Plus500
Listy do Kazimierza Deyny

Listy do Kazimierza Deyny

Chociaż Kazimierz Deyna bywał w Polsce regularnie lżony i wygwizdywany niemal na wszystkich stadionach na których pojawiał się z Legią, to jednak dla licznych kibiców wywodzących się z ''wrogich'' dla niego miast, bywał... idolem i wzorem do naśladowania. Wielu z nich, chcąc uzyskać bliższy kontakt z ''Kaką'', pisało do niego świadczące o uwielbieniu listy.

Autor: Wiktor Bołba

Fot. Janusz Partyka, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii, Archiwum Wiktora Bołby; Grafika: Tomasz Grzybek

  • Udostępnij

Autor: Wiktor Bołba

Fot. Janusz Partyka, Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii, Archiwum Wiktora Bołby; Grafika: Tomasz Grzybek

Proste listy, spisane na kartkach zeszytów, a niekiedy dodatkowo ilustrowane, są listami niezwykłymi. To cenne świadectwa emocjonalnej więzi przeciętnego kibica z piłkarzem cieszącym się olbrzymią popularnością. Czytając listy, które kibice wysyłali do Kazimierza Deyny za gardło chwyta wzruszenie.

Zdjęcie

„Panie Kazimierzu! Powodem do napisania tego listu jest sprzeczka, jaka wywiązała się w naszej klasie. Otóż moja koleżanka, fanka Włodzimierza Lubańskiego, wie dobrze, że nie Lubański a właśnie Pan, Panie Kazimierzu, jest moim sportowym ulubieńcem.

„Panie Kazimierzu! Powodem do napisania tego listu jest sprzeczka, jaka wywiązała się w naszej klasie. Otóż moja koleżanka, fanka Włodzimierza Lubańskiego, wie dobrze, że nie Lubański a właśnie Pan, Panie Kazimierzu, jest moim sportowym ulubieńcem. Z tego powodu doszło do kłótni, kto jest lepszy - czy Pan czy też Pan Lubański. Może by doszło do jeszcze większej kłótni, lecz wkroczyli w odpowiednim momencie chłopcy. Po krótkim czasie i oni zaczęli się kłócić. Na tym będę kończyć, bo reszta nie nadaje się do opisu. Kiedy będzie Pan grał przeciwko drużynie z Madrytu, ja będę mocno ściskała kciuki u rąk i u nóg, bo jak wypróbowałam, ten drugi sposób poważnie zdaje egzamin, choć nie chciałabym zapeszyć. Elżbieta z Chełma” - pisała uczennica I LO w Chełmie.

Zdjęcie

Aby poznać genezę gry swojego piłkarskiego idola, Pan Piotr W. z Rudy Śląskiej w swoim liście pytał: „Panie Kazimierzu! Mam dla Pana kilka pytań, na które chciałbym otrzymać odpowiedź. Oto one: 1. W jaki sposób egzekwuje Pan rzuty karne? 2. Czy bramkarz ZSRR - Rudakow, rzucił się w kierunku piłki, czy też stał w miejscu, kiedy mu Pan strzelał ‘jedenastkę’? 3. Na czym polega strzelanie ‘rogali’ i ‘kaczek’?”. Niezwykle ciekawy list otrzymał Kazimierz Deyna także od jednego kibica z Łodzi, nazywającego się „Deyna Malutki”. „Panie Kazimierzu!!! Jest Pan jedynym moim ulubieńcem, z tak licznej grupy piłkarzy polskich. Koledzy z boiska mówią do mnie ‘Deyna’, gdyż gram tak jak Pan” - pisał „Deyna Malutki”.

Zdjęcie

„Kochany Panie Kazimierzu. Włosy stanęły nam dęba na wiadomość, że mieszka Pan w kawalerskim pokoiku i to w okresie, gdy małżonka oczekuje przyjścia na świat następcy tronu. Czy mały Deyna musi mieć warunki gorsze niż przeciętny obywatel? To straszne.

Kibice pisząc listy do Kazimierza Deyny, nie pozostawali obojętni również na jego sprawy materialne. „Kochany Panie Kazimierzu. Włosy stanęły nam dęba na wiadomość, że mieszka Pan w kawalerskim pokoiku i to w okresie, gdy małżonka oczekuje przyjścia na świat następcy tronu. Czy mały Deyna musi mieć warunki gorsze niż przeciętny obywatel? To straszne. Nie namawiamy Pana do przejścia na Śląsk, bo tam panuje straszny regionalizm i czułby się Pan źle, albo Pan i szanowna małżonka nie bylibyście uznani za tzw. ‘swoich’. Ale jest łatwe wyjście. Powrót do Łodzi, gdzie klub zapewni Panu bez przesady o 200% lepsze warunki bytowe, a więc mieszkanie M-5 w dolarowcu, płacę o niebo większą i stałą opiekę nad rodziną. Będąc na przywitaniu ŁKS-u z ligą rozmawialiśmy z działaczami, oni ciągle łudzą się, że Pan wróci. A wróciłby Pan na naszych rękach, w sposób triumfalny niczym Pele. Kibice ŁKS-u Panu to przyrzekają. Proszę przemyśleć naszą propozycję, poradzić się małżonki, a działacze i kibice szykują już zbiórkę na ewentualne przywitanie Deyny! Prosimy być jednak dyskretnym” - pisali w swoim liście ŁKS-iacy.

