzostwach Polski mecze z Górnikiem i Rakowem Częstochowa. Godzinę przed meczem dwie trybuny – kryta i otwarta – stadionu Legii były zapełnione, mimo że bilety były drogie - po 50 i 30 zł. U 'koników' można je było kupić za 80 zł. Dopiero w środę po południu, w dniu meczu, działacze Legii porozumieli się z grupą menedżerską, która jest właścicielem karty Cezarego Kucharskiego. Godzinę przed meczem działacze Legii konsultowali z przedstawicielami UEFA, czy zawodnik może grać. Nie było przeszkód, ale 23-letni napastnik rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. W ofensywie Janas wystawił Andrzeja Kubicę i Ryszarda Stańka, którzy strzelili po golu w ligowym meczu z Rakowem. W pierwszej połowie grali słabo, szczególnie Staniek, ale w przerwie Janas zmienił Kubicę, który nie oddał ani jednego strzału na bramkę Jorna Jamtfalla. Przed przerwą przeważali legioniści, ale gole nie padły. W drugiej połowie gra była nerwowa. W 63. minucie błąd Jóźwiaka i Pisza wykorzystał Karl Peter Loken, który wbiegł w pole karne i został sfaulowany przez tego pierwszego. Sędzia podyktował 'jedenastkę', którą wykorzystał Jahn Ivar Jakobsen. Po stracie bramki legioniści zaatakowali. Chwilę po straconym golu wyrównał Pisz - świetnym strzałem z 25 metrów. Na trybunach zapłonęły pochodnie. Pięć minut później Staniek strzelił z 30 metrów. Norweski bramkarz odbił piłkę w górę, a gdy chciał ją złapać, wpadł z nią do bramki. Cztery minuty później kapitan Pisz, którego przed meczem trener gości Nils Arne Eggen nazwał 'generałem środka pola', precyzyjnym strzałem z wolnego dobił Norwegów” – opisuje mecz sprzed 21 lat portal legia.sport.pl.

W rewanżu, który odbył się 22 listopada 1995 roku w Norwegii, legioniści przegrali z Rosenborgiem 0:4 (0:2). „Legia jest tuż tuż upragnionego awansu do ćwierćfinałów. Najważniejszy będzie teraz mecz z Rosenborgiem w Trondheim. Mistrzowi Polski potrzebny jest jeden punkt” – informował „PS”. Niestety, pewni siebie legioniści w Trondheim kompletnie zawiedli, przegrywając z najsłabszą drużyną w grupie aż 0:4. Na szczęście wyniki innych spotkań spowodowały, że Wojskowi awansowali ostatecznie do ćwierćfinału UEFA Champions League. Legia zagrała w składzie: Szczęsny – Jałocha, Zieliński, Mandziejewicz – Lewandowski, Jóźwiak, Wieszczycki (62' Bednarz), Pisz (18' Kucharski), Michalski – Podbrożny, Staniek.

Kolejna potyczka polsko-norweska z udziałem Wojskowych miała miejsce w sezonie 2012/13. I znów legioniści trafili na Rosenborg - tym razem w fazie play-off Ligi Europy UEFA, eliminując wcześniej Metalurgs Lipawa (5:1 i 2:2) i SV Ried (3:1 i 1:2). W pierwszym starciu przy Łazienkowskiej padł remis 1:1, a legioniści zagrali w skłądzie: Kuciak – Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Astiz, Wawrzyniak - Kucharczyk (76' Żyro), Łukasik (90' Furman), Ljuboja, Radović - Kosecki, Saganowski.

