- Piłka nożna
- Pierwsza drużyna
- PKO BP Ekstraklasa
- Legia - Pogoń
- Pogoń Szczecin
- Goncalo Feio
- Konferencja prasowa
- Wideo
- Video
Goncalo Feio: Czuję smutek, ale nigdy rezygnację [WIDEO]
Trener Legii Warszawa odpowiedział na pytania dziennikarzy po zakończeniu meczu z Pogonią Szczecin.
Autor: Legia Warszawa
Fot. Janusz Partyka
- Udostępnij
Autor: Legia Warszawa
Fot. Janusz Partyka
Trener Legii Warszawa odpowiedział na pytania dziennikarzy po zakończeniu meczu z Pogonią Szczecin.
- W pierwszej kolejności chciałbym z całego serca, bolącego serca, podziękować kibicom. W trudnych okolicznościach ligowych wspierają nas od początku do końca meczu. To, że punktujemy u siebie powyżej 2,1 pkt/mecz, to dzięki ich wsparciu. Chcieliśmy dać ludziom dobrą energią w postaci trzech punktów. Kibice, pracownicy klubu – wiem, że ostatnie dwa tygodnie nie były łatwe ze względu na stratę Maćka Szewczyka. Wspomnieliśmy go dzisiaj przed meczem, każdego z nas ta strata bardzo boli. Sprawa trzech punktów jest tutaj drugorzędna.
- Dobrze przeprowadziliśmy tydzień, jeżeli chodzi o przygotowanie do meczu. W pierwszej połowie w pełni zdominowaliśmy rywala we wszystkich fazach gry. Musieliśmy coś strzelić i to nie jedną bramkę. Pressing działał dobrze. Odbudowa do pola karnego. Pogoń jest groźna jeżeli chodzi fazy przejściowe, konsekwentna, dobrze gra piłką. Stworzyliśmy sytuacje, ale nie udokumentowaliśmy ich bramką. W drugiej połowie obraz gry nie był taki sam, był bardziej wyrównany. Mieliśmy nasze momenty, rywale mieli ich więcej. Pogoń lepiej kończyła mecz niż my. Nasze zmiany wniosły niewiele. Jako drużyna jesteśmy odpowiedzialni wszyscy, ja jestem pierwszy. Nie miałem jednak odczucia, że zmiany poprawiły nasza grę. Wręcz przeciwnie. Pogoń zmieniała formację przy konstruowaniu akcji. Mieliśmy plan na dwa rodzaje pressingu. Nie byliśmy jednak w stanie egzekwować tego drugiego rodzaju pressingu, gdy rywale budowali w systemie 4-3-3. Rywale częściej posiadali piłkę, mieli więcej wejść w pole karne. Dużo mówiło się o stratach bramek przez Legię. Oczywiście Pogoń miała swoje sytuacje, ale ja widziałem poprawę. Najgroźniejsze uderzenie w słupek padło z daleka. Broniliśmy i blokowaliśmy strzały. Praca w obronie została wykonana. Momentami byliśmy jednak zbyt długo w niskim bloku i to wpływało na decyzje z piłką. Straciliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Mieliśmy swoje momenty w fazach przejściowych. Chcieliśmy wykorzystać miejsce za plecami, ale powinniśmy robić to lepiej. To wszystko zaowocowało kolejnym remisem. Czujemy, że byliśmy bliżej zwycięstwa. Nie możemy schodzić po takiej połowie do szatni przy wyniku 0:0. Musimy pozbierać się po raz kolejny. Pokazaliśmy, że potrafimy to robić. W środę gramy o trofeum. Nie ma czasu na lamentowanie. Musimy się pozbierać i wejść w mecz z taką energią, jak dzisiaj. Tylko tym razem musimy strzelić gole i awansować do finału Pucharu Polski.
