Bartosz Bibrowicz w Legia ON: Kontuzja Blaza Kramera jest scenariuszem na film - Legia Warszawa
Plus500
Bartosz Bibrowicz w Legia ON: Kontuzja Blaza Kramera jest scenariuszem na film

Bartosz Bibrowicz w Legia ON: Kontuzja Blaza Kramera jest scenariuszem na film

Bartosz Bibrowicz był kolejnym gościem programu Legia ON. W rozmowie na żywo szef sztabu medyczno-motorycznego opowiedział m.in. o metodach codziennej pracy, ciężkiej drodze Blaza Kramera, a także przygotowań do gry co trzy dni.

Autor: MO

Fot. Janusz Partyka

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: MO

Fot. Janusz Partyka

Bartosz Bibrowicz był kolejnym gościem programu Legia ON. W rozmowie na żywo szef sztabu medyczno-motorycznego opowiedział m.in. o metodach codziennej pracy, ciężkiej drodze Blaza Kramera, a także przygotowań do gry co trzy dni.

 

O nietypowym okresie przygotowawczym:
- Najtrudniejsze było mądre rozplanować okresy przygotowawcze, które były nietypowe dla wszystkich drużyn ze względu na Mistrzostwa Świata. Klub chciał złożyć jedną wielką całość jeżeli chodzi o sztab szkoleniowy, ale też nowych piłkarzy. Chcieliśmy wymazać pewne elementy, które były przykre i ciężkie w zeszłym sezonie. Naszą misją było stworzenie monolitu, który pozwoli nam z meczu na mecz się rozwijać. 

 

- O początkach współpracy:
- Spotkaliśmy się w czerwcu zeszłego roku. Musieliśmy się poznać. Poznawaliśmy siebie, zawodników, styl gry, możliwości. W czasie sezonu zmienialiśmy model gry, w którym będziemy grali. Pod to wszystko musieliśmy ustalić wymagania dla piłkarzy i zagania motoryczne. W ten sposób jako drużyna mogliśmy być kolektywem. Przebudowa wewnątrz mojego sztabu była bardzo ważna. Chcieliśmy dopasować się charakterologicznie, ale również umiejętnie rozdzielić zadania. Udało nam się wyciągnąć wszystkie najlepsze cechy z każdego piłkarza. 

 

O metodach pracy:
- Dział motoryczno-medyczny musi wpasować się w koncepcję pracy pierwszego trenera. Wychodzimy po pierwsze od zadań piłkarskich. W Polsce przyjęło się, że mecz trzeba wybiegać i może coś uda się strzelić. To nieprawda. Przyjęliśmy, że stawiamy przede wszystkim na piłkę. Forma związana z bieganiem może być realizowana w trakcie sezonu. Naszym celem było to, aby polepszyć dostępność zawodników dla trenera. Jeżeli oni będą realizować swoje założenia, my musimy – jako sztab – dopasować zadania związane z prewencją, wytrzymałością, treningiem siły. Postawiliśmy na inny model przygotowań i póki co on zaczyna funkcjonować w sposób powtarzalny.

 

- Używamy zbioru wielu metod. Nie ma jednej recepty na każdego zawodnika. Każdy z nich jest inny, każda pozycja jest inna. Możemy skoncentrować się na bardzo indywidualnym treningu zawodników. Musimy rozwijać się jako drużyna, ale jakość fizyczna może wpływać na aspekty czysto boiskowe. Często jest tak, że zawodnik trafiający do nas ma jakąś historię i rzeczy, które na niego działały. My musimy je odnaleźć i konsekwentnie je realizować. 

 

O finale Pucharu Polski:
- Najbardziej cieszyliśmy się z tego, że każdy zawodnik po tak intensywnym meczy, w którym przez 114 minut broniliśmy się, dał sobie po prostu radę. Mieliśmy kompletnie inny scenariusz na to spotkanie. My jesteśmy drużyną dominującą, która chce grać piłką. Role szybko się odwróciły. Trener ze sztabem musiał wdrożyć plan B, C, D, a może nawet E. Zawodnicy wiedzieli, że im dłużej będzie trwał ten finał, tym łatwiej będzie nam odnieść sukces. Wiedzieliśmy, że starczy nam sił. Nie było żadnego zwątpienia. Cieszę się, że taki finał mógł trafić się mojemu sztabowi. Takie doświadczenie może być dla nas bardzo ważne. 