Zdjęcie

„Legia Warszawa miała swoje szanse na objęcie prowadzenia już w pierwszych minutach spotkania, jednak strzał Ljuboji z rzutu wolnego minimalnie minął bramkę Norwegów. Po dużej przewadze w początkowych fragmentach spotkania, gra z czasem wyrównała się i do głosu zaczęli dochodzić goście z Trondheim. (...) W 23. minucie najlepsza okazja do strzelenia bramki przez legionistów. Na uderzenie z 25. metra zdecydował się Kucharczyk ale trafił w poprzeczkę. Trzy minuty później, to Norwegowie mogli pokusić się o prowadzenie. Strzał Strandberga minimalnie minął prawy słupek bramki strzeżonej przez Kuciaka. Kilka minut później niezłą okazję miał Kosecki, który popędził prawą stroną boiska i z ostrego kąta oddał strzał, który na rzut rożny zdołał sparować Orlund. Co nie udało się Koseckiemu wcześniej, wyszło w 42. minucie. To po jego strzale Legia objęła prowadzenie. Świetne podanie Radovicia do wchodzącego z lewej strony 'Kosy', który ładnym strzałem w długi róg bramki pokonuje bramkarza Trondheim. 1:0 dla Legii. (...) Od początku drugiej części gry do zdecydowanych ataków ruszyli goście. Dzięki temu zawodnicy ofensywni Legii mieli z przodu dużo więcej przestrzeni. Wraz z upływem minut, to Legia atakowała coraz groźniej, jednak w decydujących momentach brakowało dokładności bądź szczęścia, żeby skierować piłkę do siatki po raz drugi w tym meczu. (...) W 71. minucie miała miejsce kopia akcji bramkowej Legii, jednak tym razem intencje Koseckiego przewidział bramkarz Rosenborga i pewnie wybronił strzał młodego legionisty. Dziewięć minut później było już niestety 1:1. Płaski strzał Dockala przy lewym słupku bramki Kuciaka zza pola karnego ląduje w siatce bramki Legii. (...) Szkoda, że po pierwszej, niezłej połowie, w drugiej części gra gospodarzy już nie wyglądała zbyt dobrze i to Norwegowie mieli więcej okazji na wywiezienie jeszcze lepszego rezultatu niż 1:1” - pisali o tym spotkaniu dziennikarze portalu futbol.pl.

Tydzień późnej Wojskowi przystąpili do rewanżu w Trondheim. Nastroje były umiarkowanie optymistyczne, ale faworytem pozostawali Norwegowie. Legii na Lerkendal Stadion zabrakło jednak skuteczności i nieco szczęścia. Przy stanie 2:1 dla gospodarzy „piłkę meczową” miał na nodze Michał Żyro, ale z trzech metrów nie trafił w bramkę... i Wojskowi ostatecznie odpadli z tamtej edycji pucharów.

Zdjęcie

„Legia Warszawa rozczarowała w meczu z Rosenborgiem. Podopieczni Jana Urbana byli zespołem zdecydowaniem słabszym. Choć Wojskowi prowadzili po golu Danijela Ljuboji przegrali w Trondheim 1:2. – Dla nas jest to w tym momencie najważniejszy mecz z dotychczasowych i nie wyobrażam sobie, aby ktoś z drużyny odstawił choćby paznokieć – mówił przed spotkaniem na Nye Lerkendal Stadion kapitan Wojskowych Michał Żewłakow. Piłkarze Legii, aby myśleć o awansie do fazy grupowej Ligi Europy UEFA musieli w Trondheim strzelić gola. Bezbramkowy remis oznaczałby awans Rosenborga, który przy Łazienkowskiej zremisował 1:1. Podopieczni Jana Urbana nie rzucili się jednak do huraganowych ataków. Brakowało im precyzji i notowali wiele strat. Legioniści nie potrafili zagrozić bramce Norwegów. Gdy jednak im się to udało, od razu strzelili upragnionego gola! W 36. minucie Janusz Gol przejął piłkę, ta trafiła do Danijela Ljuboji, a Serb popisał się bardzo ładnym uderzeniem z ostrego kąta. Był to gol numer 300 stracony przez Rosenborg w europejskich pucharach. Norwegowie przeważali, ale nie potrafili znaleźć sposobu na odrobienie strat. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Rosenborg atakował i strzelał, ale na posterunku był Dusan Kuciak. W 68. minucie losy awansu mógł rozstrzygnąć Ljuboja. Były zawodnik PSG potężnie uderzył z dystansu, ale trafił tylko w poprzeczkę. Chwilę później Rosenborg w końcu dopiął swego. Wprowadzony na boisko minutę wcześniej Michał Żyro spowodował rzut wolny. Po dośrodkowaniu w polu karnym Legii najlepiej zachował się Tore Reginiussen, który pokonał słowackiego bramkarza. Legioniści nie potrafili się otrząsnąć po stracie bramki. W grze brakowało pomysłu, a w wykonaniu precyzji. Musiało się to zemścić i zemściło się w 87. minucie. Do źle wybitej piłki na linii pola karnego dopadł Mikkel Diskerud. Amerykanin huknął z woleja i wyrzucił Legię z europejskich pucharów” - relacjonował portal sport.tvp.pl.