- Mistrzostwo nie zależy teraz od nas. Przed nami osiem meczów w lidze. Do każdego musimy przygotować się tak, aby wygrać. To zależy od nas. Jakim trenerem, jakim liderem bym był, gdybym powiedział, że już nic się tutaj nie będzie działo. Tak nie wygląda sport. Gramy na trzech frontach. W dwóch z nich walczymy o tytuły. W jednym z nich gramy w półfinale, w drugim w ćwierćfinale. Skala wyzwań jest duża, ale to jest sport. W lidze jesteśmy niezadowoleni z punktów. To jest związane z wieloma kwestiami. Ale to jest futbol, to jest sport. Ten sport daje nam szansę, żebyśmy znowu wygrywali. Nieważne, przeciwko komu, w jakiej rywalizacji, na jakim stadionie. Okej, wolałbym grać u siebie, zawsze. Ale mecze wyjazdowe też są ważne. Kim bym był, gdybym powiedział, że nie wierzę? Wierzę w naszą pracę, w to, o robimy. Czy jesteśmy idealni? Nie, przed nami ogrom pracy. Ja, piłkarze, sztab, nie boimy się pracy. Niebawem sezon się kończy. Musimy zrobić wszystko po to, aby naprawić wiele rzeczy do następnego sezonu. Łatwiej jest wstać, analizować mecz, gdy wygrywasz dziesięć meczów z rzędu. Wtedy motywacja nie jest potrzebna. Wtedy też twoja rola jako lider nie jest aż tak potrzebna. To teraz musisz powiedzieć, podnieść tych ludzi, wstać, pracować, bronić ludzi. Muszę dać światełko w tunelu, musze pracować. Wierzę w tę drużynę i do ostatniego dnia będę robił wszystko dla klubu, bo on jest najważniejszy, a także piłkarzy. W piłce piłkarze są najważniejsi. Sił mi nigdy nie zabraknie.
- Myślę, że to nie jest moment na podsumowanie. Zostawiłbym je na później. Ostateczna decyzja będzie podjęta poprzez wynik w Pucharze, ostateczny wynik w Lidze i Lidze Konferencji. Jesteśmy jedynym zespołem w kraju, który dalej gra na trzech frontach. Z punktu widzenia czysto wynikowego – ciężko jest to ocenić. Jest łatwiej jeśli chodzi o rozwój piłkarz, drużyny, jednostek i zespołu. W piłce oddzielenie między wynikiem, a poziomem gry istnieje. To nie jest nigdy równe. Czasami grasz trochę lepiej niż punktujesz, czasami na odwrót. Ta tendencja nie jest stała, ona się zmienia. Ta tendencja nie dotyczy tylko Legii, ale też innych klubów. Nie chcę powiedzieć rzeczy, które potem mogą być źle odebrane. W Europie powiedziałbym, że poziom naszych występów w i wyników idzie w parach. W lidze, poprzez szereg rzeczy, nie ma tej równowagi. To nie jest tak, że Legia powinna mieć tyle punktów, ile ma. Nie, powinniśmy mieć więcej punktów. Ilość straconych punktów, które traciliśmy w meczach, gdy mamy więcej sytuacji, więcej wejść w pole karne rywali, a potem zdarza się głupi błąd jest niedopuszczalna. Oceniając poziom gry w konkretach – powinniśmy mieć więcej punktów. Ale ich nie mamy i to jest rzeczywistość. W trakcie przerwy na kadrę jedna z rzeczy, która robiłem, była rozmowa z wieloma ludźmi z piłki, którym ufam. Poprosiłem o analizę naszej drużyny trzech osób z różnych krajów, aby poznać perspektywy. Chciałem wniosków, inne perspektywy. Rozmawiałem z Pako, byłym asystentem Henninga