 

O sztabie medyczno-motorycznym:
- Nasz sztab jest bardzo złożony – trenerzy przygotowania motorycznego, lekarz, fizjoterapeuci, dietetyk, masażyści, a także kuchni, która dba o przygotowanie posiłków. Mamy bardzo dobrą mieszankę ludzi z międzynarodowymi doświadczeniami, którzy stanowią siłę zespołu. 
 

- Trener Kosta Runjaić przedstawił mi następujące zadanie - chciałby mieć asystentów, których sprowadzi do klubu. Jednym z nich był Stergios Fotopoulos, grecki trener z prawie 25. letnim doświadczeniem, które ma bardzo imponujące CV jeśli chodzi o polskie realia. Przeanalizowaliśmy najważniejsze punkty, które Stergios może dać drużynie. Chcieliśmy znaleźć osobę, która będzie wzmacniała jego pozycję w klubie i będzie pomagała mu rozwinąć drużynę. Wybór padł na Dawida Golińskiego, który jest świetnym praktykiem. To doktor fizjologii, które ma doświadczenie piłkarskie. My prowadzimy wewnętrzny skauting, w którym szukamy ludzi mogących pomóc pierwszemu zespołowi. Dawid spełniał wszystkie kryteria. Chcieliśmy spoić szatnię i podążać w jednym kierunku. 
 

- Odżywianie naszych piłkarzy jest bardzo ważne. Od początku zależało mi na dużej jakości. Chciałem mieć w swoim sztabie osobę doświadczoną w sporcie. Ula Somow wcześniej pracowała w kadrach olimpijskich i w męskiej szatni, która jest bardzo specyficzna. Ma olbrzymią wiedzę, a pewne doświadczenia ukształtowały jej wizje. Chcieliśmy wkomponować doświadczenie dietetyka w pracę kuchni. Nasza codzienna wymiana zdań jest kluczowa. Ewa przygotowuje posiłki na podstawie pięciu lat doświadczenia pracy w Legii. W ten sposób doskonale wie, co zawodnicy lubią jeść, a czego nie. My przekazujemy informacje jaki będzie cel treningu, a Ula i Ewa dobierają wszystkie mikro i makro składniki, a także produkty. Nasz dział odżywiania jest bardzo dobrze rozwinięty. Zaczynamy śniadaniem i tak naprawdę kończymy kolacją, która jest już przygotowaniem do kolejnego treningu. Bardzo się cieszę, że Ula i Ewa są z nami.
 

- Sztab medyczny działa pod opieką doktora Filipa Latawca, który swoje doświadczenia zbierał też za granicą. Wiemy, jaki profil fizjoterapeutów poszukujemy w Legii Warszawa. Aktualnie mamy w klubie standardy międzynarodowe. Filip odpowiada za fizjoterapeutów, za całą opiekę medyczną związaną z różnymi zabiegami. Szefem fizjoterapeutów jest aktualnie Bartosz Kot, który doświadczenie zbierał w Chinach, pracując m.in. w kadrach olimpijskich. W Legii jest już od trzech lat. Do sztabu dołączył Szymon Kałuża, który tak samo jak Dawid Goliński był skautowany przez kilka miesięcy. Szymon pracował w bazach wojskowych w kilku krajach mając na głowie zdrowie „najdroższych sportowców”, bo tak nazywajmy żołnierzy. Te doświadczenia miały ogromne znaczenie. Dla mnie to było kluczowe. Jednocześnie nie zapominamy o historii i osobach, które wywodzą się z samych korzeni Legii. Ludzie przechodzą schemat – praca w Akademii, dojście do pierwszego zespołu i ciągły rozwój. To jest bardzo ważne, a taką drogę przeszedł Maciej Treutz-Kuszyński, który jest już dziewięć lat w klubie. Teraz chcemy popatrzeć na fizjoterapeutów jeszcze szerzej. Będziemy szukali talentów w Polsce i zagranicą. Wszystko musi być zgodne z koncepcją Legii Warszawa. Chcemy również rozwijać młodych ludzi, którzy są z Warszawy i którzy kochają Legię. Maciek i Kacper są takimi osobami. 