Kolejny raz legioniści mierzyli się z przedstawicielem norweskiego futbolu w sezonie 2013/14, gdzie w III rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów UEFA po raz pierwszy trafili na drużynę Molde FK. Po bardzo wyrównanej rywalizacji do fazy play-off awansowali gracze z Łazienkowskiej, ale w decydującym dwumeczu ulegli mistrzowi Rumunii, Steale Bukareszt (1:1 i 2:2). Ale po kolei. W pierwszym spotkaniu, rozegranym 31 lipca 2013 roku w Norwegii, legioniści zremisowali z Molde 1:1. „W piłkę Legia grała jednak dopiero po przerwie. Jan Urban miał złe wspomnienia ze Skandynawii, w poprzednim sezonie jego drużyna odpadła po meczach z Rosenborgiem Trondheim, a za jego poprzedniej kadencji w Legii nie dała rady Broendby Kopenhaga. Teraz wszystko miało być dopięte na ostatni guzik. Legia wzmocniła się zimą i latem, przyszło kilku nowych zawodników, którzy mieli być w stanie grać w Europie przynajmniej tak dobrze, jak w ekstraklasie” - czytaliśmy w relacji na portalu rp.pl.

Zdjęcie

W norweskim starciu najlepszy w warszawskim zespole był bramkarz Duszan Kuciak. Gdyby nie on, rewanż dla Molde byłby formalnością. W pierwszej połowie mogli strzelić trzy gole i przez resztę dwumeczu tylko się bronić. Kuciak spisywał się jednak wybornie, naprawiając błędy swoich obrońców - Dossy Juniora i Tomasza Jodłowca. Poddał się tylko raz, w 29. minucie, kiedy Daniel Chukwu ośmieszył obronę Legii i po prymitywnym zwodzie wbiegł w pole karne strzelając gola dla Molde. Ten sam Chukwu kilka lat później próbował swoich sił w Legii, ale wielkiej kariery przy Łazienkowskiej nie zrobił. Mistrzom Polski przed przerwą nie wychodziło nic. Niewidoczni byli napastnicy. Marek Saganowski nie rozumiał się z Władimirem Dwaliszwilim, słabo funkcjonował środek boiska z Dominikiem Furmanem i Ivicą Vrdoljakiem, a kiedy Miroslav Radović miał piłkę przy nodze wydawał się szukać Danijela Ljuboji, ale... już go w Legii wtedy nie było. „Nie wiadomo czy w przerwie w szatni było głośno, ale powinno być. Legia grała z Molde, trzynastą drużyną swojej ligi, która nie ma już szans na obronę mistrzostwa i która znalazła się na największym zakręcie od lat. Urban dokonał jednej zmiany, Saganowskiego zmienił debiutujący w Legii w europejskich pucharach Henrik Ojamaa, który wniósł dużo ożywienia. Mistrzowie Polski nie grają tylko o sławę, ale też o pieniądze. (...) Sami piłkarze dostali obietnicę największych w historii polskiej klubowej piłki premii. (...) Wreszcie w 66. minucie Tomasz Brzyski zebrał w sobie na tyle odwagi, by minąć dwóch piłkarzy i dośrodkować do Dwaliszwilego, który zdobył jedyną bramkę dla Legii. Był to też jedyny celny strzał. Nie wiadomo zresztą do końca czy gol został strzelony prawidłowo, gospodarze reklamowali spalonego, a że realizacja telewizyjna była na poziomie piłkarskiej drużyny Molde, nie było powtórki z odpowiedniej kamery” - czytaliśmy w relacji na sport.onet.pl. Dziennikarze pisali, że w rewanżu powinno być łatwiej, bo gol strzelony w Norwegii dawał trochę spokoju i to goście muszą zaatakować. Dużo łatwiej jednak nie było.