Zdjęcie

Podobnie o dyskrecję prosił Kazimierza Deynę autor listu z treścią o zabarwieniu patriotycznym. „Drogi Panie Kazimierzu! Dziękujemy Ci Kapitanie! Niewiele mamy dziś narodowych satysfakcji. Świat ciągle wie o nas dziesięć razy mniej, niż na to zasługujemy. Są tacy na świecie i u nas także, którzy by chcieli ‘zamilczeć Polskę na śmierć’. Dzisiaj Wy na to nie pozwalacie. I za to jesteście w sercach 35 milionów Polaków - wyjąwszy garstkę fałszywych, którzy zaczynają zgrzytać, że gracie tak inteligentnie i zespołowo. Chociaż oni wmawiają światu, iż my nie jesteśmy zdolni do rozumnego zbiorowego działania. Nie pozwólmy zniszczyć polskiego futbolu! Najserdeczniejsze pozdrowienia. Zygmunt J. z dopiskiem: nazwisko i adres tylko do wiadomości Pana Deyny”. Pan Zygmunt do swojego listu dołączył wiersz „Trylogia na medal”, którego jedną ze zwrotek poświęcił Kazimierzowi Deynie: W środku Deyna - pan Skrzetuski wydaje rozkazy, cofa skrzydła, śle posiłki, sam zadaje razy. To przyspiesza, to wstrzymuje swej husarii szyki, dobrze znają przeciwnicy te jego uniki” - pisał. O krótki wierszyk pokusiła się również w swoim liście do Kazimierza Deyny Bożena G. z Wożuczyn Cukrowni, która w przypływie poetyckiej weny napisała: „Legionista Deyna strzeli im karniaka. Oni nie obronią no i będzie draka”.

Zdjęcie

„Drogi Panie Kazimierzu! Jak dostałam Pana adres oszalałam z radości. Myślałam: ‘napiszę...’ a potem zapał mój ostygł. Czy mój styl pisania będzie się Panu podobał?” - zastanawiała się pani Iwona Z. z Rzeszowa.

Nie jest tajemnicą, że Kazimierz Deyna miał całe rzesze wielbicielek. To właśnie od nich otrzymywał najwięcej korespondencji. Panie wznosząc się na wyżyny swoich literackich uniesień pisały listy pełne ciepłych słów. „Drogi Panie Kazimierzu! Jak dostałam Pana adres oszalałam z radości. Myślałam: ‘napiszę...’ a potem zapał mój ostygł. Czy mój styl pisania będzie się Panu podobał?” - zastanawiała się pani Iwona Z. z Rzeszowa, której dalsza części listu zawierała mnóstwo pytań: „Jestem bardzo ciekawa, jaki Pan jest naprawdę: energiczny, łagodny, wesoły, smutny. Czym się Pan interesuje poza sportem. Bardzo mnie interesuje, czy podczas meczu na Wembley chciał Pan ‘trzasnąć’ któregoś Anglika. Przepraszam za dość wścibskie pytanie, ale ja gdybym była wtedy na stadionie, to ‘trzasnęłabym’ wszystkich jedenastu, bez wyjątku. Jestem bardzo energiczna i naprawdę nie mogę patrzeć na niesprawiedliwość. Mam jeszcze więcej pytań, ale boję się, że Pan i tak nudzi się moim listem. Piszę więc tylko jeszcze kilka słów. Jestem Pana gorącą wielbicielką i tak jak wszystkie Pana wielbicielki marzę o Pana zdjęciu. I teraz tak jak inne: błagam, błagam, błagam Pana o zdjęcie. Gdyby mi Pan odpisał, chociaż króciutko i przysłał swe zdjęcie (o Boże!), zwariowałabym z radości i byłaby to moja relikwia, mój skarb, dlatego jeszcze raz Pana błagam. Gdyby Pan był tak kochany i zechciał napisać parę słów do mnie (mimo, że wiem ile listów Pan dostaje), to z wiarą i olbrzymią nadzieją w sercu i ze łzami w oczach podaję adres” - napisała w liście do Deyny jego zagorzała fanka Iwona Z.