 

O sytuacji Blaza Kramera:
- Kontuzja Blaza Kramera jest scenariuszem na film. Wiele osób myślało, czy Blaz może nam jeszcze pomóc. Naszą pracą jest nie tylko pomóc piłkarzowi, ale także znaleźć metody, miejsca, ludzi, którzy będą mogli pomagać naszym graczom. Widzimy, co możemy zrobić najlepiej, ale też zdajemy sobie sprawę, kiedy możemy znaleźć ekspertów spoza Legii. Blaz Kramer dołączył do nas, zaczął okres przygotowawczy, doznał kontuzji jeszcze przed pierwszym meczem ligowym. Udał się do Serbii na operację. Ta operacja na początku przeszła bardzo dobrze. Po powrocie piłkarz trenował z drużyną, ale po jakimś czasie zaczął odczuwać dyskomfort. Musieliśmy znowu zmienić strategię pracy. Blaz doznał kolejnego urazu podczas pucharowego spotkania z Lechią Gdańsk. Wielotygodniowe diagnozowanie Blaza było priorytetem. To nie była powszechna kontuzja. Musieliśmy wejść w całą historię jego urazu do okresu, gdy miał 14 lat. Mieliśmy do wyboru dwie rzeczy – albo wysłać go za granicę, albo podjąć się mozolnej i długotrwałej pracy z ekspertami z całej Polski. Wysłaliśmy Blaza w pierwszym kroku do naszego konsultanta – Łukasza Oleksego z Rzeszowa, który już wcześniej pomagał chociażby Bartkowi Kapustce. Stwierdziliśmy, że Blaz musi odbudować formę fizyczną w sposób bardzo ukierunkowany. Zdecydowaliśmy się wysłać Blaza na cztery tygodnie właśnie do Rzeszowa. Rehabilitacja była bardzo mozolna, codzienne 6-7 godzin pracy. Jako sztab kilkukrotnie go odwiedzaliśmy. Wprowadzaliśmy zmiany, pomysły, dostaliśmy pełną zgodę od trenera i dyrektora Jacka Zielińskiego. Duży kredyt zaufania Blaz spłacił ostatnim golem. To był dla nas wszystkich wyjątkowej moment. 
 

- Obecnie Blaz jest w ostatniej fazie powrotu na boisko. Wymagania zespołu będą decydowały o liczbie minut. Blaz jest w treningu od kilku tygodni. Nie chcemy popełnić żadnego błędu. Wydarzenia boiskowe będą determinowały to, na ile Blaz pojawi się na boisku. Naszym celem było to, aby postawić go na nogi na kilka kolejek przed końcem sezonu. Chcieliśmy dać temu piłkarzowi takiego pozytywnego kopa. 

 

O profesjonalizmie piłkarzy:
- Nie mamy jednego piłkarza, który jest największym pracusiem. Mamy piłkarzy, którzy są wybitni w danych cechach. Widzimy coraz większy profesjonalizm u naszych piłkarzy. Codzienna praca Pawła Wszołka w takim wieku jest niejako motywacją dla młodych zawodników. Kacper Tobiasz, Maik Nawrocki, Maciej Rosołek nauczyli się dbać o swoje ciało w taki sposób, że teraz sami wiedzą, co potrzebują. Cały czas mówimy o pewnym procesie. Pod kątem profesjonalizmu bardzo dobrze rozwija się cały zespół. 

 

O grze co trzy dni w europejskich pucharach:
- Doświadczenia z tego sezonu, które pozwoliły nam ocenić jak zespół będzie zachowywał się grając co trzy dni, spowodowały to, że stworzyliśmy specjalną mapę. Będziemy chcieli zastosować ją w pucharach europejskich w nowym sezonie. Wiemy co działa, odrzuciliśmy to, co nie działało. Wierzymy, że obecne przygotowania będą całkowicie inne. Rozpoczniemy sezon dość wcześnie, ale my zaczęliśmy o tym myśleć po finale Pucharu Polski. Wiemy, którzy piłkarze potrzebować będą więcej odpoczynku, a którzy dostaną specjalne zadania domowe. Gdy spotkamy się na testach medycznych w czerwcu to chcemy startować z innego poziomu. Na piłkarzach jest olbrzymia odpowiedzialność. W tym okresie zawodnicy muszą odpocząć. Nie mamy problemów z grupą leniuchów. Idziemy w dobrym kierunku jako zespół, ale też jako sztab medyczny. Chcemy pomóc szczęście będąc odpowiednio przygotowanym. Ja osobiście nie mogę doczekać się gry co trzy dni. W Polsce często mówi się, że jest to pocałunek śmierci, pułapka. Ja wierzę, że będziemy dobrze przygotowani.

Udostępnij

Autor

MO

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
4razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.