Tydzień później przy Łazienkowskiej trener Jan Urban desygnował do gry z Molde następujących piłkarzy: Kuciak - Bereszyński, Rzeźniczak, Junior, Wawrzyniak - Vrdoljak, Jodłowiec, Ojamaa (69' Kucharczyk), Radović, Żyro (61' Kosecki) - Dwaliszwili. Wojskowi ostatecznie zremisowali bezbramkowo z Norwegami w drugim meczu 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów UEFA i dzięki bramce strzelonej na wyjeździe (wówczas takie były przepisy), awansowali do decydującej fazy eliminacji najbardziej elitarnych rozgrywek w Europie.

Zdjęcie

„Już dziś legioniści mogą być jednak pewni, że w tym sezonie zagrają przynajmniej w fazie grupowej Ligi Europy UEFA. To dlatego awans w dwumeczu z Molde był dla klubu sprawą priorytetową. Legioniści nie zawiedli i w rewanżu na Łazienkowskiej kontrolowali przebieg gry, choć mecz nie stal na najwyższym poziomie. - Losy awansu rozstrzygną się w głowach – zapowiadał trener Jan Urban licząc, że jego piłkarze zachowają zimną krew. Na szczęście stawka nie związała legionistom nóg, co pokazały pierwsze minuty spotkania. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, swobodnie podchodzili pod pole karne Norwegów, wymieniając krótkie podania. W decydujących momentach brakowało jednak precyzji. (...) Legia największe zagrożenie stwarzała po strzałach z dystansu. Próby Tomasza Jodłowca z 1. minuty i Jakuba Wawrzyniaka z 43. nie był może perfekcyjne, ale i tak sprawiły problemy bramkarzowi Orjanowi Nylandowi. Stuprocentowych sytuacji do zdobycia gola w pierwszej połowie nie odnotowano jednak po żadnej ze stron. (...) Ciężar gry w ataku starał się brać na siebie Miroslav Radović, który wprowadzał popłoch w obronie Molde. Kilka razy Serb wykonał jednak o jeden zwód za dużo. Dobry początek meczu zanotował Henrik Ojamaa, ale w dalszej części spotkania Estończyk przygasł. (...) Mimo, że do ataku Molde w doliczonym czasie gry biegał nawet bramkarz Nyland, to goście nie zdołali strzelić gola. Zwycięski remis Legii pozwolił kibicom na Pepsi Arenie wykrzyczeć hasło 'mistrza już mamy, na Ligę Mistrzów czekamy'” - relacjonowali po meczu w Warszawie dziennikarze sport.onet.pl.

W I rundzie el. Ligi Mistrzów UEFA sezonu 2021/22 los skojarzył Legię z drużyną FK Bodø/Glimt - czterokrotnego mistrza i dwukrotnego zdobywcy Pucharu Norwegii. Zważywszy na formę rywali i sztuczną nawierzchnię, które królują w tamtejszej strefie klimatycznej, Wojskowi nie byli faworytem tego starcia. Jednak 7 lipca 2021 roku podopieczni trenera Czesława Michniewicza rozegrali znakomite spotkanie i wywieźli z Norwegii cenne, jednobramkowe zwycięstwo (3:2), co było dobrą zaliczką przed rewanżem. Do siatki rywali trafili Mahir Emreli (dwukrotnie) i Luquinhas. „Mistrzowie Polski nie chcieli skupiać się na tym, jakiego mieli pecha w losowaniu, jak trudno gra się na syntetycznej murawie, jak groźnym rywalem jest Bodø/Glimt, jak szybko przychodzi im walczyć z zespołem, który jest w środku sezonu. I słusznie. Nie narzekali przed wejściem na murawę. Zamiast tego udowodnili, że te okoliczności nie są dla nich przeszkodą” - pisał po meczu Przegląd Sportowy. Legioniści zagrali w składzie: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia, Kacper Skibicki (83' Mattias Johansson) - Andre Martins (83' Ernest Muci), Bartosz Slisz, Filip Mladenović, Bartosz Kapustka, Luquinhas - Mahir Emreli (79' Rafael Lopes).