Zdjęcie

Stanisław J. z Soczkowic, przepraszając za brzydki charakter pisma, kreślił naiwnie, ale jakże szczerze: „Panie Kazimierzu, czekam na wiadomości o jakiejś Pana przygodzie. Czekam na dużo listów. Wyślę również Panu swoje”. Wśród listów do Kazimierza Deyny znajdowały się także takie „rodzynki”: „Drogi Panie Kazimierzu. Proszę Pana o znaczek AC Milan, no bo przecież będziecie z nimi walczyli i chyba nie będzie to niemożliwe do zrealizowania. Podobnie jak Pan, jestem oficerem WP i mam nadzieję, że nasza korespondencja nie zakończy się na tym jednym liście. Chciałbym, żeby Pan mi odpisał, a może i ja bym mógł kiedyś Panu pomóc” - pisał kibic z Grudziądza.

Zdjęcie

Mieszkańcy Trzebnicy Marek i jego tata Andrzej H. w swoim... sześciostronicowym liście, oprócz licznych pochwał, wyrazili prośbę posiadania koszulki idola.

Oprócz licznych próśb o zdjęcia, autografy, listy do Kazimierza Deyny zawierały również prośby o bardziej wyrafinowane pamiątki. Na przykład mieszkańcy Trzebnicy Marek i jego tata Andrzej H. w swoim... sześciostronicowym liście, oprócz licznych pochwał, wyrazili prośbę posiadania koszulki idola: „Mamy teraz do Pana gorącą prośbę, aby Pan spełnił nasze życzenie. Otóż pragniemy mieć w swoich zbiorach koszulkę piłkarską z numerem 10, w której Pan grał chociaż jeden mecz i zdjęcie z autografem. Podobną prośbę miał do Pelego jeden chłopiec z Amsterdamu i o dziwo Pele spełnił jego życzenie. Mamy nadzieję, że i Pan nas nie zawiedzie. My Panu przyślemy na pamiątkę nasze zdjęcie, a pańskie powiesimy sobie na ścianie obok: Cruyffa, Pelego, Eusebio, Besta, Jaszyna, Lubańskiego i Szarmacha” - napisali licząc na rychłą odpowiedź.

Zdjęcie

Z kolei Pani Krystyna z Platerowa, prosząc Kazimierza Deynę, by wybaczył jej natręctwo, pisze: „Jestem zagorzałą Pana wielbicielką i staram się wszystkich przekonać, że to Pan jest najlepszy ze wszystkich. Serdecznie gratuluję Panu zdobycia tytułu najlepszego strzelca olimpiady i strasznie się cieszę, że nie odniósł go Lubański” - informuje z rozbrajającą szczerością.

Zdjęcie

"Może Pan się śmiać, ale niech Pan przy okazji powie swoim kolegom, jacy nam jesteście bliscy. Dziękujemy Wam za sławę Polaków, za rozgłos, jaki zdobyliśmy dzięki Wam” - pisał fan. Pani Teresa T. z Poznania.

Serce rośnie, kiedy czyta się list Stanisława W. z Olsztyna. „Drogi Panie Kazimierzu, za gardło ściska coś, gdy zwracam się do Pana tymi słowami. Może Pan się śmiać, ale niech Pan przy okazji powie swoim kolegom, jacy nam jesteście bliscy. Dziękujemy Wam za sławę Polaków, za rozgłos, jaki zdobyliśmy dzięki Wam” - pisał fan. Pani Teresa T. z Poznania, opisując zachowanie tamtejszych kibiców wobec Kazimierza Deyny, użyła określenia: „Zauważyłam, że kibice poznańscy zachowują się wobec Pana bardzo niegrzecznie. Ale chcę Panu powiedzieć, że to tylko ta część kibiców, którzy są prostakami i do tego pijakami”.

Zdjęcie

„Kaziu, jesteś najwspanialszym kapitanem. Kapitanuj nam 100 lat. Jestem dumny, że to właśnie Legia ma tak wspaniałych chłopców - klub, któremu wiernie kibicuję od dziecka w złych i dobrych chwilach” - pisał w swoim liście Jerzy G. z Pszczowa. Takich i temu podobnych listów Kazimierz Deyna otrzymywał setki. Każdego dnia na adres klubu, właśnie do Kazimierza Deyny, dostarczano największą stertę przesyłek. Z powyższego przeglądu korespondencji wynika, że piłkarscy fani nie byli tylko biernymi obserwatorami jego boiskowych poczynań. Poprzez pisanie listów próbowali nawiązać bezpośredni kontakt, dający im poczucie bliskości ze swoim idolem.

PS. Treść listów przytoczono zgodnie z oryginałem pisowni.

Zdjęcie z galerii nr 1
1 / 12
Udostępnij

Autor

Wiktor Bołba

16razyMistrz Polski
19razyPuchar Polski
4razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.