Berga. Rozmawialiśmy o tym, jak rozegraliśmy Molde, gdzie był ich problem. Ja powiedziałem, gdzie z mojej perspektywy mogą mieć problem. Pako powiedział mi ich wizję naszej drużyny. Miałem to szczęście, że dosyć duża liczba najlepszych agentów na świecie skontaktowała się ze mną, bo chcieliby nawiązać współpracę. Niektórzy z nich byli świetnie przygotowani jeśli chodzi o moją osobę. W ostatnich tygodniach dostałem ogrom danych, których siłą rzeczy wy nie macie. To jest klarowna ocena. Poziom gry tej drużyny rozwija się dużo. Czy jesteśmy już mega skuteczni? Nie, bo mielibyśmy więcej punktów. Kolejna rzecz, którą trzeba ocenić to indywidualności. Spójrzcie, jaka liczba naszych piłkarzy ma teraz rekordowe sezony – zarówno pod kątem fizycznym jeśli chodzi o minuty, ale też liczby w postaci goli lub asyst. Mamy grono młodych piłkarzy, którzy stali się pełnoprawnymi członkami drużyny – Ziółek, Urbi, Maxi. Mamy przygotowaną grupę kolejnych piłkarzy, spośród których już ośmiu zadebiutowało. Niektórzy jeszcze z nami nie grają, ale to jest Legia Warszawa. Być może dojdzie do momentu w sezonie, gdzie dostaną szansę i będziemy mieli przestrzeń, aby ich przygotować. Nie możemy dopuścić do tego, aby Legia przed kolejnymi sezonami miała problemy, z którymi ja się spotkałem. W tym klubie wymaga się mistrzostwa Polski, a wszyscy młodzi piłkarze byli wtedy debiutantami. To są rzeczy, które robisz. Znajomość Akademii, piłkarzy Akademii, przeprowadzenie ich procesu wejścia do drużyny, tych procesów wy nie widzicie, a to jest zrobione. Ta ocena może być zrobiona przeze mnie, przez sztab, z punktu widzenia rozwoju własnego. Ale ostatecznie ta ocena musi być zrobiona przez kogoś, kto jest nad trenerem. Nie chciałem zbywać tego pytania, ale chciałem odpowiedzieć kompleksowo.
- Michał Żewłakow wczoraj dzwonił do mnie. Jutro ma być z nami w LTC. To będzie pierwsza okazja, aby porozmawiać dłużej. Niezależnie, co się wydarzy z rzeczy, które możemy wywalczyć, świat się nie kończy. Dla dobra Legii, nie mojego, trzeba w miarę sprawnie przygotować przyszłość. Źle przygotować jest się przygotować do porażki. Legia nie może sobie pozwolić na kolejna porażkę. Tego nie robi się w czerwcu, w lipcu. To się robi teraz. Nawet bym powiedział, że być może jesteśmy trochę spóźnieni. Michał Żewłakow będzie nadawał ten kierunek. Czy ta przyszłość i wizja jest ze mną – to trzeba ustalić. Czy ta przyszłość i wizja jest beze mnie – trzeba to ustalić. To jest futbol. Do ostatniego dnia będę walczył, aby pozostawić Legię w jak najlepszej sytuacji. Będę współpracował na tyle ile Legia, Michał, zarząd będą chcieli. Chcę, żeby ten klub był jak najlepszy. Najważniejsza jest instytucja. Najważniejszy jest klub. Każdy z nas jest człowiekiem. Każdy ma swoje życie, pracę. Dla indywidualności dobrze jest wiedzieć, czy twoja przyszłość będzie z Legią, czy bez. Przede wszystkim dla dobra Legii to musi się stać. To nie jest do końca pytanie do mnie. Chciałem jednak odnieść się z szacunkiem, a nie unikać.