Zdjęcie

Tydzień później przy Łazienkowskiej obydwie ekipy zmierzyły się w meczu rewanżowym. Legia potwierdziła, że jest drużyną lepszą i bardziej doświadczoną jeśli chodzi o grę w Europie. W 40. minucie Luquinhas i w 90. Tomas Pekhart, przesądzili o wyniku spotkania (2:0) i awansie do kolejnej rundy, w której Wojskowi spotkali się z drużyną Flora Tallinn (w tamtej kampanii zagraliśmy jeszcze z Dinamem Zagrzeb w el. Ligi Mistrzów UEFA, Slavią Praga w play-offach do Ligi Europy UEFA, a także Spartakiem Moskwa, Leicester City oraz SSC napoli w grupie LE). „Cieszę się, że udało się nam wygrać i awansować. Taki był cel. Nie było łatwo, przeciwnik był wymagający. Mądry mecz, tak jak się powinno grać w Europie, walczyć o awans. Przeciwnik przy stanie 0:0 miał okazję, ale bramka nie padła, a my strzeliliśmy gola po pięknej kontrze” - podsumował spotkanie ówczesny szkoleniowiec Czesław Michniewicz.

Zdjęcie

Ostatnim rywalem z królestwa fiordów z którym zmierzyła się Legia, było... Molde FK. A dwumecz w ramach 1/16 Ligi Konferencji UEFA odbył się rok temu. 15 lutego 2024 roku legioniści zmierzyli się ze swoim rywalem na Aker Stadion przy niespełna czterech tysiącach widzów. W pierwszej połowie Wojskowi zaliczyli prawdziwie zimny prysznic - gole gospodarzy w 12., 19. i 24. minucie spotkania pokazały, kto jest faworytem w tym spotkaniu. Nie da się jednak ukryć, że legioniści - błędami w obronie - sami solidnie zapracowali na taki rezultat do przerwy. Po zmianie stron nastąpiło przebudzenie drużyny Kosty Runjaicia. Legia wyglądała na boisku zupełnie inaczej, co przełożyło się na trafienia Josue (63.) oraz Rafała Augustyniaka (71.), co dawało nadzieję na dobry wynik w rewanżu. „To jest Legia w europejskich pucharach! Nudy nie ma, emocje gwarantowane. Zespół Kosty Runjaicia tworzy spektakle nie dla ludzi o słabych nerwach!” - pisał po meczu redaktor Robert Błoński z Przeglądu Sportowego.

Zdjęcie

Do meczu rewanżowego przy Łazienkowskiej legioniści podchodzili z nadzieją. Z trybun wspierało Wojskowych prawie 27,5 tysiąca kibiców. Niestety, już w 2. minucie Fredrik Gulbrandsen trafił do siatki Kacpra Tobiasza i szanse na odrobienie wyniku i awans znacznie się oddaliły. To bez wątpienie nie był mecz Legii. W 20. minucie Eirik Hestad, a w 67. Fredrik Gulbrandsen strzelili kolejne gole i skończyło się na 0:3. 22 lutego 2024 roku nie wpisał się do annałów historii klubu z Warszawy. „Molde zagrało tak, jak powinna grać Legia. To ona miała odrabiać jednobramkową stratę i ruszyć od pierwszego gwizdka, a w pierwszej minucie straciła bramkę i już miała do odrobienia dwie. Mało tego, nie bardzo wiedziała co ma dalej robić. Można było odnieść wrażenie, że to norweski trener wyciągnął więcej wniosków z pierwszego meczu niż Kosta Runjaić. Nie ma już żadnego tłumaczenia, że tam nie poszło, bo nie potrafiliśmy dostosować się do sztucznej trawy. Przy Łazienkowskiej rośnie naturalna i to nie miało żadnego znaczenia” - pisał po meczu redaktor Stefan Szczepłek na łamach rp.pl. Legioniści zagrali w składzie: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov, Steve Kapuadi, Yuri Ribeiro, Paweł Wszołek (46' Patryk Kun) - Rafał Augustyniak (61' Bartosz Kapustka), Juergen Elitim, Ryoya Morishita (70' Gil Dias), Josue - Tomas Pekhart (61' Blaz Kramer), Marc Gual (70' Maciej Rosołek).

Szansę na rehabilitację legioniści otrzymali od losu dość szybko, bo w kolejnym sezonie europejskich pucharów. W dwumeczu 1/8 rozgrywek Ligi Konferencji UEFA obydwie drużyny zmierzą się ponownie (6 marca w Molde i 13 marca w Warszawie).

Zdjęcie

Drużna Molde FK - założona 19 czerwca 1911 roku - jest więc czwartym rywalem z Królestwa Norwegii, z którym skrzyżują rękawice w europejskich pucharach legioniści (poprzednim razem obydwa kluby spotkały się w sezonach 2012/13 i 2023/24) i zarazem jedynym, z którym mierzą się po raz trzeci. Molde FK to pięciokrotny mistrz Norwegii (w 2011 roku klub prowadzony przez byłego piłkarza Molde FK i Manchesteru United Ole Gunnara Solskjæra zdobył krajowy tytuł po raz pierwszy w historii) i sześciokrotny zdobywca krajowego Pucharu. W zeszłym sezonie (liga gra systemem wiosna - jesień) Niebiesko-Biali zajęli piątą lokatę ze stratą 10 punktów do mistrza - Bodø/Glimt.

 

Mecze Legii Warszawa w europejskich pucharach z drużynami z Norwegii:

Sezon 1981/82 - 1. runda Pucharu Zdobywców Pucharów / Legia Warszawa - Valerenga Fotball 4:1 i 2:2 (awans)

Sezon 1985/86 - 1. runda Pucharu UEFA / Legia Warszawa - Viking FK Stavanger 3:0 i 1:1 (awans)

Sezon 1995/96 - Grupa B Ligi Mistrzów / Legia Warszawa - Rosenborg BK Trondheim 3:1 i 0:4 (grupa / awans)

Sezon 2012/13 - Play-off Ligi Europy UEFA / Legia Warszawa - Rosenborg BK Trondheim 1:1 i 1:2 (brak awansu)

Sezon 2013/14 - 3. runda el. Ligi Mistrzów UEFA / Legia Warszawa - Molde FK 0:0 i 1:1 (awans)

Sezon 2021/22 - 1. runda el. Ligi Mistrzów UEFA / Legia Warszawa - FK Bodø/Glimt 3:2 i 2:0 (awans)

Sezon 2023/24 - 1/16 Ligi Konferencji Europy UEFA / Legia Warszawa - Molde FK 2:3 i 0:3 (brak awansu)

Historia spotkań w europejskich pucharach pomiędzy Legią a drużynami z Norwegii jest więc całkiem okazała. Ogółem do tej pory odbyło się 14 takich konfrontacji - trzy w el. Ligi Mistrzów UEFA i po jednej w Pucharze Zdobywców Pucharów, Pucharze UEFA, Lidze Europy UEFA i Lidze Konferencji UEFA. Pięć z nich zakończyło się awansem Wojskowych do dalszych gier. Piłkarze z Łazienkowskiej odnieśli pięć zwycięstw, pięć razy zremisowali i zanotowali cztery porażki (bilans bramkowy jest korzystny dla Legii i wynosi 23:21). Jak będzie w pierwszym starciu ósmej konfrontacji z ekipą z Norwegii? Przekonamy się o tym już w czwartek, 6 marca. Pierwszy gwizdek rumuńskiego sędziego Horațiu Mircei Feșnicia o godz. 18:45. Do boju Legio!

Zdjęcie
Udostępnij

Autor

Janusz Partyka

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.