- Jestem smutny, gdy Legia nie wygra. Po pierwsze dlatego, bo chce wygrywać i mam w sobie coś, co napędza mnie do zwycięstw. Gdy tak się nie dzieje jestem smutny. Nie mogę powiedzieć, że jestem kibicem Legii od urodzenia, bo to by było kłamstwo. Urodziłem się w Lizbonie. Po ponad dekadzie w Polsce mogę powiedzieć, że klub, do którego mam najmocniejszy sentyment to Legia. To właśnie Legię będę śledził, gdy wyjadę z Polski, to Legii będę kibicował. Najgorzej pracować w klubie, który nie jest ci obojętny. Legia nigdy nie będzie mi obojętna. Zależy mi na Legii. Stąd mam ten smutek. Nie miałem okazji podzielić tego smutku z pracownikami Legii, bo większość z nich jest tutaj, my bardziej na Legia Training Center. Ostatnie dwa tygodnie były trudne. Ja maiłem wiele relacji z ludźmi, którzy nam kibicują. Ja znam wielu tych ludzi ponad dekadę. Ja wiem, że gdy stałem się trenerem, to oni od pierwszego dnia tak bardzo mnie i tej drużynie kibicują, że po każdym braku zwycięstwa czuję, że zawiodłem. A ja nie chcę nikogo zawieźć. Te ostatnie dwa tygodnie po stracie Maćka była w biurach Legii bardzo ciężkie. Był płacz, było załamywanie, była cisza. Smutek dzisiaj jest jeszcze bardziej osobisty. Mamy to szczęście, że w tych trudnych chwilach możemy dać ludziom szczęście. Mówię o ludziach, którzy też przychodzą na trybuny. Ci ludzie często ze względów zdrowotnych, czy finansowych nie mogą przyjść na trybuny. Ja oprócz tego, że jestem trenerem, jestem też kibicem piłki nożnej. Zdaję sobie sprawę, ile kibic danego klubu się poświęca. Za każdym razem jako lider tej drużyny widzę, że nie możemy oddać tym ludziom chwili radości w postaci zwycięstwa, to oczywistym jest mój smutek. Może to dzisiaj było widoczne. Smutek to nie jest zrezygnowanie. Nigdy mnie takiego nie zobaczycie. Nie wiem, czy kiedyś w tym kraju był trener bardziej krytykowany niż ja. Ja nigdy się nie będę poddawał. Póki powierzono mi misję Legia Warszawa, będę walczył. Chcę wejść do szatni i podnieść tych ludzi na kolejną walkę. Stanę na wysokości zadania i spełnię to. Smutek owszem, ale rezygnacja nigdy.
- Stworzyła się aura, że w klubach, w których jestem, chcę mieć pełnię władzy. Wbrew przeciwnie. Rozmawiałem z Jorge Mendesem, najlepszym agentem, z którym pracuję i on zadał mi różne pytania. Jaki kierunek, jaki klub docelowo, jaka liga mi pasuje, co z Legią... I zadał mi pytanie, jaką strukturę klubu preferuję. Chcę być trenerem, który ma świetną współpracę z dyrektorem i pionem sportowym. To jest dość duże marzenie dla mnie. Chcę być trenerem - nic więcej - i mówię to otwarcie. Lubię merytorykę i systemowe rozwiązanie. Projekty sportowe, które odnoszą sukces i to nie zawsze wiąże się z trofeami, to jest udowodnione, mają trzy rzeczy zgrane: kierunek działania, wizja klubu, gdzie jesteśmy, jacy chcemy być, jak komunikujemy się z ludźmi. Potem - strategia - jaka jest, na czym bazujemy. Filozofia i cele - krótko-, średnio- i długoterminowe. Potem klub wybiera trenera. Chelsea zatrudniła Enzo Marescę na pięć lat. Arsenal ma Mikela Artetę, choć nic z nim nie wygrał, jednak realizują swoje działania. Klub potrzebuje takiego trenera, który pasuje do niego. Do tego zawodnicy, czyli liderzy, którzy muszą być dopasowani do poprzednich aspektów, chodzi o taktykę, jak i styl. To jest udowodnione i tak działają wielkie instytucje. Musi być konsekwencja. Tak jak mówiłem wczoraj, tak mówiłem i dziś, że Legia ma osobę, która już tu pracowała, wygrywała i jest to kierunek. Życie toczy się dalej. Czy będzie to życie ze mną, czy beze mnie? Będzie w porządku, będę wspierał i zostawię swoje wnioski, żeby ich nie powielać.
Autor
Legia Warszawa